czwartek, 7 marca 2013

Olga Rudnicka "Czy ten rudy kot to pies?"
Podwrocławska Irlandia

Olga Rudnicka
Czy ten rudy kot to pies?
Wyd. Prószyński i S-ka
2009
230 stron
Czytanie drugiej części czegoś, co logicznie rzecz biorąc ma także część pierwszą, zwykle jest głupotą, czasami zaś pechem, gdy niedoinformowany człowiek ściąga coś z półki kierując się nazwiskiem autora, a olewając notę z okładki. W ten sposób przytargałam z biblioteki książkę Czy ten rudy kot to pies? autorstwa Olgi Rudnickiej. Jak już udało się ustalić tytuł ten jest kontynuacją Martwego Jeziora. debiutanckiej powieści autorki. Odkrywszy ten fakt nieco się zirytowałam, ale mimo wszystko postanowiłam doczytać to, co czytać zaczęłam, nie przejmując się wszędobylskimi spoilerami. Jeśli więc planujecie sięgnąć po debiut Rudnickiej, to zapamiętajcie obydwa tytuły i bierzcie się za nie we właściwej kolejności.

Czy ten rudy kot to pies? to dalsze losy Ulki i Beaty, z naciskiem na tę pierwszą, która właśnie narobiła sobie kłopotów wdając się w romans z szefem. W efekcie straciła dobrą opinię, pracę i możliwości robienia kariery w mieście, w którym branżowe plotki rozprzestrzeniają się z prędkością dla plotek właściwą, czyli błyskawicznie. Załamana kobieta postanowiła na jakiś czas wyruszyć w podroż do Irlandii. Nasza bohaterka jest jednak jedną z tych osób, na które wiecznie czyhają dziwne zbiegi okoliczności, niespodzianki i komplikacje. Zamiast w Irlandii ląduje w podwrocławskiej wsi, gubi bagaż, a nocleg w hotelu zamienia na  pobyt w areszcie. Na dodatek w charakterze podejrzanej o oszustwa i wyłudzenia. Cóż, jej podobieństwo do niejakiej Magdaleny Sośnickiej, poszukiwanej za działalność poza granicami prawa jest uderzająca, nic więc dziwnego, że posterunkowy Mariusz Juszczak podczas brawurowego zatrzymania "kryminalistki", oczami wyobraźni widzi już swój awans.

Sprawa jednak szybko się wyjaśnia, a poszkodowana Ulka Nowacka z właściwym sobie tupetem postanawia wprowadzić się do domu Mariusza i jego brata Sławka. Miałam być gdzie indziej, ale wylądowałam tutaj. Zamierzałam spędzić wakacje w pięknym zielonym miejscu, a to jest piękne zielone miejsce. Zostaję.* oświadcza Ula i jak mówi, tak robi. Panowie nie są zachwyceni pomysłem, ale drobny szantaż szybko zamyka im usta. Nowacka szybko się u nich zadomawia, choć o przyjaźni nie ma mowy. Mężczyźni traktują ją jak zło konieczne, nie szczędząc przy tym złośliwości. Kobieta czuje się nieco samotna. Na rodzinę liczyć nie może. Wszyscy są przekonani, że wędruje po irlandzkich łąkach, a ona nie zamierza ich wyprowadzać z błędu. Bratnią duszę znajduje w sąsiadce braci, Steni. Dzięki niej poznaje kilka tajemniczych faktów z życia swych gospodarzy. Przypadkiem wpada też na pewnie trop, który zamierza zbadać przy pomocy znajomego detektywa.

