Wendy Welch Księgarenka w Big Stone Gap Wyd. Black Publishing 2014 302 strony |
Myślę, że wiele moli książkowych ma podobne marzenia. Chcemy czytać książki, które wciągną nas do swojego świata. Szukamy bohaterów, których emocje nas poruszą. Pragniemy, w zależności od nastroju, wartkich akcji, głębokich myśli, rozrywki pomagającej oderwać się od rzeczywistości lub wiedzy, która uczyni nasz świat bogatszym. Zatracając się w historiach zawartych między okładkami, czujemy się szczęśliwi. Wielu z nas chciałoby widzieć się w otoczeniu książek nie tylko po pracy, ale także móc połączyć pasję z życiem zawodowym. Marzenia o własnym antykwariacie lub przytulnej kawiarni, w której można nie tylko spędzić miło czas nad filiżanką napoju, ale także podyskutować o literaturze i zaopatrzyć się w lektury, towarzyszą nam niezwykle często.
Wendy Welch nie poprzestała na marzeniach. Wraz z mężem postawiła wszystko na jedną kartę. Kupując w Wirginii edwardiańską posiadłość (z pięcioma sypialniami i trzema łazienkami, z których tylko jedna działała, skrzypiącymi drewnianymi podłogami i przeciekającym dachem[1]), małżonkowie nie mieli pojęcia o prowadzeniu księgarni. Pieniędzy też. Za to nie brakowało im entuzjazmu.
W nowym miejscu, jako przyjezdni, nie mieli łatwo. Tak to jest w tych zżytych, niezbyt dużych miejscowościach, w których każdy zna każdego i wszyscy o wszystkich wiedzą. Wszystko, oczywiście. Ludzie z ciekawością zaglądali do nowych sąsiadów, ale pukali się po głowach: Księgarnia? Zwariowaliście![2]
Księgarenka w Big Stone Gap. O przyjaźni, wspólnocie i nadzwyczajnej przyjemności z dobrej książki nie jest romantyczną opowieścią o małżeństwie miłośników literatury, którzy spełniają swoje młodzieńcze marzenie o kąciku dla bibliofilów pełnym wspaniałych książek z duszą - używanych, ale wciąż jeszcze pożądanych, opowiadających nie tylko historie własne, ale także i swoich właścicieli. Oczywiście i tego w tej historii nie zabrakło, ale Wendy Welch pisze przede wszystkim o tym jak wraz z Jackiem, zderzyła się z niełatwą rzeczywistością - w czasach czytników i dostępu do rozmaitych rozrywek, w niewielkim, zamkniętym w sobie środowisku, zakładanie księgarni z używanymi książkami zakrawa na szaleństwo. Trudno się dziwić zdumieniu mieszkańców, którzy choć docenili entuzjazm małżonków, nie wróżyli im zbyt długiej kariery sprzedawców książek. Welchowie udowodnili, że o marzenia walczyć warto, bo choć sam optymizm nie wystarczy, a przeciwności lubią się piętrzyć, to tak naprawdę mało wartościowych rzeczy przychodzi nam ot tak, bez wysiłku. O większość trzeba się postarać.
Wendy Welch wraz z mężem, Jackiem Beckiem [źródło] |
Zakup domu, a w tym wypadku jednocześnie lokalu na księgarnię, to jedno, ale skąd wziąć pieniądze na książki? Przedsiębiorcze małżeństwo poświęciło część swoich własnych zbiorów, wprowadzając zasadę podobną do tej, którą warto stosować przy przeglądaniu garderoby: jeśli książka po trzech latach od zakupu nadal nie została przeczytana, to znaczy, że wcale nie jest aż tak cennym nabytkiem i warto oddać ją komuś, kto bardziej ją doceni. Welchowie z bólem rozstawali się z kolejnymi tomami, ale dzięki temu zyskali pierwsze książki do sprzedaży. Niestety to wciąż było zbyt mało, by stać się poważną firmą z szeroką ofertą.
Półki wciąż jednak straszyły pustą przestrzenią. Z braku pieniędzy na zakup dalszych dzieł kładliśmy woluminy na płask na całej długości półek. Owszem, wypełniało to przestrzeń, ale stwarzało wrażenie kostnicy dla książek[3].
Problemem są więc przede wszystkim niewielkie zasoby oraz nieufność mieszkańców. Jak przekonać do siebie lokalną ludność? Jak sprawić, by zaczęto ich traktować jak swoich? Jak dotrzeć do potencjalnych klientów? Skąd wziąć książki na sprzedaż? Cóż... Decyzja o otworzeniu księgarni przyszła stosunkowo łatwo, ale jej prowadzenie okazało się nie lada wyzwaniem.
