Artur Domosławski Śmierć w Amazonii Wielka Litera 2013 326 stron |
Ring. Zawodnicy stoją w przeciwnych narożnikach. Jeden z nich trenuje od lat. Wyposażony w cały arsenał mechanizmów obronnych, zwykle przyjmuje postawę defensywną. Drugi pojawił się w grze stosunkowo niedawno. Cechuje go agresja i silne przeświadczenie o posiadaniu monopolu na wszystko. Najlepszy, najmądrzejszy, pan i władca. Nie liczy się z nikim i niczym. Zapraszam was na walkę. Człowiek kontra przyroda. Po jednej strony bezmyślna chciwość, po drugiej bogactwa natury, która z marnym wsparciem nielicznych przedstawicieli gatunku homo sapiens ma niewielkie szanse na wygraną.
Artur Domosławski, ten sam, którego biografia Kapuściński non-fiction wzbudziła kontrowersje, wywołując liczne dyskusje, protesty rodziny króla polskiego reportażu, a nawet zahaczyła o salę sądową, wraca z książką Śmierć w Amazonii. Nowe eldorado i jego ofiary. Rejony Ameryki Łacińskiej Domosławski opisywał już kilka lat temu w Gorączce latynoamerykańskiej oraz częściowo w innych publikacjach. Wraca tam z hukiem, bo wygrzebuje historie, o których wielu wolałoby nie słyszeć, zapomnieć lub udać, że w ogóle nie miały one miejsca. Pisze o ludziach, których już nie ma lub za chwilę może nie być, ludziach niechętnie spoglądających na szkodliwe działania wielkich korporacji, na bezmyślnie niszczoną przyrodę, na zatruwane środowisko, w którym nie da się już bezpiecznie żyć. Pisze o ludziach, którzy stają na drodze bezwzględnych przedsiębiorców, przekupnych władz, destrukcyjnej sile, która obrońców przyrody traktuje mniej więcej tak, jak traktuje się uciążliwą muchę, co swym bzyczeniem psuje leniwe, niedzielne popołudnie. Wystarczy jeden celny ruch ręki, by zapadła cisza.
José Cláudio i Maria zginęli od strzałów z myśliwskiego sztucera. Kula trafiła oboje naraz: przeszła przez rękę Marii i utkwiła w okolicy lewej ściany żołądka José Cláudia. Według innej hipotezy, pierwsza kula trafiła tylko Marię. Po upadku z motocykla oboje jeszcze żyli. Zabójcy dobili ich z bliska, ciała zwlekli z drogi i odjechali w stronę miasta.
José Claudiowi odcięli prawe ucho[1].
Dezinho był jednym z tych, którzy przez lata żyli w cieniu pogróżek[2]. On również zginął od kuli. Zleceniodawca morderstwa nigdy nie został ukarany. Dezinho trafił na listę śmierci - ludzi przeznaczonych przez wielkich właścicieli ziemskich do zgładzenia[3].
Na podobnej liście znaleźli się siostra Dorota Stang, Chico Mendes i serki innych aktywistów, których działania nie są na rękę wycinającym amazońskie lasy, handlarzom drewnem, hodowcom bydła z Brazylii, poszukiwaczom złota w Peru, ekwadorskim wydobywcom ropy naftowej, wielkim koncernom nastawionym na zyski, za nic mającym prawa lokalnej ludności. W Amazonii rozgrywa się dramat. Potrzebny przykład? Proszę bardzo.
Pierwsze zaczęły umierać zwierzęta.
Nocne ptaki, zaciekawione pióropuszami ognia, który dobywał się z wyrastających pod ziemią palników, podlatywały zbyt blisko i zamieniały się w płonące straszydła. Ostatni ptasi krzyk, potem nieprzyjemny swąd spalonych piór.
Ludzie znajdowali martwe węże, jaszczurki, dzikie świnie - wszystko oblepione ciemną, oleistą mazią[4].
Na ciałach dzieci pojawiały się bąble, w ekwadorskiej osadzie ludzie zaczęli się buntować. Wmówiono im, że nafta nie szkodzi, nafta leczy[5]. A jednak głowy bolały, nie ustawały wymioty. Dzieci umierały, ciąże kończyły się poronieniem, nowotwory zbierały żniwo.
