Dziś obiecana druga część książkowego podsumowania roku, a w niej rozczarowania, plany i refleksje.
Na pierwszy ogień: największe rozczarowania roku 2012. Ogień jest oczywiście metaforyczny, palenia ksiąg nie będzie, ale i zachwytów też. Poniżej książki ocenione przeze mnie na mniej niż 2 (w skali 1-6).
- David W. Pierce "Nie pozwól mi odejść" (2) --> recenzja
- Ian Mc Ewan "Przetrzymać tę miłość" (2) --> recenzja
- Catherine Ashley Morgan "Noc rudego kota" (2) --> krótka opinia
- Dean R. Koontz "Wesołe miasteczko" (2) --> krótka opinia
- José Mauro de Vasconcelos "Na rozstajach" (2) --> krótka opinia
- Maria Nurowska "Nakarmić wilki" (2) --> recenzja
- Maria Nurowska "Requiem dla wilka" (1,5) --> recenzja
- Elif Şafak "Lustra miasta" (1) --> opinia o pierwszych 150 stronach
Na szczęście nietrafionych lektur było niewiele. Warto jeszcze zaznaczyć, że pierwsza czwórka zwyczajnie mogła nie trafić w mój gust, jednak czwórka druga to już zdecydowanie lektury słabe.
Zauważyłam, że odkąd prowadzę bloga, zmniejszyła się liczba wysokich ocen, a zwiększyła tych niższych. Wygląda na to, że im bardziej się książkom "przyglądam", tym bardziej krytycznie je oceniam.
W tym roku przeczytałam mniej niż w zeszłych latach. Część czasu przeznaczonego na lektury spędzam tu, na blogu. I nie żałuję tego. Wręcz przeciwnie, nie wiem jak to się stało, że tak późno wpadłam na pomysł, by połączyć miłość do książek z fascynacją zjawiskiem blogów.
Zauważyłam, że odkąd prowadzę bloga, zmniejszyła się liczba wysokich ocen, a zwiększyła tych niższych. Wygląda na to, że im bardziej się książkom "przyglądam", tym bardziej krytycznie je oceniam.
W tym roku przeczytałam mniej niż w zeszłych latach. Część czasu przeznaczonego na lektury spędzam tu, na blogu. I nie żałuję tego. Wręcz przeciwnie, nie wiem jak to się stało, że tak późno wpadłam na pomysł, by połączyć miłość do książek z fascynacją zjawiskiem blogów.
A teraz kilka słów o okołoczytelniczych planach na rok 2013.
Po pierwsze: przeczytać książki z poniższego stosu.
Pomysł ze stosikiem na rok 2013 bezczelnie ściągnęłam od Magdalenardo. ;)
A na stosiku książki z mojego regału. Te, które kurzą się już od dosyć dawna i dwie, które wreszcie stały się moją własnością.
- Kurt Vonnegut "Rzeźnia numer pięć"
- Andrzej Sapkowski "Ostatnie życzenie" i cała reszta cyklu
- Éric-Emmanuel Schmitt"Opowieści o Niewidzialnym"
- Haruki Murakami "Zniknięcie słonia"
- Carlos Ruiz Zafón "Więzień nieba"
- José Saramago "Miasto białych kart"
- Cormac McCarthy "To nie jest kraj dla starych ludzi"
- Tomek Michniewicz "Samsara"
- Gustave Flaubert "Szkoła uczuć"
- Jerzy Pilch "Dziennik"
Po drugie: mam nadzieję, że w nowym roku uda mi się przeczytać więcej książek i że wśród nich znajdzie się sporo pozycji polskich autorów.
Po trzecie: nadrobić klasykę.
Po czwarte: zabrać się za czytanie własnych książek.
Po piąte: nadal prowadzić bloga i starać się, by był jak najciekawszy (jakieś sugestie?).
Po szóste: nauczyć się pisać lepsze recenzje i próbować swych sił w konkursach recenzenckich.
"Serio? Zamierzasz to wszystko przeczytać? Lepiej się z kotem pobaw!" |
"Hmm... Choć właściwie... ta książka wygląda na interesującą. Poczytamy razem?" :) |
Wspaniałe plany czytelnicze. Mam nadzieję, że je zrealizujesz. A nawet jeśli nie w pełni to i tak samo planowanie sprawia przyjemność.
