Elizabeth Flock Emma i ja Wyd. Mira 2006 384 strony |
Carrie Parker ma osiem lat, młodszą siostrę i paskudne życie. Tragicznie zmarłego ojca zastąpił Richard, agresywny nieudacznik, w którego żyłach krąży więcej alkoholu niż krwi. Dziewczynka nie ma co liczyć na matkę. Terroryzowana, maltretowana kobieta nie stanowi żadnego oparcia dla córek, krzykiem wymuszając posłuszeństwo jedynie pogłębia ich strach. Cała trójka podporządkowana jest woli Richarda, każda próba buntu ściąga na nią gniew pana i władcy.
Ośmiolatka może kryć się jedynie w świecie swoich fantazji. Dom jest jej piekłem, w szkole spotyka się z ciągłymi drwinami. Tylko siostra ją rozumie, tylko ze złotowłosą, Emmą łączy ją nić porozumienia. Delikatna blondyneczka tkwi w tej samej pułapce. Może nawet jest jej trudniej, gdyż matka wyraźnie jej nienawidzi (jak sądzi Carrie, siostra zbyt mocno przypomina swojego ojca), a Richard chętnie przebywa z pasierbicą sam na sam... Siostry są najlepszymi przyjaciółkami, uzupełniają się nawzajem, wspierają w trudnych chwilach, jedna na drugą zawsze może liczyć.
Gdy Richard uderzył mnie pierwszy raz, zobaczyłam przed oczami gwiazdy, całkiem jak w kreskówkach[1] - tak zaczyna się dramatyczna historia Carrie. Osiem lat to wystarczająco dużo, by rozumieć jak wiele zła wniosła do rodziny osoba Richarda, ale niedostatecznie, by w pełni zrozumieć jego ogrom, a już z pewnością o wiele za mało, by umieć sobie z tym poradzić. Ponieważ narratorką jest ośmiolatka, która szuka ratunku we wspomnieniach o ojcu, marzeniach i drobnych, ledwie zauważalnych chwilach szczęścia, historia nie skupia się na bestialskich wyczynach ojczyma, często odbiegając od głównego tematu. Strach jest jednak stale obecny. Nie pozwala tak po prostu otrząsnąć się z niepokoju i jak gdyby nigdy nic, dać się porwać radości. Nigdy nie wiadomo co wywoła gniew ojczyma i jaka będzie kara. Jeśli woła, to po co? Czego chce? Jak bardzo będzie bolało tym razem?
W głowie przerzucam wydarzenia z całego dnia. Wydaje mi się, że nie zrobiłam nic złego. Dziś była moja kolej przygotować śniadanie, więc usmażyłam jajka tak, jak chciał, powtarzam sobie na schodach. W jego głosie wyczuwam, że to jakaś pułapka. Takim tonem woła się kurczaka w porze kolacji. Nie gania się za nim, tylko czeka, aż sam przyjdzie, nawołując przyjaźnie: chodź tu, kurczaczku, kurczaczku[2].
Tym razem padło na Emmę. Za kurczaczkiem zamykają się drzwi. Zapada cisza. Po jakimś czasie tylko zapuchnięte oczy, skołtunione włosy i ciało zwinięte w kłębek jak niemowlę, które pragnie wrócić do brzucha mamy[3] przypomina o tym, że coś w tej rodzinie jest nie tak.
Emma i ja Elizabeth Flock to powieść, o której nie będzie łatwo zapomnieć, to świat widziany oczyma dziecka, naiwnego, spontanicznego, z bujną wyobraźnią. Świat, który zamiast strachu, niepewności, bólu, powinna wypełniać radość i beztroska. Serce pęka na milion kawałków, gdy czyta się słowa ośmiolatki rzuconej w przerastającą i przerażającą ją rzeczywistość. Carrie za wszelką cenę chce bronić młodszą siostrę, ale jak postawić się dorosłemu, silnemu mężczyźnie, jak ochronić przed przemocą psychiczną i fizyczną, gdy każda próba odbierana jest przez oprawcę jako prowokacja?
