Caitlin Moran Dziewczyna, którą nigdy nie byłam Wyd. Czarna Owca 2016 392 strony |
Burzysz to, co zbudowałaś, i zaczynasz od nowa. Na tym polega bycie nastolatką - na budowaniu siebie, burzeniu i konstruowaniu od początku i znowu, i jeszcze raz, bez końca, jak na przyspieszonym filmie, na którym pokazano miasta za ich świetności i w czasie wojny. Na tym, żeby się nie bać i nie przestawać wymyślać sobie na nowo - dobierać do dziewiętnastu, zgarnąć furę i znowu rozdawać karty. I tak w kółko tworzyć i wymyślać za każdym razem nową siebie[1].
Czternastoletnia Johanna, bohaterka powieści Caitlin Moran Dziewczyna, którą nigdy nie byłam, tak właśnie postanowiła zrobić. Stworzyć siebie na nowo. Nawet nie swoją lepsza wersję, a zupełnie inną osobę, zgodnie z przekonaniem, że jeśli wystarczająco długo się kogoś udaje, w pewnym momencie staje się tym kimś.
Taka sytuacja
Czytam dużo literatury dziewiętnastowiecznej. Kiedyś spytałam mamę o moją wyprawkę na zamążpójście. Roześmiała się histerycznie.
- Tam na strychu w worku na śmieci są zasłony. Możesz je sobie wziąć - powiedział, płacząc ze śmiechu.
Wtedy jednak byłam młodsza. Teraz bym o to nie spytała. Jestem świadoma naszej "sytuacji finansowej"[2].
Ta sytuacja finansowa, to mieszkająca w środkowej Anglii piątka dzieci i dwoje bezrobotnych rodziców na zasiłku. Ojciec, niespełniony muzyk wciąż wierzący w to, że świat pozna się na jego talencie, to rozsyła dema, to chodzi pijany i rozżalony. Matka cierpi na depresję i nawet świeżo urodzonym bliźniakom nie chce nadać imion, wychodząc z założenia, że poród był wystarczająco wyczerpującym zadaniem. Starszy braciszek bliźniaków imię ma, ale ma też nerwicę i złe sny, a to nie jest coś, co sześciolatek mieć powinien. W domu jest jeszcze dwójka nastolatków, wycofanych, niezbyt popularnych wśród rówieśników. On słucha Bee Gees, hoduje roślinki, nie cierpi sportu ani ludzi, jest bardzo wysoki, ma dziwną fryzurę, za to nie ma przyjaciół. Kumple nazywają go ciotą. Jego młodsza siostra, to właśnie Johanna, otyła czternastolatka, której zdarza się udawać martwą, by zwrócić na siebie uwagę bliskich (Sprawdzałam tylko, czy mnie kochają[3]). Nieatrakcyjna dziewczyna bez przyjaciół, uciekająca w książkę i telewizyjne światy, nastolatka z obsesją na punkcie całowania i seksu. Niestety, póki co w roli kochanka musi jej wystarczyć szczotka.
Krótko mówiąc, to jedna z tych rodzin bez perspektyw, którą frustracje i żale mogą w końcu rozsadzić od środka.
I wtedy rodzi się Dolly Wilde.
Johanna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Nie wierzy jednak w to, że może zmienić swoje życie będąc grubą, nieatrakcyjną, naiwną Johanną. Kreuje więc alter ego. Dolly Wilde, która zafascynowana muzyką zamierza zrobić karierę dziennikarki. Czyta więc prasę muzyczną, za ostatnie pieniądze zdobywa kasety z nagraniami i pewnego dnia... dostaje pracę w magazynie o alternatywnych dźwiękach - Disc & Music Echo. To jest właśnie ta szansa od życia, na którą liczyła. Ale nie jest to opowieść o tym, jak znalezienie pracy zmienia życie biednej nastolatki w bajkę.
