piątek, 4 stycznia 2013

Hanna Kowalewska "Inna wersja życia"
Tajemnica czarno-białych fotografii

Hanna Kowalewska
Inna wersja życia
Wyd. Zysk i S-ka
2010
400 stron
Zawrocie przyciąga niczym magnes. Ledwie skończę jeden tom, a mam już ochotę na następny. Po Masce Arlekina szybko sięgnęłam po kolejną część cyklu Hanny Kowalewskiej. Opatuliwszy się ciepło kocem, zaczęłam Inną wersję życia.

Bohaterka cyklu, Matylda Malinowska-Just, odziedziczyła po babce Zawrocie - dworek i przylegające do niego tereny. Wraz z posiadłością dostała coś jeszcze. Garść rodzinnych tajemnic do rozwikłania. Grzebanie w przeszłości zajmuje jej trzy pierwsze tomy i choć mogłoby się wydawać, że nie pozostało już nic do odkrycia, Malinowska natrafia na kolejną zagadkę. W jej ręce trafia pożółkła koperta z napisem Dla Matyldy, gdy nadejdzie właściwy czas[1]. Co było w środku? Dwanaście czarno-białych fotografii. Na nich Matylda. Z grupką dzieci. Z dziewczynką w pasiastym szaliku. Białym psem. Góralką. Z kobietą przypominającą panią Miecię, sąsiadkę, która przyniosła Malinowskiej kopertę. Matylda z fotografii ma około sześciu lat. Jako dorosła nie pamięta niczego, co wiąże się z ludźmi i miejscami uwiecznionymi na zdjęciach. Nie mieszkałam z panią Miecią i jej matką. Nie byłam z żadną z nich w górach i nie znałam tej dziewczynki w szaliku w paski.  Nie przytulałam się ani do niej, ani do wielkiego białego psa. W tym życiu nic podobnego mi się nie przydarzyło.[2] A jednak te fotografie istnieją i bez wątpienia pokazują jakiś wycinek z życia bohaterki cyklu o Zawrociu.

W rodzinnym, pełnym fotografii albumie, brakuje zdjęć sześcioletniej Matyldy. W tym czasie urodziła się jej siostra Paula. Co takiego wydarzyło się w tamtym okresie? Do jakich rewelacji znów przyjdzie jej się dogrzebać? Malinowska jest już zmęczona ciągłym grzebaniem w przeszłości. Czuje się przytłoczona ilością tajemnic i niejasności. Czy w innych rodzinach też tak jest? Same tajemnice? Szafy pełne trupów? Przemilczenia? Białe plamy? Tematy tabu? Luki w albumach z fotografiami?[3] - pyta w swym pamiętniku.

Zasłyszane historie, słowa, które komuś się przypadkiem wyrwały oraz okruchy wspomnień, powoli zaczynają dopełniać wciąż jeszcze nie do końca wyraźny obraz dzieciństwa dziewczynki, która w wypadku straciła ukochanego ojca, a następnie wychowywana przez surowego ojczyma, pewne zdarzenia wypadła ze swej pamięci. Matylda nie traci zapału. Grzebie we własnej pamięci, próbując uzupełnić luki. Zaczyna przeczuwać, że to właśnie tamte dni wpłynęły na relacje pomiędzy nią a Paulą. I jeśli chce ocieplić stosunki z siostrą, musi poznać swą przeszłość, przypomnieć sobie trudne chwile z dzieciństwa.

