Chris Carter Rzeźbiarz śmierci Wyd. Sonia Draga 2016 424 strony |
cykl z Robertem Hunterem, t. 4
Gdy członek małej, wyspecjalizowanej grupy policyjnej zajmującej się przypadkami seryjnych, głośnych zabójstw, morderstw brutalnych, nierzadko o charakterze sadystycznym, człowiek, który wiele już przeżył i wiele widział, dzwoni do swojego kumpla z pracy co trzy minuty to znak, że jest źle.
Gdy wita go tekstem: Wielki bajzel. Przyjedź jak najszybciej. W życiu czegoś takiego nie widziałem... (...) Nie sądzę, aby ktokolwiek widział coś takiego[1] - to znaczy, że jest cholernie źle.
A jeśli dodatkowo obaj bohaterowie występują w thrillerze Chrisa Cartera, który jest mistrzem tworzenia makabrycznych scen zbrodni, to nie ma wątpliwości - będzie naprawdę paskudnie.
Ci, którzy mają za sobą serial Hannibal będą przygotowani na to, co ich czeka (o ile do takiej makabry można się przygotować), pozostałych należy lojalnie ostrzec - mroczna wyobraźnia Chrisa Cartera ma się całkiem nieźle. A nawet potwornie dobrze. Po raz kolejny zastanawiam się, czy z tak koszmarnymi, wymyślnymi zbrodniami autor spotykał się także w czasie swej pracy jako policyjny psycholog. I czy po zderzeniu z czymś takim w ogóle można w nocy spać. Na bezsenność cierpi autor, na bezsenność cierpi jego bohater. To podkręca czytelniczą paranoję. Wprawdzie zbrodnie literackie coraz częściej "muszą" być bardziej, wybaczcie określenie, malownicze, by czytelnika poruszyć (smutny znak naszych czasów i coraz większej odporności na sceny przemocy, które wylewają się zewsząd), ale nawet opisy najbardziej wymyślnych, nieprawdopodobnych zbrodni, budzą psychiczny dyskomfort także po odłożeniu lektury, choć wmawiamy sobie, że stworzyła je wyobraźnia pisarza. W końcu ktoś, komuś, być może właśnie w tej chwili. może wyrządzać krzywdę niedającą się objąć wyobraźnią przeciętnego człowieka. Bywa, że o tym nie da się nie myśleć.
Takie refleksje towarzyszą mi niekiedy w trakcie lektury kryminałów i thrillerów, zwłaszcza, gdy fabuła mocno działa na wyobraźnię. A czego jak czego, ale umiejętności takiego działania, Chrisowi Carterowi odmówić nie można. Nie inaczej jest w przypadku Rzeźbiarza śmierci, czwartego tomu cyklu o Robercie Hunterze i Carlosie Garcii.
Pokój skąpany we krwi
Chciałoby się wierzyć, że to pojedynczy przypadek. Niestety. Wszystko wskazuje na to, że makabryczne morderstwo to zaledwie wstęp do spektaklu zła.
Ofiarą jest prokurator, a więc przedstawiciel zawodu, który ma moc tworzenia sobie wrogów. Jednak ten konkretny człowiek jest umierający, a co więcej - tocząca go choroba przysparza mu na tyle bólu, że wróg powinien stać na luzie z boku i zacierać ręce z radości. Tymczasem morderca postanawia rozegrać sprawę po swojemu. W efekcie sypialnia denata przypomina miejsce pracy szalonego rzeźnika-artysty. Pokój tonie we krwi, a niektóre części ciała zmasakrowanego mężczyzny posłużyły jako... budulec rzeźby. Prawnik sporo się wycierpiał tuż przed śmiercią. Jego ból musiał być niewyobrażalny. Już morderca się o to postarał, by jego ofiara jak najdłużej była przytomna. By czuła jak ostrze kolejny raz wbija się w jej ciało...
W miejscu jatki, uwagę śledczych przykuwa oczywiście wspomniana, makabryczna rzeźba. Ktoś, kto zadał sobie trud stworzenia czegoś takiego, z pewnością chciał w ten sposób coś przekazać. Zadaniem śledczych jest rozgryzienie zagadki, nim morderca uderzy ponownie. Nie muszę chyba dodawać, że pierwsze dzieło Rzeźbiarza nie będzie ostatnim, a Hunter, Garcia i reszta ekipy - będą musieli wykazać się ogromną wyobraźnią i inteligencją, by zrozumieć przesłanie przestępcy i powstrzymać go przed kontynuacją dzieła.
