Są już nominacje do Oscarów. Wypisywać ich tutaj nie będę, bo bez trudu znajdziecie je w sieci, ot choćby na Filmwebie. Prawie żadnego filmu jeszcze nie widziałam, ale oczywiście wszystkie mam w planach. Jak się uda, te najważniejsze obejrzę jeszcze przed rozdaniem. Zaskoczył mnie brak w kategorii główniej Wyścigu, o którym możecie poczytać poniżej. Cieszy mnie nominacja dla Krudów, bo świetnie się podczas tej animacji bawiłam. Dziki entuzjazm wywołała u mnie obecność Polowania na liście filmów nieanglojęzycznych.
Rozdanie nagród 2 marca. Ciekawe czy w tym roku uda mi się wytypować zwycięzców. Z zeszłym - poszło mi całkiem nieźle. Zresztą, sami możecie to sprawdzić w notkach: Rozdaję Oscary ;) i Oscary 2013 zwycięzcy i przegrani.
A tymczasem zapraszam na kolejną odsłonę BFF.
***
Tytuł: Wyścig (Rush)
Gatunek: biograficzny, dramat, sportowy
Produkcja: Niemcy, USA, Wielka Brytania
Premiera: 8 listopada 2013 (Polska), 2 września 2013 (świat)
Reżyseria: Ron Howard
Scenariusz: Peter Morgan
Muzyka: Hans Zimmer
Zdjęcia: Anthony Dod Mantle
Czas trwania: 123 minuty
Jeżeli chodzi o szybko jeżdżące autka, to moja znajomość tematu ogranicza się do serii Fast & Furious. Wyścig planowałam obejrzeć siłą rozpędu, nie bardzo interesując się tym, o czym on tak właściwie jest. Czułam, że to może być dobry film. Potwierdziły to wszystkie recenzje i opinie, jakie miałam okazję czytać przed seansem.
Nazwisko Niki Lauda obiło mi się o uszy. O Jamesie Huncie nie słyszałam wcale. Tym razem moja znajomość tematu ogranicza się do takich nazwisk jak Schumacher i Kubica.
Wyścig jest historią dwóch najlepszych kierowców startujących w Formule 1 w sezonie 1976. James Hunt (Chris Hemsworth, ten dzięki któremu seans Thora bolał jakby mniej) jest młody, przystojny, lubiany, no i ogromnie popularny. Znany głównie ze swej nieobliczalności na torze, skłonności do hulaszczego trybu życia i słabości do pięknych kobiet. Jak spod ziemi wyrasta mu konkurent, istne przeciwieństwo Hunta. Niki Lauda (Daniel Brühl) podchodzi do życia i ścigania niezwykle serio. Stroni od ludzi, skupiając się na pracy. Ot, aspołeczny i niezbyt urodziwy typek. Nie wygląda na kierowcę wyścigowego - ocenia go pewna kobieta. Nie ma natury ryzykanta, ale jest świetny technicznie. Obaj rywale spotkają się na torze wielokrotnie, każdy jest zdeterminowany, by zostać mistrzem świata. Już się wydaje, że technika wygra z brawurą, gdy Niki Lauda ulega ciężkiemu wypadkowi...
To niesamowite, jak wielkie emocje potrafi wyzwolić ten film. Wyścig to świetna historia, starcie niezwykle silnych osobowości, to szaleństwo na torze i zmaganie się ze światem poza nim. Postać Laudy zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. W tym facecie tkwi tak niesamowita siła, tak ogromna wola walki, że po prostu nie da się go nie podziwiać. W trakcie seansu (a także po) szukałam odpowiedzi na pytanie: po co się ścigać? Nasi bohaterowie mieli różne motywacje, a ja za każdym razem, gdy wspominano o kolejnej śmierci na torze, zastanawiałam się czy adrenalina, sława i pieniądze to wystarczające powody.
