Ok, stało się. Chyba już mogę mówić o uzależnieniu z kategorii tych nieco większych, bo właściwie nie ma dnia, żebym choć na kilka chwil nie usiadła przy stole, na którym wokół kolorowanki mam zgromadzone rozsypane kredki.
Przygodę z kolorowankami zaczęłam od Pięknych ogrodów, a od kilkunastu dni z zapałem zapełniam białe miejsca na kartach Łapacza snów.
W wersji anglojęzycznej, Łapacz snów (Dream Catcher) ma kilka wersji:
- Life on Earth,
- The Tree of Life,
- Mindfulness,
- Finding Peace,
- A Soul Bird's Journey.
Ten ostatni tytuł niedawno pojawił się na polskim rynku, co prawda bez odpowiedniego podtytułu, ale mam nadzieję, że nie oznacza to, że pozostałe kolorowanki nie zostaną u nas wydane.
Łapacz snów nie jest miłością od pierwszego wejrzenia. Obrazki na początku wydały mi się zbyt abstrakcyjne jak na mój gust, niby rzeczywiste (kwiaty, drzewa, ptaki, motyle), ale często zdobione w szalone wzory, układające się w nieco odjechaną całość. Później sama się z siebie śmiałam, bo w końcu wkroczyłam w świat snów. Barwny i zakręcony, znany i nieznany jednocześnie. (Przy okazji zaczęłam się zastanawiać, czy za pomocą podobnych grafik umiałabym namalować własne sny, ale to już inna historia).
Około pięćdziesiąt rysunków, jedne mocno abstrakcyjne, drugie całkiem realne. Murek, ptaszek, brama. Nad nimi ukwiecone gałęzie drzew i latające ważki. Sielsko, relaksująco i oto chodzi.
Po lewej stronie cytat, po prawej obrazek. Strony nie są perforowane. Kto chce powiesić obrazek na ścianie lub kolorować go pisakami nie bojąc się, że kolor przebije i zniszczy obrazek ze spodu (papier jest dość cienki), musi sięgnąć po nożyczki. Minus? Brak ramek wokół obrazków, przez co kwiatki kończą się w pół płatka. By całość ładnie wyglądała, warto ramkę domalować samemu lub obciąć białe brzegi.
Cytaty to złote myśli. W większości bardzo trafne.
Marzenia senne każdemu z nas pozwalają się stawać spokojnie i bezpiecznie szalonym każdej nocy naszego życia.
Przez każdą minutę, kiedy trwasz w gniewie, tracisz sześćdziesiąt sekund spokoju ducha.
Nie czekaj na nadzwyczajne sposobności. Korzystaj ze zwykłych okazji i staraj się, by stały się wspaniałe.
Pisane spiralnie mogą nieco drażnić, ale podczas ich odczytywania, pojawia się uczucie spadania w głąb króliczej nory lub w głąb snu, gdy świat wiruje coraz szybciej i właściwie nie wiadomo, co też czeka na nas na dole. Znacie to pewnie z własnych doświadczeń albo animacji z dzieciństwa.
Nam niewiadome odpadają. Na nas czekają obrazki do pokolorowania z głównym ptasim motywem. Ptak z podtytułu (tego, którego zabrakło w polskim wydaniu) pojawia się na większości stron. Czasem w całości, czasami widać zaledwie jego skrzydło. Ta powtarzalność może niektórych nudzić, ale to tak jakby widz chciał narzekać, że w przygodach Reksia jest za dużo... Reksia. Ptak musi być i już!
Zakochiwałam się w tych ilustracjach ze strony na stronę coraz mocniej. Są wśród nich takie, których staranne pokolorowanie zajmie kilka godzin z uwagi na liczne drobne elementy i takie, z którymi "uporać się" można stosunkowo szybko.
Jeszcze nie próbowałam malować Łapacza snów na mokro, ale jak tylko to zrobię, to na pewno podzielę się efektami.
Jeszcze nie próbowałam malować Łapacza snów na mokro, ale jak tylko to zrobię, to na pewno podzielę się efektami.
Poniżej znajdziecie zdjęcia kilku moich prac oraz przykładowe obrazki sfotografowane jeszcze zanim zdążyłam je pobazgrać. Może one zachęcą Was do sięgnięcia po kredki? To lepszy sposób na odstresowanie się niż objadanie się czekoladą. Choć oczywiście jednak kostka ulubionej czekolady nie zaszkodzi. Trzy też nie powinny.
