2015 |
Z sewillskiej katedry do innego świata jest niedaleko. Ledwie kilkaset metrów. Wiedzie do niego brama przed którą zbiera się niemały tłumek. Za plecami końskie kopyta uderzają o bruk. Kolejne bryczki ruszają w miasto, by wiezieni nimi turyści mogli powiedzieć: zwiedziliśmy Sewillę.
Stukot kopyt milknie. Wchodzimy w powstałą w XII wieku Lwią Bramę (Puerta de Leon). I to jest właśnie ten inny świat. Podobno jeden z najpiękniejszych zespołów pałacowych Hiszpanii. Dla mnie, egzotyczna bajka pełna bogatych ornamentów, reliktów przeszłości, bujnej roślinności, szumu wody i liści, z uroczymi zakamarkami, fontannami, pawiami leniwie przechadzającymi się po ogrodowych alejkach.
To jest ten moment, w którym, podobnie jak w Alhambrze, chciałabym, by
wszyscy wokół zniknęli. Egoistycznie pragnę przestrzeni tylko dla
siebie. Przez moment marzenie to prawie się spełnia. Na dziedzińcu nie ma zbyt wielu ludzi, ale nie mam złudzeń. W końcu obok Katedry Najświętszej Marii Panny oraz areny corridy to najczęściej odwiedzane miejsce w stolicy Andaluzji.
Znajdujemy się na Patio de la Monteria. Zachwycam się już od progu, choć najpiękniejsze jeszcze przede mną. Bogata ornamentyka chyba nigdy nie przestanie cieszyć moich oczu. Architektonicznej nudzie mówię stanowczo nie! Na tym dziedzińcu nudno nie było także przed laty, choć tym razem nie chodzi o architekturę. Tu podejmowano gości, tu zapadały wyroki.
Zaglądamy do kolejnych pałacowych sal, gdzie podziwiać możemy orientalne wachlarze. Barwne i skromne, ze strusich piór, a nawet ten, którym wachlowała się niegdyś królowa Izabela.
W jednej z kolejnych sal, oglądamy ołtarz autorstwa Alejo Fernándeza datowany na 1535 rok. Tuż obok Madonny, znajduje się m.in. podobizna Krzysztofa Kolumba, który był przyjmowany przez Izabelę Kastylijską właśnie w Alcazarze.
W pomieszczeniu o ścianach wyłożonych czerwonym materiałem, na którym widnieją herby admirałów (m.in. Kolumba) znajduje się też replika statku.
Włóczymy się kolejnymi korytarzami. Nie miałabym nic przeciwko, by klatka schodowa w moim bloku mogła tak wyglądać. Może w końcu przestałabym leniwie korzystać z windy?
Oglądamy ceramikę, pochylając się nad talerzami i płytkami.
A gdy już mamy dość, wychodzimy na zewnątrz, gdzie świat jest skąpany w mocnym, hiszpańskim słońcu.
Kolejne pomieszczenia dostarczają nam ponownie estetycznych doznań. W Sali Ambasadorów (Salón de Embajadores), służącej niegdyś za salę tronową, nad głowami mamy XV-wieczną kopułę z drewna cedrowego. Przypomina połówkę pomarańczy, choć zdaje się, że ma symbolizować wszechświat. Oczami wyobraźni rzeczywiście zaczynam dostrzegać tam gwiazdy.
A oto i Dziedziniec Panien. Ustawiam się z boku, bo słońce niemiłosiernie wpada w obiektyw utrudniając fotografowanie. Każdy tu jednak staje przy oczku wodnym, by pstryknąć sobie zdjęcie z bliskimi czy słodkie selfie z dzióbkiem.
Ruszamy do ogrodów Alcazaru.
Jest tu przepięknie! Trudno się dziwić twórcom serialu Gra o Tron, że właśnie w Alcazarze ujrzeli wymarzone miejsce mogące "odegrać" rolę Wodnych Ogrodów Dorne. Sami zobaczcie, czy nie jest tam pięknie?
Z cyklu: pozowanie pod słońce jest takie fajne. |
Alcazar przez wieki był wykorzystywany jako rezydencje władców. Najstarsza zachowana część to pochodzący z XII wieku Dziedziniec Stiuków (Patio del Yeso). Choć Alcazar wygląda jak żywcem wyjęty z mauretańskiej baśni, tak naprawdę najbardziej imponująca jego część powstała w XIV wieku na rozkaz...chrześcijańskiego króla. Piotr I Okrutny pozazdrościł Granadzie Alhambry i rozkazał zbudować rezydencję, która tamtejszy kompleks zostawiłaby w cieniu. W tym celu zatrudnił architektów stylu mudejar (czyli łączącego elementy chrześcijańskie i islamskie). Istniejącą wcześniej rezydencję przebudowano właściwie całkowicie.
Piotr I Okrutny zamieszkał tu ze swą kochanką, Maríą de Padilla. Radość nie trwała zbyt długo. W wieku 34 lat władca został zamordowany przez swego przyrodniego brata.
Jak widać, na Alcazarze czasami coś straszy.
A po całodziennym zwiedzaniu wygląda się tak.
Kolejnych setek zdjęć Wam oszczędzę. Jak się zapewne domyślacie, w notce znalazła się spora, aczkolwiek wciąż niewielka część tego, co zrobiłam w Alcazarze.
Informacje praktyczne
Godziny otwarcia:
X - III - codziennie 9.30 - 17.00
IV - IX - codziennie 9.30 - 19.00
Zamknięte: 1.01, 6.01, Wielki Piątek, 25.12
Cena biletów:
normalny: 9,5 €
emeryci i studenci 17 - 25 lat: 2 €
Bezpłatny wstęp obejmuje osoby niepełnosprawne, dzieci do 16 roku życia, mieszkańców Sewilli.
Ponadto wolny wstęp obowiązuje od kwietnia do września w każdy poniedziałek w godzinach 18.00-19.00 oraz od października do marca w godzinach 16.00-17.00.
Organizowane są także wizyty nocne.
Strona internetowa: www.alcazarsevilla.org
Zobacz też
*** PODRÓŻE ***
*** KSIĄŻKI O ANDALUZJI ***
Pięknie tam, mam nadzieję, że uda mi się kiedyś zrealizować marzenie i wybrać do Sewilii :)
OdpowiedzUsuńUda! Nie widzę powodu, dla którego miałoby się nie udać. :)
UsuńNigdy jakoś nie myślałam o podróży do Hiszpanii. Zdecydowanie bardziej chcę zwiedzić Wiedeń, Pragę, Londyn, Paryż i Tokio, to takie moje małe marzenia, które postaram się spełnić. Teraz w te wakacje robię sobie wycieczkę po wszystkich większych miastach Polski - chcę je zwiedzać pod kątem historii, zabytków, czyli tego, co mnie najbardziej interesuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja w Hiszpanii jestem zakochana po uszy, a w każdym razie - w tej części, którą "znam". Praga jest przepiękna! Paryż też ma swój urok, choć to hmm... trudne miasta. Pozostałe wymienione przez Ciebie miejsca wciąż są na liście do odhaczenia. Kusi mnie zwłaszcza Tokio.
UsuńA Twój wakacyjny plan jest świetny! Sama mam wielkie wyrzuty sumienia, że tak słabo znam Polskę. Mam nadzieję, że w końcu zmobilizuję się, by to nadrobić. A Tobie życzę udanej wycieczki i równie udanej pogody, bo o to w tym roku jakoś tak ciężko. ;)
Piękny ogród! Mogłabym tam zostać :D
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Też miałam na to ochotę. :D
UsuńAlcazar jest obłędny, moje ulubione miejsce w Sewilli :) My byliśmy jak tylko otworzyli, a i tak już się mała kolejka utworzyła. Fajnie byłoby samemu pochodzić po ogrodach i wnętrzach.
OdpowiedzUsuńBajkowo. Mogłabym tam przesiedzieć cały dzień. :)
UsuńZa każdym razem będę chyba pisać to samo: ach, jak pięknie! :)
OdpowiedzUsuńJest pięknie, więc chyba nie da się pisać inaczej. :)
UsuńAż chciałoby się spakować i tam pojechać! :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. Też bym chciała. :D
UsuńOszalałabym ze szczęścia od tych niebieskości :) I wiesz co, też jestem egocentryczna, bo pragnę mieć zabytek dla siebie. Jak sobie przypomnę te tłumy na Akropolu...
OdpowiedzUsuńAkropol jeszcze przede mną, ale mogę to sobie wyobrazić...
UsuńCiekawy post i przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Dziękuję. :)
UsuńJak pięknie!!! Uwielbiam te Twoje fotorelacje. Dzięki nim mam wrażenie, że chwilę sama byłam w tym miejscu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i oczywiście zapraszam na kolejny post podróżniczy. :)
UsuńAch, wachlarz królowej Izabeli, ależ bym chciała zobaczyć go na własne oczy:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! :)
Usuń