piątek, 24 kwietnia 2015

[13] Wakacje 2014: Barcelona
Sagrada Familia na bis,
czyli zaglądamy do środka



Podczas pierwszego pobytu w Barcelonie mijaliśmy ją w dzień, przystawaliśmy pod nią nocą, raz nawet trafiliśmy do krypty katedry, gdzie mogliśmy wysłuchać koncertu chóru z Bordeaux. Budżet nie przewidywał zwiedzania wnętrz, ale wiedziałam, że prędzej czy później po prostu muszę zajrzeć do środka. W końcu to Sagrada Familia, wizytówka Barcelony, dzieło niesamowite, choć wciąż niedokończone.






Okazja nadarzyła się rok później. Cieszyłam się jak dziecko, bo przecież trudno nie skakać z radości, gdy spełnia się kolejne marzenie. No i szalenie byłam ciekawa, czy wnętrza spodobają mi się równie mocno jak fasada.







Obawiałam się, że się zawiodę, ale niepotrzebnie. Wnętrza zrobiły na mnie duże wrażenie. Na dodatek, mimo tłumu turystów, w świątyni wcale tego tak bardzo nie odczułam. A może po prostu tak bardzo się zapatrzyłam, że inni zupełnie mi nie przeszkadzali. Nie bez znaczenia była także sącząca się z głośników muzyka.




Nie będę Was zanudzać opisami architektonicznych detali, zresztą ekspert ze mnie żaden. Wiem tylko, że mam nadzieję dożyć końca budowy (co, biorąc pod uwagę tempo pracy, nie jest wcale takie pewne) i liczę, że będę miała okazję raz jeszcze zobaczyć świątynię, tym razem w pełnej okazałości. Jednak już teraz prezentuje się wspaniale. Te światła i cienie, te detale, ten rozmach... Coś wspaniałego.










Podobno najlepiej zwiedzać Sagradę późnym popołudniem, gdy słońce jest niżej, a światło tańczy na posadzce. My byliśmy nieco wcześniej, ale i tak było pięknie.









Musicie mi wybaczyć tak dużą liczbę zdjęć. Jak zwykle miałam problem z wyborem. Bazylikę zwiedzałam z wysoko zadartą głową, starając się wyłowić jak najwięcej szczegółów. No i oczywiście zrobiłam całą masę fotografii. Tylko spójrzcie, jak to wszystko jest przemyślane. Kolumny przypominające drzewa, strop zdający się parasolem z liści... 












Tak właśnie spaceruje się po Sagradzie. Z głową zadartą wysoko.




Pod nogi także warto spojrzeć.




Oprócz samej świątyni można zwiedzić budynek, który Gaudi przewidział jako tymczasową szkołę dla dzieci robotników zatrudnionych przy budowie Bazyliki. 








Wyobrażam sobie Gaudiego, który przy świetle tej lampki pochyla się nad kolejnym szkicem...




Na moment przeniosłam się do lat szkolnych. Jak widać, bez entuzjazmu. Czemu ten dzwonek jeszcze nie dzwoni?!





U Gaudiego każdy detal ma znaczenie. Niestety na własne oczy nie widziałam jak dach szkoły wygląda z góry, ale już wewnątrz prezentował się ciekawie. Dwa poniższe zdjęcia ukazują to samo pomieszczenie, po przeciwnych jego stronach.





To jeszcze nie koniec zwiedzania.




Warto zajrzeć do muzeum znajdującego się w jednej z krypt. Tu można zobaczyć jak powstawała Sagrada Familia. Są zdjęcia, ryciny, skalowane modele poszczególnych elementów tworzących świątynię, przez szybkę można zajrzeć także do warsztatu. W niewielkiej sali kinowej na turystów czeka film o najbardziej znanym dziele Gaudiego. 



w muzeum można także przyjrzeć się innym dziełom Gaudiego













Jeszcze tylko zakup pamiątek i można lecieć dalej.




Bilety wstępu do Bazyliki warto kupić przez internet. Kolejki do świątyni są ogromne, a kupując wejściówkę na miejscu, trzeba się także liczyć z tym, że np. kupiona o godzinie 10, będzie nas upoważniała do wejścia np. o godzinie 13:30, a to znacznie utrudnia organizację czasu.

***

19 komentarzy:

  1. Duże wrażenie robi na żywo, ale Twoje zdjęcia skierowały wzrok na szczegóły, których można było nie wyłapać, albo pozapominać jakie to wszystko piękne i misterne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia za nic nie oddadzą rzeczywistego wyglądu. Prawdziwa perełka. :)

      Usuń
  2. Wow! Barcelona! Wspaniale... Piękne są Twoje zdjęcia, robią ogromne wrażenie :) zazdroszę kolejnej wspaniałej podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli kiedyś będę w Barcelonie, to na pewno się tam wybiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przestań już dodawać te zdjęcia! ;D Bo już bym planowała wakacje i wiadome gdzie, tylko nie mam z kim ha ha ha :)) samej jechać nie bardzo mi się widzi;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. :P

      Ale dlaczego? Plan jest prosty. Jedziesz sama, a wracasz z super przystojnym Katalończykiem. :D

      Usuń
  5. Bardzo żałuję, że nie udało mi się wejść do środka - kilka godzin stania w piekielnym słońcu. Następnym razem będę mądrzejsza i zamówię bilety przez internet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też staliśmy, bo przy zakupie biletów online wyskakiwał nam jakiś błąd, ale poszliśmy z samego rana i na szczęście nie staliśmy długo. Kolejka zresztą szybko się przesuwała, bo było dużo otwartych kas.

      Usuń
  6. Wow, przepięknie! A na żywo musi robić wieeeeeeeeeeeeeelkie wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest lipa, bo ja w środku nie byłam :( Ale wszystko przede mną :) Jak już będę, to na pewno późnym popołudniem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie teraz zaskoczyłaś. O_o
      Nie wiem czemu, ale byłam pewna, że byłaś w środku, ale Ci się nie podobało, a to zdaje się, dotyczyło tylko fasady?

      Zajrzysz tam, jak będziesz jechała do Cadaques. ;)

      Usuń
  8. Jak zwykle piękne fotki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Gaudiego za to, że udowodnił mi, iż to co nowoczesne, nie musi być brzydkie. Nie cierpię nowoczesnej architektury i sztuki, ale Gaudi to Gaudi. :) A teraz obok mnie leży, w kolejce do czytania, jego świeżo wydana biografia - nie mogę się doczekać.
    Aniu, dzięki za zdjęcia - wszystkie i każde z osobna! Nie byłam jeszcze w Barcelonie (z naciskiem na "jeszcze"!), nie widziałam świątyni, ale dzięki Tobie wiem, jak dokładnie wygląda, mam o czym marzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj, ja do Londynu, a Ty do Barcelony. :)
      Sagrada na żywo wygląda o wiele lepiej, zwłaszcza wewnątrz. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.