Nikodem Pałasz "Dobry Niemiec to martwy Niemiec" Wyd. Zysk i S-ka 2016 408 stron |
Nikodem Pałasz, specjalista od wizerunku sportowców i menadżer sportowy, wkroczył w świat literatury, przenosząc swą sportową wiedzę na kartki. Nie napisał jednak pamiętnika, poradnika ani reportażu, a kryminał. A nawet dwa kryminały stanowiące początek cyklu o inspektorze Wiktorze Wolskim - Brudną grę oraz Sam na sam ze śmiercią. Obydwa dotyczą świata sportu.
Autor wrócił niedawno z kolejną książką. Nie porzucił świata zbrodni, nie zrezygnował z wplątania w fabułę wątku sportowego, ale współczesne czasy pokoju zamienił na wojenną zawieruchę. Akcja powieści "Dobry Niemiec to martwy Niemiec" rozgrywa się w Warszawie, a rozpoczyna w lipcu 1944 roku, kiedy to Niemcy czują na karkach oddech Sowietów, a Polacy szykują się do powstania.
Przyjaźń polsko-niemiecka?
W tym to czasie przecięły się drogi ambitnego członka podziemia Janka Brodawskiego (pseudonim Szakal) i niemieckiego oficera Ansgara Reuscha. Znajomość ta potoczyła się dość zaskakująco, bo co jak co, ale II wojna światowa nie sprzyjała kiełkowaniu przyjaźni polsko-niemieckich, a stosunki pomiędzy Jankiem, a Ansgarem zdaje się w tym kierunku zmierzać. Nie brak wprawdzie objawów nieufności po obu stronach, nie brak obaw i wątpliwości, niejasne są intencje bohaterów i konsekwencje wspólnych spotkań, ale wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie jeden drugiemu do gardła nie skoczy. Obaj mają wobec siebie mniej lub bardziej mgliste plany, o czym oczywiście informować się wzajemnie nie zamierzają. Spotykając się nad ranem na partiach tenisa, rozgrywając polsko-niemiecki mecz. Gdy schodzą z kortu, wracają do swych zwykłych zadań. Mówiąc w dużym uproszczeniu i dość brutalnie: jeden zabija Niemców, drugi Polaków i Żydów. Czy taka znajomość ma sens i przyszłość? I czy może przynieść coś oprócz kłopotów?
Uwaga, kłopoty!
Prywatnie obaj panowie mają swoje małe i wielkie kłopoty.
Janek nie rzucił się z radości na szyję swej ukochanej, gdy ta uświadomiła mu, że zostanie ojcem. Przeciwnie, zerwał z dziewczyną, częstując ją tekstem: Jestem za młody, żeby być odpowiedzialny za coś... za coś więcej niż grupka moich kumpli z karabinami. Nie chcę tego obciążenia, rozumiesz?[1] Szakalowi marzy się kariera pułkownika i widzi siebie raczej u boku ministra wojny w wolnej Polsce niż męża i ojca, który marzenia o bohaterstwie poświęcił dla roli, do której nie dojrzał.
Ansgar ma swoje tajemnice. Wieczorami pisze listy do rodziny, w dzień zaprowadza porządek z Polakami i Żydami, a w międzyczasie próbuje odsunąć od siebie pewne niewygodne podejrzenia. Wiszą nad nim kłopoty, to pewne. Wojna nie idzie zgodnie z niemieckim planem, toczy się śledztwo w sprawie zabójstwa ważnego oficera i tak się składa, że następca zamordowanego szefa SD ma sporo wątpliwości co do zeznań Ansgara w tej sprawie. Reusch będzie musiał mocno się postarać, by odsunąć od siebie podejrzenia, a ponadto nie dać się wysłać na front.