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym nadrobić zaległości z własnej półki, dlatego zdecydowałam się na wyzwanie "Z półki".
A kocio bardzo rozkoszny. I tak jak pani kocha czytanie.
Bardzo bym chciała.
UsuńDo wyzwania "Z półki" też się zamierzam zapisać, zawsze to dodatkowa mobilizacja. :)
A kocio książki lubi bardzo. Świetnie mu się na nich śpi. Najlepiej, żeby książka była otwarta i żebym w tym samym czasie próbowała ją czytać. ;)
Carlos Ruiz Zafón "Więzień nieba" czytałam recenzja za jakiś czas :) Sapkowskiego też - z listy rozczarowań nie czytałam nic :(
OdpowiedzUsuńaby lepiej pisać rób tak jak ja - jestem użytkownikiem portali pisarskich - dużo mi pomogły rady innych :)
O, chętnie porównam wrażenia, bo za książkę zamierzam się zabrać jeszcze w tym miesiącu.
UsuńŻałujesz, że nie czytałaś niczego z listy rozczarowań? Serio? :P
Na pewno skorzystam z rady. Im więcej mądrych sugestii, tym lepiej.
Chyba nie chowam urazy :p
OdpowiedzUsuńMuszę sobie przejrzeć recenzje tych "niewypałów"...
Plany... myślę łatwe do zrealizowania :)
Życzę powodzenia w konkursach :)
To "Chyba" nieco mnie niepokoi. ;)
UsuńDla mnie niełatwe. Klasykę nadrabiam od daaaaawnaaaa, a i czytanie własnych książek kompletnie mi nie wychodzi.
:)
UsuńAleż uroczy kot ;) Chociaż sprawie wrażenie rozrabiaki :) Podziwiam robienie planów, ja już z tego zrezygnowałam, bo jakoś tracę radość z czytania, jak sobie coś narzucam, potem nie zawsze daję radę to wypełnić, pojawiają się wyrzuty sumienia... Więc już nie zaczynam.
OdpowiedzUsuńNa szczęście tylko sprawia takie wrażenie. ;)
UsuńNiezrealizowane plany czytelnicze wyrzutów sumienia u mnie nie wywołują. Staram się nie narzucać sobie jakichś konkretnych liczb (może poza punktem "czytać więcej") i jest ok. :)
"Samsara" jest świetna:)
OdpowiedzUsuńTak mi się właśnie wydaje. Wymarudziłam ją na jakieś urodzino-imieny jeszcze w 2011 roku i choć tak długo wyczekiwana, kurzy się do dziś. =/
UsuńCieszę się, że nie czytałam żadnej książki z listy porażkowej, ale przyznaje, że w tym spisie największą uwagę wzbudził we mnie twój prześliczny kotek. Uszczęśliw mnie jeszcze trochę i zdradź jak się to cudo zwie.
OdpowiedzUsuńAleż ja lubię uszczęśliwiać ludzi. :P
UsuńMoja kicia ma takie tradycyjne kocie imię... Mysza. :P
Urocze imię! Wygłaszcz kicie ode mnie :)
UsuńJak wrócę do domu i uda mi się ją wydobyć spod kaloryfera, to nie ma sprawy. ;)
UsuńCóż, ponoć w Internecie dominują oceny negatywne, a przeciętny Jaś woli narzekać, niż chwalić. Bandą hejterów jesteśmy, znaczy się ;) Zresztą jak dla mnie to zaleta, bezkrytyczny recenzent to obok trollów i Gracjana najbardziej bezużyteczna forma życia wirtualnego ;)
OdpowiedzUsuńZazdraszczam Murakamiego, a Zafóna sama ostatnio wymęczyłam, po tym jak przestał sobie na półce... ilekolwiek czasu minęło od premiery ^^
Życzę realizacji planów i czekam na recenzje. Szczególnie Sapka jestem ciekawa.
Tak sobie właśnie pomyślałam, że "bezkrytyczny recenzent" to już jakiś oksymoron ^^
UsuńOj tak, hejterów ci u nas pod dostatkiem. I pewnie w każdym Jasiu taki drzemie.