Takie refleksje towarzyszą mi niekiedy w trakcie lektury kryminałów i thrillerów, zwłaszcza, gdy fabuła mocno działa na wyobraźnię. A czego jak czego, ale umiejętności takiego działania, Chrisowi Carterowi odmówić nie można. Nie inaczej jest w przypadku Rzeźbiarza śmierci, czwartego tomu cyklu o Robercie Hunterze i Carlosie Garcii.
Chris Carter, Wrocław 2016 |
Pokój skąpany we krwi
Chciałoby się wierzyć, że to pojedynczy przypadek. Niestety. Wszystko wskazuje na to, że makabryczne morderstwo to zaledwie wstęp do spektaklu zła.
Ofiarą jest prokurator, a więc przedstawiciel zawodu, który ma moc tworzenia sobie wrogów. Jednak ten konkretny człowiek jest umierający, a co więcej - tocząca go choroba przysparza mu na tyle bólu, że wróg powinien stać na luzie z boku i zacierać ręce z radości. Tymczasem morderca postanawia rozegrać sprawę po swojemu. W efekcie sypialnia denata przypomina miejsce pracy szalonego rzeźnika-artysty. Pokój tonie we krwi, a niektóre części ciała zmasakrowanego mężczyzny posłużyły jako... budulec rzeźby. Prawnik sporo się wycierpiał tuż przed śmiercią. Jego ból musiał być niewyobrażalny. Już morderca się o to postarał, by jego ofiara jak najdłużej była przytomna. By czuła jak ostrze kolejny raz wbija się w jej ciało...
W miejscu jatki, uwagę śledczych przykuwa oczywiście wspomniana, makabryczna rzeźba. Ktoś, kto zadał sobie trud stworzenia czegoś takiego, z pewnością chciał w ten sposób coś przekazać. Zadaniem śledczych jest rozgryzienie zagadki, nim morderca uderzy ponownie. Nie muszę chyba dodawać, że pierwsze dzieło Rzeźbiarza nie będzie ostatnim, a Hunter, Garcia i reszta ekipy - będą musieli wykazać się ogromną wyobraźnią i inteligencją, by zrozumieć przesłanie przestępcy i powstrzymać go przed kontynuacją dzieła.
Wolniej i dojrzalej
Pisarstwo Chrisa Cartera staje się coraz bardziej dojrzałe, bogatsze w opisy. Już nie opiera się wyłącznie na makabrze, krótkich rozdziałach kończonych cliffhangerami i fabule pełnej dramatycznych zwrotów akcji, choć te wszystkie elementy wciąż w jego prozie mają się dobrze. Tempo jednak nieco spada. Zamiast błyskawicznej zmiany kadrów mamy dynamiczne sceny przeplatające się z nieco spokojniejszą narracją. Napięcie nie znika, przeciwnie, towarzyszy nam nieustannie, ale nie brak też momentów pozwalających wyrównać oddech. Czy to dobrze, to już każdy musi ocenić sam. Ja mam nadzieję, że Chris Carter zachowa narracyjne tempo petardy, które nie pozwala oderwać się od książki przed dotarciem do finału. W połączeniu z dramatycznymi zawieszeniami akcji zwieńczającymi kolejne rozdziały oraz brakiem oporu w serwowaniu czytelnikom scen grozy, tworzy ono charakterystyczną cechę pisarstwa Brazylijczyka. Coś, za co kochają go czytelnicy.
Do zespołu dwóch rosłych śledczych, dołącza w Rzeźbiarzu śmierci inteligentna, pewna siebie i oczywiście piękna specjalistka od zdobywania danych. Dajcie jej komputer, a znajdzie wszystko, czego potrzebujecie. Niekoniecznie legalnie. Autor nie popycha jednak postaci w stronę banalnego romansu. Co nie znaczy, że pojawienie się Alice przejdzie bez echa.
Z Chrisem Carterem na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu |
W ciemnym pokoju może zdarzyć się wszystko
Tym, co mocno działa na wyobraźnię i wstrząsa czytelnikiem, jest nie tylko potworność zbrodni, ale też świadomość jak łatwo otrzeć się o coś niebezpiecznego, nie zdając sobie z tego sprawy. Trudniej wyobrazić sobie atak Rzeźbiarza na własnym czy sąsiednim podwórku, niż scenę, w której opiekunka prawnika wraca po ciemku do sypialni podopiecznego po zapomnianą książkę, a następnego dnia na miejscu zbrodni znajduje napis dobrze, że nie zapaliłaś światła[2]. Kryjące się w ciemności potwory z dzieciństwa ożywają. Kto wie, co jeszcze owa ciemność skrywa. Kto wie, ile razy panujący mrok sprawił, że zaledwie otarliśmy się o niebezpieczeństwo, nie zatrzymując wzroku na tym, czego widzieć nie powinniśmy.
