pozowanie w stylu azjatyckiej turystki Barcelona, Poble Espanyol, 2014 |
Tydzień temu wydawało mi się, że tydzień to bardzo dużo. Teraz już wiem, że wcale tak nie jest, a przynajmniej nie w sytuacji, gdy człowiek ma urlop i spędza go w sposób niemal idealny, czyli słaniając się na nogach wędruje z miejsca na miejsce, by zachłannie obejrzeć jak najwięcej.
Pomysł powrotu do Barcelony okazał się strzałem w dziesiątkę. I, jak się okazuje, nadal mamy tam po co wracać. Jeszcze tyle miejsc jest do odkrycia!
To był intensywny tydzień. Dzięki temu, że w tym roku lądowaliśmy na lotnisku w Gironie, a nie - tak jak w zeszłym - na El Prat w Barcelonie, zwiedziliśmy przeuroczą Gironę oraz wybraliśmy się do kilku innych katalońskich miejscowości: Besalú (które wypatrzyłam na blogu Ireneusza Gębskiego), Figueres (odkrytym częściowo dzięki książce Renaty Kosin), a także położonych na Costa Brava Cadaqués i Port Lligat.
W samej stolicy Katalonii spędziliśmy cztery i pół dnia. Wykorzystaliśmy je maksymalnie, choć czasami pogoda nas zaskakiwała krzyżując plany. Nie wszystkie punkty z listy udało się "odhaczyć", ale za to wiele innych dopisało się do niej znienacka, jak choćby fantastyczny koncert rumby catalana, na jaki przypadkiem trafiliśmy udając się do lokalu La Rumbeta, polecanego przez Remigiusza Mroza. I pomyśleć, że szliśmy tam tylko po to, by zjeść patatas bravas, rodzaj tapas, na który miałam szaloną ochotę po lekturze książki Przystanek Barcelona Katarzyny Wolnik-Vera. Inna z niedawno czytanych książek, Do zobaczenia w Barcelonie Anny B. Kann, natchnęła mnie do poszukiwań rzeźby pewnego kota, Diamentowy Plac Mercé Rodoredy do odnalezienia pomnika Colomety, a Cień wiatru Carlosa Ruiza Zafóna - do wyprawy niebieskim tramwajem na Tibidado. Kolejną z inspiracji do zwiedzania Barcelony, okazał się film Pachnidło. Zdjęcia do niego kręcono m.in. w Parku Labiryncie Horta oraz Poble Espanyol.
Połączenie podróżowania z kulturą - to lubię najbardziej. Bez żalu zrezygnowałam więc z plaż i przesiadywania w parkach, wybierając intensywne zwiedzanie i zaglądając do muzeów. Rekin pływający nad głową, niesamowite wnętrze świątyni Sagrada Familia, muzeum miniatur, w którym ową świątynię obejrzałam wymalowaną na... główce od szpilki, szalone wizje Salvadora Dalego czy muzeum kina - oto mój mały raj, trawiony co prawda w pośpiechu, ale za to popity mohito i sangrią.
O tym wszystkim i o wielu innych przeżyciach (m.in. o tym jak prawie okradła nas pewna parka w parku oraz o fieście, która od piątku trwa w dzielnicy Gracia) na pewno Wam jeszcze opowiem). Zrobiłam ok. 4 tys. zdjęć i możecie być pewni, że przez najbliższy rok, co jakiś czas będę Was nimi męczyła (no dobra, może nie wszystkimi, ale jednak...).
Na koniec, chciałam zameldować, że przez ostatni tydzień nie przeczytałam ani jednej książki. To tylko świadczy o tym, że to był naprawdę udany wyjazd.
Oj takiego relaksu, resetu psychicznego, absolutnie, masakrycznie, niesamowicie wam zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńRelaks to nie był, bo na nogach byliśmy po kilkanaście godzin dziennie, ale za to było świetnie! :)
UsuńJuż się cieszę na kolejne notki :) Barcelona to miasto, które pragnę odwiedzić od lat. W tym roku na pewno się to już nie uda, ale zamierzam przynajmniej odwiedzić to miasto dzięki książce "Przystanek Barcelona" :)
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam do lektury, a później do pakowania walizek. :)
UsuńWyjazd widać, że udany, skoro nic nie czytałaś, tyle zwiedziłaś i zdjęć narobiłaś:)
OdpowiedzUsuńTyle co odrobinę w samolocie. Pogoda mogłaby być ciut lepsza, ale ogólnie było super! :)
UsuńDo Barcelony można powracać wiele razy i za każdym odkrywać coś nowego...
OdpowiedzUsuńOj tak, wciąż mam długą listę miejsc, które chciałabym zwiedzić.
UsuńAch zazdroszczę :) piękne wakacje, teraz będę wyczekiwać Twoich zdjęć :D
OdpowiedzUsuńPierwsze już są. :)
UsuńBędzie co wspominać:) Wyjazd musiał być super i też po ukochanej Barcelonie chodziłabym do upadłego:)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze więcej świetnych wspomnień niż z zeszłego roku. :)
UsuńBardzo podoba mi się Twój pomysł na podróżowanie :) Też chciałabym się w przyszłości wybrać w taką wyprawę, podczas której będę szukać w danym miejscu tego, o czym przeczytałam w książkach :)
OdpowiedzUsuńTakie poszukiwania to świetna sprawa. Podobała mi się np. wycieczka Ani Urbańskiej po Londynie śladami serialowego Holmesa.