Humorystyczny kryminał Olgi Rudnickiej pełen jest komicznych scen, niezbyt realnych zbiegów okoliczności i wydarzeń, w które ciężko uwierzyć. Czyta się go szybko i sprawdza się jako lekka rozrywka pozwalająca się oderwać od codzienności. Fabuła jest niewiarygodna, ale wynagradza to zabawny styl autorki. Ta książka mocno wiąże się z poprzednią częścią, więc raz jeszcze wam przypomnę - jak czytać, to po kolei. Jeśli macie za sobą Martwe jezioro i chcecie poznać zakończenie historii Beaty i jej rodziny - zachęcam do sięgnięcia po kontynuację. Sama pierwszej części czytać już raczej nie zamierzam. Autorka rozwinęła skrzydła i jej kolejne książki są dużo lepsze, przede wszystkim mniej naiwne (jak choćby Cichy wielbiciel, o którym całkiem niedawno pisałam TUTAJ), nie czuję więc potrzeby powrotu do debiutu sympatycznego, acz prawdopodobnie nie do końca trafiającego w mój gust. Za to chętnie poznam późniejsze książki autorki, tym bardziej, że poczucie humoru Olgi Rudnickiej jest mi bardzo bliskie.




***

*Olga Rudnicka, Czy ten rudy kot to pies?, wyd. Prószyński i S-ka, 2009, s. 59.

49 komentarzy:

  1. oo widzisz dobrze wiedzieć, że to kontynuacja, bo tę książkę mam, ale Martwego jeziora już nie:) znowu bym zaczęła od końca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku lepiej zacząć od pierwszej części. Ulka to straszna gaduła i zdecydowanie za dużo opowiada o przeszłości. ;) No i w tej części zamykają się wątki z "Martwego jeziora".

      Usuń
  2. Nadal przede mną książki tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zrób tak, żeby któraś była za Tobą. :P

      Usuń
  3. szkoda, że autorka nie pisze w innym gatunku - po kryminały sięgam rzadko i to jak muszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a to mnie zaciekawiłaś. Skąd przymus czytania kryminałów?

      Usuń
  4. Rudnicka to Rudnicka, i tak sięgnę :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy czytałam to boki zrywałam, podobała mi się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boki zrywałam podczas czytania "Zacisza 13". :)

      Usuń
  6. Lubię twórczość Olgi Rudnickiej. Szczególnie Natalii 5 i Cichy wielbiciel zaskarbił sobie moje serce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś mi się dzieje z internetem i najpierw zamiast recenzji pokazało mi się tylko zdjęcie autorki, to samo, które wrzuciłam do zaplanowanej na jutro recenzji :O Dobra, a kiedy już się okazało, że to na pewno nie mój blog, przeczytałam Twoją recenzję i tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że Rudnicka naprawdę umie pisać lekkie, humorystyczne kryminały. Z pewnością przeczytam obie części, we właściwej kolejności ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to teraz jestem ogromnie ciekawa co będziesz recenzować. :)
      Rudnicka zdecydowanie potrafi pisać i robi to coraz lepiej. Im dalej w las, tym ciekawiej i dojrzalej, ale wciąż z humorem. :)

      Usuń
  8. Właśnie przybieram się do zapoznania z twórczością tej autorki, bo słyszałam o niej wiele dobrego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. Polecam zwłaszcza "Zacisze 13" (+ kontynuację) i "Cichego wielbiciela".

      Usuń
  9. Wątpię, żebym się kiedykolwiek za to zabrał, ale "Cichego wielbiciela" mam już zapisanego :D.

    Miłego wieczoru!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, żeby zabieranie się za tą książkę, w Twoim przypadku, miało sens. :P
      To taka raczej babska komedia kryminalna. ;)

      Usuń
  10. Coś takiego jest w tej recenzji, co mnie bardzo mocno utwierdza w przekonaniu, że... po tę książkę nie sięgnę. :P Mimo rudego kota w tytule i mojej imienniczki. :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Olga Rudnicka jeszcze przede mną, ale chyba zacznę od późniejszych książek, bo lekki i zabawny kryminał mam właśnie za sobą i chwilowo nie mam ochoty na tego typu literaturę. Pozdrawiam ciepło:0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może zacznij od "Cichego wielbiciela"? To już nie jest lekka komedia kryminalna.