Chris Carter nie należy do tych pisarzy, którzy oszczędzają bohaterów i czytelników. W Rzeźbiarzu śmierci wprawdzie nie opisuje szczegółowo tych scen, w których morderca pochyla się nad ofiarą i przystępuje do zrealizowania krwawego show, ale kilka zdań wprowadzenia jakie nam serwuje wystarcza, byśmy widząc efekt jego poczynań, resztę sobie dopowiedzieli.
Najnowszy thriller Brazylijczyka składa się z motywów, które wielbiciele gatunku z pewnością kojarzą z filmów czy książek. A jednak rzeźby z ciał wciąż szokują, a motywacja mordercy choć dość popularna, to jednak umiejętnie wykorzystana i opisana, wcale nie ułatwia rozgryzienia zagadki. Ja poległam i nie odkryłam tożsamości mordercy na czas.
Podoba mi się sposób wykorzystania rzeźb w fabule. Makabryczny, ale ciekawy. Swoją drogą, określenia makabryczny użyłam chyba już po raz siódmy, a nawet ósmy, i to chyba najlepsze, najbardziej trafne określenie nie tylko tego tomu, ale i całego cyklu z Hunterem.
Teraz pozostaje mi nadrobić Egzekutora i niecierpliwie czekać na kolejny tom. A was, jeśli choć trochę lubicie thrillery i niestraszna wam makabra (dziewięć!), zachęcam do zaopatrzenia się w cały cykl i zrobienia maratonu zbrodni z Chrisem Carterem. Jestem pewna, że ta seria podbije wasze czytelnicze serca.
***
[1] Chris Carter, Rzeźbiarz śmierci, przeł. Zbigniew Kościuk, 2016, s. 13.
[2] Tamże, s. 23.
***
Książkę polecam
miłośnikom thrillerów
czytelnikom o mocnych nerwach
szukającym motywu seryjnych morderców w literaturze
ceniącym dynamiczne fabuły
***
Cykl z Robertem Hunterem
1. Krucyfiks - recenzja
2. Egzekutor
3. Nocny prześladowca - recenzja
4. Rzeźbiarz śmierci
***
Zobacz też:
Skoro Ciebie, która przeczytała tyle kryminałów i thrillerów, jest jeszcze w stanie coś zaszokować, to nie trzeba mi lepszej rekomendacji ^^ Mam ochotę na coś wyjątkowo krwistego i paskudnego :)
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy, których moja wyobraźnia totalnie nie ogarnia - zawsze mnie szokują. Choć zszokowałyby bardziej, gdybym nie widziała dwóch sezonów "Hannibala". :)
UsuńMalownicze tatuaże, malownicze opisy makabrycznych scen, a potem... malownicze koszmary? ;)
OdpowiedzUsuńNie znam autora i jego książek, a przynajmniej w tej chwili nie kojarze, lecz zaraz idę do biblioteki, więc poszperam na półkach.
Nooo... Powiedzmy, że wtedy, kiedy tę książkę czytałam, to mąż musiał wchodzić do ciemnego pokoju jako pierwszy. :P
UsuńW bibliotece na pewno jest kilka książek napisanych przez pana Cartera, z których każda w pewnym stopniu szokuje obrazami i sytuacjami. Polecam wszystkie jego powieści. Przed snem czytam równolegle drugą książkę, która na przykład wywołuje uśmiech lub podsuwa piękne obrazy. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńAkurat z Carterem jestem na bieżąco. Wszystkie jego książki przeczytałam. :)
UsuńA co do czytania przed snem, to rzeczywiście, chyba powinnam zastosować podobną metodę. ;)
Lubię mocną literaturę, ale takie makabryczne sceny już mniej. Ja najczęściej czytam przed snem, jak potem spać w nocy?;)
OdpowiedzUsuńJak makabrycznych scen nie lubisz, to nie wiem czy Carter przypadnie Ci do gustu. On ma dość mocno podkręconą wyobraźnię. ;)
UsuńAle spróbować warto. A nuż... ;)
Lepiej wrażeń po tej lekturze ująć nie można. :) Świetna recenzja! Warto było kukać i podkręcać statystyki wejść na stronę:P A domyśliłaś się, kto będzie Rzeźbiarzem? Bo mi przez myśl przeleciały dwie osoby tej samej płci (ależ trudno pisać, żeby nie siać spoilerów, gdyby ktoś tak jak ja nie tylko czytał posta, ale też komentarze :P) i jakoś tak chwilami miałam wrażenie, że można go zrozumieć, może nawet usprawiedliwić. Chris nieźle mi zwichrował psychikę. :P
OdpowiedzUsuńDzięki! Bałam się, że przez wczorajsze piłkarskie emocje, tekst będzie trochę pokręcony. ;)
UsuńNie domyśliłam się. W moim ograniczonym łebku jeszcze nie mieści się to, że ktoś taki może wymyślić tak paskudne zbrodnie.