Niewiele jest w tej powieści drastycznych scen, tym różni się historia opowiadana przez dziecko od tej, którą usłyszelibyśmy z ust dorosłego. Carrie poznaje nową koleżankę, pracuje w sklepie, uczy się strzelać, bawi się z Emmą, czasami płacze, wspomina o siniakach siostry, albo pustych oczach mamy. Później znów idzie się bawić, mimochodem rzucając kilka słów o Richardzie ciskającym puszką po piwie w stronę zlewozmywaka, albo o tym jak skończyła się próba ucieczki sióstr z domu. Dziewczynka opisuje swoją codzienność, od czasu do czasu pokusi się o jakąś refleksję, ale nie analizuje, nie ocenia. Jest tylko ośmioletnim, skrzywdzonym przez dorosłych dzieckiem. Dużo pozostaje w sferze domysłów, ale ze słów Carrie nietrudno stworzyć obraz przemocy, jakiej doświadcza.
Jak można krzywdzić dziecko, istotę w pełni zależną od kaprysów dorosłych, w pełni im podlegającą, czerpiącą od najbliższych wiedzę o sobie, ludziach świecie? Nie wiem. Nie rozumiem. Podczas tej lektury przypomniało mi się wiele dziecięcych dramatów, o których głośno było w mediach. Przypomniała mi się także Skrzywdzona Cathy Glass, książka napisana przez kobietę, która opiekowała się dziećmi tworząc dla nich ze swoimi bliskimi rodzinę zastępczą. Często były to dzieciaki z trudną przeszłością. W końcu trafiła do niej Jodie, zamknięta w sobie, agresywna dziewczynka w wieku Carrie. Nie mogłam sobie wmawiać, że przerażająca przeszłość Jodie, jaką odkryje jej opiekunka, jest wymysłem autorki. Nigdy nie czytałam niczego równie przytłaczającego, miażdżącego emocjonalnie. Nigdy tak bardzo nie płakałam podczas żadnej lektury i żadnymi słowami nie potrafię oddać tego, co wtedy poczułam.
Po lekturze powieści długo rozmyślałam o trudnym dzieciństwie Carrie i o tym jak może wyglądać jej przyszłość. Gdy Carrie kopie psa, którego jedyną winą jest to, że przyjaźnie podsuwa łepek do pogłaskania, robi się jeszcze smutniej. Jakie szanse na dobre życie, na założenie prawdziwej rodziny, będzie miała kobieta, która od najmłodszych lat nie tylko była świadkiem przemocy, ale także jej ofiarą? Czy będzie potrafiła kochać, sama nie zaznając miłości? Czy znajdzie szanującego ją partnera, czy też popełni błędy matki?
Emma i ja to świat dziecięcej fantazji skonfrontowanej z piekłem zgotowanym przez dorosłych. Powieść Elizabeth Flock wzrusza i wstrząsa, najpierw delikatnie, by zakończeniem uderzyć w czytelnika jak obuchem. Choć mocny koniec jest wyczuwalny od dłuższego czasu, ostateczne rozwiązanie zaskakuje, kompletnie zmienia odbiór opowieści. I jeśli to możliwe, jeszcze bardziej zasmuca.
***
[1] Elizabeth Flock, Emma i ja, przeł. Alina Patkowska, Wyd. Mira, 2006, s. 9.
[2] Tamże, s. 60.
[3] Tamże, s. 63.
***
***
Prawda? Ja byłam tak zaskoczona zakończeniem, ze siedziałam przez dłuższą chwilę jak oniemiała i na nowo przetrawiałam fabułę. Rewelacyjna, choć bardzo, bardzo smutna i trudna lektura.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Prawda! ;)
UsuńKompletnie nie spodziewałam się takiego zakończenia.
czytalam:) zakonczenie o ktorym sie pamieta:)
OdpowiedzUsuńOj tak, niespodziewane i dobre, czyli takie, jakie lubię najbardziej.
UsuńJesteście okropne, tak mnie kusić. Książkę oczywiście mam na półce i coś czuję, że długo już nieruszona nie postoi !
OdpowiedzUsuńJesteśmy, ale wcale nie jest nam przykro. Czytaj, bo warto. :)
UsuńWidzę że to jak dla mnie zbyt emocjonalna i trudna książka, jak na razie nie będę po nią sięgać, może kiedyś.
OdpowiedzUsuńLekka nie jest, ale warto ją przeczytać. To taki temat, który trzeba poruszać i choćby dlatego warto tę książkę polecać.
UsuńByć może kiedyś przeczytam, ale na pewno nie w najbliższym czasie. Wywołałaby zbyt duże emocje, stan psychiczny mi nie pozwala.
OdpowiedzUsuńPoczekaj na lepszy moment i czytaj koniecznie. :)
UsuńA, i oczywiście znowu przegrałam ze sobą i poleciałam do biblioteki zamiast własne książki czytać. Nie żałuje, coś świetnego mi się trafiło. Jak pokonam lenia to dzisiaj naskrobię na temat.