Zobacz też:
***
egzemplarz recenzencki |
Szalejesz z tymi kolorowankami:) Mnie one strasznie kuszą, ale jeszcze nie miałam okazji spróbować.
OdpowiedzUsuńdaj sobie z tym spokój, łapacze snów to dział ezoteryki.
UsuńWow! Ależ to cudnie wygląda. Ja niestety nie cierpię malować/rysować/kolorować.
OdpowiedzUsuńŚwietny sposób na odstresowanie. A efekt końcowy cieszy oko. :)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna mam oko na tą kolorowankę, ale mam jeszcze 4 inne, więc na razie zajmę się nimi.
OdpowiedzUsuńA jakie masz?
UsuńPosiadam dwie, co prawda zupełnie inne, ale nie mam ostatnio ochoty na kolorowanie niestety...
OdpowiedzUsuńCo prawda szał na kolorowanie mnie (póki co) nie dopadł, ale zastanowiło mnie co innego: czy kot nie poluje Ci na kredki? W przypadku mojego nawet długopis zostawiony nieopatrznie luzem na stole sprawia, że zaczyna się rytuał polowania, skoków, prób pożarcia i ogólnie dziki kwadrans z hakiem, myślę, że rozsypane kredki to by była jakaś orgia ;).
OdpowiedzUsuńA jak sądzisz, na co kot patrzy na tych wszystkich zdjęciach? :D
UsuńPoluje, oj, poluje. Ale ma zakaz włażenia na stół (co zwykle respektuje, zwłaszcza gdy przy nim siedzę), a tylko tam leżą kredki. Łatwiej jej upolować ołówek, którym zaznaczam cytaty podczas czytania. Już niejeden raz było tak, że pisałam ołówkiem, który kończył się kotem. :P
Czyli generalnie nie masz supergrzecznego kota, a mój nie jest fatalnie wychowany, uff ;). Mnie się zdarzało raczej zaznaczać cytaty, odłożyć ołówek i już nigdy więcej go nie zobaczyć (a przynajmniej do wielkiego sprzątania, kiedy to nagle wzbogacam się o tuzin ołówków pochowanych wszędzie, gdzie się ich człowiek nie spodziewa ;)).
UsuńGeneralnie tak właśnie jest.
UsuńMam deficyt ołówków, więc ich pilnuję. :P
Przecudowne!
OdpowiedzUsuńPięknie je pokolorowałaś:)
OdpowiedzUsuńDotąd byłem przekonany, że przedszkolaki też wakacje mają. A tu proszę...kredkują, przechwalają się, i w zachwytach prześcigają w najlepsze. Może wrócę więc tu po wakacjach. A teraz Drogie Dzieci pocalujcie m. w. d. ;-).
OdpowiedzUsuńObawiam się, panie Tuwim, że po wakacjach nic się nie zmieni. ;)
UsuńDotąd byłem przekonany, że przedszkolaki też wakacje mają. A tu proszę...kredkują, przechwalają się, i w zachwytach prześcigają w najlepsze. Może wrócę więc tu po wakacjach. A teraz Drogie Dzieci pocalujcie m. w. d. ;-).
OdpowiedzUsuńDotąd byłem przekonany, że przedszkolaki też wakacje mają. A tu proszę...kredkują, przechwalają się, i w zachwytach prześcigają w najlepsze. Może wrócę więc tu po wakacjach. A teraz Drogie Dzieci pocalujcie m. w. d. ;-).
OdpowiedzUsuńMania kolorowania trwa w najlepsze, jak widzę. ;) A kot wyjątkowo fotogeniczny.
OdpowiedzUsuńKolorowanki kradną serca :) Świetnie dobrałaś kolory, przyznaj się - pomagał ci absolutnie fotogeniczny kocurek? :)
OdpowiedzUsuńYhm. Gryzła odpowiednią kredkę sugerując, że mam jej użyć. ;)
UsuńMoja pierwsza myśl: chyba nie mam do tego cierpliwości. Ale to chyba o to chodzi, żeby się jej nauczyć. :)
OdpowiedzUsuńJak będziesz chciała wypróbować cierpliwość, kup sobie mauretańskie wzory. Oczopląsu można dostać.
UsuńKusiły mnie ostatnio te kolorowanki. Będę musiała w końcu ulec. ;) Pięknie wyglądają w Twoim wykonaniu!