Film jest oparty na faktach. Efektownie zrobiony, z odpowiednią dawką dramatyzmu. Powód, dla którego nie dostał nominacji do Oscara jest dla mnie nie pojęty. Nominacja do Złotego Globu to jednak za mało.
zwiastun filmu
Moja ocena: 9/10
***
Tytuł: Teza (Tesis)
Gatunek: thriller
Produkcja: Hiszpania
Premiera: luty 2013 (świat)
Reżyseria: Alejandro Amenábar
Scenariusz: Alejandro Amenábar, Mateo Gil
Muzyka: Alejandro Amenábar, Mariano Marín
Zdjęcia: Hans Burman
Czas trwania: 125 minut
Angela Marquez (Ana Torrent), studentka madryckiej szkoły filmowej, pisze pracę na temat przemocy. Gdy nagle umiera jej promotor, w ręce dziewczyny trafia kaseta, ostatni film, który profesor oglądał przed śmiercią. Ku zaskoczeniu dziewczyny, nagranie przedstawia prawdziwe morderstwo, co samo w sobie jest dość przerażające. Nie to jest jednak najgorsze, okazuje się, że torturowana, a następnie uśmiercona dziewczyna uczęszczała do tej samej szkoły co Angela. Czy to możliwe, że sprawcą jest ktoś z uczelni, a śmierć profesora to nie przypadek?
Zgłębiając temat przemocy, Angela zwraca się o pomoc do kolegi ze studiów, Chemy (Fele Martínez), samotnika i dziwaka zafascynowanego filmami przedstawiającymi ekstremalne odmiany przemocy. Razem dokonują przerażającego odkrycia.
Hiszpańskie thrillery przyciągają mnie jak magnes (te chilijskich reżyserów też). Zwykle mają niebanalne fabuły i ten film bez wątpienia może się taką pochwalić. Cóż, w końcu to dzieło Alejandro Amenábara, twórcy takich filmów jak Inni czy Otwórz oczy, jego filmy można polecać w ciemno. Teza jest mroczna i niebezpieczna. Ciekawość Angeli doprowadzi ją do miejsca, w którym nikt nie chciałby się znaleźć, możecie mi wierzyć. W finale dałam się zaskoczyć. Oczywiście rozważałam kilka rozwiązań, wpadłam też na to właściwe, ale to tak jak odgadywanie mordercy u Christie - podejrzewa się każdego po kolei o różne ciemne sprawki, więc siłą rzeczy za którymś razem się trafia.
Oglądając Tezę, dotrzemy do zła w czystej postaci, do przemocy, której nie da się uzasadnić. Angela wpakuje się w niezłą kabałę. Komu może zaufać, a kto nie mówi jej wszystkiego?
Pełnometrażowy debiut chilijskiego reżysera jest jak najbardziej godny polecenia. Zgarnął siedem nagród Goya, w tym dla najlepszego filmu W jednej z ról całkiem niezły Eduardo Noriega (taka tam informacja dla widzów płci żeńskiej).
Pełnometrażowy debiut chilijskiego reżysera jest jak najbardziej godny polecenia. Zgarnął siedem nagród Goya, w tym dla najlepszego filmu W jednej z ról całkiem niezły Eduardo Noriega (taka tam informacja dla widzów płci żeńskiej).
zwiastun filmu
Moja ocena: 7/10
***
Tytuł: Jeździec znikąd (The Lone Ranger)
Gatunek: przygodowy, western
Produkcja: USA
Premiera: 19 lipca 2013 (Polska), 22 czerwca 2013 (świat)
Reżyseria: Gore Verbinski
Scenariusz: Ted Elliott, Terry Rossio, Justin Haythe
Muzyka: Hans Zimmer
Zdjęcia: Bojan Bazelli
Czas trwania: 149 minut
O tym filmie najchętniej nie pisałabym nic, bo moje rozczarowanie nim jest przeogromne. Nie to, żebym się nastawiała na kino wysokich lotów, ale jednak zestawienie Verbinski + Depp + Bonham Carter + Elliott + Zimmer zapowiadało rozrywkę na poziomie. W praktyce okazało się, że poziom ten jest niezwykle niski.
Johnny Depp gra tu pirata z Karaibów, z tym, że w indiańskich ciuszkach. Na imię mu Tonto i wywodzi się z plemienia Komanczów (o czym oni woleliby nie pamiętać). Pewnego dnia ratuje życie stróżowi prawa i porządku Johnowi Reidowi (Armie Hammer). Kumple Reida gryzą piach, a ten poprzysięga zemstę. Sprawca całego zamieszania, Butch Cavendish (William Fitchner) powinien mieć się na baczności, bo o to duet przebierańców rusza tropem mordercy.