UsuńOj tam, już nawet nie liczę ile razy mi się przytrafiło coś takiego. Gorsze przegrane się w życiu trafiają. ;)
UsuńCzytałam kilka lat temu. Gdyby nie zakończenie, może bym o tej książce nie pamiętała. Jednak, tak jak piszesz, zakończenie kompletnie zmienia odbiór powieści. Mnie wbiło w fotel.
OdpowiedzUsuńMnie też. Nie wpadłam na takie rozwiązanie.
UsuńPodobnie zaskoczyła mnie książka "Jeśli się nie obudzę", o której kiedyś pisałam.
Uwielbiam takie powieści, chociaż szokują mnie, denerwują i sprawiają, że tracę wiarę w ludzi. Na tę książkę polowałam od dawna, a jakiś czas temu udało mi się ją kupić, co mnie bardzo cieszy. Jeszcze nie czytałam jej, ale na pewno zrobię to. MUSZĘ.
OdpowiedzUsuńTakie powieści mają w sobie jakiś magnes, a warto je czytać choćby dlatego, że są tematy, których nie wolno przemilczeć.
UsuńTam kaczuszka, tu kurczaczek... czy Ty przypadkiem nie planujesz sobie w najbliższym czasie jakiegoś zabójstwa na ptactwie... jeszcze przeczytaj tylko "Przygody Kajtka" i będzie komplet obiadowy :D. Wstydź, się Aniu, wstydź... Rozumiem, żeby jeszcze Mysza, no w końcu nie przymierzając jest kotem, ale Ty!? Szanująca się blogerka, publikująca już od ponad roku :P?
OdpowiedzUsuńPowyższe zdania pisałem na żywca i dopiero teraz je sobie przeczytałem... Powiedz mi, ale tak szczerze... Czy ja jestem jakiś nienormalny!? Już przymknijmy oko na to, że wczoraj zamiast pisać wypracowanie na polski albo spać ja o drugiej w nocy pilnowałem naszego osiedlowego śmietnika, bo jakaś obca familia nielegalnie wyrzucała swoje nieczystości do kontenera... Dobra, rozumiem... nie musisz odpowiadać. Czuję ten ból :D.
Spokojnej nocy życzę... spokojnej czyli bez nielegalnych imigrantów śmietnikowych z odległych posiadłości :P!
Melon
Kajtka czytałam x lat temu, nie planuję powrotu. A poza tym, dziś na obiad była krowa. :P
UsuńSzanująca się? Pierwsze słyszę. ;)
Za dużo kryminałów czytasz i tak to się kończy. Zamiast być przykładnym uczniem, węszysz jakieś spiski śmietnikowe. Przyłapałeś ich chociaż? :P
Hahaha, no wiesz, żeby krowę :D. Rozumiem wołowinę, ale krowę :P!?
UsuńTak szanująca się... już drugi raz słyszysz, więc coś w tym jest :).
Nie prawda, za dużo horrorów :P. Jeszcze mam przed sobą całą stertę horrorów... mój mózg niedługo wysiądzie :). Super przyszłość :D.
Ale ich nie przyłapałem... Miałem zamiar ich nastraszyć świecąc w okno lampką z czwartego piętra O_o... Potem otworzyłem z hałasem okno i jedna babka się na mnie spojrzała, ale nie wiem czy ją wystarczająco wystraszyłem :D. Ogólnie to udana noc stróża :P.
Ale bez kopyt i ogona!
UsuńTo pewnie echo. :P
Któregoś dnia wyrosną Ci kły i pokryjesz się gęstym czarnym futrem. Będzie Ci wtedy łatwiej strzec śmietników. :P
Koniecznie muszę tę książkę przeczytać. Poluję na nią od jakiegoś czasu, jednak po przeczytaniu Twojej recenzji muszę podwoić moje wysiłki i w końcu ją zdobyć. Zapowiada się bardzo ciekawa lektura, ale przy okazji ciężka i przejmująca...
OdpowiedzUsuńGorąco polecam. Taka historia opowiedziana z punktu widzenia dziecka, to coś naprawdę ciekawego. A zakończenie jest mocno zaskakujące.
UsuńJa się wyłamię. Nie przeczytam. Sorrki, Aniu.
