środa, 1 lutego 2017

Chris Carter "Geniusz zbrodni"
[RECENZJA]

cykl z Robertem Hunterem, tom 6



Jeżeli Hunter i Taylor nie byli jeszcze do końca przekonani, że mają przed sobą wcielenie czystego zła, to w ciągu ostatnich kilku minut wszelkie ich wątpliwości znikły całkowicie. Żadne z nich nie miało ochoty poznawać dalszych szczegółów[1].



To nie jest książka dla mięczaków!



Nie mam najmniejszych wątpliwości, że każdy kto w literaturze szuka silnych emocji, zderzenia ze złem w czystej postaci, nie boi się o stan obgryzanych z nerwów paznokci i męczącą obecność nocnych koszmarów, powinien sięgnąć po thrillery autorstwa Chrisa Cartera.

Chris Carter
Geniusz zbrodni
Wyd. Sonia Draga
2017
392 strony
Każda kolejna historia to dramatyczna walka z czasem, fabuła pełna zwrotnic, które autor przestawia z wprawą, wytrącając czytelników i bohaterów z bezpiecznych torów wiodących do szczęśliwego finału. Każdą kolejną historię budują niewyobrażalne dramaty ofiar, które dostały się w ręce czarnych charakterów. W przypadku książek Chrisa Cartera ich przerażająca pomysłowość zdaje się nie mieć granic, a inteligencja i zdolność planowania przysparzają śledczym ogromnych problemów. To nie jest literatura dla mięczaków.

Sięgając po Geniusza zbrodni, szósty tom cyklu z Robertem Hunterem w roli głównej, wiedziałam czego mogę się spodziewać - ogromnych pokładów bólu i strachu ukrytych w kolejnych scenach, silnych emocji, zaskakujących rozwiązań, mroku tak gęstego, że tylko krakowski smog może z nim konkurować.


Na ratunek przyjacielowi z dawnych lat



Geniusz zbrodni przeraża jednak czymś jeszcze. Nim Chris Carter zaczął opowiadać tę mroczną historię, wyznał coś, co sprawia, że ten tom czyta się z jeszcze większym dreszczem grozy niż poprzednie: pisząc ten thriller, po raz pierwszy w znacznym stopniu oparłem fabułę i postaci na autentycznych wydarzeniach i ludziach, z którymi zetknąłem się jako psycholog badający zachowania przestępców[2].

A tymczasem Robert Hunter z wydziału kryminalnego Los Angeles, po kolejnym trudnym śledztwie, wybiera się w końcu na zasłużony urlop... Zgadniecie, co będzie dalej?

Taaak, wizja wypoczynku na Hawajach rozwiewa się w mgnieniu oka. Z prośbą o pomoc, zwraca się do policjanta FBI. Mężczyzna podejrzany o popełnienie dwóch morderstw chce rozmawiać wyłącznie z Hunterem. Dlaczego? Twierdzi, że jest niewinny, a makabryczne znalezisko w jego bagażniku to nie jest efekt jego działań. Ach, i jeszcze coś. Podejrzany to przyjaciel Roberta z czasów studiów. Aresztant mocno wierzy w to, że to właśnie dawny kumpel pozwoli mu oczyścić się z zarzutów.

I gdy wydaje się, że już wiadomo na czym będzie polegać zadanie Huntera, następuje mocny zwrot akcji. A później jest już tylko gorzej, mroczniej, bardziej przerażająco.


Chris Carter, Wrocław 2016


Nieuchwytny morderca



Nawet nie chcę myśleć o tym, że w swej karierze psychologa, Chris Carter mógł natknąć się na podobnych ludzi czy mieć do czynienia z tak makabrycznymi pomysłami przestępcy, jak te opisane w jego najnowszej książce. Odkrycie Huntera sprawia, że można autentycznie zwątpić w ludzi, a jednocześnie zyskać pewność, że człowiek zdolny jest do wszystkiego i wszystko potrafi usprawiedliwić. Podczas kolejnych przesłuchań, Hunter i towarzysząca mu agentka Taylor (zdaje się, że Garcii, stałemu partnerowi Roberta, urlop się jednak udał) odkrywają kolejne przerażające fakty, które złożone w całość tworzą historię nieuchwytnego mordercy o życiorysie, sposobie działania i braku jakichkolwiek hamulców wprawiających w podszyte strachem osłupienie.

Autentyczność z jaką brazylijski pisarz kreśli kolejne sceny, z jaką opisuje swe postaci i relacje pomiędzy nimi, sprawia, że od tej historii trudno się oderwać. Lęk miesza się z ciekawością, bo choć kolejne kadry bolą, to jednocześnie chęć poznania dalszego ciągu jest ogromna. Krótkie, urywane w kluczowych momentach rozdziały sprawiają, że właściwie nie ma dobrej chwili na to, by przerwać lekturę. Zabójca prowadzi grę z Hunterem, a czytelnik bez trudu daje się wciągnąć w wir zdarzeń. 


Książka, która wbija nie tylko w fotel



Geniusz zbrodni to nie tylko opowieść o przemocy przybierającej wymykającą się wyobraźni skalę, ale i o samych narodzinach zła. Nasz morderca mordercą się nie urodził. Stał się nim w wyniku... Ach, przecież wam tego nie zdradzę! On sam wam o tym chętnie opowie. Chris Carter jeszcze nigdy tak starannie nie odmalował postaci mordercy. Choć każdy ze stworzonych przez niego szwarccharakterów został świetnie sportretowany, to jednak tym razem pisarz przeszedł sam siebie, dając czytelnikom możliwość poznania psychopaty z bliska, w różnych sytuacjach. Zajrzał do jego umysłu, oddał mu głos. 

Najnowszy tom jest też wyjątkowo trudny dla Roberta Huntera. Nie tylko czeka go skomplikowane śledztwo, ale i powrót do najmroczniejszych wspomnień, rozdrapanie bolesnych ran i zmierzenie się przeszłością. Poznamy więc najskrytsze tajemnice śledczego, dowiemy się o nim więcej, niż on sam pragnie komukolwiek zdradzić.

Nie mam pojęcia, czy Chris Carter przeskoczy poprzeczkę, którą sam sobie ustawił ogromnie wysoko. Geniusz zła wbija w fotel, kanapę, a nawet betonową podłogę. Świetna, mocna rzecz!


***

Książkę polecam
miłośnikom thrillerów
szukającym mocnych wrażeń
ceniącym dynamiczną akcję
szukającym książek z motywem seryjnych morderców
czytelnikom o mocnych nerwach

***

[1] Chris Carter, Geniusz zbrodni, przeł. Radosław Madejski, Wyd. Sonia Draga, 2017, s. 246.
[2] Tamże, s. 5.






18 komentarzy:

  1. Książki tego autora kuszą mnie coraz bardziej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w końcu skuszą Cię skutecznie. ;)

      Usuń
  2. Akurat tej powieści autora nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede mną aktualnie 3 tom, ale jestem pewna, że i ten przeczytam, bo bardzo podoba mi się styl autora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo. Mnie też świetnie się je czyta. :)

      Usuń
  4. W ostatnich dniach właśnie nadrabiałam książki Cartera i o ile "Rzeźbiarz śmierci" średnio mnie porwał, to "Jeden za drugim" zrobił na mnie ogromne wrażenie. Makabryczna powieść. Faktycznie, proza Cartera to książki dla ludzi o mocnych nerwach. "Geniusz zbrodni" zapowiada się równie mrocznie i ciekawa jestem, co autor wymyślił tym razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Rzeźbiarz..." była taki najmniej "carterowy", moim zdaniem. Jakby wolniejszy, bardziej refleksyjny. Mnie też podobał się nieco mniej. Za to "Geniusz zbrodni" jest świetny! :)

      Usuń
  5. Na tym zdjęciu autor wygląda jak jeden z bohaterów własnej książki ☺ Cartera czcze i wielbie. Sorki za brak polskich liter😄

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę sobie darować, że jeszcze nie znam jego twórczości. Mam pierwszy tom, więc serio, w tym kwartale muszę się ogarnąć :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten gość na zdjęciu wygląda jak satanista lub ktoś kto ma niezbyt równo pod sufitem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowe ocenianie obcej osoby na podstawie zdjęcia...
      Jakie to dojrzałe.

      Usuń
  8. Poczułam się zaintrygowana, więc pewnie przeczytam. Ale zacznę oczywiście od pierwszego tomu :D
    Zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od pierwszego zawsze najlepiej. Choć właściwie można czytać dowolnie. Byle czytać. :D

      Usuń
  9. Patrząc na to zdjęcia autora można już się zacząć bać :P Muszę nadrobić 4 i 5 tom bo mnie zaintrygowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealne dopasowanie klimatu książek do wizerunku. :D

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.