UsuńGracjan? Że niby Gracjan R.? :P
Koniecznie musisz nabyć własnego Murakamiego. Z doświadczenia wiem, że posiadanie jest przyjemniejsze niż zazdraszczanie. =)
Sama tego nie zauważyłam, ale fakt - oksymoron jak nic. =)
Życzę powodzenia w realizacji czytelniczych planów :)
OdpowiedzUsuńCo do sugestii odnośnie bloga: nic nie zmieniaj :D Jest świetnie tak, jak teraz, czyli dużo książek, nieco mniej filmów i fotografii, ciekawe recenzje, comiesięczne podsumowania. No i mam nadzieję, że wyzwanie Polacy nie gęsi będzie kontynuowane po zakończeniu pierwszej edycji :)
Przy okazji muszę napisać, że naprawdę uwielbiam Twojego bloga. Dzięki niemu poznałam Jeżycjadę, "Doktorów" Segala oraz cykl o Zawrociu. I choć nie wszystkie pozycje, o których piszesz, mnie interesują, to z przyjemnością czytam każdy opublikowany przez Ciebie post :)
Dziękuję. :)
UsuńO, takie sugestie to lubię. :P
Myślałam o kontynuacji, ale trzeba będzie to wyzwanie jakoś uatrakcyjnić. Mam jeszcze trochę czasu, więc może uda mi się coś w miarę mądrego wymyślić.
Kurcze, ale mi się miło zrobiło. Mam nadzieję, że co jakiś czas znajdziesz u mnie jeszcze coś co Cię zainteresuje. :)
Sporo tych nietrafionych książek u Ciebie. Najbardziej zaskoczyłaś mnie M. Nurowską - choć sama nie znam jej twórczości to słyszałam wiele naprawdę pochlebnych opinii...
OdpowiedzUsuńRównież w tym roku chciałabym nadrobić klasykę, więc trzymam kciuki, żeby Ci się udało! (no i mnie też :D)
Kocur i podpisy pod zdjęciami - bezbłędne :D
Pozdrawiam.
Eeee... 8 na 168 to nie tak źle. ;)
UsuńNurowska mnie samą zaskoczyła. Ale jak się później okazało, pochlebnych opinii jest sporo, ale i negatywnych nie brak. Wniosek: każdy musi obadać książki autorki samodzielnie.
2x2 kciuki - to już spore szanse na sukces. ;)
Kocur prosi, żeby zaznaczyć, że jest kotką. ;)
Kotek fajny milasek :) Powiem Ci że do Nurowskiej też nie za bardzo czuję się przekonana. A ze stosika "Więzień nieba" czytałam, podobał mi się. Miłego czytania.
OdpowiedzUsuńNa "Więźnia..." sporo się naczekałam i mam nadzieję, że poziomem będzie raczej przypominał "Cień wiatru" niż "Grę anioła".
UsuńPowodzenia w spełnianiu postanowień. Taki stos z książek zalegających na półkach i wciąż czekających na swoją kolej, to dobra rzecz:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoimi opiniami na temat dwóch słabych książek - podobnie oceniłam "Przetrzymać tę miłość" (choć nie mogłam przerwać czytania tej książki) i "Nakarmić wilki". Pozostałych książek nie czytałam, więc się nie wypowiadam.
Jeśli chodzi o planowane lektury, to na pewno miło spędzisz czas z "Samsarą...". Myślę, że przeczytam w tym roku "Zniknięcie słonia":)
Stos jest starannie wybrany. Aż mi wstyd, gdy pomyślę ile jeszcze książek czeka na półce. A przecież wcale nie mam aż tak dużo książek, bym nie była w stanie ich czytać w miarę jak się pojawiają na półkach.
UsuńMoże spróbuj "Przetrzymać miłość" w wersji filmowej? Jest o niebo lepsza niż literacki pierwowzór.
Po "Samsarze" wiele sobie obiecuje i sądząc po opiniach, nie powinnam się zawieść. :)
Wzrok kota na pierwszym zdjęciu sugeruje, że lepiej się do tego stosiku nie zbliżać i go nie naruszać, bo będzie go wiernie bronił :P.