A co do usprawiedliwienia - szczerze mówiąc, też potrafię to zrozumieć. Choć może mniej sposób, w jaki morderca to rozegrał. Nie lubię znęcania się, choć dla niektórych szybka śmierć jest nagrodą, a nie karą.
Musi być naprawdę dobry skoro Cię poruszył. Do tej pory Hannibal był dla mnie najmroczniejszą postacią.
OdpowiedzUsuńPostaci Hannibala chyba żadna nie przebiła. :)
UsuńAle jest kilku autorów, którzy choć nie stworzyli aż tak wyrazistej postaci, to jednak w kreowaniu makabrycznych scen są przerażająco skuteczni. ;)
Na takie makabryczne kryminały nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńNiestety, to nie są książki dla każdego.
UsuńPoprzednie 3 książki były przerażająco dobre, aż trudno uwierzyć, że "Rzeźbiarz śmierci" tez jest. Książkę już mam, więc może niedługo się przekonam :)
OdpowiedzUsuńTeż, ale trochę inaczej. Moim zdaniem, ta książka różni się nieco od poprzednich. Na razie nie potrafię ocenić, czy to dobrze. Czekam na jesienną premierę. :)
UsuńChrisa Cartera po raz pierwszy dojrzałam na Twoim blogu i przyznam szczerze, że na tyle mnie zaintrygował, że w przyszłości z pewnością sięgnę do jego książek.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz mocne, makabryczne thrillery - to Carter na pewno przypadnie Ci do gustu.
Usuńsam autor mrocznie wygląda
OdpowiedzUsuńNooo... Na zdjęciu z książki tak nie wygląda, więc przeżyłam mały szok jak zobaczyłam go na żywo. :D
UsuńMnie tak Stworek vel Oka do Cartera przekonywał, że przekonał, nabyłam "Krucyfiks", Twoja recenzja przekonała mnie że przygoda z tym autorem może być ciekawa. Podrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. A "Krucyfiks" jest świetny. Połknęłam go błyskawicznie. :)
UsuńTa powieść Cartera jest mistrzowska nie tylko ze względu na fascynującą fabułę i wartką akcję. Czytając ja podziwiałem plastyczną pomysłowość pana Cartera. Jak w makabrycznym teatrze cieni sugerował odnalezienie właściwej ścieżki prowadzącej do mordercy. Symbolika elementów obrazów również bardzo silnie pobudziła moją wyobraźnię. Dziękuje za świetną recenzję i przypomnienie mi tej powieści. Pozdrawiam, Zdzisław www.krainslowa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa zawsze czytając Cartera zastanawiam się, ile w jego historiach wyobraźni pisarza, a ile życia. A na wyobraźnię jego książki działają ogromnie!
UsuńŻycie i pomysły chorych umysłów zbrodniarzy w realu są niewyobrażalne. W powieściach dominuje na pewno wyobraźnia autora. Ja mam wyobraźnię plastyczną, więc często cierpnie mi skóra na karku podczas lektury. Pozdrawiam bezpiecznie sprzed monitora komputerowego :)
Usuń"Geniusz zbrodni" jest w dużej mierze oparty na autentycznych wydarzeniach.
UsuńNie wiem też, czy to w tej czy w innej książce jest taka krótka scena, w której ojciec zmęczony płaczem dziecka wyrzuca je przez okno (a później chyba także rozpaczającą, zszokowaną żonę), po czym spokojnie wraca do tego co oglądał w tv. To jest autentyczna scena.
Też mam taką wyobraźnię. A Carter uruchamia ją jak mało kto. ;)