Jeździec znikąd to film chaotyczny, bez pomysłu, nudny i zwyczajnie rozczarowujący. Może i ładnie zrobiony, ale to kompletnie tej produkcji nie ratuje. Tonto jest cieniem Jacka Sparrowa, który już nie bawi, a wzbudza politowanie. Ta rola nie była dla Deppa wyzwaniem i nie zapadnie w pamięci nawet jego fanów. Pościgi, strzelaniny, zemsta, duet głównych bohaterów złożony z postaci o kompletnie odmiennych charakterach - wszystko to występowało już w przyrodzie razem i z osobna, a film Verbinskiego nie zawiera niczego sensownego, co by ten obraz mogło ożywić.
Jeśli Verbinski chce tworzyć filmy o dzikim zachodzie, to powinien wziąć się za Rango 2. Kameleon przynajmniej wzbudza sympatię i jest na swój gadzi sposób zabawny.
zwiastun filmu
Moja ocena: 3/10
***
Tytuł: Noc oczyszczenia (The Purge)
Gatunek: thriller, sci-fi
Produkcja: Francja, USA
Premiera: 7 czerwca 2013 (Polska), 31 maja 2013 (świat)
Reżyseria: James DeMonaco
Scenariusz: James DeMonaco
Muzyka: Nathan Whitehead
Zdjęcia: Jacques Jouffret
Czas trwania: 85 minut
Niedaleka przyszłość. W ramach walki z przestępczością w USA wprowadzono niezwykle interesującą ustawę. Otóż raz w roku, przez dwanaście godzin, społeczeństwo może oczyścić się z nagromadzonych złych emocji i bezkarnie kraść, mordować, gwałcić. Służby bezpieczeństwa nie odbierają telefonów, więc nie masz co liczyć, że karetka przyjedzie, gdy sąsiad w amoku odrąbie ci nogę, a policja nie zjawi się, gdy jakiś obcy typ postanowi wymordować całą twoją rodzinę.
James Sadin (Ethan Hawke) wraz z żoną (Lena Headley) i dwójką dzieci (nieco wycofany chłopiec i nastolatka z buzującymi hormonami - jakiż zaskakujący wybór) zamykają się w domu, włączają alarm i tak zabezpieczeni zamierzają spokojnie doczekać do końca "czystki". Problem polega na tym, że ich spokój oznaczałby znudzenie widza, więc scenarzysta przewidział kilka niespodzianek.
Ten film miał potencjał. Pomysł jest absolutnie genialny! Dać ludziom możliwość pomachania maczetą raz w roku, by przez resztę czasu mogli spokojnie żyć i obmyślać plan zabicia kochanki męża, wrednego szefa, uciążliwej sąsiadki czy meneli spod sklepu, którzy psują estetykę krajobrazu. W ilu osobach obudziłaby się chęć mordu? Kto czując się bezkarnie chwyciłby za nóż? Mogłoby się okazać, że sami nie wiemy co w nas drzemie i zamiast kryć się po kątach, wyrżnęlibyśmy nocą pół dzielnicy. Musicie przyznać, że to ciekawa kwestia, warta rozważenie (choć niekoniecznie wcielenia w życie).
Problem w tym, że to potencjał niewykorzystany, bo w tym filmie brakuje elementów zaskoczenia, bo w pewnym momencie robi się z niego przeciętny thrillero-horror, w którym to uzbrojony po zęby psychopata szwenda się po ogarniętym ciemnością ogromnym domu, przy okazji szczerząc owe zęby w uśmieszku, co nie zwiastuje niczego dobrego. A, skoro już jesteśmy przy ciemnościach... Jednym z absurdów tego filmu był fakt, że spec od zabezpieczeń tak swój dom chronił przed bandytami, że nawet nie pomyślał o dodatkowym źródle prądu. Na potrzeby scenariusza działają co prawda monitory pokazujące kto też stoi pod drzwiami, ale resztę ogarnął mrok. Yhm. Te super zabezpieczenia też są raczej liche, bo kto ma się do środka dostać, ten i tak się dostanie bez większych problemów i nie mówię tu o pewnym obcym typie, którego do domu wpuścił młody Sadin, czym zapoczątkował noc pełną wrażeń. No ok, może być też tak, system zabezpieczeń od początku był lipny i miał działać jak ostrzegawcze ubarwienie u zwierząt. Taka tam ściema, żeby nikt się nie zbliżał.
W każdym razie - szkoda, szkoda i jeszcze raz szkoda, bo zapowiadał się ciekawy seans.
zwiastun filmu
moja ocena: 5/10
Bardzo chce obejrzeć ,,Wyścig'' ponieważ jest oparty na faktach a ja cenię sobie takie prawdziwe historie.