OdpowiedzUsuńAle masz buzi :*
Łatwo nie będzie, ale myślę, że jakoś to przeżyję. ;)
UsuńW odpowiedzi przesyłam "siarczystego cmokersa" --> :*
(moja siostra znalazła takie określenie w Bravo Girl czy czymś w ten deseń, cudne, prawda? :P)
Tematyka jak najbardziej surowa i przygnębiająca :< Ostatnio niezbyt mam ochotę na takie powieści, to zbyt smutne :<
OdpowiedzUsuńI ogólnie to ostatnio żadnego filmu nie obejrzałem :< Mam takiego lenia, że to straszne :P Może samo minie za niedługo. :D
A i bym zapomniał. Recenzja do wyzwania o polskich autorach :D
UsuńNiewierni :D
http://recenzencki.blogspot.com/2013/06/84-niewierni-vincent-v-severski.html
Ano, smutne. Coś weselszego by się przydało, to fakt. Ale po namyśle stwierdzam, że chyba nie mam takiej książki na stosiku. ;)
UsuńA ja ogólnie niby obejrzałam i nawet coś mi się fajnego trafiło, ale jakoś tak półprzytomnie śledzę te filmy. Pewnie za miesiąc już ich nie będę pamiętać. =/
A z tym linkiem to nie wiem, żaden Ciastek ani Emil mi się nie zgłaszał, a nie wiem czy Leanika-Anna pozwoli Ci się dopisać do swoich linków. :P
UsuńNo dobrze to się zgłaszam jako Ciastek :) Leanika to nie wiem czy by się pozwoliła podpinać. Jest taka niezależna :P :D
UsuńTakiego obrotu sprawy nie przewidziałam i wczoraj dopisałam Cię do Leaniki. =)
UsuńNo, to zostało Ci jeszcze 11 recenzji do ukończenia wyzwania. :P
A tak w ogóle, to nie oznaczyłeś recenzji jako biorącej udział w wyzwaniu, więc w podsumowaniu i tak się nie będzie liczyć. :P
UsuńNic mi tam nie dopisywać. Ja się do tego pana nie przyznaję. Wara mi od mojego wyzwania, wrrrr!
UsuńAniu, kochanie, ignoruj go ;P
Jak ten Ciastek dobrze Cię zna. :P
UsuńKsiążka, która niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Nie mogę patrzeć na ludzkie cierpienie, ale gdy to spotyka dzieci to serce mi pęka. Po części wiem, co przeżywały te małe dziewczynki. Czytając recenzję miałam łzy w oczach, a co dopiero będzie się działo, jak zacznę czytać książkę. Bo, że przeczytam to nie ma wątpliwości.
OdpowiedzUsuńOj, no... :*
UsuńZupełnie zapomniałam, że mam tę książkę na półce. Leży już od dłuższego czasu i czeka na swoją kolej. Teraz muszę szybko się za nią zabrać, gdyż nawet nie wiedziałam, że to taka emocjonalna powieść.
OdpowiedzUsuńDziecko z domu pełnego przemocy - tu nie może zabraknąć emocji.
UsuńPrzeczytaj koniecznie!
Książka stoi na półce, ale na razie brak mi odwagi. Boję się takich książek. Na pewno jest to temat ważny i trzeba się z nim zmierzyć, bo poza książkowymi historiami życie codziennie "maluje" takie dramaty.
OdpowiedzUsuńI to jest najbardziej przerażające. Można mówić, że to tylko fikcja, ale co z tego, kiedy i w rzeczywistości dzieje się tyle złego.
UsuńTeraz nie jest odpowiedni moment, ale kiedyś chciałabym przeczytać, właśnie dlatego, że jak piszesz, przemoc jest tematem, którego nie wolno zamiatać pod dywan.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że właśnie Ci, którzy powinni takie historie przeczytać i może zastanowić się nad sobą, prawdopodobnie nigdy tego nie zrobią...
UsuńCzytałam, książka robi wrażenie, zwłaszcza końcówka - niespodziewana i nawet trochę szokująca. W moim odczuciu to też najlepsza powieść autorki.
OdpowiedzUsuńDla mnie to był spory szok. Wiedziałam, że na końcu będzie mocno, nietrudno się domyśleć do czego doprowadzi nauka u sąsiada, ale aż takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam.
UsuńMam na półce i nie mam odwagi sięgnąć... Najgorsze jest to, że to ciągle są historie prawdziwe, tak jak ostatni, szokujący przypadek bliźniąt...
