Macie pojęcie, że do Nagrody Wielkiego Kalibru 2014, zgłoszono ponad sześćdziesiąt polskich kryminałów i powieści sensacyjnych? Nawet nie wiedziałam, że tyle ich w ubiegłym roku wydano. A właściwie wydano ich pewnie więcej, bo przecież nie wszystkie tytuły brały udział w walce o wygraną. Tak czy inaczej - jury miało pełne ręce roboty. Stanęli oko w oko z niejednym zbrodniarzem, a trupy wpisały się w ich codzienność jak zakupy w Biedronce w życie przeciętnego Polaka.
Do finału dostało się siedem tytułów: Jasnowidz Bartłomieja Biesiekirskiego, Farma lalek Wojciecha Chmielarza, Śmiertelnie poważna sprawa Ryszarda Ćwirleja, Lód nad głową Piotra Głuchowskiego, Głowa Niobe Marty Guzowskiej, Morze Niegościnne Jakuba Szamałka oraz Pogrom w przyszły wtorek Marcina Wrońskiego.
31 maja, we wrocławskiej Klubokawiarni Mleczarnia, na scenę wyszedł Ireneusz Grin, by z właściwą sobie powagą ogłosić nazwisko zwycięzcy.
Nie wyszło. Na scenę wtargnęły bowiem panie z Biura Promocji Miasta Wrocław i ku radości wszystkich zebranych, wręczyły szefowi imprezy nagrodę dla najlepszej roli męskiej w filmie reklamującym Wrocław, którego premiera odbędzie się 10 czerwca w Kinie Nowe Horyzonty. Film będzie także dostępny na stronie Kręć Wrocław, a zdjęcia z planu możecie zobaczyć TUTAJ.
Zaskoczony pomysłodawca Międzynarodowego Festiwalu Kryminału, odebrał z rąk roześmianych pań nagrodę Irek 2014. Świetlicki nie przyjąłby tej nagrody - rozległo się z tłumu i spowodowało kolejny wybuch śmiechu publiczności. Tym większy, że Marcin Świetlicki był na gali obecny i równie rozbawiony aluzją, jak inni.
Dobre humory nie opuszczały zgromadzonych, a żartom nie było końca. Gala wręczenia Nagrody Wielkiego Kalibru jest bowiem wydarzeniem specyficznym - tu nie ma miejsca na sztywne zachowania i wysoko zadarte nosy. Jest wesoło, sympatycznie i swobodnie. Widać, że kryminalna brać jest ze sobą zżyta.
Dobre humory nie opuszczały zgromadzonych, a żartom nie było końca. Gala wręczenia Nagrody Wielkiego Kalibru jest bowiem wydarzeniem specyficznym - tu nie ma miejsca na sztywne zachowania i wysoko zadarte nosy. Jest wesoło, sympatycznie i swobodnie. Widać, że kryminalna brać jest ze sobą zżyta.
Dalej już wszystko przebiega według planu. Punkt pierwszy, odczytuje Ireneusz Grin, przywitanie gości. Dzień-do-bry - rozlega się chóralny odzew z sali, po czym następuje prezentacja jury oraz autorów nominowanych książek. O ile w zeszłym roku na galę stawiło się niekompletne jury, o tyle w tym - w gronie finalistów zabrakło Bartłomieja Biesiekirskiego, który dzień wcześniej, w tajemniczy sposób zniknął z panelu Jurorzy vs. Nominowani. Jakie są losy autora? Cóż... Teorii jest wiele, ale w tym światku "kryminalistów" nigdy nie wiadomo, co jest bliskie prawdy, a co jedynie rozmyślnie podsuniętym fałszywym tropem.
Być może autor Jasnowidza zjawiłby się na gali, gdyby wiedział, że to właśnie on dostanie nagrodę za debiut z rąk przewodniczącej jury Janiny Paradowskiej. Zawiedziona mina jurorki mówi jasno, oj, panie Bieskirski, jakże pan mógł się nie zjawić?
Jak co roku, przyznano Honorową Nagrodę Wielkiego Kalibru za całokształt twórczości. Otrzymał ją Henning Mankell, pisarz znany chyba wszystkim fanom gatunku, choćby z serii o Kurcie Wallanderze. Niestety, autor nie mógł osobiście przyjechać do Wrocławia. W jego imieniu nagrodę odebrała Konsul Honorowa Szwecji, Małgorzata Ryniak, przekazując podziękowania od wyróżnionego twórcy, któremu intensywna chemioterapia nie pozwoliła na spotkanie z polskimi fanami. Autor nagrodą czuje się zaszczycony, tym bardziej, że znalazł się w gronie, do którego należy m.in. Jo Nesbø.
Mam ogromną nadzieję, że Mankell wyjdzie zwycięsko z walki z rakiem, powiększy swój literacki dorobek oraz odwiedzi Polskę, jeśli nie na Festiwalu, to przy jakiejkolwiek innej okazji.