OdpowiedzUsuńNie dość, że historia prawdziwa, to jeszcze świetnie opowiedziana. :)
Usuń"Wyścig" brzmi kusząco, chętnie "przyjrzę" mu się bliżej
OdpowiedzUsuńDobry pomysł. :)
UsuńNo nic jeszcze nie widziałam ;/ Ale od jakiegoś czasu mam chęć na ,,Wyścig" :)
OdpowiedzUsuńJest świetny! Naprawdę warto.
Usuńnajbardziej mam ochotę na "Wyścig"
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wybór. :)
UsuńPomyśleć, że na Jeźdźca miałam iść do kina... Dobrze, że mi wtedy nie wyszło. :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też? Ale to były wakacje i szkoda mi było kasy, wolałam odłożyć pieniądze na wyjazd. Los nad nami czuwał. :P
Usuńna wyścig się szykuję
OdpowiedzUsuńTylko uważaj na zakrętach!
Usuń"Teza" to jest to! Kocham takie filmy, trzeba obejrzeć!
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! W ogóle - to ogromnie ciekawy temat, taka fascynacja człowieka przemocą.
UsuńJestem zawiedziona brakiem nominacji dla "Wyścigu". Niestety, tego można się było spodziewać.
OdpowiedzUsuńA "Jeźdźca znikąd" i tak kiedyś obejrzę. Choćby po to, żeby później ponarzekać na ten film;)
Ja też. :/ Ale szczerze mówiąc, w przeciwieństwie do Ciebie, nie spodziewałam się tego. Nominację do Złotego Globu potraktowałam jako dobrą wróżbę.
UsuńGrunt to dobra motywacja. :D
Żadnego nie widziałam. Ze względu na Deppa chciałabym obejrzeć "Jeźdźca znikąd" :)
OdpowiedzUsuńhttp://monweg.blog.onet.pl/
Pozostaje mi życzyć, żebyś bawiła się lepiej niż ja. ;)
UsuńWidziałam "Jeźdźca znikąd"-szału nie było, dłuuuugi i dość nudny. Oooooo - ziewnęłam na samą jego myśl.
OdpowiedzUsuńAno właśnie - zapomniałam, że oprócz tego zła, które wymieniłam, było jeszcze jedno - długość filmu. Zieeeeeeew. Ziewanie jest jednak zaraźliwe.
Usuń,,Jeździec znikąd" faktycznie poległ wobec oczekiwań i zupełnie nie zapada w pamięć. ,,Noc oczyszczenia" zaczęła się z przytupem, ale im dalej... Wiadomo. Oglądało się nieźle, ale widać, niedopracowanie i niedociągnięcia. Może część druga odzyska honor - ponoć teraz bohaterowie ,,pójdą w miasto" w noc czystki.
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam, że będzie kontynuacja. Mimo narzekań, na pewno obejrzę.
UsuńDo obejrzenia: "Wyścig". Nie wiem jak to robisz, ale ostatnio trafiasz z fleszem w filmy, których nie miałem jeszcze okazji oglądać :D
OdpowiedzUsuńNo cóż - nie nadążasz. :P
UsuńPanie, a masz pan konto na Filmwebie?
Jasne :D
Usuńlogin: luk2005, mam nawet Pauline w znajomych (a co, pochwale się) xD
Chwalić to się będziesz, jak mnie będziesz miał w znajomych. :D
UsuńSłyszałam, że Wyścig jest świetny, więc znajduje się na mojej liście filmów do obejrzenia.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko potwierdzić i zachęcać do seansu.
Usuńnie oglądałam tych filmów - może kiedyś się skusze :)
OdpowiedzUsuńZachęcam. Zwłaszcza do "Tezy" i "Wyścigu".
UsuńPodobno ,,Wyścig" to rewelacyjny film. Nie spodziewałam się tego, więc bardzo chętnie, w wolnej chwili, obejrzę ten obraz, zwłaszcza, że rywalizacja Laudy i Hunta to arcyciekawy temat.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam - naprawdę świetnie się go ogląda. Nawet nie wiem kiedy zleciały mi te dwie godziny. W ogóle temat rywalizacji jest bardzo ciekawy.
UsuńMam zamiar obejrzec ten film z Deepem, ale jakoś zawsze brakuje mi czasu :/
OdpowiedzUsuńAkurat w tym wypadku nie musisz się śpieszyć. ;)
UsuńCzepiasz się. :P Pomysł genialny, a szalone maski były świetne. :P Oglądałaś "Duel"? To tak odnośnie pierwszego filmu. :P Dwa z wymienionych brzmią bardzo ciekawie, na pewno je obejrzę.
