środa, 4 grudnia 2013

John Lee Anderson "Partyzanci"
Portret partyzanta

John Lee Anderson
Partyzanci
Wyd. Wielka Litera
2013
336 stron
Aby walczyć, trzeba stanąć oko w oko ze śmiercią, właśnie codzienna perspektywa zabijania i umierania jest tym, co odróżnia życie partyzanta od życia innych ludzi. Podczas wojny ludzkie życie staje się dobrem nietrwałym, a szacunek dla niego zależy od wielu czynników: od celu wojny, postępowania wroga, fizycznych cel pola walki - i, co może najważniejsze, kulturowych tradycji i przekonań. Ostatecznie wartość, jaką walczący przypisują ludzkiemu życiu, ma decydujący wpływ na sposób, w jaki prowadzą wojnę[1].

John Lee Anderson, w swym reportażu Partyzanci, zabiera czytelnika w pięć zbuntowanych miejsc, w których niezgoda na panującą rzeczywistość i związana z nią potrzeba protestu, każe ludziom chwycić za broń i walczyć o swoje racje. Dokąd wybrał się wielokrotnie nagradzany reporter śledczy i korespondent wojenny, autor biografii przywódców takich jak Che Guevara, Fidel Castro, Augusto Pinochet i Hugo Chavez? Kim byli jego rozmówcy?

Afgańscy mudżachedini, Karenowie z Birmy, Front Polisario z Sahary Zachodniej, FMLN, czyli salwadorski Front Wyzwolenia Narodowego im. Farabunda Martíego oraz Palestyńczycy walczący w Strefie Gazy - oto bohaterowie z reportażu Amerykanina piszącego dla The New Yorkera. John Lee Anderson wykonał kawał dobrej, reporterskiej roboty. Nakreśla sytuację, przedstawia kolejnych partyzantów, rozmawia z nimi. Na tym nie poprzestaje - drąży temat uparcie, analizując życie bojowników pod różnym kątem, opisując ich walkę z rozmaitych perspektyw. Jego rozmówcy to nie tylko uzbrojone bandy facetów, które robią co mogą, by przeciwnikom dać się we znaki. To przede wszystkim zwyczajni ludzie, którzy czując swoją krzywdę walczą o lepszy byt. Mają rodziny, plany, marzenia. Chcą żyć, choć dla dobra sprawy, gotowi są umrzeć. To czyni ich niebezpiecznymi, ale wciąż ludzkimi ze wszystkimi charakterystycznymi dla naszego gatunku wadami i zaletami.

Owa gotowość do poświęcenia się dla większej idei to cały sens bycia partyzantem[2].

O Palestyńczykach i Polisario Anderson pisze: żyją świadomi, że każde ich działanie dodaje treści mitom stworzenia - powstawania rodzących się w bólach nowych państw[3]. Afgańczycy wierzą, że po śmierci czeka ich lepsze życie. Partyzantów poszczególnych grup różni wiele - przeszłość, zasady i sposób prowadzenia walk, źródła ich finansowania, typ terenu, na którym działają, stopień przygotowania i uzbrojenia, poglądy. Łączy ich wiara w sens tego, co robią, duma z tego, co osiągnęli oraz owa gotowość do poświęcenia się dla większej idei.

Analizując zjawisko partyzantki, reporter brał pod uwagę różne kwestie, od tych przyziemnych jak choćby pieniądze, przez duchowe (wiara, religia), przez osobiste - rodzinę, miłość, przyjaźń, braterstwo, marzenia. To sprawia, że rysuje się nam kompletny obraz, którego bohaterami są partyzanci-ludzie, nie zaś wyłącznie partyzanci-buntownicy, partyzanci-terroryści, partyzanci-mordercy. Nie jest to próba wybielenia wizerunku bojownika, ale próba zrozumienia tych, których ten wizerunek w pewien sposób naznacza.

Autor zbierał materiał do książki przez ponad trzy lata, począwszy od grudnia 1988 roku, skończywszy w styczniu 1992 roku. Może więc nieco dziwić, że w Polsce pojawiła się ona dopiero niedawno i rodzić pytania o sens podsuwania czytelnikom historii sprzed ponad dwudziestu lat. A jednak ma to uzasadnienie, bo Partyzanci Andersona się nie starzeją. Zmieniają się rządy, czasy, miejsca i racje, nie zmienia się idea partyzantki. Ten reportaż jest nie tyle historią kilku grup partyzanckich, wybranych spośród wielu istniejących, co próbą zrozumienia przyczyn buntu, tego czym kierują się bojownicy z różnych stron świata, tego w co wierzą, do czego dążą. Sam autor tłumaczy we wstępie: Wojny, tak jak wszystko, z czasem się zmieniają, zatem i sytuacje opisane w tej książce uległy zmianom. Jednak nie jest to książka o szczegółach walk, jakie dane mi było oglądać; to książka o partyzantach, jakich można znaleźć w dowolnym czasie i miejscu[4].

