Nie umiem jasno tego nazwać, ale podczas obu naszych spotkań dała się zauważyć pewna jego cecha, na którą wcześniej nie zwróciłam uwagi. On po prostu czuł potrzebę, by ze mną porozmawiać. Coś go do tego pchało, było coś, co obchodził wkoło, ale zanim miałam okazję się zorientować, do czego zmierzał, zginął. Pluję sobie w brodę, że nie byłam bardziej dociekliwa i nie skłoniłam go do nazwania rzeczy po imieniu, ale teraz i tak już nic nie zmienię. Starałam się po prostu uszanować jego prywatność, jeśli nie chciał o czymś mówić, to nie było po co go do tego zmuszać. Jestem pewna, że każdy ma nieco inne wyobrażenie o Eugenie Kallmannie i jego śmierci[1].
Nie czytać na leżąco!
Wiele dobrego słyszałam i czytałam na temat twórczości Håkana Nessera, a sam autor ujął mnie niesamowicie swoim poczuciem humoru podczas spotkania autorskiego we Wrocławiu (dwa lata temu w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału). Choć na półce stoi kilka jego książek, do tej pory nie sięgnęłam po żadną z nich. Aż w końcu w moje ręce wpadły Oczy Eugena Kallmanna.
Położyłam się wygodnie i zabrałam za lekturę z przekonaniem, że jak leżę to nie spadnę z wrażenia, gdy już wkręcę się w fabułę. Nie przewidziałam tego, że problem będzie inny. W tej pozycji łatwiej zasnąć, gdy książka zaczyna nużyć.
Podobno wybrałam nie najlepszy kryminał na początek i z pewnością będę chciała tę teorię zweryfikować. A może po prostu ze stylem Nessera mi nie po drodze? Bo choć tematyka jest ważna i na czasie, to zabrakło mi w tej historii napięcia, czegoś, co popchnie akcję do przodu i stłumi wrażenie przegadania.
Samobójstwo, nieszczęśliwy wypadek czy morderstwo?
Håkan Nesser zabiera nas do niewielkiego miasteczka K., położonego na północy Szwecji. To jedno z tych miejsc, z których raczej się wyjeżdża, niż do których przybywa. Niektóre rodziny mieszkają tam od pokoleń. Jej członkowie przewijają się przez te same ulice, sklepy, szkoły.
W takim miejscu ląduje Leon, by objąć stanowisko nauczyciela szwedzkiego po Eugenie Kallmannie. Jego poprzednik zmarł w dość zagadkowych okolicznościach, ale policja nie dopatrzyła się w tym wydarzeniu udziału osób trzecich. Mieszkańcy mają różne teorie co do przyczyny jego śmierci, jednak dopiero gdy Leon znajduje pamiętniki Kallmanna pojawiają się pierwsze dowody na to, że nauczyciel mógł stać się ofiarą morderstwa. Z pomocą miejscowych nauczycieli, Leon zaczyna grzebać w przeszłości swego poprzednika.
Oczy Eugena Kallmanna to powieść napisana z ogromną dbałością o szczegóły. Håkan Nesser drobiazgowo maluje przestrzeń i zaludniające je postaci. Bierze pod lupę relacje łączące bohaterów, przygląda im się wnikliwie tworząc portret niewielkiej społeczności trawionej przez nie takie małe problemy.
Obraz życia w K. tworzymy na podstawie obserwacji oraz wspomnień różnych osób, ale i pamiętnika Kallmanna. Dzięki temu staje się on kompletny i wielowymiarowy. Szwedzki pisarz jest bacznym obserwatorem, wrażliwym, empatycznym, rejestrującym nawet najbardziej subtelne szczegóły pozwalające tworzyć realistyczną fabułę i takich samych bohaterów.
Sama historia toczy się bardzo powoli dostosowując się do prowincjonalnego bezruchu. Taki styl opowieści trzeba lubić, na taki się nastawić. W przeciwnym razie czytelnikowi grozi nerwowe przewracanie kartek w oczekiwaniu na mocne uderzenie. To niby czeka na nas w finale, ale uśpiona rozwlekłą narracją przyjęłam je z mniejszym entuzjazmem.
Celem Håkana Nessera nie jest stworzenie dynamicznej akcji i porywającej opowieści, a przyjrzenie się przez lupę światu, w którym nasilająca się ksenofobia staje się źródłem cierpienia. Rośnie przemoc na tle rasowym, społeczeństwo coraz wyraźniej dzieli się ze względu na poglądy. A to nie jedyny problem, na którym skupi się szwedzki autor. Poruszy też m.in. temat radzenia sobie ze stratą bliskich, tworzenia nowego świata, nowych relacji.
W takim miejscu ląduje Leon, by objąć stanowisko nauczyciela szwedzkiego po Eugenie Kallmannie. Jego poprzednik zmarł w dość zagadkowych okolicznościach, ale policja nie dopatrzyła się w tym wydarzeniu udziału osób trzecich. Mieszkańcy mają różne teorie co do przyczyny jego śmierci, jednak dopiero gdy Leon znajduje pamiętniki Kallmanna pojawiają się pierwsze dowody na to, że nauczyciel mógł stać się ofiarą morderstwa. Z pomocą miejscowych nauczycieli, Leon zaczyna grzebać w przeszłości swego poprzednika.