W tym roku, pojawiła się także nowa kategoria nagrody, którą można określić jako: Nagroda Wielkiego Kalibru Nominowanych Do Nagrody Wielkiego Kalibru Dla Nominowanego Do Wielkiego Kalibru. Otrzymał ją Marcin Wroński. Bez wątpienia wyróżnienie to było warte ruszenia się z krzesła i pojawienia na scenie. Wszak uścisk Ireneusza Grina to nie byle co.
Właściwie autor Pogromu w przyszły wtorek mógł już na scenie pozostać. Chwilę później ogłoszono laureata Nagrody Wielkiego Kalibru Czytelników. Marcin Wroński podziękował swoim fanom, którzy musieli przecież wysłać sms-a, a to kosztuje.
Na zwycięską powieść oddano 700 tys. głosów. Zrównałeś się z ostatnim głosowaniem na najlepszy jogurt Danone - skomentował prowadzący galę, czym wywołał kolejną falę wesołości.
Chwila powagi, czyli długa, acz przeczytana w tempie błyskawicznym lista tych, bez których Festiwal by się nie odbył.
Aż w końcu nadszedł TEN moment. Wręczenie Nagrody Wielkiego Kalibru. Tegorocznym laureatem został sześciokrotnie nominowany Marcin Wroński za powieść Pogrom w przyszły wtorek.
Janina Paradowska oznajmiła, że po raz pierwszy nagroda została przyznana jednomyślnie i z pełnym przekonaniem, choć dodała też, że poziom całej siódemki był bardzo wyrównany. Jurorzy uznali, że Marcin Wroński stworzył w piątym tomie serii, bohatera, który się rozwija, którego autor umieścił w bardzo ciekawym okresie przełamywania się okupacji i powstawania nowej Polski w mieście Lublinie, w strefie szarości, chaosu, kiedy różne interesy dochodziły do głosu. Jurorka zwróciła także uwagę na ciekawie wpleciony wątek antysemicki, dobrze uchwycony klimat opisanego okresu, ciekawą akcję i sporą galerię interesujących postaci.
Laureat przyznał, że jest wyjątkowo wzruszony, gdyż nagrodzona książka jest dla niego ważna, sprawiła mu wiele emocjonalnego trudu, jak chyba żadna dotychczas. Z radością tę nagrodę przyjmuję, panie Marcinie Świetlicki, zażartował Wroński, spoglądając na siedzącego na sali kolegę.
Do Marcina Wrońskiego ustawiła się długa kolejka gratulujących. Stanęłam w niej i ja, przy okazji zamieniając z autorem kilka słów.
Po tej oficjalnej części był czas na poczęstunek, rozmowy oraz tańce. Mam nadzieję, że także za rok będę miała okazję pojawić się na MFK. Warto.
***
W polskiej literaturze kryminalnej, rok ten należy do Marcina Wrońskiego. Zgarnął wszystkie możliwe nagrody na Festiwalu we Wrocławiu oraz Nagrodę Kryminalnej Piły za najlepszą powieść miejską. Jego Wygrana na MFK nie zaskoczyła chyba nikogo. Od dawna ma mocną pozycję wśród polskich twórców gatunku i podejrzewam, że długo będzie utrzymywał się w czołówce. Drugi raz z rzędu na wrocławskim festiwalu docenili go czytelnicy, najsurowsi krytycy, jak często powtarzają pisarze. Do tej pory przeczytałam tylko jedną powieść autora, ale - jak się okazuje - tę najbardziej docenioną. Czas nadrobić resztę. W końcu kto wie, być może za rok, w wytypowanej przez jurorów finałowej siódemce, znajdzie się także Haiti.
***
Moją recenzję powieści Pogrom w przyszły wtorek, możecie przeczytać w notce Lublin mroczny, Lublin niebezpieczny.
***
Super fotorelacja, czuję się jakbym tam była z Tobą :) też nie wiedziałam, że w tamtym roku wydano tyle kryminałów w Polsce, wow !:)
OdpowiedzUsuńWydano pewnie jeszcze więcej. Ach, móc przeczytać wszystkie! :D
UsuńJa jakoś nie znam twórczości tego pisarza, choć wygrał tyle nagród. Wypadałoby nadrobić;)
OdpowiedzUsuńCzuję tak samo...
UsuńEch, czasami myślę, że jestem strasznie zacofana jeśli chodzi o literaturę i czytelnictwo...
Podłączam się pod Was...
UsuńJa niedługo zabieram się za kolejną książkę autora. Mam nadzieję, że i Was uda mi się zachęcić. :)
UsuńŚwietlicki nie przyjąłby tej nagrody - rozległo się z tłumu i spowodowało kolejny wybuch śmiechu publiczności. Gala wręczenia Nagrody Wielkiego Kalibru jest bowiem wydarzeniem specyficznym - tu nie ma miejsca na sztywne zachowania i wysoko zadarte nosy <- chcesz przez to powiedzieć, że Świetlicki jest sztywniakiem z zadartym nosem? Jak dla mnie fakt, że potrafi nie przyjąć jakiejś tam nagrody w imię swoich przekonań powinien liczyć mu się raczej na plus (chociaż nie będę się spierać, że nie robi tego trochę pod publiczkę), bo niewiele osób byłoby zdolnych do czegoś podobnego (nie liczę oczywiście nierozgarniętej licealistki, która odmówiła przyjęcia kwiatów od premiera).