Inna wersja życia to przede wszystkim wyprawa w przeszłość. Jednak i teraźniejszość zaprząta myśli Matyldy. Kobieta próbuje znaleźć wspólny język z siostrą, poznaje nowego mężczyznę i wikła się w kolejny romans, jednocześnie spędzając mnóstwo czasu z Jaśkiem Malinowskim, synem dawnej przyjaciółki ojca. Jak zwykle życie nie szczędzi jej niespodzianek, w tym tych bolesnych, niestety. Wydarzenia opisane w poprzednich tomach cyklu, mocno nią wstrząsnęły. Teraz też nie będzie łatwo, zważywszy na fakt, że kobieta w swoim otoczeniu ma całe mnóstwo osób o trudnych charakterach. Nie brak więc ostrych konfliktów, które dodatkowo utrudniają docieranie do prawdy. A i sama prawda jest bolesna. Może Matyldzie byłoby łatwiej bez znajomości niektórych faktów? Kto powiedział, że prawda wyzwala? Akurat! Prawda przywala! I tyle. Jak tona ołowiu.[4]

Podobnie jak poprzednią część, tak i tą autorka kończy mocnym akcentem.

Wciąż pozostaję pod wrażeniem stylu autorki. Nadal zachwyca mnie język powieści, umiejętność budowania nastroju, oddawania niekiedy trudnych emocji. Książki Hanny Kowalewskiej dostarczają sporo ciekawego materiału do przemyśleń. Wiele w nich momentów, w których warto na chwilę przerwać czytanie i zastanowić się na zawiłością ludzkich relacji, nad własnymi doświadczeniami. Choć ciekawość każe przewracać kolejne kartki, dobrze jest czytać niespiesznie, delektując się pięknem języka. Niektórym lepiej wychodzą dialogi, innym opisy. Kowalewska perfekcyjnie operuje słowami w każdej sytuacji.

Przede mną ostatnia cześć cyklu. Przyznaję, że bardzo przywiązałam się do Matyldy i Zawrocia. Mam nadzieję, że zakończenie będzie optymistyczne i autorka pozwoli Malinowskiej na trwałe szczęście. Choć z drugiej strony, brak pozytywnego finału mógłby oznaczać, że powstanie jeszcze jeden tom. Wybacz Matyldo, ale nie miałabym nic przeciwko.

***

[1] Hanna Kowalewska, Inna wersja  życia, wyd. Zysk i S-ka, 2010, s. 14.
[2] Tamże, s. 37.
[3] Tamże, s. 74.
[4] Tamże, s. 294.

***

Recenzje wcześniejszych części Zawrocia możecie przeczytać tutaj: Tego lata w Zawrociu, Góra śpiących węży, Maska Arlekina.

***

Kochani, jest taka sprawa. Znacie fundację Centraurus? We wrześniu kupiła stary folwark w Szczedrzykowicach. Po ukończeniu prac remontowych schronienie znaleźli w nim czteronożni podopieczni fundacji, konie, psy, koty... Niestety w Sylwestra wybuchł pożar. Budynek był drewniany, więc... sami rozumiecie.

Jeżeli chcielibyście wesprzeć fundację w jakikolwiek sposób, nie tylko finansowy, zajrzyjcie na tę stronę: KLIK. Wiem, że to wyświechtany zwrot, ale naprawdę liczy się każda pomoc.

40 komentarzy:

  1. Nie czytałam nic tej autorki, ale po Twojej zachęcającej recenzji z wielką przyjemnością zagłębię się w jej pozycje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry pomysł. Polecam pierwszą część "Tego lata w Zawrociu" (a potem kolejne - druga najciekawsza) oraz coś w zupełnie innym klimacie, czyli "Julitę i huśtawki".

      Usuń
  2. Przepraszam, nie przeczytałam recenzji, ale obiecuję, że do niej wrócę :). Po prostu przez te Twoje zachwyty Zawrociem dzisiaj w bibliotece wypożyczyłam dwie części tego cyklu i boję się, że mogłaś coś zdradzić w tej recenzji :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się tak pisać, żeby nie psuć lektury poprzednich części, ale wcale się nie dziwię Twojej ostrożności, bo sama często unikam czytania recenzji książek, które mam w planach w najbliższym czasie.