John Lee Anderson pisze niezwykle ciekawie, nie zarzuca czytelnika suchymi faktami, nie bombarduje nadmiarem nazwisk, dat, pojęć. Zgrabnie wprowadza w temat, opowiada, łączy wydarzenia, wyciąga wnioski. Ze swoimi bohaterami rozmawia nie tylko o wojnie, ale także o nich samych, o tym co lubią, czują, czego pragną, za czym tęsknią. Wiedza faktograficzna przeplata się w jego książce z niemal poetyckimi opisami, a wojenne historie stanowią mocny kontrast dla prywatnych opowieści, pełnych tych dobrych emocji i uczuć - wiary w lepsze jutro, miłości, marzeń.

Mam nadzieję, że zdołałem ukazać ludzki wymiar ich historii - albowiem ich historia z łatwością mogłaby stać się naszą własną[5] - pisze autor o swoich bohaterach. Komu jak komu, ale Polakom chyba nie trzeba tego tłumaczyć. Myślę, że Anderson może być ze swojej książki zadowolony. Osiągnął to, co sobie założył. Podsunął materiał do rozmyślań, odsłonił drugą stronę medalu.


Creedence Clearwater Revival - Have you ever seen the rain?

(czyli przy czym bawiły się nastolatki w salwadorskim Las Flores)


***

Książkę polecam
miłośnikom reportaży
zainteresowanych ideą partyzantki

***


[1] John Lee Anderson, Partyzanci, przeł. Barbara Kopeć-Umiastowska, Wyd. Wielka Litera, 2013, s. 168.
[2] Tamże, s. 113.
[3] Tamże. s. 65.
[4] Tamże, s. 20-21.
[5] Tamże, s. 21.

***



58 komentarzy:

  1. Już czytałam kilka recenzji tej książki i mam na nią coraz większą ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. tym razem to nie lektura dla mnie ten typ reportażu mi nie leży jak i partyzantka(?), ale pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydawało, że to nie do końca moja tematyka, ale ogromnie byłam ciekawa czego dowiedział się autor rozmawiając z ludźmi. Uwielbiam tego typu reportaże, takie poznawanie od środka czegoś, co w mediach pokazywane jest zwykle tylko z wierzchu.

      Usuń
  3. Nie jestem miłośniczką reportaży, ale Twoja recenzja wzbudziła dotąd nieznane mi apetyty

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem bardzo ciekawa tej książki, ale jakoś tak się składa, że wciąż czeka na swoją kolejkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też długo czekała, a później czytałam ją na zmianę z innymi. ;)

      Usuń
  5. Brzmi ciekawie, zwłaszcza, że jak piszesz nie pisze sucho, a zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bardzo ważne, zwłaszcza, gdy tematyka nie jest lekka. Strasznie nie lubię takich drętwych tekstów. Ten taki nie jest. :)

      Usuń
  6. Zapewne wstrząsające... Cenię dobre reportaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim ogromnie interesujące. :)
      Autor nie stawia na tanią sensację, co też jest na plus.

      Usuń
  7. Tema całkowicie nie dla mnie, ale tacie mogłabym tę książkę polecić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubi tego typu tematykę, to z czystym sumieniem możesz polecić. :)

      Usuń
  8. Wstrząsające. Trochę przypomniały mi się "Krwawe Diamenty" czy "Heban", gdzie partyzanci nie do końca walczyli o dobre imię swojego państwa, tylko o pozyskiwanie jak największych dóbr doczesnych w postaci owych diamentów, albo po prostu robili krwawe rajdy.
    Uwielbiam reportaże i z pewnością kupię tę pozycję. Czekaj na moją opinie :)

    A za Creedence Clearwater Revival zapisz sobie plusika :) Ja od siebie mogę dodać jedną piosenkę która idealnie opisuje życie partyzantów.

    http://www.youtube.com/watch?v=JBfjU3_XOaA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj nieco mniej jest takich historii, typu bić żeby bić, żeby się coś działo. Większość zachowań ma jednak swoje uzasadnienie (choć nie każde nas przekona).

      Czekam i liczę na to, że się nie zawiedziesz. :)

      Ten plusik musi pójść na konto partyzantów. To oni się przy tym bawili. ;)

      Przygnębiający teledysk.