Håkan Nesser, Wrocław 2015 |
Szczegóły, szczegóły, szczegóły
Oczy Eugena Kallmanna to powieść napisana z ogromną dbałością o szczegóły. Håkan Nesser drobiazgowo maluje przestrzeń i zaludniające je postaci. Bierze pod lupę relacje łączące bohaterów, przygląda im się wnikliwie tworząc portret niewielkiej społeczności trawionej przez nie takie małe problemy.
Obraz życia w K. tworzymy na podstawie obserwacji oraz wspomnień różnych osób, ale i pamiętnika Kallmanna. Dzięki temu staje się on kompletny i wielowymiarowy. Szwedzki pisarz jest bacznym obserwatorem, wrażliwym, empatycznym, rejestrującym nawet najbardziej subtelne szczegóły pozwalające tworzyć realistyczną fabułę i takich samych bohaterów.
Sama historia toczy się bardzo powoli dostosowując się do prowincjonalnego bezruchu. Taki styl opowieści trzeba lubić, na taki się nastawić. W przeciwnym razie czytelnikowi grozi nerwowe przewracanie kartek w oczekiwaniu na mocne uderzenie. To niby czeka na nas w finale, ale uśpiona rozwlekłą narracją przyjęłam je z mniejszym entuzjazmem.
Nie dla tych, którzy chcą rzucić się w wir zdarzeń
Celem Håkana Nessera nie jest stworzenie dynamicznej akcji i porywającej opowieści, a przyjrzenie się przez lupę światu, w którym nasilająca się ksenofobia staje się źródłem cierpienia. Rośnie przemoc na tle rasowym, społeczeństwo coraz wyraźniej dzieli się ze względu na poglądy. A to nie jedyny problem, na którym skupi się szwedzki autor. Poruszy też m.in. temat radzenia sobie ze stratą bliskich, tworzenia nowego świata, nowych relacji.
Oczy Eugena Kallmanna to historia z dużym potencjałem, ale podana w sposób, który zadowoli jedynie tych czytelników, którzy cenią szczegółowość, nieśpieszną narrację, skupiają się raczej na klimacie i analizie zdarzeń niż zawrotnym tempie, zwrotach akcji i wywołującym ciarki napięciu.
* Håkan Nesser, Oczy Eugena Kallmanna, przeł. Małgorzata Kłos, Wyd. Czarna Owca, s. 41.
Mnie do Nessera nie trzeba przekonywać. Tej książki jeszcze nie czytałam, ale genialna jest jego seria o Barbarottim, polecam. Nesser ma coś w sobie, czego nie ma inny pisarz kryminałów, te książki są takie... no trudno to opisać, trzeba przeczytać, dla mnie on jest mistrzem.
OdpowiedzUsuńNa pewno zrobię drugie podejście, tylko jeszcze nie jestem do końca pewna, po którą serię sięgnę. Może muszę się dopiero przyzwyczaić do jego stylu.
UsuńNie czytałam, ale wydaje mi się, że mnie bardzo zainteresuje :)
OdpowiedzUsuńW końcu - "Twój" gatunek. ;)
UsuńMnie się książka bardzo podobała, ale Nesser ma taki styl, jak piszesz, nie dla każdego. Spróbuj może z inną jego książką.
OdpowiedzUsuńSpróbuję. Mam kilka na półce.
UsuńAle to za jakiś czas. :)
Obawiam się, że to nie jest powieść, która zyska moje uznanie. Czasami jestem w stanie docenić nieśpieszny rozwój wydarzeń, ale na ogół wolę dynamiczne tempo. Na pewno kiedyś sięgnę po jakąś książkę Nessera, ale raczej nie będzie to ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJa też raczej wolę dynamiczną akcję. Choć oczywiście znajdą się wyjątki, jeśli dobrze się nad tym zastanowię.
UsuńA mnie nawet zaciekawiłaś. Nauczyciele raczej rzadko zostają ofiarami zbrodni, prawda? Kiedyś czytałam jedną powieść tego autora, "Karambol", i byłam zadowolona. :)
OdpowiedzUsuńNauczyciela zamordował m.in. Stefan Ahnhem w "Mordercy bez twarzy", więc jeśli szukasz podobnych wątków, to koniecznie przeczytaj tę książkę. Jest świetna!
UsuńDawno temu czytałam dwie książki Nessera- jak dla mnie średnie, nie porwały mnie i chyba sobie daruję tego pisarza.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że to autor z bardzo specyficznym stylem, który nie każdemu odpowiada.
UsuńMam ją na półce i właściwie po przeczytaniu Twoje recenzji myślę, że dobrze się w niej odnajdę. Lubię małe społeczności i niespieszną akcję, a Nessera styl jakoś do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńJa muszę zrobić drugie podejście, bo to pierwsze nie do końca chwyciło.
UsuńCzytałam "11 dni w Berlinie" oraz "Żywi i umarli w Winsford", ale obie są dosyć specyficzne i mam wrażenie, że trochę właśnie w stylu "Oczy...". Ale autor ma popularną kryminalną serię, może ona bardziej Ci podejdzie :)
UsuńNo właśnie myślę o którejś z dwóch polecanych serii. Ale to za jakiś czas. :)
Usuń