Miłość do książek to za mało. Okazuje się, że jeszcze ważniejsza jest miłość do... ludzi. Znajomość psychologii, odporność na trudnych klientów, cierpliwość, tolerancja, umiejętność prowadzenia rozmów, wyczucie - to tylko część cech, które powinien posiadać dobry księgarz. Należy bowiem z całą mocą podkreślić, że nie mówimy tu o sprzedawcach, którzy równie dobrze mogliby podawać swoim klientom książki, jak i marchewkę albo śrubki, czyniąc to z taką samą obojętnością, ale o księgarzach z prawdziwego zdarzenia, takich, którzy książki kochają oraz cenią, doradzą, odradzą, poczęstują herbatą i dobrym słowem.
Miłość do książek to za mało. Okazuje się, że jeszcze ważniejsza jest miłość do... ludzi. Znajomość psychologii, odporność na trudnych klientów, cierpliwość, tolerancja, umiejętność prowadzenia rozmów, wyczucie - to tylko część cech, które powinien posiadać dobry księgarz. Należy bowiem z całą mocą podkreślić, że nie mówimy tu o sprzedawcach, którzy równie dobrze mogliby podawać swoim klientom książki, jak i marchewkę albo śrubki, czyniąc to z taką samą obojętnością, ale o księgarzach z prawdziwego zdarzenia, takich, którzy książki kochają oraz cenią, doradzą, odradzą, poczęstują herbatą i dobrym słowem.
księgarnia Opowieści Samotnej Sosny [źródło] |
Klienci księgarni z używanymi książkami są bardzo różni. Jedni czegoś na półkach szukają, inni przynoszą swoje niepotrzebne już zbiory. Wśród tych drugich są tacy, którzy po prostu sprzątają swój dom, ale i ci, którzy opróżniają go z rzeczy po osobach, które w ten czy inny sposób od nich odeszły. Takie kartony książek zawierają swoje, niekiedy bardzo bolesne, historie.
Rodziny, które przeżywają stratę, muszą się uporać z wieloma psychicznymi i fizycznymi obciążeniami. Rozpakowywanie historii czyjegoś życia z pudła wzbudza pokorę, ale ludzie, którzy się wyprowadzają albo opróżniają półkę po zmarłej osobie, rzadko dobrze się bawią. Pudła tak wiele mówią. Antropologia półkowa jest prosta: jeśli chcesz się dowiedzieć, kim jest dana osoba, zbadaj jej biblioteczkę. Połączenie czyichś książek z jego czy jej podróżą od kolebki po grób nie wymaga wielkiej wyobraźni, a jednak wydaje się niemal tak inwazyjna jak operacja chirurgiczna na mózgu. Człowiek nie chce aż tyle wiedzieć o obcych[4].
Na szczęście Księgarenka w Big Stone Gap to nie tylko trudy budowania małego księgarskiego imperium i czyjś ból sprasowany między kartami przynoszonych tomów. To także wiele zdarzeń miłych i zabawnych, to satysfakcja z pierwszych sukcesów, pełnych półek i zadowolonych klientów. To potęga szeptanego marketingu, domowej, przyjaznej atmosfery, coraz szerszego kręgu znajomych. Kopalnia anegdot, a przede wszystkim opowieść o spełnianiu marzeń, w którym tryumfy przeplatają się z upadkami.
księgarnia jest nie tylko miejscem, w którym można kupić książki; odbywa się tu także sporo imprez [źródło] |
Wendy Welch opowiada historię z dużą dawką humoru. Pisze lekko, ale porzuca ten luźny ton, gdy zaczepia o tematy trudniejsze. Uczy się podejścia do ludzi, stara się sprawić, by w progach księgarni czuli się swobodnie i jest coraz lepsza w rozpoznawaniu kiedy można pytać, a kiedy lepiej milczeć, słuchać lub zaparzyć herbatę (w tym ostatnim lepszy jest jednak Jack). Jej książka pełna jest opowieści zabawnych i refleksyjnych. Pokazując świat raczkujących księgarzy od kuchni, jest też cenną lekcją dla tych, którzy chcą spróbować swych sił nie tylko jako czytelnicy, ale także ci, którym przyjdzie stanąć po drugiej stronie lady. Przy okazji, portretuje też małomiasteczkowe środowisko, ze wszystkimi jego zaletami i wadami.