      Usuń
  9. Książka która zwróciła moją uwagę już w zapowiedziach. Powtarzam więc - to jest pozycja której z pewnością nie ominę. Nauczyłem się już wielbić reportaże, a w dodatku poruszony temat jest tak ciekawy, że nie sposób z lektury zrezygnować. W dodatku nie czytałem jeszcze nic o Polisario ani Karenach, więc potraktuję to jako świetne wzbogacenie moich wiadomości. Strasznej chęci mi narobiłaś na tą książkę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ jestem z siebie dumna! :)

      Reportażami Wielkiej Litery w ogóle warto się zainteresować, bo to już kolejna dobra pozycja. Gonią Wydawnictwo Czarne. ;)

      Usuń
    2. To jest dopiero rekomendacja :D Chociaż Czarnego pewnie prędko nie złapią, bo ich reportaże są wyśmienite. Nie znaczy to, że nie warto się zainteresować, wręcz przeciwnie.

      Usuń
    3. Swoją drogą, dawno nie czytałam ich reportaży, ale od nowego roku zamierzam przejść na nieco lżejsze thrillery, bo mi się mózg przegrzewa. :D

      Usuń
  10. Dawno nie czytałam reportaży. Może pora to nadrobić?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niegłupi pomysł. :)
      Od czasu do czasu warto poczytać coś innego niż beletrystykę. Tym bardziej, że sporo jest niezłych reportaży o różnej tematyce.

      Usuń
  11. Straszny jest los dzieci, które walczyć muszą w wojnach dorosłych. Nie słyszałam o tej książce. Chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta akurat nie jest typowo o walce dzieci, a o partyzantce w ogóle.
      A jeśli interesuje Cię tematyka dzieci mieszanych w wojnę, to polecam "nocnych wędrowców" Jagielskiego o Ugandzie i film "Wiedźma wojny".

      Usuń
    2. Dziękuję za podpowiedzi. Poszukam i ksiązki i filmu :)

      Usuń
    3. Daj znać, czy Ci się sposobały. :)

      Usuń
  12. Jakoś reportaże to nie moja bajka, ale kto wie, może kiedyś dam szansę tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami warto poczytać coś innego niż zwykle. Reportaże często pisane są niemal powieściowym językiem, więc dobrze się je czyta, a przy okazji można się dowiedzieć czegoś ciekawego.

      Usuń
  13. Zdecydowanie coś dla mnie, chciałabym zgłębić ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawa książka i faktycznie się nie starzeje, ale szkoda, że autor nie napisał dłuższego posłowia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. żeby było więcej na temat obecnej sytuacji tych grup? Fakt, to mogłoby być ciekawe porównanie.

      Usuń
  15. Mówiąc szczerze to nie jestem przekonana. Temat na pewno ważny i jak dotąd nie spotkałam się z jego tak szerokim omówieniem, ale chyba nie mam ochoty na razie sięgać po tę książkę. Nie ukrywam, że trochę odstraszył mnie fakt, że materiały autor zbierał wiele lat temu. Wiem, ze pewne rzeczy są uniwersalne, ale mimo wszystko nie jestem przekonana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, pewnie ciekawiej byłoby, gdyby opisywał obecną sytuację, albo raz jeszcze wybrał się w tamte rejony i porównał teraźniejszość z przeszłością, ale i tak warto tę książkę przeczytać. :)

      Usuń
  16. Nigdy nie czytałam książek o partyzantach, ale czuję, że muszę to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, czy zainteresuje Cię ten temat.

      Usuń
  17. Coś mi się obiło o uszy. Mam coraz większą ochotę na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tematyka Cię interesuje, to powinna Ci się spodobać.

      Usuń
  18. To na pewno wstrząsająca historia. Niestety nie należę do żadnej z grup docelowych, ani nie lubię reportaży, ani nie jestem zainteresowana ideą partyzantki ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. O to coś dla mnie, dawno do Ciebie nie zaglądałem, a jak już wszedłem to teraz będę musiał zaopatrzyć się w kolejne książki.

    OdpowiedzUsuń
  20. Widać, że autor napracował się nad tą książką i jego praca przyniosła pozytywne efekty.
    Do takich pozycji nie trzeba mnie szczególnie przekonywać. Z chęcią się za nią rozejrzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetna recenzja! Reportaże bardzo lubię, więc zapewne kiedyś przeczytam i tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! A do lektury, jak najbardziej zachęcam. :)

      Usuń
  22. Brzmi ciekawie, choć nie wiem, czy bym się nie męczyła przy jej czytaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy, jak bardzo interesuje Cię taka tematyka.

      Usuń
  23. Ze mną coraz gorzej - już po pierwszych słowach stwierdzam, że trzeba przeczytać :D Jak ja lubię poznawać tak odległe i obce światy! A jak nie ma suchych faktów, to może być tylko dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.