Takich obrazków jest więcej. Chęć zysku i krótkowzroczność, nieuleczalny egoizm i ślepota władz kupiona za grube pieniądze, niszczą kolejny skrawek Ziemi. Artur Domosławski rozmawia z ludźmi i przybliża kolejne historie tych, którzy stają na drodze firm mających za nic prawa natury i mieszkańców, do tej pory żyjących zgodnie z jej rytmem. Jego Śmierć w Amazonii jest opowieścią tragiczną, której bohaterowie każdego dnia walczą z potężniejszymi od siebie. Czasami przegrywają i wtedy ktoś znajduje kolejne zwłoki, czasami udaje im się choć częściowo postawić na swoim. Łączy ich strach o bezpieczeństwo swoje i rodziny, ale też wiara w to, że ich działania mogą coś zmienić, że jeszcze nie wszystko stracone. Najbardziej niezwykłe w życiu Marca Arany jest to, że nadal pozostaje przy życiu[6] - pisze dziennikarz o jednym ze swoich rozmówców .Czy się boję? Oczywiście, że się boję. Jestem człowiekiem. Ale mój strach nie sprawi, że zamilknę...[7] - mówił José Cláudio na konferencji dotyczącej ochrony środowiska. Czego nie zdziałał strach, tego dokonali zabójcy.
Artur Domosławski rzuca nazwami i nazwiskami, odsłaniając przy tym szokujący łańcuch powiązań. Na samym jego końcu znajdujemy się także my, często nieświadomi konsumenci. Czy zastanawialiście się kiedyś skąd pochodzą materiały wykorzystywane do produkcji przedmiotów, którymi otaczamy się na co dzień? Mebli, samochodów, ubrań, kosmetyków? Lasy Amazońskie niszczy głównie przemysł drzewny, hutniczy oraz hodowla bydła. Początkowe ogniwa długiego łańcucha produkcji mięsa i skór - podobnie jak produkcji drewna i stali - są skażone grabieżą ziemi, dewastacją środowiska, wyzyskiem ludzi, a nieraz zabójstwami[8]. Idiotyzmem może się wydawać obarczanie przeciętnego Kowalskiego śmiercią południowoamerykańskich aktywistów, a jednak w myśl zasady iż popyt rodzi podaż, w pewnym sensie także i my przyczyniamy się do istnienia amazońskiego dramatu. W reportażu Śmierć w Amazonii padają nazwy firm doskonale znanych nam wszystkim i jestem pewna, że większość polskich rodzin niejednokrotnie korzystała z ich produktów. Trochę to przeraża, bo uzmysławia naszą znikomą świadomość tego, jak wielkiej, jak okrutnej machiny jesteśmy częścią.
Styl Artura Domosławskiego jest nie do końca stylem typowo reportażowym. Dziennikarz niejednokrotnie tworzy klimat godny thrillera, co jednak w tym wypadku nie trąci tanią sensacją, ale dodaje mocy przekazowi. W walce z bezwzględnością koncernów, przedsiębiorców, ludzi bez skrupułów - przegrał niejeden. Wielu na pewno zna prawdziwą historię Dian Fossey walczącej z kłusownictwem (choćby z filmowego, biograficznego dramatu Goryle we mgle) lub fikcyjną Tessy Quayle, bohaterki Wiernego ogrodnika Johna Le Carré (wersję filmową wyreżyserował Fernando Meirelles), stanowiącej zagrożenie dla działań potężnego koncernu farmaceutycznego. Naiwnością jest sądzić, że pojedynczy człowiek może powstrzymać globalizację, korporacje i chęć zysku, ale każda próba uświadomienia innym, jak wiele złego potrafi wyrządzić człowiek, to szansa, by tę niszczycielską maszynę spowolnić lub złagodzić skutki jej działania.
***
Książkę polecam
miłośnikom reportaży
zainteresowanych ekologią
ciekawym swojego związku z dramatem rozgrywającym się w Amazonii
nieświadomym konsumentom
***
[1] Artur Domosławski, Śmierć w Amazonii. Nowe eldorado i jego ofiary, Wyd. Wielka Litera, 2013, s. 9.
[2] Tamże, s. 53.
[3] Tamże, s. 54.
[4] Tamże, s. 225.
[5] Tamże, s. 226.
[6] Tamże, s. 128.
[7] Tamże, s. 58.
[8] Tamże, s. 93.
***
egzemplarz recenzencki |
Coś mi się wydaję ze książka nie dla mnie
OdpowiedzUsuńBywa i tak. ;)
UsuńNie przepadam za takimi książkami.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś wolałam nieco inne lektury. :)
UsuńBardzo podoba mi się recenzja :) Jednak sytuacja, jaka jest opisana w książce przeraża. To naprawdę straszne.