Niejednoznaczni
Pomysł na fabułę powieści "Dobry Niemiec to martwy Niemiec" jest bez wątpienia interesujący, choć i nieco drażliwy, bo pamięć o II wojnie światowej jest wciąż żywa, a fakt, że nie każdy Niemiec to nazista, że nie każdy marzył o sukcesie III Rzeszy czy popierał Hitlera, nie wszyscy przyjęli do wiadomości. Gdy Reusch zbliża się do "naszego" Janka, od razu zapala się czerwona lampka. Czego chce? Jak chce go wykorzystać? Co stanie się, gdy Szakal mu zaufa? Trudno się od tych podejrzeń uwolnić. Jednak Janek nie ma czystych zamiarów, więc trudno tu jednoznacznie ocenić, kto jest tym złym, a kto dobrym. Z jednej strony boi się, nie wiedząc czego oczekuje od niego Niemiec, z drugiej, nieustannie myśli w jaki sposób tę znajomość wykorzystać, a nawet jak niemieckiego znajomego zabić. Wszystko to sprawia wrażenie gry i nie jest pewnym, czy w finale może być dwóch zwycięzców.
Bohaterowie Nikodema Pałasza są wyjątkowo antypatyczni. Patriotyczny zryw niejako wymusza opowiedzenie się po stronie Janka, ale muszę przyznać, że w żadnej ze scen nie wzbudził on mojej sympatii. Nie jest to więc wyidealizowana postać polskiego żołnierza-patrioty, a postać z krwi i kości, która czasami zachowuje się jak bohater, a innym razem do głosu dochodzi jego mniej godna podziwu strona. Autor postarał się, by postaci nie były jednoznacznie dobre, ani też całkiem złe. Każda ma do odegrania jakąś rolę, każda ma swój cel i dążąc do niego, nie przebiera w środkach. Jeśli trzeba posunąć się do szantażu - szantażuje, jeśli sprawa wymaga ofiar w ludziach - ludzie giną. Dla ochrony tych, na których im zależy, zdolni są zaryzykować także i własne życia.
Ulice, gwara i postaci
Dzięki starannemu osadzeniu akcji powieści w przestrzeni miasta, bez trudu możemy ruszyć śladami bohaterów. W przypisach znajdziemy polskie nazwy ulic, których niemieckimi odpowiednikami poruszali się bohaterowie. Trochę zabrakło jednak opisów miejsc, nie tylko pomieszczeń, ale i ulic, fasad budynków, tego, co pozwala wyobrazić sobie przestrzeń tym, którzy nie mieli okazji obejrzeć zdjęć czy filmów z okupowanej Warszawy. Tym, co, zwłaszcza na początku, wprowadza w klimat, jest użycie w dialogach miejscowej gwary. Czy udane? Jako element napływowy, który przybył z Bieszczad do Poznania, niestety tego ocenić nie potrafię, ale jako, że autor jest Warszawiakiem z urodzenia, ufam mu w tej kwestii w ciemno.
W fabule, Nikodem Pałasz umieścił zarówno polską młodzież pragnącą walczyć o wolność ojczyzny, jak i przedstawicieli okupanta. Są wśród bohaterów bezwzględni oprawcy, złodzieje, zdrajcy, jest miejsce na szantaże, przekupstwo, ale i braterstwo. Jest więc różnorodnie.
Dużym plusem powieści jest zakończenie. Zaskoczył mnie zwłaszcza zamykający tę historię list. Podejrzewam, że równie mocno zdumiał on jego adresata.
Nikodem Pałasz, Poznań 2015 |
Na nie, czyli czego mogło być więcej, a czego nie być wcale
"Dobry Niemiec to martwy Niemiec" to powieść, która dość wolno się rozkręca, ale im bliżej końca, tym większe emocje, więc nie warto się tym zniechęcać. Czyta się ją szybko, fabuła z czasem wciąga. Dla mnie to jednak powieść z rodzaju tych, które aż się proszą o to, by pewnych rzeczy było w niej więcej. Więcej plastycznych opisów, więcej psychologii, więcej napięcia, więcej na temat postaci drugoplanowych, którzy sprawiają wrażenie mało ważnych statystów, nawet jeśli mają dość ważną rolę do odegrania. I więcej pracy nad samym tekstem, bo nie przekonuje mnie ani to, że samochód wił się krętą drogą[2] (chyba, że był to sunący po Australii pociąg drogowy) ani to, że ktoś pokiwał przecząco głową[3] (chyba, że był Bułgarem). Natomiast spodziewani w Warszawie Sowieci, bez względu na to jaką antypatię wzbudzali, raczej powinni być anonsowani wielką literą.
