cykl Alvirah i Willy, tom 10 |
Pamiętam co wiele lat temu napisał dziennikarz Bob Considine: "Mam czworo dzieci. Dwoje jest adoptowanych. Zapominam, które to z nich".*
Kim jesteś, mamo?
Nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam kryminały Mary Higgins Clark. Dekadę temu, może jeszcze dawniej, a przecież od wielu lat właściwie co roku premierę ma nowa powieść tej amerykańskiej autorki. Zajrzałam więc do jednego z najnowszych kryminałów, dziesiątego tomu serii o Alvirah i Willym, sprzątaczce i hydrauliku, którzy po wygranej na loterii tworzą małżeński duet detektywistyczny, co to niejedną zagadkę kryminalną już rozwiązał.
Tym razem prowadzą śledztwo bardzo delikatnej natury. Otóż dziennikarka Delaney Wright, która właśnie stoi przed życiową szansą zawodową, prywatnie ma pewien problem. Jako dziecko adoptowane chciałaby odnaleźć biologiczną matkę. Dotarcie do osób, które wiedzą coś więcej na jej temat okazuje się niełatwe. I trudno się temu dziwić zważywszy na to, w jakich okolicznościach odbył się proces adopcji.
Układanka
Gdy Alvirah wraz z mężem drążą temat, Delaney zajęta jest relacjonowanie procesu Betsy Grant, wdowy po bogatym lekarzu, którą oskarża się o morderstwo chorego na Alzheimera małżonka. Pomiędzy tymi dwoma wątkami, pojawia się i trzeci związany z handlem receptami na leki, których zażywanie powinno się odbywać pod ścisłą kontrolą. Razem tworzą spójną fabułę Wraz z upływem czasu...
Styl Mary Higgins Clark należy do tych raczej oszczędnych w opisy. Autorka skupia się na budowaniu kolejnych elementów fabuły i raczej nie stosuje zapychaczy, które nie posuwają akcji do przodu. To typowa układanka, z którą czytelnik kryminałów poradzi sobie bez większych problemów. Dziesiąty tom serii z Alvirach i Willym (cudnie wykreowana para, tak swoją drogą) jest więc ćwiczeniem logicznego myślenia. Pisarka podrzuca poszczególne elementy i nie starając się nadmiernie plątać wątków krok po kroku prowadzi czytelnika do rozwiązania.
Przeciętniaczek
Wszystko tu zgrabnie splata się w całość. Wszystko jest po coś. Problem w tym, że prostota konstrukcji sprawia, że namiętnych czytelników kryminałów Wraz z upływem czasu... raczej nie zaskoczy. To jedna z tych lektur, którą czyta się przyjemnie (choćby ze względu na uroczą parę detektywów), ale bez wielkiego zaangażowania. Taki kryminał można polecić czytelnikom, którzy nie lubią epatowania przemocą oraz mocnych i krwawych scen, za to chętnie odpoczną rozwiązując niezbyt skomplikowane zagadki.
Autorka tworzy zupełnie zwyczajne postaci i realistyczną historię. Nie kombinuje, nie udziwnia, nie szokuje. Dość drobiazgowo opisuje przesłuchania na sali sądowej, czasem którąś sceną wywoła lekki uśmiech.
Nie przypadło mi do gustu tłumaczenie. Czasami zdania brzmiały dla mnie nienaturalnie (uprawiał haniebny proceder; jechała do sądu taksówką firmy Uber), innym razem pojawia się zbyt dużo powtórzeń. Na szczęście język powieści jest bardzo prosty, więc nie dało się go bardzo zepsuć.
Ot, przyjemny kryminalny przeciętniaczek.
Mary Higgins Clark Wraz z upływem czasu... Wyd. Prószyński i S-ka 2017 304 strony |
*wszystkie cytaty oznaczone kursywą pochodzą z: Mary Higgins Clark, Wraz z upływem czasu, Wyd. Prószyński i S-ka, 2017.
***
Zobacz też:
Kiedyś, w innym stuleciu, zaczytywałam się jej książkami. Parę lat temu próbowałam do niej wrócić ale już mnie nie zaciekawiła. Chyba z niej wyrosłam☺
OdpowiedzUsuńTo masz dokładnie, jak ja. Ze 20 lat temu połykałam jej książki, 2 lata temu był niezbyt udane come back :( Było tak kiepsko, aż sama się zdziwiłam.
UsuńChyba za dużo kryminałów mamy już za sobą i Higgins Clark już nie robi takiego wrażenia.
UsuńJa jeszcze nie znam powieści autorki, a więc mogłabym się skusić :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy przypadnie Ci do gustu jej twórczość. :)
UsuńRaczej nie poświęcę tej książce uwagi.:)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńMoże skuszę się za jakiś czas, bo nie znam jeszcze tej autorki. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, którą jej książkę wybierzesz. ;)
UsuńLubię kryminały, więc i ten chętnie wpisze na swoją listę i mam nadzieję, że niebawem będę w nastroju na czytanie, no i czas się znajdzie.
OdpowiedzUsuńI tego Ci, Aniu, życzę!
Usuń;)
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu czytałam książkę tej autorki i byłam przerażona. Nie wiem, czy sięgnę po tę pozycję, ale okładka bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPrzerażona? Hmm... Wydawało mi się, że to raczej lekkie kryminałki.
UsuńMuszę przyznać, że znikłam ze świata blogów na za długo. Widzę to po Twoim, który stale się rozwija. Widzę, że świetnych pomysłów nie brakuje :)
OdpowiedzUsuńNie zmienia to faktu, że ciągle w tym czasie czytałam. Ostatnio mam fazę na właśnie te krwawe i brutalne kryminały czy mocne thrillery. Clark nie znam, ale może kiedyś... Jak zaczną śnić mi się koszmary po nocach po Chattamie ;)
A ja mam wrażenie, że stoję w miejscu. ;)
UsuńPrzeskok z Chattama na Higgins Clark to może być ciekawe doświadczenie czytelnicze. :D
Może kiedyś zerknę, przy jakiejś okazji...
OdpowiedzUsuń;)
Usuń