Usuńbardzo zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNieprawda, że nie przeczytałaś ani jednej książki.
OdpowiedzUsuńCzytałaś ponownie te, które były Ci przewodnikiem w wędrówce po Barcelonie, której Ci zazdroszczę, bardzo.
Te przeczytałam przed wyjazdem. ;) W czasie podróży czytałam tylko w samolocie i akurat ta lektura z Barceloną nie miała nic wspólnego. :)
UsuńJa mam ostatnio dużo obowiązków, więc bardzo zazdroszczę wyjazdu.
OdpowiedzUsuńEch, niestety tak to czasem jest. Ale urlop potrzebny jest każdemu, choćby i spędzony nad pobliskim jeziorem. Żeby nie paść, od czasu do czasu trzeba ładować akumulatory.
UsuńSuper :) Czekam na relacje! A co z ta pogoda bylo nie tak?
OdpowiedzUsuńSporo chmur, czasem nawet deszcz, a to utrudniało robienie zdjęć, choć do zwiedzania pogoda była bardzo dobra, bo nie tak upalna.
UsuńW Hiszpanii? W sierpniu? Co się dzieje z tym klimatem... Podobno we Włoszech też w tym roku nie ma szału...
UsuńSprawdzałam pogodę na ten tydzień i też bez szału. Nie da się tego porównać z ubiegłorocznymi upałami.
UsuńA kota znalazłaś? Bo jak znalazłaś i masz zdjęcie, to chciałabym zobaczyć;)
OdpowiedzUsuńZnalazłam. ;) Nawet dwa razy, bo za pierwszym było już dość ciemno, więc wróciłam tam poprawić zdjęcie. Postaram się wrzucić je na Facebooka. :)
UsuńO, ale super! Udało Ci się fajnie spędzić urlop, to cieszy. Pokazuj zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńPierwsza partia już jest. A będzie ich sporo. :P
UsuńOho, czekam na fotki i ciekawostki:
OdpowiedzUsuńA tak, czas na urlopie mija nie wiadomo kiedy.
Błyskawicznie. Wierzyć mi się nie chce, że w poniedziałek śmigam już do pracy. :(
UsuńAleż Ci zazdroszczę, jejku!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŁadnie wyszłaś na zdjęciu ;)) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO dziwo, bo zwykle do publikacji nadaje się jedno zdjęcie na kilkadziesiąt. :D
UsuńDziękuję. :)
Zazdroszczę, tak po prostu zazdroszczę;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŚwietnie, że wypoczęłaś :)
OdpowiedzUsuńWypoczywam dopiero teraz. W Barcelonie nie było na to szans. :D
Usuńja potrzebuję relaksu i będę się relaksować od środy;))) fajnie, że wyjazd był udany;))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, bo mój relaks już się kończy. ;)
UsuńSzybko minął ten tydzień, ale niecierpliwie czekam na zdjęcia i relacje.
OdpowiedzUsuńPowoli będą się pojawiać. Pierwsza już jest. ;)
UsuńW tym roku też zaliczyłem wyjazd zagraniczny, ale trochę bliżej (do Niemiec) i mniej wędrowny, a i zdjęć tyle nie narobiłem, bo nie umiem i wolę nie tykać się aparatu. :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia to fajna pamiątka, więc dobrze jest się zaprzyjaźnić z aparatem. A Niemcy chciałabym zwiedzić. Np. Berlin i Bawarię.
UsuńSuper, że wyjazd okazał się udany :)) Aż samej zachciało mi się intensywnie zwiedzać :) Czekam na te zdjęcia i ciekawe opowiastki :)
OdpowiedzUsuńJak oglądam cudze zdjęcia, to też zawsze mam ochotę pakować walizkę. :D
UsuńW Besalu i Figueres też byłam kilka lat temu, i mieszkałam wtedy właśnie w Gironie. Rzeczywiście bardzo ładne miasto :)
OdpowiedzUsuńTo jak się czyta książki na wyjeździe to znaczy, że wyjazd jest nieudany? ;)
Nawet się nie spodziewałam, że tyle tam chodzenia. I niekończąca się liczba schodów. :P
UsuńDla mnie tak, bo to znaczy, że na miejscu nie miałam innych atrakcji. A nie po to jadę w obce miejsce, by czytać. :P
Ja mam trochę czasu na czytanie, czyli od kilku dni dozuję sobie jedną książkę (na plaży i wieczorami), ale nie uważam, by wyjazd był nieudany :P
UsuńCo kto lubi. Ja czytałam tylko w samolocie. Na miejscu nawet w pociągu czy autobusie szkoda mi było czasu, bo wolałam obserwować to, co za oknem. :D
UsuńJa niestety poczytać sobie w drodze nie mogłam (ani w jedną ani w drugą stronę), chyba że posłuchać audiobooków, choć pewnie nic bym z lektury nie zapamiętała. Pozostawała tylko muzyczka :P
UsuńTeż dobrze. Można sobie pośpiewać przy okazji. ;)
Usuńahhh, ja chcę do Hiszpanii :)) Muszę w przyszłym roku udać się do Barcelony, bo ciągle tak kusisz, że szok :D
OdpowiedzUsuńKupuj skarbonkę, wrzucaj kasę i jedź. :)
Usuń