OdpowiedzUsuńCieszę się! :)
UsuńPrzerażające jest to, że właściwie ci ludzie skazani są na porażkę. To jak walka z wiatrakami, pojedynczy człowiek w starciu z taką machinę ma niewielkie szanse. A efekty tego, co się dzieje, w końcu odczujemy wszyscy.
Interesuję się Amazonią, więc książkę będę mieć na oku :)
OdpowiedzUsuńO, to w takim razie książka powinna Ci się spodobać. :)
UsuńJak zwykle świetna recenzja:) Jestem naprawdę bardzo ciekawa tej książki. A przy okazji poszukam "Wiernego ogrodnika" bo znam tę historię jedynie z filmu:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńO dziwo, książka podobała mi się mniej niż film (który uwielbiam), chyba nie do końca przypadł mi do gustu styl autora.
Interesująca recenzja, ale lektura nie dla mnie
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo to ciekawa pozycja.
UsuńChyba warto przeczytać - poszukam :)
OdpowiedzUsuń/monweg
Warto. Historie tych ludzi robią wrażenie.
UsuńRealny świat - brzmi ciekawie , może trafie na ta pozycję :)
OdpowiedzUsuńBardzo realny, aż "za" miejscami.
UsuńZ jednej strony chętnie bym przeczytała, ale z drugiej sposób, w jaki opisał Kapuścińskiego chyba poważnie mnie do niego zniechęcił...
OdpowiedzUsuńO, a dlaczego?
UsuńOd dwóch czy trzech lat podczytuję sobie "Gorączkę latynoamerykańską" i bardzo pasuje mi styl autora. "Śmierć w Amazonii" już mam i chciałabym niedługo przeczytać.
OdpowiedzUsuń"Gorączki..." jeszcze nie czytałam, ale zamierzam.
UsuńCoś nie jestem przekonana do tej książki, wydaje mi się, że to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńMoże tak być, taka tematyka nie każdego interesuje.
UsuńOstatnio wydałam wojnę napakowanej chemią żywności, więc możliwe, że i z kupowania przedmiotów wymienionych firm, przyczyniających się do zagłady przyrody, będę mogła zrezygnować. Wiadomo, że w pojedynkę nic się nie zdziała, ale z drugiej strony od czegoś trzeba zacząć. Książkę chętnie poznam, chociażby po to, by dowiedzieć się, które koncerny przodują w niszczeniu przyrody.
OdpowiedzUsuńTakie książki boleśnie uświadamiają, jak niewielką mamy świadomość tego, skąd pochodzą i co zawierają produkty, których używamy na co dzień.
UsuńTo prawda, a jak już tę świadomość zyskamy to okazuje się, że nie ma czym zastąpić tych produktów. Przynajmniej tak mam teraz z jedzeniem, na dwa regały półki płatków śniadaniowych w supermarkecie znalazłam JEDEN rodzaj, którego skład nie przeraża ilością chemicznych dodatków. I tak jest praktycznie ze wszystkim, więc wyobrażam sobie, że trudno będzie zastąpić wyroby firm niszczących środowisko.
UsuńO kurcze, tymi płatkami to mnie rozbroiłaś. Szczerze mówiąc, średnio się przyglądam etykietom i mam marną świadomość tego, co jem i nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć co w siebie pakuję zwłaszcza, jeśli nie bardzo jest szansa, by to zastąpić czymś sensowniejszym, a przy tym nie zabijającym ceną.
UsuńW takim przypadku warto oglądnąć film 'Food Inc.". Ponoć świetny, ale jednocześnie przerażający. Ja już go mam i chcę w najbliższym czasie obejrzeć. ;)
UsuńTia, a po senasie przestanę jeść w ogóle. :D
UsuńNa początku myślałem, że to kompletnie nie w moim guście, ale widzę, że warto byłoby przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńZachęcam. Bardzo ciekawa i zmuszająca do myślenia pozycja.
UsuńByłam nią zainteresowana, ale teraz się jej trochę obawiam... Ale w sumie to może warto dać jej szansę. Nauczę się czegoś nowego, dowiem ciekawych i przydatnych rzeczy... Zobaczymy, czy wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńNie ma co się obawiać. To dobra książka i już. :)
UsuńLekturę mam w planach już od dłuższego czasu. Twoja recenzja tylko sprawiła, że mam jeszcze większego "smaka" na tę książkę. Zdecydowanie moje klimaty. Przypomina mi się od razu "Czarna lista firm" Weissa i Wernera oraz "Doktryna Szoku" N. Klein. Zainteresowanym polecam obie. :)
OdpowiedzUsuńŻadnej nie znam, ale sprawdę z czym to się je. ;)
Usuń