Jako Dolly Wilde jest agresywną, cyniczną, wulgarną rockową dziewczyną w czarnych ciuchach, z mocnym makijażem i cylindrem na głowie. Poznaje smak używek, traci dziewictwo, zalicza inne "pierwsze razy" z rozczulającą naiwnością, której szybko się pozbywa, bo rola Dolly tego właśnie wymaga. Ma być twardą babką w męskim światku muzycznym, jakże inną od tej prowincjonalnej gąski, która próbuje starych rockersów rozbawiać tekstem z musicalu i ośmiesza się udając Scooby Doo. Jej znakiem rozpoznawczym stają się wspomniany cylinder oraz cięty język, który w recenzjach muzycznych zmienia nastolatkę w plującą jadem kobrę. Dziewczyna coraz bardziej wkręca się w swoją nową rolę, tylko czy Dolly Wilde - Poszukiwaczka Seksualnych Przygód i cyniczna dziennikarka, swymi recenzjami przysparzająca sobie coraz więcej wrogów to jest właśnie ta postać, w której skórze Johanna będzie się dobrze czuła na dłuższą metę?
Brytyjska pisarka Caitlin Moran sama pochodzi z rodziny robotniczej. Urodziła się w 1975 roku. Z ośmiorga rodzeństwa jest najstarsza. Wiedziała, że chce zostać pisarką. W wieku lat trzynastu wygrała konkurs literacki, trzy lata później zaczęła karierę dziennikarki muzycznej, a kolejny rok pozwolił jej się sprawdzić w roli prowadzącej program telewizyjny. Jako pisarka zadebiutowała w 2011 roku. Podobieństw w jej życiorysie jest sporo, ale autorka we wstępie zaznacza, że historia jest fikcyjna, a literackich postaci nie można utożsamiać z rzeczywistymi (choć znajdzie się tu kilku muzyków, których znacie z płyt i scen).
Pisząc o Johannie, autorka nie bawi się w subtelności, ale o dziwo, po pierwszych nieco szokujących stronach, kiedy to czternastoletnia bohaterka bez owijania w bawełnę dzieli się swoimi seksualnymi frustracjami, marzeniami i przeżyciami, szybko okazuje się, że ten dosadny, często wulgarny język doskonale pasuje do opowiedzenie tej historii. I wcale nie uwiera.
Dziewczyna, którą nigdy nie byłam to opowieść o próbie znalezienia swojego miejsca w świecie, poszukiwaniu akceptacji, kreowaniu tej wersji własnej osoby, która na tę akceptację może liczyć. To także powieść o poznawaniu siebie, wytyczaniu granic, próbie znalezienia niszy, która może nas przyjąć, ale jednocześnie stałe szlifowanie charakteru i zachowań tak, by do tej niszy jak najlepiej pasować. To opowieść o odkrywaniu własnej seksualności. Ten temat autorka także traktuje bez białych rękawiczek i rozpościerania parasola ochronnego nad Johanną-Dolly. Wyraża się wprost, dosadnie, często wulgarnie, jednocześnie bardzo realistycznie oddając frustracje, fascynacje czy rozczarowania bohaterki w tej materii. Powieść Caitlin Moran jest realistyczna, naturalistyczna, szczera. I pełna muzyki. Czytelnik, któremu nie przeszkadza muzyka w trakcie czytania, z powodzeniem może stworzyć playlistę, która będzie doskonałym podkładem opisu pierwszego dnia w pracy bohaterki, koncertu The Smashing Pumpkins czy seksualnych uniesień. Na playliście powinni się znaleźć m.in. U2, Courtney Love, Guns N' Roses czy The Stone Roses.
Oprócz tła muzycznego, mamy tu też tło społeczne. Wielką Brytanię z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Margaret Thatcher traci władzę, klasa robotnicza upada, zakłady przemysłowe też, za to bezrobocie ma się coraz lepiej. Tymczasem na pierwszym planie zagubiona nastolatka próbuje znaleźć swoją drogę i okiełznać emocje. Alkohol się leje, muzyka i seks są stale obecne, a Johanna-Dolly próbuje utrzymać się na powierzchni.