OdpowiedzUsuńNie widziałam, a nawet nie słyszałam, ale brzmi nieźle. Może nawet zaufam Twojemu gustowi i kiedyś obejrzę. ;)
UsuńNie lubię masek, ale faktycznie - były świetne. Pomysł też genialny, ale wykonanie kuleje. A szkoda. Wolałabym w tym wszystkim więcej napięcia i psychologii, a mniej typowych zagrywek typu "psychopata w moim domu".
Najbardziej chciałbym obejrzeć "Tezę", bo bardzo mnie zaciekawiłaś, a jeśli obejrzę, będzie to mój pierwszy hiszpański thriller w życiu. :)
OdpowiedzUsuńOd czegoś trzeba zacząć. A później obejrzeć inne hiszpańskie thrillery, bo to w większości naprawdę dobre filmy.
Usuń"Wyścig" jest mega! Na pewno jeszcze nie raz obejrzę. Szkoda, że "Grawitacja" otrzymała nominację, bo to wg mnie mało ciekawy film.
OdpowiedzUsuńWłaśnie "Grawitację" miałam oglądać w zeszłym tygodniu, ale wygrał "Wyścig". "Grawitację" planuję na wieczór.
Usuń"Wyścig" świetny! Bruhl spisał się w roli Laudy. Zaciekawiłaś mnie "Tezą", a raczej informacją, że Noriega tam gra, bo lubię go od czasów "Abre los ojos" :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że powinnam wspomnieć o Noriedze. :D
UsuńNoriega gra też w całkiem niezłym "Kręgosłupie diabła", bardzo dobrym "Transsiberian" i w świetnej "Metodzie", ale to już inny klimat. Za to "Agnozja" z jego udziałem tak średnio przypadła mi do gustu. Widziałaś może?
"Jeździec znikąd" miał niezłe sceny, ale całość niezbyt zapadła mi w pamięć. Owszem, był ładny, ale bardzo chaotyczny, a historia Tanto mnie rozczarowała. Za to "Wyścigu" jestem bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc tak się wynudziłam, że niewiele zostało mi w pamięci. Takie to wszystko było bez ładu i składu, byleby się działo. Szkoda talentu Deppa.
Usuń"Wyścig" mnie coraz bardziej intryguje, choć początkowo byłam pewna, że to nie jest film dla mnie... No cóż, zmieniłam zdanie :D
OdpowiedzUsuńI świetnie. Między bohaterami lecą iskry, aż chce się to oglądać. :D
UsuńMnie niestety nic nie zainteresowało z powyższych filmów, wolę zupełnie inne gatunki :D
OdpowiedzUsuńJakie?
UsuńBardzo nisko oceniłaś "Jeźdźca znikąd"! Ja przeciwnie, byłem nim nawet zaskoczony, nie znudził mnie ani przez chwilę no i muzyka bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńBo bardzo mnie rozczarował. :(
UsuńWyścig ciągle przede mną jestem ogromnie ciekawa tego filmu :) Teza też zapisana - fajnie jest Aniu znaleźć coś ciekawego u Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cieszę się i mam nadzieję, że to nie ostatnie ciekawe tytuły, jakie u mnie znajdziesz. :)
UsuńNa pewno nie ostatnie - liczę na więcej i więcej :)
UsuńA bajki oglądasz, mnie ostatnio zachwycił " turbo ślimak" ;)
No właśnie mnie "turbo ślimak" kompletnie nie zachwycił. Tzn. jako zwierzak - fajny gość, ale bajka już nie bardzo. W którymś BFF o tym pisałam. Za to oglądałam niedawno "Krudów" i uśmiałam się jak głupia. :D
UsuńZapisuję do obejrzenia :) hihi to ja chyba mam mały sentyment do "zwierzaczków ogrodowych " w szczególności jak bronie hosty przed nimi - to wtedy tak je lubię że hej ;)
UsuńBoszzzz... Musiałam sobie hosty wygooglać. :D
UsuńChętnie zobaczyłabym "Tezę" oraz "Noc oczyszczenia". Widzę, że polubiłaś hiszpańskie thrillery ;)
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam, a ostatnio zaczęłam wygrzebywać tytuły, o których wcześniej nawet nie słyszałam. :)
Usuń