OdpowiedzUsuńNie ogarniam, nie rozumiem, nie potrafię usprawiedliwić. Gdzie Ci ludzie mają serca, sumienia? Co im się z łbami porobiło, że zdolni są do tak nienaturalnych zachowań?
UsuńBardzo chętnie przeczytam tę książkę. Nie stronię od trudnej, smutnej literatury, a po pozycji "Dogonić rozwiane marzenia" napisanej przez tę samą autorkę, mam ochotę na jeszcze...:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale poszukam. Ciekawa jestem innych pomysłów autorki.
UsuńZgadzam się z każdym słowem Twojej recenzji. Zakończenie dosłownie zwala z nóg, bo chociaż przeczuwałam, że coś się wydarzy, to nie pomyślałam, że to będzie takie COŚ. Przypadł mi do gustu również oszczędny styl pisarki. Bardzo dobrze, że nie pokusiła się ona o dokładne opisy brutalnych zachowań Richarda, tylko zostawiała czytelnikowi pewne ślady, dzięki którym można sobie dopowiedzieć resztę. Niezwykle przejmująca powieść, wywarła na mnie duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńJedyne coś jakie przewidywałam było związane z naukami u sąsiada. Nic więcej. Na takie rozwiązanie nie wpadłam.
UsuńWłaśnie dzięki tym niedopowiedzeniom i dziecięcej narracji, ta książka tak porusza. Dziecko dzieli się wszystkimi swoimi przeżyciami złymi, dobrymi, jakby czuło, że to wszystko jest częścią jego codzienności, normalności. Dorosły opowiedziałby to wprost. Zszokowałby, ale nie wzruszył w ten szczególny sposób.
W każdym razie - dziękuję Ci za Twoją recenzję, bo dzięki niej przeczytałam tę książkę. :)
Tak, nauki u sąsiada też mnie niepokoiły i okazało się, że słusznie. Najgorsze dla mnie było właśnie to, że Emma w tak spokojny sposób o tych wszystkich wydarzeniach opowiadała. Dla niej to była norma, dzieciństwo naznaczone przemocą i brakiem miłości. Straszne.
UsuńCieszę się bardzo, że swoim tekstem zachęciłam :) Najważniejsze, że się nie zawiodłaś na powieści :)
Na tyle zachęciłaś, że książkę wypożyczyłam przy pierwszym pobycie w bibliotece, a to mi się rzadko zdarza. ;)
UsuńTeraz będę się z dumą obnosić z tą informacją, zanudzając rodzinę i znajomych, jaką to moje recenzje mają moc :D
UsuńA tak poważnie, to naprawdę bardzo mi miło, że Cię zachęciłam tak skutecznie :)
Możesz nawet nosa zadzierać! :P
UsuńSkoro mogę, to nie będę się krępować :P
UsuńI słusznie. ;)
UsuńZa mną od dawna ta książka chodzi, choć wiem, że kurczę łatwa nie jest...
OdpowiedzUsuńNie jest. Nie wiem jak Ciebie, ale mnie historie opowiadane przez dzieci poruszają jeszcze bardziej. Jak "Moje drzewko pomarańczowe", "Jeśli się nie obudzę" czy "Pokój".
UsuńAle ładnie wyciągnęłaś tytuł! Dopiszę sobie tę książkę do listy.
OdpowiedzUsuńOoooo... Jak miło, rzadko widzę taki tekst napisany przez Ciebie. :P
UsuńWidzę, że warto się z nią zapoznać. Może niebawem tak właśnie zrobię:)
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś nie zaskoczyła... spodziewałam się takiego zakończenia! Zdecydowanie książka warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńEeee... Wolę moje zaskoczenie. Musiałam mieć bezcenną minę. :P
UsuńWidzę tu dosyć wstrząsającą lekturę. Historia mimowolnie przyciąga czytelników. Chyba i ja jej ulegnę. :)
OdpowiedzUsuńNie opieraj się. :P
UsuńOstatnio sporo osób poleca tę książkę, czyżby kolejny blogowy hit? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, w sumie kojarzę tylko recenzję Dosiak, ale ona wystarczyła, żebym pobiegła do biblioteki, do czego i Ciebie zachęcam. ;)
UsuńSmutna książka faktycznie, ale lubię takie, na pewno sięgnę:)
OdpowiedzUsuńPowinna Ci się spodobać. :)
UsuńCzytałam i płakałam, a zakończenie po prostu wprawiło mnie w szok. Piękna książka, takich się nie zapomina :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni. Wspaniała, przejmująca książką.
Usuń