Włączcie The Smashing Pumpkins i dajcie się porwać tej historii. Warto!
Lepsza wersja samej siebie
Johanna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Nie wierzy jednak w to, że może zmienić swoje życie będąc grubą, nieatrakcyjną, naiwną Johanną. Kreuje więc alter ego. Dolly Wilde, która zafascynowana muzyką zamierza zrobić karierę dziennikarki. Czyta więc prasę muzyczną, za ostatnie pieniądze zdobywa kasety z nagraniami i pewnego dnia... dostaje pracę w magazynie o alternatywnych dźwiękach - Disc & Music Echo. To jest właśnie ta szansa od życia, na którą liczyła. Ale nie jest to opowieść o tym, jak znalezienie pracy zmienia życie biednej nastolatki w bajkę.
mój zestaw czytelniczy |
Jako Dolly Wilde jest agresywną, cyniczną, wulgarną rockową dziewczyną w czarnych ciuchach, z mocnym makijażem i cylindrem na głowie. Poznaje smak używek, traci dziewictwo, zalicza inne "pierwsze razy" z rozczulającą naiwnością, której szybko się pozbywa, bo rola Dolly tego właśnie wymaga. Ma być twardą babką w męskim światku muzycznym, jakże inną od tej prowincjonalnej gąski, która próbuje starych rockersów rozbawiać tekstem z musicalu i ośmiesza się udając Scooby Doo. Jej znakiem rozpoznawczym stają się wspomniany cylinder oraz cięty język, który w recenzjach muzycznych zmienia nastolatkę w plującą jadem kobrę. Dziewczyna coraz bardziej wkręca się w swoją nową rolę, tylko czy Dolly Wilde - Poszukiwaczka Seksualnych Przygód i cyniczna dziennikarka, swymi recenzjami przysparzająca sobie coraz więcej wrogów to jest właśnie ta postać, w której skórze Johanna będzie się dobrze czuła na dłuższą metę?
Bez subtelności
Brytyjska pisarka Caitlin Moran sama pochodzi z rodziny robotniczej. Urodziła się w 1975 roku. Z ośmiorga rodzeństwa jest najstarsza. Wiedziała, że chce zostać pisarką. W wieku lat trzynastu wygrała konkurs literacki, trzy lata później zaczęła karierę dziennikarki muzycznej, a kolejny rok pozwolił jej się sprawdzić w roli prowadzącej program telewizyjny. Jako pisarka zadebiutowała w 2011 roku. Podobieństw w jej życiorysie jest sporo, ale autorka we wstępie zaznacza, że historia jest fikcyjna, a literackich postaci nie można utożsamiać z rzeczywistymi (choć znajdzie się tu kilku muzyków, których znacie z płyt i scen).
Pisząc o Johannie, autorka nie bawi się w subtelności, ale o dziwo, po pierwszych nieco szokujących stronach, kiedy to czternastoletnia bohaterka bez owijania w bawełnę dzieli się swoimi seksualnymi frustracjami, marzeniami i przeżyciami, szybko okazuje się, że ten dosadny, często wulgarny język doskonale pasuje do opowiedzenie tej historii. I wcale nie uwiera.
Muzyka, seks i szukanie pomysłu na siebie
Dziewczyna, którą nigdy nie byłam to opowieść o próbie znalezienia swojego miejsca w świecie, poszukiwaniu akceptacji, kreowaniu tej wersji własnej osoby, która na tę akceptację może liczyć. To także powieść o poznawaniu siebie, wytyczaniu granic, próbie znalezienia niszy, która może nas przyjąć, ale jednocześnie stałe szlifowanie charakteru i zachowań tak, by do tej niszy jak najlepiej pasować. To opowieść o odkrywaniu własnej seksualności. Ten temat autorka także traktuje bez białych rękawiczek i rozpościerania parasola ochronnego nad Johanną-Dolly. Wyraża się wprost, dosadnie, często wulgarnie, jednocześnie bardzo realistycznie oddając frustracje, fascynacje czy rozczarowania bohaterki w tej materii. Powieść Caitlin Moran jest realistyczna, naturalistyczna, szczera. I pełna muzyki. Czytelnik, któremu nie przeszkadza muzyka w trakcie czytania, z powodzeniem może stworzyć playlistę, która będzie doskonałym podkładem opisu pierwszego dnia w pracy bohaterki, koncertu The Smashing Pumpkins czy seksualnych uniesień. Na playliście powinni się znaleźć m.in. U2, Courtney Love, Guns N' Roses czy The Stone Roses.