OdpowiedzUsuńJakbyś chciała cokolwiek zmieniać w blogu to zabraniam ruszania nagłówka, on MUSI zostać :)
Eee... Przekupię ją ciastkiem z Biedronki. :P
UsuńNagłówka nie ruszę. Już się do niego przyzwyczaiłam. Zresztą, za leniwa jestem, żeby znowu siedzieć przy tworzeniu nowego. ;)
Kot mnie rozbroił:) a ja właśnie dzięki blogowi zaczęłam więcej czytać. Poza tym przeglądając wpisy innych trafiam na wiele ciekawych tytułów, a to prowadzi do większych wydatków (niestety), ale też większej ilości przeczytanych pozycji, a to mnie bardzo cieszy:)
OdpowiedzUsuńO tak, blogi to przede wszystkim mnóstwo nowych, ciekawych tytułów. Do tej pory lista mi się wydłużała po miesięcznych podsumowaniach książkowych na BiblioNETce. Teraz co chwilę znajduję nowe tytuły na blogach i sama już nie wiem co później z tej listy wybrać, bo przecież wszystkiego się nie da.
UsuńVonnegut, moja miłość! Pod koniec liceum miałam Vonnegutową obsesję, przeczytałam niemal wszystkie jego książki. "Rzeźnia" należy do moich ulubionych - uwielbiam ją przede wszystkim za obietnicę, jaką autor złożył żonie swojego przyjaciela, gdy rozmawiali o planach napisania tej właśnie powieści. Mam nadzieję, że w Twoim wydaniu też jest przedmowa z tą historią.
OdpowiedzUsuń"Szkoła uczuć" - jestem ciekawa Twoich wrażeń (ale czemu, czemu przerobiono w tłumaczeniu "Edukację sentymentalną" na "Szkołę uczuć", to tak gorzej brzmi...). Moim zdaniem Flaubert niesamowicie wciąga - i ciekawie się go zestawia z Balzakiem: kilka wątków wyjściowo podobnych, a jak inne kierunki rozwijania i skupianie uwagi na innych kwestiach.
"Miasto białych kart" też mam w planach (i nawet wypożyczone z biblioteki), tylko najpierw planuję "Miasto ślepców". Z Murakamim również chcę się zapoznać, choć boom na niego ciągle mnie odstręcza (boomy potrafią działać odpychająco).
Powodzenia ze wszystkimi punktami! Nadrabianie klasyki jest cudowne - choć czy aby na pewno należy mówić o jej "nadrabianiu"? Do klasyki literackiej należy tyle pozycji, że nie sposób do końca liceum/studiów/ukończenia trzydziestki/wstaw dowolne ze wszystkim się zapoznać - zresztą chyba nigdy się nie zdoła ze wszystkim zapoznać. Poza tym nie każdy tekst trafia do nas w danej/tej samej chwili - część się docenia dopiero później, część dopiero przy powtórzeniu. Może więc my nie tyle nadrabiamy klasykę, ile raczej cały czas w niej trwamy - świadomie, z ciągłym poszerzaniem swoich horyzontów w tej dziedzinie i ze wzrastającą (oby) potrzebą poznawania jeszcze i jeszcze.
Kot Książkowy wygląda ślicznie! Muszę zrobić mojemu psu takie książkowe zdjęcie :)
A przy okazji, bo zapomniałam odpisać u siebie - polecałabym Ci z Orzeszkowej "Chama", "Dziurdziów" i "Niziny" (w tej kolejności, od najlepszej do najsłabszej z jej najlepszych powieści). Mam do Orzeszkowej pewną słabość, mimo jej słowotoku (wymienione przed chwilą tytuły to chyba jedyne utwory, w których nad tym słowotokiem zdecydowanie zapanowała).
Udanego czytelniczego (i nie tylko) 2013 oraz spełnienia wszystkich czytelniczych (i nie tylko) planów! :)
Wstyd przyznać, ale Vonneguta w ogóle nie znam. Kiedyś planowałam to zmienić i kupiłam "Rzeźnię...", żeby to zmienić. I cóż... Leży na półce już kilka lat.
Usuń"Pani Bovary" mi się bardzo podobała i po "Szkole uczuć" sporo sobie obiecuję.
"Miasto ślepców" bardzo polecam (film już niekoniecznie). Mnie ta historia wciągnęła na amen.
Co do Murakamiego, to cóż... Ja mam hopla na jego punkcie, więc im częściej będziesz u mnie bywać, tym częściej będę Cie przekonywała do tego, żebyś spróbowała sięgnąć po którąś z jego (grubszych!) książek. ;)
Pisząc o "nadrabianiu" mam przede wszystkim na myśli te najważniejsze lektury, te przed którymi uciekałam w szkole, te, które są uważane za najważniejsze dzieła twórców, którzy w jakiś sposób zasłużyli się w dziedzinie literatury. Ale to trwanie w klasyce jest bardzo trafnym określeniem.
Co do Orzeszkowej, zapamiętam te tytuły. Kiedy się za nią wezmę, nie wiem, ale spróbuję zacząć od tego co polecasz.
Za życzenia dziękuję i oczywiście: nawzajem!
Wydaje mi się, że wiele osób ma na sumieniu co najmniej jedną taką książkę, którą należałoby (w założeniu przynajmniej) poznać już w liceum,a jednak się jej nie poznało. Ja na przykład odpadła po stu stronach "Ulissesa" - myślę, że teraz jestem już na niego gotowa. Nie czytałam Don Kichota, nie czytałam Dickensa - za to czytałam innych autorów, po których inne osoby sięgają teraz. I ciągle tak - ja czytałam to, a nie czytałam tamtego, a Ty czytałaś tamto, a nie czytałaś tego. Można zwariować ;)
UsuńNajważniejsze, że ciągle czytamy!
Ty odpadłaś, a ja nawet nie spróbowałam. I w przeciwieństwie do Ciebie, nie czuję się gotowa. ;)
UsuńMożna zwariować, to fakt. Najgorzej, że im więcej się czyta, tym więcej by się chciało i tym większe luki w znajomości literatury się widzi.
Inna rzecz, że nie czuję potrzeby katowania się dziełami wybitnymi i lubię tzw. lżejszą literaturę. Ale miewam wyrzuty sumienia spowodowane nieznajomością pewnych dzieł.
Z ostatnim zdaniem zgadzam się w stu procentach. :)
Najgorzej, a zarazem najwspanialej :) To normalna - i myślę, że bardzo dobra - sytuacja: im więcej wiesz, tym więcej widzisz, ile nie wiesz. Pod koniec liceum myślałam, że ja to się znam na literaturze. Po kolejnych latach studiów nabierałam coraz większej pokory.
UsuńTeż lubię lżejsze rzeczy (kryminały, opowieści grozy, wy moje miłości!). Przede wszystkim - lubię mieszać, lubię możliwość czytania i tego, i tego. Nie chciałabym zostać ograniczona ani wyłącznie do klasyki, ani wyłącznie do kryminałów.
A wyrzuty też miewam, okropne. Pocieszam się tym, że JESZCZE danej książki nie czytałam - a możliwość jej przeczytania jest ciągle przede mną.
I w ten sposób dochodzimy do słynnego "wiem, że nic nie wiem". ;)
UsuńO, powieści grozy i wszelkie thrillery tez lubię.
Ostatni akapit bardzo mi się podoba. Zamiast mieć wyrzuty sumienia, lepiej pocieszać się w ten sposób. Postaram się wcielić pomysł w życie. ;)
Noworoczne postanowienia widzę :)
OdpowiedzUsuńTaka pora. :P
UsuńBardzo podoba mi się Twój stos, chętnie przygarnęłabym, np. "Rzeźnię numer 5". Powodzenia w realizacji planów:) A co do rozczarowań, to cieszę się, że nie miałam z nimi styczności.
