Dziś będzie troszkę muzycznie i fotograficznie.
Wybraliśmy się wczoraj z Mężem na mały spacer nad Jezioro Maltańskie i przy okazji postanowiliśmy zajrzeć na maraton koncertowy "Między Azją a Europą: muzyka romska". Na scenie mieli się pojawić:
- The Musician of the Nile - egipska muzyka w nowoczesnym wydaniu
- Hasan Yarimdünya - turecki klarnecista i jego etniczny jazz
- Parno Graszt - węgierski zespół, wykonujący muzykę skoczną i pełną energii
- Dhoad Gypsies of Rajastan - indyjski zespół z Radżastahanu
- Carmen Linares - hiszpańska śpiewaczka flamenco
- Tsigunz Fanfara Avantura - polska orkiestra dęta, wykonująca muzykę zainspirowaną tradycyjnymi melodiami bałkańskimi
Zanim ruszyliśmy dalej, załapaliśmy się na dwa pierwsze występy.
The Musician of the Nile
Moją największą sympatię zdobył pan w czarnym stroju o łagodnym uśmiechu a'la Morgan Freeman.
Chwilę po tym, jak pomyślałam, że brakuje mi na scenie wywijających kolorowymi kieckami kobiet, na środek wyszedł ten pan. Co prawda pan był mało kobiecy, a kiecka niezbyt barwna, ale poczułam się usatysfakcjonowana, zwłaszcza, że uśmiech nie schodził mu z twarzy, więc aż miło było popatrzeć na te jego pląsy.
Okazało się, że doczekałam się i kolorowej kiecki, gdy najmłodszy członek zespołu wykonał taniec derwiszy.
Poniżej fragment występu zespołu na festiwalu Évora Clássica.
Po koncercie The Musician of the Nile, zanim na scenę wyszedł klarnecista Hasan Yarimdünya była chwila przerwy, podczas której na scenie na wodzie występował zespół Tsigunz Fanfara Avantura. W tym samym czasie dwoje dziennikarzy katowało romskiego artystę Karola Parno Gierlińskiego pytaniami w stylu: "Czy wszyscy Romowie są grubi?" (pan Karol jest chudy jak szczypiorek), "Czy wszyscy Romowie mieszkają w pałacach?", "Jak dobieracie się w pary?" itp. Podziwiam opanowanie artysty. Na pytania odpowiadał bardzo inteligentnie i kulturalnie, co przy ich poziomie graniczyło z cudem. Za to dziennikarze... Cóż, czasami warto zastanowić się choć przez chwilę, zanim otworzy się usta. Zwłaszcza, gdy przy tych ustach trzyma się włączony mikrofon.
Bardzo nie podobało mi się też to, że podczas wywiadu grała orkiestra, więc w rezultacie samą rozmowę było bardzo słabo słychać. Chyba, że właśnie o to chodziło. Faktycznie, biorąc pod uwagę poziom pytań zadawanych panu Karolowi... Tak, to ma sens.
Hasan Yarimdünya
zespół towarzyszący Hasanowi
Przyznaję, że akurat ta muzyka nie przypadła mi do gustu. Nie każde wydanie jazzu mnie przekonuje, a wysłuchanie walki dźwięków w jazzie o zabarwieniu etno, okazała się przekraczać moje możliwości.
Trochę żałuję, że nie mogliśmy zostać do końca, ale to i tak było ciekawe doświadczenie muzyczne.
To musiało być ciekawe przeżycie;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa pewno yyy... inne... :P
UsuńMuzyka nie jest zła, zwłaszcza w połączeniu z tańcem no i na dodatek na żywo - chciałabym coś takiego zobaczyć. :) Zresztą to chyba nie nowina - uwielbiam takie rzeczy. :P
OdpowiedzUsuńAkurat ten zespół mi się podobał, gorzej z klarnecistą. To już zdecydowanie nie moja bajka.
UsuńŻałuję, że nie widzieliśmy występu indyjskiego. Widziałam kilka zdjęć. Show musiało być całkiem niezłe.
O rany, za indyjski bym zabiła. :D Dobrze,że nie byłaś. :P
UsuńCicho tam, nie przypominaj mi, że nie byłam.
UsuńMyślę, że ciekawie ogląda się takie koncerty :) Ładne zdjęcia. Pytania dziennikarzy rzeczywiście dziwne, może to miało być jakieś błyśnięcie humorem? ;/ Ja kiedyś przez chwilę byłam na Festiwalu Indii w Kołobrzegu, pamiętam piękny taniec jednej pani, ale też nie mogłam zostać do końca niestety. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie. Uwielbiam wszystko to, co różni się od naszej kultury i tego co mnie otacza na co dzień.
UsuńFestiwal Indii - to brzmi naprawdę wspaniale. Chciałabym to zobaczyć.
Za muzyką to ja tak średnio przepadam, zwłaszcza za jazzem. Zdjęcia prezentują się świetnie, ale nie wiem czy chciałabym być na takim koncercie. Chociaż... Pierwszy zespół chętnie bym w sumie zobaczyła. Egipska muzyka? Czemu nie... A i taniec derwiszy to coś interesującego. Tak mi się zdaje.
OdpowiedzUsuńZawsze można na chwilę zajrzeć w celach poznawczych, a później zwiać gdzieś, gdzie głośniki nie niosą dźwięków wydobywających się z klarnetu. ;)
UsuńTaniec derwiszy chciałabym zobaczyć jeszcze raz, ale w wykonaniu całej ekipy. To musi być coś!
Też bym sobie poszła na taki maraton koncertowy!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zdjęcia! Zwłaszcza taniec derwiszy.
Ty masz swoje zombie! :P
UsuńZa opinię o zdjęciach dziękuję. :)
Czyżbyś Ann była z Poznania? :) Ja niestety rzadko odwiedzam tamte rejony miasta w okolicach Malty, ale teraz strasznie żałuję. The Musician of the Nile z wielką chęcią bym zobaczyła. A co do dziennikarzy. Zawsze uważałam, że nasi się do tego nie nadają... Ale cóż. Szkoda słów. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńObecnie tak. :)
UsuńMi też zawsze ciężko się zebrać i gdzieś ruszyć, do Malty akurat mam w miarę niedaleko, ale mimo wszystko... ;) A czasami naprawdę warto.
Ci dziennikarze naprawdę się nie popisali. Gdyby trafili na mniej inteligentnego rozmówcę, to byłaby już w ogóle katastrofa.