      A poza tym - bardzo podoba mi się Twoje uzasadnienie olania mojej recenzji i mam nadzieję, że "Zawrocie" Cię nie zawiedzie. =D

      Usuń
  3. Moja ciekawość co do tej serii rośnie z każdą chwilą. Jak tylko przeczytam te jakieś 20 książek, które mam do przeczytania to się wycieczkuje do biblioteki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć recenzja ładna, cała seria jakoś nie przemawia do mnie. Może te całe poszukiwanie swojego miejsca na ziemi, oraz różne uwikłane romanse nie pozwalają się do niej zbliżyć? Być może się mylę, ale strasznie mi to przypomina osławioną serie "Rozlewisko".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzuciłabym w Ciebie czymś za to porównanie, ale nie mam pod ręką niczego dostatecznie ciężkiego.

      "Rozlewisko" to typowe babskie czytadła, pisane takim sobie językiem (żeby nie było, któraś część mi się podobała, ale nie łudzę się, że to literatura wysokich lotów, ot taka tam rozrywkowa historyjka).

      "Zawrocie" stoi literacko dużo wyżej. Ok, tematykę można uznać za nieco banalną, ok, tych zagadek w pewnym momencie może zrobić się za dużo. (Staram się być obiektywna i wyczuć co może nie odpowiadać innym, dla mnie te wady nie istnieją). "Zawrocie" to przede wszystkim styl, język, klimat, emocje. Można nawet olać całą fabułę dla możliwości przeczytania świetnego literacko tekstu.

      No!

      Usuń
    2. Ojoj Naraziłem się :< Ale dziękuje za uświadomienie mnie w czym polega różnica :)

      Usuń
    3. Moja mroczniejsza strona wzięła górę. :P

      Usuń
  5. Nabawiłam się przez Ciebie apetytu na ten cykl Pani Kowalewskiej.
    By go mieć i przeczytać jeszcze raz.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smacznego. :)

      Mało kiedy czytam coś więcej niż raz, ale akurat Kowalewską mogę. Skoro znam już fabułę, mogę cieszyć się językiem. Tak było np. z "Julitą i huśtawkami".

      Usuń
  6. Chyba skusiłabym się na sprawdzenie, czy mi ta seria przypadnie do gustu - bo wygląda mi na coś, co wyłamuje się ze schematu tak zwanej "kobiecej literatury" (nie lubię tego określenia) w typie Grocholi.

    Biedne, biedne zwierzęta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam rozpocząć namawianie, czy sama z własnej woli pójdziesz do księgarni/biblioteki/znajomego? ;)

      Moim zdaniem, wyłamuje się. Bo choć to nadal lektura bardziej kobieca niż męska (też nie lubię takich określeń, ale czasami brakuje trafniejszych), to przede wszystkim jest fantastyczna językowo. Przy każdej recenzji pieję z zachwytu nad stylem autorki.

      Biedne. W ogóle ten tekst jest tak napisany, że aż serce pęka. :(

      Usuń
    2. Możesz mi za jakiś czas przypomnieć, ale postaram się pamiętać o tej pozycji podczas wizyty w bibliotece :)
      O, z fascynującym językiem chętnie się zapoznam.

      Tez miałam takie uczucie - i trudno było zapanować nad łzami. Zwłaszcza te trzy biedne psy, których nie zdołano uratować...

      Usuń
    3. Nie ma sprawy. Mogę być upierdliwa do skutku. :P

      Smutne to wszystko. Zwłaszcza, że schronisko funkcjonowało od tak niedawna. Ledwie wyremontowali budynki, a tu taka przykrość. Pozostaje wierzyć, że dobrzy ludzie pomogą.

      Usuń
  7. Mam tę część cyklu na półce i... niestety tylko tę. Choć bardzo mnie ciągnie, żeby przeczytać, to zapieram się rękami i nogami, bo chcę zacząć jednak od pierwszej części. Na razie nie mogę na nią trafić, więc nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie od pierwszej. Jakby nie było, trochę spojlerów w tej części jest, a szkoda by było zepsuć sobie niespodzianki czające się w poprzednich tomach.