Księgarenka w Big Stone Gap to podróż do miejsca, w którym znajdziesz pudło harlequinów, literaturę spod znaku przygody z sierścią i kłami[5], horrory Kinga i Koontza, książeczki dla dzieci i młodzieży, dorosłych spragnionych wiedzy i rozrywki. Tu z półek obserwować cię będą kocie oczy, a książki szeptem przywiodą cię do siebie. Gdy zechcesz zostać w tym miejscu dłużej, możesz liczyć na herbatę i maślane ciastka. A gdy już stamtąd wyjdziesz, zapragniesz wrócić. Odkryć kolejne skarby ukryte na półkach.
książka towarzyszyła mi w podróży (więcej zdjęć z Instagrama znajdziecie tutaj) |
***
[1] Wendy Welch, Księgarenka w Big Stone Gap. O przyjaźni, wspólnocie i nadzwyczajnej przyjemności z dobrej książki, przeł. Paweł Lipszyc, Wyd. Black Publishing, 2014, s. 11-12.
[2] Tamże, s. 12.
[3] Tamże, s. 39.
[4] Tamże, s. 120.
[5] Tamże, s. 203.
***
Warto zajrzeć
***
egzemplarz recenzencki |
Mam na tę książkę wielką chęć i z pewnością przeczytam gdy tylko nadarzy się okazja :)
OdpowiedzUsuńJuż podziwiam tych ludzi za wytrwałość i dążenie do realizacji marzeń, chociaż na otwarcie księgarni z pewnością bym się nie zdecydowała. Ale za to chętnie poczytam o tym jak Wendy i Jack radzili sobie z kłopotami finansowymi, nieufnością sąsiadów itd.
OdpowiedzUsuńJa też nie, bo wątpię czy miałabym tyle wytrwałości, ale kibicuję wszystkim innym, którzy mają więcej odwagi. :)
UsuńJestem zakochana w okładkach Black Publishing. Świetne są po prostu. A książkę oczywiście przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOdważna decyzja. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa również bardzo chciałabym ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa natomiast nie jestem zainteresowany.
OdpowiedzUsuńAj zapowiada się fajnie :) sama ma podobne marzenia, ale z bardziej prozaicznych powodów - uwielbiam robić kawę :D szukałam nawet kursu dla baristów, ale nie wykorzystywałabym zdobytych umiejętności na co dzień, więc trochę żal mi pieniędzy :)
OdpowiedzUsuńTo kiedy można do Ciebie wpaść na kawę? :D
UsuńKojarzę tę pozycję, będę miała ją na uwadze podczas kolejnych zakupów.
OdpowiedzUsuńSięgnę i przeczytam z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńTaka księgarenka to marzenia, brawo dla tych ludzi. Książkę chętnie przeczytam, czuję, że jej klimat mnie zachwyci.
OdpowiedzUsuńMiło wspominam tę książkę, najbardziej podobały mi się wątki o zdobywaniu książek;)
OdpowiedzUsuńMi też. A kostnica książek rozłożyła mnie na łopatki. :D
UsuńZ reguły nie czytam takich książek, ale muszę przyznać, że mnie skusiłaś :)
OdpowiedzUsuńZ każdą kolejna czytaną recenzją na temat tej książki nabieram na nią coraz większej ochoty :)
OdpowiedzUsuńDla moli książkowych fajna sprawa. :)
UsuńTytuł tej książki już mam zapisany ;)
OdpowiedzUsuńPoluję na nią i podziwiam tych ludzi :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZaczynam się za nią rozglądać :)
Nie sięgam zbyt często po tego typu książki, ale ,,Księgarenkę w Big Stone Gap" na pewno przeczytam. Podziwiam jej autorów, odwaga do spełniania marzeń to cecha, którą bardzo chciałabym móc się pochwalić.
OdpowiedzUsuńMyślę, że chyba lepiej zaryzykować i o te marzenia zawalczyć, niż żałować przez całe życie, że się nie spróbowało. No, ale to pewnie też zależy od skali ryzyka. ;)
UsuńJak tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach to nabrałam ochoty. Prowadzenie takiej księgarni nie jest łatwą sprawą. Ale widzę, że tym ludziom się to udało. Jestem ciekawa tej drogi, od pomysłu do jego realizacji. :)
OdpowiedzUsuńŁatwa ta droga nie była, tym bardziej warto poczytać. :)
UsuńJak ja lubię takie historie...i jak bardzo sama chciałabym prowadzić podobną księgarnię;) Niestety, to tylko marzenia;)
OdpowiedzUsuńU mnie też pozostaje to w sferze marzeń, bo raczej nie nadaję się do tego typu przedsięwzięć.
UsuńFajnie, że przedstawiłaś recenzję tej książki, bo wcześniej o niej nie słyszałam, a widzę, że jednak warto się z nią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńDla moli książkowych pozycja idealna. :)
UsuńBardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń