Monika Orłowska Cisza pod sercem Wyd. Replika 2011 444 strony |
Za każdym razem, gdy media pokazują kolejną wyrodną matkę, której dziecko przypadkiem wyślizgnęło się z kocyka, skatowane konało kilka dni lub zostało odkryte między warzywami w zamrażarce, mam ochotę taką babę tym samym przypadkiem popchnąć pod tramwaj, wyciągnąć spod niego, odratować i wrzucić ją tam raz jeszcze. Przypadkiem, oczywiście. Mówcie co chcecie, możecie tłumaczyć je na milion różnych sposobów - jestem ślepa, głucha, głupia. Żadne argumenty do mnie nie trafiają. I nie wyobrażam sobie, co musi czuć kobieta, bezskutecznie starająca się o dziecko, taka której kolejny raz nie udało się donosić ciąży lub wydaje na świat martwe potomstwo. Wśród wielu niesprawiedliwości tego świata, ta jest jedną z tych, która wywołuje we mnie największy sprzeciw.
Nie o tym jednak chciałam, bo i nie wyrodne matki są bohaterkami Ciszy pod sercem Moniki Orłowskiej. Wręcz przeciwnie, kobiety nie łączy chęć pozbycia się dzieci, a ich powołania na świat. Cóż z tego, skoro nieubłagany los, Bóg, pech, natura czy jakkolwiek zwać tę siłę wyższą, nie pozwala im na spełnienie swoich pragnień. Radość jest tylko chwilowa, a później... cóż... później zjawia się tytułowa cisza pod sercem. Cisza, która tak boli, że trudno to zagłuszyć.
...aż chciało jej się wyć.
I wyła. Chrapliwym, zwierzęcym zawodzeniem żegnała swoje dziecko, a może tylko użyczała mu głosu w pierwszym i zarazem ostatnim krzyku, jakiego nie było mu dane wydobyć z siebie przy przejściu do życia Na Zewnątrz. Zaraz miało się urodzić do śmierci, do niebytu. Dla niego Na Zewnątrz oznaczało zimną białą nerkę, a potem spalarnię odpadów medycznych gdzieś w trzewiach szpitala. Suche łacińskie sformułowanie z Zakładu Patomorfologii miało mu wystarczyć za całe CV[1].
Mieszkają w różnych miejscach. W Polsce, za granicą, w mieście, na wsi. Są poukładane, zwariowane, pewne siebie lub nieśmiałe. Do bólu racjonalne lub z artystycznymi duszami. Jedne mają stałego partnera, inne tkwią w niepewnym związku lub tylko od czasu do czasu spotykają się z jakimś facetem. Są w różnym wieku. Niektóre mocno wierzą w Boga, inne wątpią nawet w siebie. Pracują za grosze, robią karierę, spełniają się w roli żon prowadzących gospodarstwo. Różnie układają sobie życie, a w ich przeszłości niełatwo znaleźć punkty wspólne. No, może poza jednym. Wszystkie spotkały się na mateczniku, w wątku na forum dla takich jak one - kobiet, które poroniły.
Anna wyłączyła komputer i zagapiła się na czarny ekran. Płakała długo, aż w końcu wytarła twarz rękawem bluzy i wsunęła stopy w przydeptane kapcie. Za ścianą pięcioletni Pawełek spał już od godziny, a ona, zamiast dokończyć prasowanie, marnuje czas w sieci. A jednak dobrze, że znalazła to forum i założyła nowy wątek. Musi mieć kogoś do pogadania, inaczej zwariuje. Piotrek jest cierpliwy i na swój sposób też przeżywa tę stratę, no ale nigdy nie zrozumie, co to znaczy dla matki[2].
Pustkę po utracie dziecka niełatwo zapełnić. Trudne okazuje się też znalezienie zrozumienia w oczach nawet tych bliskich osób. Tak naprawdę, tylko ktoś, z kim łączą nas podobne doświadczenia, będzie wiedział o czym mówimy, zwierzając się ze swoich przeżyć czy uczuć. Możesz mówić, że współczujesz, rozumiesz, czujesz ten mój ból, ale dopóki nie przeżyjesz tego, co ja - te słowa, choć szczere, nie będą tak do końca prawdą, choćby nie wiem jak wiele serca i empatii w nie włożyć.
Nie ma co się więc dziwić, że kobiety z forum połączyła niesamowita więź. Wreszcie mają kogoś, kto rozumie ich żal, ból, strach. Kogoś, z kim można się podzielić wszystkimi smutkami i radościami. Podpytać się, poradzić, przede wszystkim - znaleźć zrozumienie, bo na forum szybko zawiązuje się coś na kształt grupy wsparcia, a z czasem rozmowy wyjdą dalej niż poza założoną tematykę. W końcu poronienie wiąże się nie tylko z utratą dziecka, ale także wieloma zmianami w psychice i życiu rodzinnym. Może się okazać, że ktoś kto nie widział się w roli matki, nagle gorzko zapłacze nad swą stratą, ktoś inny dopiero po tragedii dostrzeże jak bardzo jest samotny tkwiąc w związku bez przyszłości lub wręcz przeciwnie - dostrzeże, jakie ma szczęście, że tuż obok jest mężczyzna, który pomoże przetrwać trudne chwile.
Cisza pod sercem jest trudną książką, trudną emocjonalnie. Na forum spotykają się rozbite psychicznie kobiety i nie łatwo będzie się przebić przez ten ból choćby i najdelikatniejszym promykom nadziei. Razem bohaterki zdają się silniejsze, wspierają się jak tylko mogą, choć nie zawsze są zgodne w każdej kwestii. Autorce udało się uniknąć mdlącego głaskania się po główkach i lukrowanych pocieszeń. Jest życiowo, a różne charaktery bohaterek sprawiają, że łatwo znaleźć wśród nich bratnią duszę. Kobiety dzielą się smutkami i radościami, wszystko to jest opisane bardzo wiarygodnie. Oprócz doświadczeń związanych z utratą dziecka, opowiadają też o sobie, swojej codzienności, pracy, rodzinie.
Część ich historii poznajemy bezpośrednio z forum. Monika Orłowska pozwoliła czytelnikom podejrzeć wątek z matecznika. Możemy na bieżąco śledzić wpisy, te radosne, gdy test ciążowy daje nadzieję lub te dramatyczne, gdy w kilka sekund całe szczęście pryska. Chwile, pomiędzy którymi bohaterki pojawiają się na forum, autorka wykorzystała, by przybliżyć ich historie. Każda z nich ma inne problemy (oczywiście poza tym jednym, który sprawił, że się poznały), inny charakter, styl życia. Ogromnie polubiłam artystyczną duszę ghij i kapibarę75, której kibicowałam od początku do końca, nie tylko w kwestii zajścia w ciążę, ale także by posłała pewnego kretyna w diabły i ułożyła sobie życie z kimś, kto na nią zasługuje. Nieco drażniła mnie nadmierna religijność pis-anki, za to kotusiek zaimponowała mi swoją determinacją. Co ważne - żadna z bohaterek nie pozostawiła mnie obojętną.
Cisza pod sercem jest dla mnie ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem. Wcześniej czytałam Kłamstewka i kłamstwa Moniki Orłowskiej, powieść, która choć miała spory potencjał, wyszła przeciętnie. Wszystkie zarzuty, które miałam wobec tamtej książki, w tym przypadku nie miały racji bytu. Wreszcie mam bohaterów, którzy mi się nie zlewają w całość, główny temat, co nie plącze się z masą innych wątków, no i emocje - tych nie zabrakło. Zdarzyło się nawet, że w kilku momentach oczy zrobiły mi się podejrzanie wilgotne.
Nie myślcie sobie jednak, że Cisza pod sercem jest książką smutną. O nie! Owszem, nie brakuje trudnych, przygnębiających momentów. Bohaterki poznajemy w niełatwych dla nich chwilach, a i później los nie zawsze będzie dla nich łaskawy. Przydarzy się im także wiele dobrego i nie raz uśmiech sam wypełznie czytelnikowi na twarz.
Poronienia wciąż są tematem tabu, a reakcje otoczenia często pozostawiają naprawdę wiele do życzenia. Dla niektórych to nie dziecko - to zarodek. Nie brak takich, którzy powiedzą, że kobieta sama jest sobie winna, albo scenicznym szeptem zapewnią tego i owego, że to na pewno była skrobanka. Ktoś powie - masz jeszcze czas na dziecko, jesteś młoda - nie myśląc o tym, że matka nie boleje nad utratą dziecka, ale nad śmiercią TEGO konkretnego maleństwa. Niektórzy dopatrzą się w reakcji zrozpaczonej kobiety nadmiernej histerii, spojrzą na nią jak na wariatkę. Monika Orłowska poruszyła ważki temat. Wybierając bohaterki z różnych środowisk, przybliżyła kilka historii zrozpaczonych matek. Każda z nich jest interesująca, pełna emocji i niezwykle ważna. I jak najbardziej warta poznania.
The Police - Wrapped Around Your Finger
***
Książkę polecamtym, którzy nie stronią od trudnych tematówmiłośnikom ciekawych, emocjonalnych powieści obyczajowychmatkom, które nie potrafią docenić swojego szczęścia
***
[1] Monika Orlowska, Cisza pod sercem, wyd. Replika, 2011, s. 30.
[2] Tamże, s. 10.
***
Warto zajrzeć
***
Nie czytałam, ale słyszałam, że jest świetna. Kiedyś chciałabym się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam. Porsuzająca książka. :)
UsuńPrzepiękna, wzruszająca historia. Ciągle jestem pod jej wrażeniem.
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię.
Usuńzaciekawilas mnie
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to. :)
UsuńNa pewno jest to książka warta poznania. Temat trudny, nie wyobrażam sobie jak można "pocieszać" kobietę, która straciła dziecko, że jest jeszcze młoda i urodzi wiele innych. To takie okrutne i zwierzęce. Dziwię się, że nie wszyscy pozwalają rodzicom przeżyć żałobę po maleństwie, któremu niedane było żyć na tym świecie.
OdpowiedzUsuńMożna, niestety okazuje się, że można.
UsuńMnie też to dziwi, ale cóż... Przecież to nie człowiek, zdaniem niektórych.
Taka znieczulica jest przerażająca.
naprawdę ciekawa książka, którą mam straszną ochotę poznać, a to dopisywanie do listy to dość fajna sprawa tylko nie do końca rozumiem na czym to polega - zapisuję się ale gdzie podaję adres i skąd mam wiedzieć komu ją przesłać?? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO adres poprosi Cię osoba, która jest na liście przed Tobą. Jeśli się nic nie zmieniło, to tą osobą będę ja, więc jeśli się dopiszesz, to wyślę Ci "Ciszę..." razem z "Telefonami...". :)
UsuńPo przeczytaniu książkę recenzujesz i wysyłasz do kolejnej osoby z listy.
Do tej pory nie trafiłam w książce na podobną tematykę. Zaciekawiłaś mnie swoją poruszającą recenzją więc rozejrzę się za tą pozycją:)
OdpowiedzUsuńA nie masz ochoty dopisać się do Obiegu? :)
UsuńŚwiat zdecydowanie byłby lepszym miejscem, gdyby wszyscy ludzie, którzy chcą mieć dzieć, mogli je mieć, a ci, którzy ich nie chcą, nie mieli.
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam, ale z chęcią przeczytam, jeśli się na nią natknę. Nie boję się trudnych tematów, a lubię, kiedy książka jest sprawnie napisana.
No cóż - obawiam się, że o takim świcie możemy jedynie pomarzyć.
UsuńMyślę, że to może być bardzo interesująca lektura. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńZapraszam: im-bookworm.blogspot.com
Gorąco zachęcam. :)
UsuńTemat ten jest mi, niestety, znany z doświadczeń bliskiej mi osoby i jest tak, jak napisałaś, słowa, nawet te pełne współczucia, nie dają pocieszenia.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o pierwszy akapit, to mam takie samo zdanie;)
Niestety...
UsuńSama wiem, że gdy czasem słyszę nie poparte własnymi doświadczeniami "wiem, co czujesz", coś się we mnie gotuje i mimo iż wiem, że ta druga osoba miała dobre intencje, to mam ochotę wrzeszczeć, że wcale tak nie jest.
No. To ja ten... się nie dopiszę. :) Ale polecam OZ, choć ostatnio jest straszny zastój, czekam na książkę już pół roku - choć byłam następna w kolejce cały czas. No. I się już więcej zapisywać nie będę.
OdpowiedzUsuńTe zastoje to jakaś masakra, to fakt. Niektóre książki szybko wędrują, a inne... szkoda gadać. 2 tygodnie to mało czasu, sama trzymam dłużej, ale pół roku? Szkoda gadać.
UsuńNie mogę takich rzeczy czytać :(
OdpowiedzUsuńNie namawiam. Książka ma być przyjemnością.
UsuńWidać,że książka jest naprawdę mocna, ale trzeba takie pisać i czytać. Wiesz z tym zabijaniem dzieci, a już nie daj Boże katowaniem.. ja nie wiem, uważam,że taka matka skoro sobie nie radzi powinna oddać dziecko , powiedzieć chcę go, dać szansę mu żyć w innej być może kochającej rodzinie. Mam tak samo jak Ty, z chęcią bym takiej matce całkiem przypadkiem rączki poutrącała...
OdpowiedzUsuńCzasami próbowałam je usprawiedliwiać, bo tak naprawdę nie wiem co czują,,, Ale, gdy cierpi na tym niewinne maleństwo, które ledwie zaczęło żyć, a już to życie straciło, to przestaję silić się na zrozumienie.
UsuńNiszczyć własne życie - ok, jest twoje, rób co chcesz (choć to też egoizm, bo przecież każde z nas - no, prawie każde - ma kogoś, kto po nim będzie cierpieć), ale nie krzywdź innych, zwłaszcza tych, którzy nie mogą się bronić... - taka jest moja teoria.
Ja przeczytałam, ale nie podzielam zachwytu. Bardzo drażni mnie mieszanie do wszystkiego Boga i tego, że tylko w wierze jest nadzieja. Jakoś przeszkadza mi takie podejście do trudnego tematu (a temat znam z autopsji, niestety)
OdpowiedzUsuńO tym myślałam, pisząc o religijności pis-anki, ale... Mnie to drażni, bo sama nie potrafię się modlić, nie wierzę w boską moc, skuteczność modlitw i takie tam. Jeśli jednak innym to pomaga, niech wierzą w co chcą, byle mnie nie próbowali nawracać.
UsuńNiestety są takie sytuacje w życiu, że tylko w Bogu można mieć nadzieję, gdyby tak nie było nie byłoby nawróceń.
UsuńMoże, nie wiem. Nie potrafię uwierzyć w coś, czego nie mogę sprawdzić.
UsuńMyślę, że kobiety, które poroniły dzielą się na dwie grupy: te, które dzielą się emocjami i swoimi doświadczeniami, oraz te, które nie chcą i nie będą o tym mówić. Te drugie w życiu powyższej książki nie przeczytają i będą ją omijały z daleka. Podobnie jak forum, o którym wspominałaś. Wiem coś na ten temat.
OdpowiedzUsuńO tym samym pomyślałam, gdy wypisywałam pod punkty do "książkę polecam". Początkowo dopisałam tam coś w rodzaju "kobietom o podobnych doświadczeniach", ale szybko to usunęłam. Masz rację, nie każda taką książkę przeczyta i może nie każda powinna.
UsuńAniu, przepiękny tekst! Tak ciekawie napisałaś o tej książce, że żałuję, że jeszcze jej nie przeczytałam. Ale na pewno będę miała ją na uwadze. Zastanawiam się tylko, czy moja empatia i wrażliwość pozwolą mi doczytać powieść do końca...
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńW tej książce jest też sporo optymizmu, dasz radę. :)
Hmm, pięknie o niej napisałaś, czuję się zainteresowana.
OdpowiedzUsuńMoje małe zwycięstwo. ;)
UsuńUwielbiam takie kontrowersyjne tematy poruszane w książkach!
OdpowiedzUsuńJa też, choć to niełatwe lektury.
UsuńLubię powieści obyczajowe, więc przy okazji sięgnę po tę książkę. Mimo że jej tematyka nie jest łatwa.
OdpowiedzUsuńDopisz się do obiegu. :)
UsuńJak przeczytam "Babę na Safari". Nie chcę rozbić sztucznej kolejki ;)
UsuńNo to czekam, bo jestem ciekawa recenzji. Ja jakoś mało entuzjastycznie do tej książki podchodzę. ;)
UsuńCzęsto sięgam po książki poruszające trudne tematy, dlatego od dawna pragnę przeczytać "Ciszę pod sercem". Świetnie, że bohaterki nie okazały się nudnymi postaciami, ale wzbudziły emocje - to uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTo dobra książka, więc warto. Tym bardziej, że to jeden z tych tematów, które warto poruszać. Sytuacja tych kobiet naprawdę jest nie do pozazdroszczenia. Nie dość, że przeżywają tak ogromną stratę, to jeszcze społeczeństwo nie zawsze ułatwia im dojście do siebie.
UsuńNigdy nie czytałam książki o takiej (lub podobnej) tematyce, więc byłaby to dobra odmiana:)
OdpowiedzUsuńZachęcam do lektury - czasami naprawdę warto sięgnąć po coś innego niż zwykle.
UsuńMuszę koniecznie przeczytać. Lubię dobrą polską prozę.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to bardzo. :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać! Też mam takie same odczucia, jeżeli chodzi o matki, które porzucają swoje dzieci - i nie potrafię ich zrozumieć. Nigdy nie zrozumiem.
OdpowiedzUsuńA tą pozycję warto poznać. Musi być wzruszającą i bardzo emocjonalną książką. Chociaż po okładce nigdy bym tego nie powiedziała...
Matkę, która porzuca swoje dziecko, od biedy, jestem w stanie zrozumieć. Oczywiście w przypadku, gdy zostawia je w szpitalu, oddaje rodzinie czy opiece społecznej. Widocznie nie każda kobieta nadaje się do tej roli i lepiej już oddać dziecko, niż zniszczyć mu życie.
UsuńNatomiast nie rozumiem (nie chcę i nie potrafię) kobiet, które wyrządzają tak okropną krzywdę komuś, kto nie potrafi się obronić, komuś kto tak bardzo jej ufa, kto ją bezwarunkowo kocha.
Czytałam. Wspaniała książka. Zapada w pamięć i serce.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.
UsuńChciałabym ją przeczytać, ale trochę się boję, ze względu na tak trudną i emocjonalną temtykę...
OdpowiedzUsuńLekka ta książka na pewno nie jest, ale wydaje mi się, że autorka dobrze pociągnęła temat, bo emocje się udzielają, a co ważne - nie są to wyłącznie smutne odczucia. Choć książka nie dla każdej bohaterki kończy się idealnie, to jednak daje nadzieję.
UsuńZaciekawiłaś mnie Aniu, choć tematyka nie lekka -już mi się łezka zakręciła..... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Myślę, że Ci się spodoba i niejedna łezka zakręci się w oku w trakcie lektury. ;)
UsuńTrudny, bolesny temat, ale dobrze, że się go porusza.
OdpowiedzUsuńTo ból, który przecież łatwo zrozumieć, tym bardziej zadziwiać może niejednokrotnie jak to jest przyjmowane przez otoczenie, czasem może nawet najbliższego. Empatii w nas coraz mniej.
Ta reakcja otoczenia zadziwia mnie najbardziej. Ludzie potrafią być ogromnie nieczuli. :/
UsuńSłyszałam o niej i nie byłam tak bardzo nią zainteresowana; ale po Twojej recenzji chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTylko, żeby na mnie nie było. :D
UsuńZ chęcią przeczytałabym książkę- brawa dla autorki za poruszenie tego tematu i takie jego ujęcie :)
OdpowiedzUsuńDopisz się do Obiegu. :)
UsuńNie spodziewałam się , że pod okładką kryje się tyle emocji, będę miała na uwadze, póki co muszę wykończyć swój stos, który na mnie czeka :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest do kitu. To jeden z tych przypadków, kiedy to lepiej się nią nie sugerować.
UsuńTwoich recenzji chyba lepiej nie czytać, bo do wszystkiego przekonasz :P Po pierwszym akapicie już myślałam,ze to faktycznie jest tematem tej książki.Nie stronię od trudnych tematów i ciekawi mnie ta książka. Trzeba będzie albo złapać ją w bibliotece albo faktycznie zapisać się do tego Obiegu. Ciekawy pomysł z akcją swoją drogą.
OdpowiedzUsuńMów mi "mistrzu". :D
UsuńA Obieg to naprawdę fajna sprawa. Nie wiem czy w inny sposób trafiłabym na książki, które dzięki niemu krążą.