Kluczem do skutecznej nauki
języka obcego jest znalezienie takiej metody, dzięki której będziemy się
uczyć z przyjemnością. Jeśli do tego jesteśmy dobrze zmotywowani - szanse na poprawienie zdolności językowych rosną.
Dla mnie ważna jest też różnorodność stosowanych metod, bo choć jestem wierną fanką fiszek do nauki słownictwa i cierpliwych nauczycieli tłukących mi do głowy zasady gramatyki, to nieustannie szukam innych sposobów nauki.
Ostatnio towarzyszy mi Kieszonkowiec Angielski. What's up?.
Kieszonkowiec, jak sama nazwa wskazuje, mieści się w kieszeni i może być świetnym towarzyszem podróży.
Jak wygląda nauka z kieszonkowcem?
Całość ma formę quizu. Ten konkretny zestaw przeznaczony jest dla młodzieży i dorosłych na poziomie średnio zaawansowanym i zaawansowanym (B2 - C1).
Zestaw zawiera 54 karty. Na awersie każdej z nich znajdziesz trzy quizowe pytania i po trzy odpowiedzi do każdego z nich. Na rewersie - przetłumaczone trudniejsze słowa i zwroty. Twoim zadaniem jest oczywiście udzielenie poprawnej odpowiedzi. W razie braku pewności, na dole karty znajdziesz te właściwe (zapisane drobnym, ale to naprawdę drobnym maczkiem, więc bez obawy - podczas gry, nawet jeśli oko będzie poszukiwało ratunku, z pewnością nie uda ci się ich odczytać).
Grać można w grupie, duecie czy solo. Przeglądać kolejne pytania, losować wybrane karty z puli, przepytywać się nawzajem, grać na punkty albo o to, kto dziś wyniesie śmieci.
Bez względu na to, którą z tych opcji wybierzecie, zabawa będzie przednia. Przykłady zdań są nietuzinkowe, choć jednocześnie bardzo praktyczne, bo zawierają zwroty, które przydatne w codziennych rozmowach. Jeśli więc lubisz naukę na wesoło, to Kieszonkowiec angielski What's up? z pewnością trafi w twój gust.
Talia kart What's up pomoże w nauce ok. 600 angielskich zwrotów. Znajdziesz tu idiomy, celne riposty, praktyczne zwroty. Dowiesz się co oznacza you drive me bananas i jak powiedzieć o kimś, że jest nieobecny myślami.
Karty są ładnie wykonane i na tyle sztywne, że powinny przetrwać niejedną podróż w kieszeni czy torebce. Wzrokowców ucieszą ilustracje Marty Ruszkowskiej.
W edukacyjnej serii kart znajdziecie także inne zestawy, nie tylko do nauki angielskiego (także i dla młodszych uczniów), ale i matematyki (dla uczniów 10+), geografii (7+) czy rozwijania logicznego myślenia (12+).
Powoli zaprzyjaźniam się z moim zestawem kart. Może i tobie taka forma nauki przypadnie do gustu?
Mysza proponuję naukę przez konsumpcję kart, ale akurat skuteczności tej metody nie udało się na razie potwierdzić.
Zobacz też
Bardzo fajny pomysł :) Podoba mi się taka mała wersja :)
OdpowiedzUsuńKieszonkowa. :D
UsuńWciąż szukam ciekawych pomysłów, żeby urozmaicić sobie naukę angielskiego. Chyba spróbuję też z Kieszonkowcem :)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny pomysł. :)
UsuńOd strony graficznej karty są czytelne i przejrzyste, a rysunki są tylko na plus. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńO tak, wykonanie jest bardzo porządne. :)
UsuńJa jeszcze nie znalazłam mojej ulubionej metody. :) Może wypróbuję tę polecaną przez Ciebie, bo wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuńJa niby znalazłam, ale i tak szukam czegoś, co urozmaici naukę.
UsuńZ pewnością z pomocą takich fiszek można poprawić znajomość języka, ale chcąc poznać język od podszewki, warto byłoby zapisać się do szkoły językowej. Na rynku takowych nie brakuje. Świetnymi opiniami cieszy się między innymi https://lincoln.edu.pl/krakow/jezyk-angielski/kursy-indywidualne/ - można w niej znaleźć doświadczonych nauczycieli z ogromną wiedzę, a to na nich powinno nam zależeć najbardziej.
OdpowiedzUsuń