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie o to mi chodziło. Zresztą, obecny na gali Marcin Świetlicki, był pewnie jednym z głośniej się śmiejących. Najwyraźniej niefortunnie dobrałam słowa, skoro wywołały taką reakcję. Zaraz pomyślę, jak to poprawić, by znaczyło to, co miało znaczyć, czyli podkreślało luźną atmosferę imprezy, dystans do siebie i ogólnie radośnie-pozytywny klimat.
UsuńCo do samej postawy Marcina Świetlickiego, to akurat ją doskonale rozumiem i podziwiam autora za to, że potrafił w taki sposób dać do zrozumienia co mysli na temat procesu wytaczonego przez Agorę i próbom ograniczenia wolności słowa (o której i na blogach ostatnio jest bardzo głośno).
Tyle tych pozycji wydano, a ja odważyłam się na razie na tylko polskie obyczajówki. Może kiedyś przełamie te opory.
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd ten opór, bo polskie książki bywają równie dobre i równie słabe jak zagraniczne. :)
Usuńkojarzę autora - nawet mam jakąś jego książkę - trzeba to nadrobić, a zdjęcia Aniu jak zwykle profeska!
OdpowiedzUsuńDzięki, a do lektury zachęcam. To kryminał - nie daj się długo namawiać. ;)
UsuńTwórczości tego autora nie znam, ale chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńZachęcam. Najlepiej od pierwszego tomu. Sama zamierzam wrócić do poprzednich. :)
UsuńMuszę się koniecznie zabrać za jego książki. Aż wstyd przyznać, że nic jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj. Myślę, że trafią w Twój gust.
UsuńFantastyczna relacja :) Ja teraz zmykam czytać twoją recenzję ,,Pogromu...", bo jestem bardzo ciekawa tej nagrodzonej powieści.
OdpowiedzUsuńDziękuję. I zachęcam nie tylko do lektury recenzji, ale przede wszystkim samej powieści. :)
UsuńFajnie to opisałaś :) A mnie udało się dziś uporać ze wszystkimi relacjami i fotogaleriami, jestem wolna i mogę zacząć czytać :P
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńEch, że też potrafisz się tak szybko ogarnąć. Ja pewnie będę pisać je przez miesiąc. Albo dłużej. :D
Nie lubię jak coś nade mną wisi, poza tym na W24 po miesiącu byłoby to "nieświeże", więc skoro piszę tam to i wklejam na bloga ;) I tak w tym roku dłużej mi zeszło, w zeszłym pisałam dzień po dniu. W dodatku mam dużo wolnego czasu, który mogę poświęcić np. na słuchanie dwa razy tych samych wykładów i pisanie ich od nowa, bo zamknęłam sobie okno z gotowym tekstem na W24 bez zapisania zmian (relacja z soboty) :P
UsuńFakt, Ty musisz szybciej niż ja. :)
UsuńO matko... Ja bym chyba wyszła z siebie. Dobrze, że blogspot co jakiś czas sam z siebie zapisuje teksty. :D
Ale przynajmniej utrwalił mi się wykład Miłoszewskiego i wyłapałam "Marsyliankę" w Twoim tekście - nie ma tego złego :P
UsuńCo ja bym bez Ciebie zrobiła, moja Ty najważniejsza korektorko. :P
UsuńLiczyłam na to, że wygra ktoś inny, ale i tak gratuluje Panu Marcinowi. ja nie znam co prawda jego twórczości, ale wszystko jest przecież do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńŚwietna fotorelacja!
Ja nie zdradzę, za kogo trzymałam kciuki. ;)
UsuńA wygrana Marcina Wrońskiego, chyba nikogo nie zaskoczyła. Po tylu nominacjach i napisaniu tak dobrej książki, jego wygrana była niemal pewna.
Ciekawa fotorelacja, ale pragnę też zauważyć że wystrój tej klubokawiarni jest wspaniały i bardzo przypada mi do gustu.
OdpowiedzUsuńOgromnie żałuję, że nie zrobiłam zdjęć samej Mleczarni. Jakoś o tym nie pomyślałam. W zeszłym roku nie było jak, bo tłok był zbyt duży. W tym - jakoś o tym zapomniałam. A wystrój faktycznie wspaniały. To miejsce ma niesamowity klimat. Ogromnie mi się podoba m.in. ta ściana ze zdjęciami na piętrze, obok baru. :)
UsuńSuper relacja, tym bardziej z ciekawością ją czytałam, że nie śledziłam tego plebiscytu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam się na coś przydać. ;)
UsuńŚwietny wpis Aniu!
OdpowiedzUsuńDzięki, Basiu. :)
UsuńPani Aniu, a czy na galę MFK może dostać się każdy? Czy trzeba być blogerem/dziennikarzem i starać się wcześniej o wejściówkę? Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOlu, musiałabyś w tej sprawie napisać do organizatorów, czyli do Portalu Kryminalnego. Ja pisałam do nich jako blogerka, niestety nie wiem czy o wejściówkę może się starać każdy i na jakich zasadach są one przyznawane.
Usuń