      Usuń
  8. Kurczę, musiałabym chyba wrócić do poprzednich książek, żeby i tę przeczytać, bo do niej nie udało mi się jeszcze dotrzeć. Biblioteka będzie czynna JUŻ w lutym... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak właśnie zrobiłam, z tym, że wcześniej znałam tylko pierwszy tom. Ustaw się w kolejce pod koniec stycznia. :P

      Usuń
    2. W sumie szkoda mi czasu na wracanie do książek, które już czytałam. Poczytam sobie Twoje recenzje. :P

      Usuń
    3. Eee... Możesz od razu czytać część czwartą. Wcześniejsze wątki są pozamykane, a z ważniejszych bohaterów wcześniejszych tomów tylko Janek Malinowski pałęta się po "Innej wersji życia". No i Paula z matką i ojczymem Matyldy, ale co ważniejsze rzeczy i tak autorka przypomina jeszcze raz. Więc śmigaj do biblioteki i nie marudź.

      Usuń
  9. Przecudna jest seria o Zawrociu, tak samo jak piekna polszczyzna Autorki. Ja wciaz trwam w zachwycie, chociaz serie przeczytalam juz jakis czas temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zgadzam się z Twoją opinią w stu procentach. :)
      Zaproponowałabym ponowne czytanie, ale wiem jak wiele innych książek czeka na swoją kolej. Ciekawe czy autorka planuje szóstą część. ;)

      Usuń
  10. Dzisiaj odebrałam z Weltbildu piątą część Zawrocia. Tylko co z tego, skoro poprzednich trzech jeszcze nie czytałam. Ale nadrobię to na pewno, bo z każdą Twoją recenzją mam coraz większą ochotę na kontynuację losów Matyldy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to co z tego? To właściwy krok w dobrą stronę. ;)
      Serię polecam ogromnie, tym bardziej, że przed Tobą tom drugi, czyli w moim odczuciu (i nie tylko moim), ten najlepszy. :)

      Usuń
  11. Mówiłam kiedyś jak bardzo nie lubię braku czasu? A jeszcze bardziej braku czasu i sesji?
    I tych kochanych koło 20 książek w kolejce. Kuuurczę, zapowiada się bardzo ciekawie. Chyba muszę się zapoznać z tą autorką.
    Dobra tajemnica nie jest zła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie wspominałaś, a jak nie, to wierzę w to i bez tych zapewnień. ;)
      Kiedyś będziesz nie cierpiała braku czasu i nadgodzin w pracy.;)

      Czytaj, czytaj. Warto. Dobra tajemnica nie jest zła, zwłaszcza jak ma równie dobre rozwiązanie. ;)

      Usuń
    2. Już nie cierpię nadgodzin w pracy. Oficjalnie mam pół etatu, a w grudniu miałam około 40 godzin więcej :D
      Plus uczelnia ;)

      Usuń
    3. Ładne mi pół etatu. =)
      W takiej sytuacji możesz marudzić ile wlezie. =)

      Usuń
  12. Pierwszy raz słyszę o tym cyklu. Czas się z nim zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze nie miałam okazji sięgnąć po serię o Zawrociu, ale Twoja recenzja bardzo do tego zachęca. No i dodatkowo te rodzinne sekrety i czarno-białe zdjęcia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko koniecznie zacznij od pierwszego tomu. Rodzinnych sekretów tam też nie brakuje. :)

      Usuń
  14. Trochę nie moja tematyka, ale recenzja tak zachęcająca, że bardzo możliwe, że sama niedługo zapoznam się z tym cyklem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam. Choćby po to, żeby oderwać się od stałej tematyki i poznać coś innego. :)

      Usuń
  15. A ja nadal nie mogę się nadziwić, że wcześniej nie słyszałam o tych książkach! Muszę nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim natłoku literatury, zawsze coś może umknąć. Ale akurat w przypadku tej serii, szkoda żeby tak się stało. :)

      Usuń
  16. Mogę się pochwalić, że już zamówiłam w bibliotece pierwszą część cyklu ;P

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.