Ona nie wie, ile zdrowia kosztuje wychowanie dziecka; dopóki nie jesteś matką, nie masz bladego pojęcia, bo cierpi się na tyle różnych sposobów, nie wiesz, jak pogodzić sprzeczne pragnienia i jak może męczyć coś, co zrobiłaś, a czego nie chciałaś zrobić, a uświadomić to sobie po fakcie jest jeszcze gorzej.*
Przegrane pozycje
Matka i córka Jenn Díaz to jedna z tych powieści, o których opowiada się trudno. Wypełniona emocjami, przybliżająca trudne relacje, a jednocześnie niewielka objętościowo, z nie do końca przekonującymi zachowaniami bohaterów oraz męcząca męczeństwem. Mamy tu bowiem kobiety, które uparcie pchają się tam, gdzie nie może spotkać ich nic dobrego. Zgadzają się na układy krzywdzące, relacje najeżone kolcami, pozycje z góry przegrane. To trochę dołujące. A nawet więcej niż trochę.
Sugerując się tytułem spodziewałam się rozłożenia na czynniki pierwsze relacji matki i córki, zapewne pogmatwanej, pełnej trudnych emocji, może rozbieżnych oczekiwań lub międzypokoleniowego niezrozumienia. I faktycznie, częściowo to właśnie w powieści Katalonki znalazłam, ale to tylko drobny ułamek fabuły skoncentrowanej na kilku kobietach, które wiodą nieszczęśliwe życie uzależnione od kaprysów swych mężczyzn lub cierpią, gdy ich przy nich brakuje. Niby więc panowie są tu na drugim planie, a jednak zajmują najważniejsze miejsca w hierarchii.
Gdy mężczyzna odchodzi...
Mężczyźni są tu więc niby tłem, ale jakże mocno rzutującym na poczynania bohaterek. Dla Glorii życie kończy się wraz ze śmiercią męża. Jej bratowa, Dolores, wraz z jego odejściem traci jedynego zaufanego mężczyznę w swoim samotnym życiu. Cierpi także Natalia, córka zmarłego, której pewnie łatwiej byłoby się pocieszyć po tej stracie, gdyby jej ukochany od dwóch dekad nie był mężem innej kobiety. Jedynie Ángela, druga z córek, zdaje się być tą silną, choć i ona nie wiedzie uporządkowanego życia, dawno już po rozwodzie, z synami mającymi różnych ojców. Do kompletu należy dodać żonę kochanka Natalii i jego córkę, które także będziemy mieli okazję poznać. Nie oczekujmy jednak, że staną przed nami dumne kobiety pewne własnej wartości.
Właściwie to powieść Jenn Díaz jest nieco przerażająca, bo ukazuje kobiety jako zależne od mężczyzn, mogące znaleźć szczęście wyłącznie u ich boku, wikłające się w chore relacje, rezygnujące z walki o siebie. To trochę przytłaczające.
Czegoś zabrakło...
W powieści Matka i córka na poziomie fabularnym niewiele się dzieje. Tę historie budują emocje, choć muszę przyznać, że nie udzielają się one w taki sposób, który sprawia, że trudno się od lektury oderwać, a w postaciach i rozterkach bohaterek widzi się swoje własne cechy i problemy.
Czegoś mi tu zabrakło.
Może rozbudowania postaci, wśród których jedynie Dolores zdaje się być potraktowana z większą uwagą?
Może wnikliwszego potraktowania poruszanych tematów? Mamy tu żony, kochanki, córki, matki, siostry - wszystkie z problemami nękającymi wiele kobiet, co daje możliwość przemycenia w powieści głębszych treści. Mowa tu przecież o samotności, o zdradzie, odejściu bliskiej osoby, strachem przed obdarzeniem miłością i zaufaniem, szukaniu bliskości, rywalizacji z drugą kobietą, zazdrości, przeżywaniu żałoby, niezrozumieniu, różnicach międzypokoleniowych.
Może innego sposobu podania tej historii? Angażującego nieco częściej umysł niż zmysły, wyrażonego konkretami nie zaś długimi zdaniami nie zawsze wypełnionymi treścią.
Może czegoś co zrównoważy poczucie, że kobiety są jedynie dodatkiem do mężczyzn, zależnym od nich, nieporadnych, gdy ich zabraknie?
Jedno jest pewne, Matka i córka to dobra baza do stworzenia interesującej powieści o trudnych relacjach rodzinnych i roli kobiety w tejże rodzinie. To dobry materiał wyjściowy do opowieści o małżeństwie i macierzyństwie, o cieniach i blaskach tychże. Sama książka pozostawia jednak pewien niedosyt. Jest zaledwie przystawką, która wjechawszy na stół po długiej głodówce, nie zaspokaja oczekiwań.
Jenn Díaz Matka i córka Wyd. Prószyński i S-ka 2017 226 stron |
* wszystkie cytaty pochodzą z: Jenn Díaz, Matka i córka, przeł. Andrzej Flisek, Wyd. Prószyński i S-ka, 2017.
Zobacz też:
Odkąd jestem mamą z dużym zainteresowaniem czytam książki, poruszające temat macierzyństwa. Tutaj na pierwszy rzut oka spodobała mi się okładka, jednak Twoja recenzja ostudziła moje emocje.
OdpowiedzUsuńJako mama może inaczej spojrzysz na tę lekturę?
UsuńTo ja się jeszcze wstrzymam z tą lekturą.
OdpowiedzUsuńW sumie ciekawa jestem jak ją odbierzesz. A planujesz czytać czy raczej nie?
UsuńMimo tych wszystkich wad coś mnie do niej przyciąga. Może to, że jest ona zbudowana z emocji :)
OdpowiedzUsuńWięc przeczytaj, a nuż spodoba Ci się bardziej niż mnie. :)
UsuńRaczej nie dla mnie...nie te klimaty :)
OdpowiedzUsuńBywa. ;)
UsuńStraszna szkoda, że autorka nie wykorzystała potencjału drzemiącego w tej historii. Jednak na pewno dam jej szansę - obym nie zawiodła się zbyt mocno.
OdpowiedzUsuńTo nie jest zła książka. Ale moim zdaniem wymaga pewnych poprawek.
UsuńSzkoda, że książka nie spełniła Twoich oczekiwań. Czytając o niej w zapowiedziach myślałam, że to jedna z tych emocjonujących lektur, którym prawie nic nie brakuje.
OdpowiedzUsuńJa też spodziewałam się większych emocji.
UsuńRównież nie oceniłam książki wysoko, jednak z zainteresowaniem się w nią zagłębiałam. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Ja też. Niby szału nie ma, ale dobrze się czytało.
UsuńWątpię by bohaterki przypadły mi do gustu, bardzo depresyjna wydaje mi się ta książka.
OdpowiedzUsuńNooo... Trochę taka jest.
UsuńSkoro to nie jest wytrawne danie to podziękuję. Tytuł rzeczywiście sugeruje ważną powieść, w której czytelniczki będą mogły znaleźć coś z siebie i własnych zachowań, ale bardzo nie lubię uczucia niedosytu, więc nie sięgnę po powieść.
OdpowiedzUsuńNie namawiam. To niby nie jest zła książka, ale czegoś jej brakuje.
UsuńZapowiadało się interesująco, jednak gdy przeczytałam Twoją recenzję, jakoś odeszły ode mnie wszelkie chęci i nadzieję, związane z tą pozycją. Nie chcę czytać książek, które wywołują we mnie niedosyt, bo to jedno z najgorszych doświadczeń czytelniczych.
OdpowiedzUsuńWiesz, nie jest powiedziane, że i Ty będziesz miała podobne odczucia. Ja czuję się nieco zawiedziona.
UsuńSzkoda, że poczułaś niedosyt po lekturze. Mnie chyba najmniej przyciąga wizja zetknięcia się z bohaterkami tak bardzo uzależnionymi od mężczyzny, obawiam się, że taka postawa by mnie przytłoczyła. Działa tu na mnie jednak okładka - ale to za mało żebym chciała po tę książkę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńFakt. To jest przytłaczające. Zdecydowanie nie podnosi na duchu. ;)
UsuńMoże sięgnę po nią, przecież trzeba zweryfikować zawsze samemu!
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę. :)
UsuńZ ciekawości przeczytam. Lubię historie o życiu innych kobiet,tych mocnych i tych słabszych emocjonalnie, chcę się przekonać z jakimi emocjami walczą te bohaterki .
OdpowiedzUsuńW takim razie, udanej lektury. :)
Usuń