Trochę nienaturalnie wyglądają długie partie dialogowe umieszczone w pamiętniku jednego z bohaterów. Np.:
- Ufa mi pani? - zapytałem w końcu.
- A mogę?
- Oczywiście.
- No to ufam.
- Będziemy musieli wydać na to fortunę.
- Dobrze.
- Ile możecie za niego zapłacić?
- Dziesięć tysięcy dolarów.
- Mało. Dodajcie do tego sto tysięcy złotych. No i będę jeszcze potrzebował jakichś kosztowności, ze dwóch obrazów, złotych świeczników...[4]
Wydaje mi się, że rozmowa ta nie zawiera aż tylu informacji, by wymagała aż tak szczegółowego przytoczenia w pamiętniku. A właściwie w dzienniku, bo bohater tworzy zapiski na bieżąco. Ale dziennik/pamiętnik to rzecz osobista. Przyjmijmy więc, że autor zapisków był skrupulatny, a ja się czepiam.
Niezła, ale nie doskonała
"Dobry Niemiec to martwy Niemiec" jest lekturą wartą uwagi, ale nie doskonałą. Po przeczytaniu kryminału Sam na sam ze śmiercią wiem, że Nikodema Pałasza stać na dużo więcej. W najnowszej powieści mamy ciekawy pomysł na fabułę, dobrze wykreowanych, niejednoznacznych bohaterów, świetne zakończenie, uatrakcyjniające opowieść włączenie doń listów i zapisków z pamiętnika, przywołanie problemów, z jakimi musieli się zmagać mieszkańcy okupowanej Warszawy. Mamy też dwa odmienne spojrzenia na wojnę (polskie i niemieckie), co ważne - nie są to spojrzenia stereotypowe. Polak nie jest ideałem, Niemiec nie musi być stuprocentowo zły. Pojawiają się także rzeczywiste postaci, jak kapitan Wehrmachtu Wilhelm Hoenfeld czy pułkownik Leon Strehl. Pierwszy plan tej powieści jest świetny. Kuleje nieco drugi, opisy tła zdarzeń i drugoplanowych postaci.
Z ciekawością sięgnęłam po tę powieść i nie żałuję, ale liczę na szybki powrót Wolskiego. W jego świecie lepiej się odnalazłam.
***
Książkę polecam
miłośnikom tematyki wojennej
szukającym książek o okupowanej Warszawie
ciekawym jak może się skończyć przyjaźń polsko-niemiecka w czasie II wojny światowej
***
[1] Nikodem Pałasz, "Dobry Niemiec to martwy Niemiec, Wyd. Zysk i S-ka, 2016, s. 26.
[2] Tamże, s. 15.
[3] Tamże, s. 198.
[4] Tamże, s. 256.
***
Zobacz też:
Pamiętam jak w liceum musiałam czytać mnóstwo książek na temat wojny. Od tamtej pory jakoś nie po drodze mi z nimi- bardzo je przeżywałam wtedy, więc póki co to jeszcze nie książka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńOd takiej tematyki czasami trzeba po prostu odetchnąć. :)
UsuńNie czytałyśmy jeszcze nic tego pisarza, więc może byśmy nie czuły się aż tak zawiedzione. Mimo wszystko, nie będziemy na razie usilnie rozglądać się za tą publikacją.
OdpowiedzUsuńSzkoda. Ciekawa jestem, czy przypadłaby Wam do gustu.
UsuńWkrótce dostanę swój egzemplarz, więc sama wydam opinię.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak będzie. ;)
UsuńZaciekawiłaś mnie :) Nawet bardzo! Właśnie skończyłam czytać "Nieukarani" i tam również pojawia się pewien Pan Wolski oraz sprawa z Niemcami ;)
OdpowiedzUsuńW twórczości Nikodema Pałasza jest albo Wolski bez Niemców, albo Niemcy bez Wolskiego. :D
UsuńTytuł jest dość... intrygujący, ale chyba nie jest to powieść dla mnie.
OdpowiedzUsuńTaką tematykę trzeba już jednak lubić, mnie chyba za bardzo TV w dzieciństwie zmęczyla tym tematem, a szkoła swoje dodała.
OdpowiedzUsuńTo fakt. Trzeba lubić i uważać, żeby nie przedawkować.
Usuń