Oprócz tła muzycznego, mamy tu też tło społeczne. Wielką Brytanię z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Margaret Thatcher traci władzę, klasa robotnicza upada, zakłady przemysłowe też, za to bezrobocie ma się coraz lepiej. Tymczasem na pierwszym planie zagubiona nastolatka próbuje znaleźć swoją drogę i okiełznać emocje. Alkohol się leje, muzyka i seks są stale obecne, a Johanna-Dolly próbuje utrzymać się na powierzchni.
Włączcie The Smashing Pumpkins i dajcie się porwać tej historii. Warto!
***
Książkę polecam
starszym nastolatkom
rodzicom nastolatków
szukającym swojego miejsca w życiu
próbującym wykreować sobie nową tożsamość
ceniącym niebanalne powieści
szukającym powieści z muzyką w tle
***
[1] Caitlin Moran, Dziewczyna, którą nigdy nie byłam, przeł. Joanna Golik-Skitał, Wyd. Czarna Owca, 2016, s. 366.
[2] Tamże, s. 22.
[3] Tamże, s.24.
***
Zachęcająca recenzja. Może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł. :)
UsuńBardzo dobrze mi się czytało tę książkę. Ciekawa postać, dobra narracja, fantastycznie ukazane realia. Porządna lektura.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. :)
UsuńBrzmi ciekawie! Chociaż rzadko sięgam po lektury tego typu.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Tzn. jakie?
UsuńFabuła ciekawa, okładka przyciąga wzrok, a Twoja opinia zachęca i rozpala apetytna tę powieść. Chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńPrzybywam Cię zaprosić do konkursu - ponad 20 książek do wygrania - wiele hitów! :)
OdpowiedzUsuńhttp://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/05/wielki-urodzinowy-konkurs-4-lata-bloga.html
Wiem, że gdybym ją zobaczyła w księgarni, to na pewno bym po nią nie sięgnęła. Zdecydowanie odrzuciłaby mnie okładka. Jak widać czasami jednak warto i po takie książki sięgnąć. To już kolejna pozytywna opinia o tej książce więc będę ją mieć na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Widząc ten róż, w księgarni pewnie nawet nie zatrzymałabym wzroku na okładce. Błąd. Bo to naprawdę dobra książka.
UsuńByć może przeczytam na wakacjach, ale obecnie wydaje mi się, że mam ciekawsze pozycje na liście :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Mimo wszystko na razie te odkrywanie siebie i bycie kimś innym mnie nie przekonuje w takim wydaniu...
OdpowiedzUsuńIntrygująca pozycja. Muszę przysłać do Ciebie moją dorosłą nastolatkę:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, bardzo jestem ciekawa, jak by ją odebrała. :)
UsuńJak dla mnie to Caitlin Moran napisała zakamuflowaną autobiografię (choć oczywiście się od tego odżegnuje). Ale najbardziej zachęciłaś mnie tym Smashing Pumpkins - uwielbiam!
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę to, w jaki sposób portretuje bohaterów, wcale mnie ten kamuflaż nie dziwi. :D
UsuńNie wiem ile z tego wszystkiego to doświadczenie własne autorki, ale podejrzewam, że sporo.
Zapisuję na listę, bardzo interesująca propozycja.
OdpowiedzUsuńGames
OdpowiedzUsuń