OdpowiedzUsuńPięknie kolorujesz, a najważniejsze, że sprawia Ci to ogromną przyjemność :)
OdpowiedzUsuńA tak się obawiałaś zniszczenia wzoru... Pięknie Ci ten ptak w fioletach i różach wyszedł! :) Mondeluzami kolorujesz jak rozumiem. Jak z ubywaniem kredek? Szybko znikają?
OdpowiedzUsuńTak, Mondeluzami, choć od dziś mam też Progresso i jestem w nich zakochana! Szkoda, że mam zestaw 12 kolorów, ale i tak największy to chyba 24.
UsuńA Mondeluzy ubywają w zależności od tego, co koloruję. Jak drobne wzory, to wtedy szybciej trzeba ostrzyć. Odkąd mam temperówkę elektryczną to ubywają jeszcze szybciej, bo częściej je ostrzę. Ale ogólnie chyba nie jest tak źle. Nie wiem co rozumiesz przez pojęcie "szybko". ;)
Szybciej niż zwykłe :D Dziś dotarły do mnie w końcu kolorowanki i zakupiłam kredki akwarelowe z Astry w Intermarche. Zrobiłam kilka elementów w jednej kolorowance dla porównania i Mondeluzy zdecydowanie lepsze! Bardziej miękkie, intensywniejsze barwy, łatwiej się rozprowadzają itd. Ale te z Astry nie są złe. Ja się waham nad kupnem 72 Mondeluz albo Polycolor. W sumie stwierdziłam z siostrą, że ona ma Mondeluz 36 to nie ma sensu znów kupowania tych samych, więc chyba postawimy na Polycolor. A Progresso też planuję, ale właśnie 24 kolory. Tylko, że zwykłe. Tak, też są akwarelowe ;)
UsuńW sumie nie wiem, czy szybciej. :D
UsuńI jak, i jak? Czekam na pierwsze fotki i wrażenia!
Ja mam ponad 30 Mondeluzów (zestaw 24 + dokupowane pojedyncze), więc sobie po prostu dozbieram powoli brakujące kredki. Jak trafię na te Astry, to na pewno je wezmę. Jak dopadnę Progresso 24 to też. Do mojej mauretańskiej kolorowanki są nieocenione.
Matko, naprawdę się uzależniłaś. Ja sobie nie kupię tych kolorowanek, bo mnie z pracy wyrzucą.
OdpowiedzUsuńDlatego warto kolorować po pracy. ;)
UsuńCieniowanie takie cudne ^^
OdpowiedzUsuńA ja ciągle nie wiem jaką sobie kolorowankę wybrać i odwlekam w czasie, odwlekam, ale już bliżej mi niż dalej :)
OdpowiedzUsuńWidzę że strasznie się nakręciłaś na kolorowanie ;). Fajna sprawa!
OdpowiedzUsuńTakie uzależnienia to ja lubię, są bezpieczne i relaksujące :)
OdpowiedzUsuńKolorowanka kolorowanką, jest piękna i z przyjemnością zaopiekowałabym się nią.Sądzę też, że nawet 5 kostek czekolady by nie zaszkodziło.
OdpowiedzUsuńChciałabym jednak zwrócić uwagę na coś innego, ten kot to czysta magia, jakie oczy, jakie spojrzenie! Jakby żywcem wyjęty z Mistrza i Małgorzaty ;)
Yhm. Magia. Czarna magia. Dość upierdliwa na co dzień. :P
UsuńZupełnie mnie kolorowanki nie kręcą.
OdpowiedzUsuńSkoro tak Ci się spodobało to kolorowanie, to możesz sobie zerknąć na najnowszą kolorowankę "Tajemne ogrody" [czy jakoś tak :P]. Przeglądałam ją z ciekawości - dużo szczegółów, różne wzory.
OdpowiedzUsuń"Tajemny ogród" zdaje się. ;)
UsuńNiektórzy na nią narzekają. Że papier kiepski, że obrazki są rozciągnięte na dwie strony i ciężko dostać się do rysunku przy szyciu i takie tam. Sama jeszcze tego w rękach nie miałam. :)
Piękne, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPięknie dobrane kolory!!! Podoba mi się tematyka tej konkretnej kolorowanki dla dorosłych ;)
OdpowiedzUsuńJa też ją polubiłam. Z tej serii są też inne, ale niedostępne w Polsce. A szkoda.
Usuń