OdpowiedzUsuńMoja! Nie oddam! :P
UsuńNie masz czego żałować, to fakt. Choć takie "Lustra miasta" mogą bardziej cierpliwemu czytelnikowi dostarczyć sporo rozrywki. ;)
Jednym z moich postanowień, jeszcze przednoworocznych, jest naczytanie się książek za wszystkie czasy, tak na zapas, przez najbliższe 2,5 miesiąca.. Ciekawe, do jakiej liczby uda mi się dobić :P
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam. Niedługo będziesz mogla się zaopatrzyć w całą masę uroczych książeczek. Mało treści, dużo obrazków i jakie statystyki można nimi wyrobić! :P
UsuńMina kota bezcenna. :D Sapkowskiego czytaj, koniecznie! :)
OdpowiedzUsuńZamierzam. Jeszcze mnie Tolkien z półki straszy. Cóż, taki ze mnie czytelnik na bakier z fantastyką. :P
UsuńJa rozumiem rzeźnię, ale po choinkę Ci Sapkowski? :P
OdpowiedzUsuńMąż mi kazał. :P
UsuńA miał być dobrym mężem! :P
UsuńZa to ja jestem posłuszną żoną. :P
UsuńCzarny kot się skrada za oknami
OdpowiedzUsuńW każdą noc się skrada czarny kot
Kiedy gwiazda, spada nad dachami
Srebrne pręgi jak kot
Na okiennym murze przyczajony
Cicho pomrukuje W każdy zmierzch
Rudy księżyc w chmurze to znajomy
I gołębie nocne pośród wierzb
Ma Teofil na imię Lecz Teo mówią mu
Chodzi latem i w zimie
I mruczy nam do snu
Czarny kot Teofil opowiada
O swym życiu pośród kocich dróg
Gada, mruczy, gada,
sny przynosi I podrzuca na próg
Na okiennym murze przyczajony
Cicho pomrukuje W każdy zmierzch
Rudy księżyc w chmurze to znajomy
I gołębie nocne pośród wierzb
Kiedy zasnąć nie możesz
Zamruczy ci do snu
O przygodach na dworze
U króla kociąt stu
Ale kot Teofil, kot samotnik
Chociaż zawsze chadza drogą sam
Chciałby czasem bardzo w domu twoim
Koło pieca spać raz
Choć raz
W zły czas
Choć raz
Cudne! Aż musiałam sobie wygooglać co to. :)
UsuńMrrr... McCarthy jest moją nową literacką miłością. Tego, do czego się przymierzasz, jeszcze nie schrupałam, więc czekam z niecierpliwością na recenzję :) (a w międzyczasie sama skrobnę coś o jego "Drodze").
OdpowiedzUsuńLewa
Na razie czytam "Suttre". McCarty jest świetny, choć na razie "Drogi" nic nie przebiło.
UsuńA na mojej liście "Krwawy południk" jest wyżej niż "Droga" :). Przymierzam się, żeby w tym roku pochłonąć wszystko McCarthy'ego co wpadnie mi w ręce. I jestem ciekawa wyników.
UsuńO, nie czytałam. Ale na pewno dopadnę, choć teraz po "Suttree" pewnie zrobię sobie dłuższą przerwę, zanim powrócę do twórczości autora. :)
UsuńSzczerze mówiąc, to na Twoim miejscu nic bym nie zmieniała :) Twój blog jest jednym z moich ulubionych i nie sądzę, że mogłoby mu coś brakować :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny kociak :)
"Opowieści o Niewidzialnym" właśnie sobie podczytuje.
Miło mi to czytać. :)
UsuńO, to czekam na jakąś opinię. Ze zbiorku znam tylko "Oskara...". Czas poznać resztę.
O tak! "Nakarmić wilki" i "Requiem dla wilka" to faktycznie slabiutkie ksiazki:(. jestem ciekawa Safak:), pamietam Twoja recenzje:).
OdpowiedzUsuńBibliopatka madrze pisze. Polac jej!
Zycze powodzenia w realizacji Twoich planow!
Szkoda, bo temat ciekawy.
UsuńNo to chlup! :P
Dziękuję. :)
W takim razie będę omijała szerokim łukiem te pozycje, które nie przypadły mi do gustu. Czuję, że mi również nie spodobały się... Życzę Ci, aby Twoje postanowienia zostały zrealizowane! :)
OdpowiedzUsuńGusta są różne, więc może niekoniecznie i Tobie by się nie spodobały. Ale namawiac Cię do lektury absolutnie nie zamierzam.
UsuńPiękny kot :)))) I cudnie się prezentuje przy stosie... "Nakarmić wilki" czytałam i mam przed sobą "Requiem dla wilka" (obie książki jednak zrecenzuję, by był jako-taki porządek), i zaskakuje mnie Twoja ocena - pierwsza część Nurowskiej całkiem mi się podobała... Ale jestem leśnikiem z wykształcenia, może to tylko takie zboczenie zawodowe :) A co do "Requiem..." czytałam same złe opinie. Cóż, zweryfikuję. A do "Rzeźni nr 5" też się przymierzam... już chyba piąty rok ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńWiesz, najpierw ta książka nie wydawała mi się aż tak słaba, ale im dłużej ją analizowałam, tym gorzej dla niej. Wszelkie argumenty znajdziesz w recenzjach. ;)
UsuńO, i zajmujesz się czymś leśniczopodobnym?
To czytamy "Rzeźnię..." mniej więcej równie długo. :P
To znaczy obecnie jestem (nie)szczęśliwie bezrobotna, ale tak, pracowałam w Lasach Państwowych. Skonczyłam leśnictwo na UP w Poznaniu :)
UsuńJeszcze jedno "O!". Mieszkasz w Poznaniu? (Wybacz wścibstwo ;)
UsuńJuż nie :) Teraz na Podlasiu, u wrót Puszczy Białowieskiej :) I żadne wścibstwo! A czemu pytasz? ;>
UsuńBo od jakiegoś czasu zakotwiczyłam się właśnie w Poznaniu. ;)
UsuńWybieram się tam w połowie roku... Może kawa? ;)
UsuńCzemu nie? :)
Usuń:)
UsuńPytanie-dlaczego mój Bonifacy pilnuje twoich ksiażek:):):)? Czarne koty są najcudowniejsze na świecie.
OdpowiedzUsuńPytanie - dlaczego ja nie zauważyłam, że Mysza stała się kocurem? :P
UsuńI wcale nie przynoszą pecha. Tylko bałagan, od czasu do czasu. :P
Zdziwiło mnie na Twojej liście najgorszych książek nazwisko Iana Mc Ewana. Tej książki akurat nie czytałam, ale było kilka tytułów, które szokowały bardzo i trudno było obok tych książek przejść obojętnie. Cóż, może teraz Ewan obniżył loty?
OdpowiedzUsuńDla mnie ten autor jest typowym przykładem "nierównego" pisarza. "Pokuta" była świetna, "Betonowy ogród" bardzo dobry, "Amsterdam" dobry, "Ukojenie" i "Na plaży Chesil" niezłe. "Solar" mnie pokonał zbyt wielką ilością technicznych szczegółów i odłożyłam tę książkę po kilkudziesięciu stronach (choć sam początek był niezły). A "Przetrzymać tę miłość" dla mnie jest przeintelektualizowana.
UsuńTak mniej więcej wygląda moje doświadczenie z McEwanem. :)
Mnie się chyba najbardziej podobał zbiór opowiadań "Pierwsza miłość, ostatnie posługi", szokująca, tak jak szokujący Betonowy ogród". "Pokuta" i "Amsterdam" czekają. :-)
UsuńGorąco polecam "Pokutę". :)
UsuńZa opowiadaniami nie przepadam, ale skoro zbiorek jest równie dobry jak "Betonowy ogród" to zobaczę, czy jest w bibliotece.
Kicia jaka słodka;p
OdpowiedzUsuńPrzekażę. :P
UsuńŚwietne wyniki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńNo, to teraz wiem, czego się wystrzegać! :3
OdpowiedzUsuńA, stosik bardzo fajny. Podkradłabym Ci kilka książek :3
ps. Na moim blogu właśnie wystartował konkurs, w którym do wygrania "Giń" Hanny Winter.
Szczegóły tutaj:
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/2013/01/zimowy-konkursik-3.html
Jak widzisz, mam strażnika, więc o podkradaniu nie ma mowy. :P
UsuńZaraz do Ciebie zajrzę. :)
Też mam taki stos, który planuję przeczytać w tym roku:) Tylko, że tam jest np. kilka pozycji tego samego pisarza, a wolę robić sobie ,,przerwy" na poczytanie czegoś innego. Z Twojego stosu chętnie bym przeczytała ,,Zniknięcie słonia" i ,,Miasto białych kart".
OdpowiedzUsuńTeż lubię sobie robić taką przerwę (chyba jedynie "Zawrocie" czytałam w miarę szybko, choć przed ostatnim tomem zrobiłam sobie przerwę). Fajnie jest zmieniać gatunki, autorów, style pisania, tematykę. Czytanie podobnych książek byłoby jednak nudne.
UsuńNa pierwszym zdjęciu Twój kot ma świetną minę! Widać, że to kot z charakterem ;) mam nadzieję, że uda Ci się zrealizować Twoje plany, choć wiesz zazwyczaj słyszy się, że postanowienia noworoczne powinny być bardzo konkretne, co ponoć ułatwia ich realizację ;P a oglądałaś film "To nie jest kraj dla starych ludzi"? Ja nie, ale ostatnio byłam na Bondzie i Javier Bardem zrobił na mnie ogromne wrażenie ^^ książkę też mam zamiar kiedyś przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńMałpa, a nie kot. Chciała mi stosik strącić. Jakby przewidywała, że i tak nie dotrzymam postanowienia, które...
Usuń...nie mogą być konkretne. Pod niekonkretne łatwiej będzie podciągnąć różne rzeczy i udawać, że się postanowienia dotrzymało. :P
Widziałaś film, oj, widziałaś. A Bardem jest jednym z moich ukochanych aktorów. :)
Po seansie "To nie jest kraj..." obejrzałam "Vicky Christina Barcelona". Kilka razy musiałam się upewniać, że gra tam ten sam aktor. Bosssski jest. :P
Ale małpa z klasą ;) a to w takim razie gratuluję przebiegłości ;P oj tak bossski :P nie miałam ochoty oglądać "Vicky...", ale nie wiedziałam, że on tam gra! W takim razie jak będę miała okazję zobaczę ^^ a tam też grała Penelope Cruz? Bo ona jest jego żoną! W każdym razie po Bondzie oglądałam kilka fragmentów talk showów, których Bardem był gościem i nabijali się z jego fryzur ^^ blond włosków w Bondzie i tej fryzury z "To nie jest kraj...", bardzo sympatycznie było to oglądać ;)
UsuńNie mieć ochoty oglądać "Vicky..."? Taż to Allen jest! I owszem Penelope nie dość, że grała, to jeszcze grała jego żonę. :P Rolę miała po prostu obłędną. Trochę trzeba było poczekać aż się pojawi na ekranie, ale jak już się zjawiła...
UsuńA "Vicky..." to dla mnie jeden z ważniejszych filmów. Nie mówię, że jest taki super-extra-dobry, ale prywatnie bardzo ważny.
O, Bonda jeszcze muszę obejrzeć. Bo fryzurkę z "To nie jest kraj..." dobrze kojarzę. :P
Być może będą to szokujące słowa, ale właśnie dlatego, że to Allen nie chciałam oglądać :P Allena widziałam chyba tylko "Zakochani w Rzymie" i nie podobało mi się.
UsuńA drugi powód to nie lubię jakoś
Scarlett Johanson, a to chyba trochę jakby muza Allena z tego co się orientuję.
No nie, że grała jego żonę :P
Ale to wtedy się poznali? Ciekawe by to było.
Bond całkiem fajny. Choć głównie dzięki blond Bardemowi. Jest taka jedna scena jak Bond robi jakąś kolejną scenę akcji, a Bardem na ten widok mówi: "O mój Boże". Spodobało mi się to, bo odebrałam to jako takie mrugnięcie do widza, jakby mówił "w jakim filmie ja gram, przecież te sceny są mega naciągane" xD nie wiem czemu tak to odebrałam, ale podoba mi się taka nadinterpretacja :P
Akurat "Zakochanych w Rzymie" nie widziałam. (Jeszcze!) Allen jest specyficzny i tak naprawdę ciężko mi coś polecić, zwłaszcza, że w przeciwieństwie do większości wolę jego nowsze filmy.
UsuńPodobno poznali się kilkanaście lat temu na planie filmu o jakże romantycznym tytule "Szynka, szynka". :P Ale Penelopa skupiona była raczej na przelotnych związkach i robieniu kariery. A po latach spotkali się właśnie przy okazji kręcenia "Vicky...". W sumie ładna historia. :)
Fajny nie fajny, ale w Oscarach go pominęli. (???) Narobiłaś mi ochoty na seans. =)
Zjadło mi komentarz, wiec jeszcze raz:
Usuń"Szynka, szynka" cóż za tytuł xP ciekawe o czym był film xP rzeczywiście ładna historia :)
Film nie jest wybitny, na Oscara nie zasługuje, ale można przyjemnie obejrzeć. Biorąc pod uwagę fakt, że lubisz Bardema, myślę, że warto zobaczyć. Więc miłego przyszłego seansu ;)
Aż spojrzałam na Filmweba, żeby zobaczyć o czym. Ja już wiem. Ty sobie sama przeczytaj, bo to kulturalny blog i sutki o smaku szynki to nie jest temat, który chciałabym tu poruszać. :P
UsuńA dziękuję, dziękuję. Film już jest. Teraz tylko trzeba go wepchnąć w kolejkę.