      Usuń
  12. Fabuła może nie jest porywająca, ale dzięki poczuciu humoru autorki czyta się z przyjemnością;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, gdyby nie humor, to zostałoby bardzo słabe czytadło.

      Usuń
  13. Czytałam obie części i nawet mi się podobały. Czyta się lekko, jest dużo humoru, a akcja obfituje w niespotykane przypadki. Sympatyczna lektura na wieczór przy kominku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę "Zacisze 13". Też zabawne, a i fabuła ciekawsza.

      Usuń
  14. Czytałam obie części, na półce czekają już "Zacisze 13" i "Cichy wielbiciel". Cieszę się, że autorka wzięła się też za poważniejsze tematy, bo chociaż jej pierwsze książki są sympatyczne i relaksujące, to jednak chętniej przeczytać coś bardziej emocjonującego. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zacisze 13" uwielbiam - świetnie się przy nim bawiłam. A "Cichy wielbiciel" jest już zdecydowanie bardziej emocjonujący, choć i humor się pojawia.

      Usuń
  15. jeszcze nie miałam okazji poznać tej pisarki, ale poczucie humoru bardzo sobie cenię, więc myślę, że jej powieści powinny mi się podobać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. :P
      Jakby co, to polecam "Zacisze 13".

      Usuń
  16. Czytałam jedną książkę autorki i mi się całkiem podobała, kiedyś na pewno sięgnę również po inne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, choćby dla humorystycznych wstawek. :)

      Usuń
  17. No właśnie... "Martwe jezioro" skupiało się na drugiej przyjaciółce. I było kiepskie. Po kontynuację nie sięgnę.
    Ale wiem już, między innymi od Ciebie, że kolejne książki autorki są lepsze - dlatego chętnie przeczytam którąś z tych najnowszych. Bo mimo naiwności i przewidywalności jedno trzeba jej oddać - ma lekkie pióro. To połączenie z ciekawą fabułą na pewno sprawi, że polubię Rudnicką - jak tylko zdobędę najnowsze tomy:) Za "Czy ten rudy kot to pies" podziękuję, nie chcę się bardziej zrażać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Razem przeczytałyśmy całość, więc możemy uznać cykl za odfajkowany. ;)

      Ciekawa jestem czy "Cichy wielbiciel" by Ci się spodobał. :)

      Usuń
    2. Jak go dorwę, to przeczytam.
      Żywy wielbiciel też by mi się przydał.

      Ogródek trzeba na wiosnę przygotować :)

      Usuń
    3. Ale chyba nieco mniej wielbiący, co? ;)

      Usuń
    4. Ano. Szkoda, że nie ma katalogu z wielbicielami. Z jakimś takim rankingiem, ile ziemi przekopie w godzinę i jaką ma klatę. Oj, ale to już zupełny offtop :)

      Usuń
    5. Dobra, zostawimy ten temat na Poznań. :P

      Usuń
  18. Szkoda, że ta fabuła jest trochę naciągana, ale czasami warto po prostu trochę się pośmiać - nawet z kryminałem w ręku :) Ostatnio też tak mam, że zaczynam przygody z różnymi seriami nie od pierwszej części :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to tak jak na przykład z "Łowcami głów" Nesbo. Naciągane to jak diabli, ale i tak jest świetną rozrywką. Spod niektórych piór nawet "pierdoły" wychodzą świetnie. :P

      Usuń
  19. Raczej bym jej książek nie zaliczała do gatunku "kryminał". To, że jest trup nie zawsze znaczy, że książka jest kryminałem. Czytałam "zacisze". Podobało mi się średnio. Może dlatego, że sytuacje opisane były mało realistyczne...A może podeszłam do tej książki za poważnie.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to traktuję jak komedię kryminalną. Inne określenie nie przychodzi mi do głowy.

      E, to jak "Zacisze 13" Ci się nie spodobało, to i ta seria Ci się nie spodoba. Może faktycznie podeszłaś do niego zbyt poważnie? Pierdoły też mnie zwykle irytują, ale ta historia traktowana własnie z przymrużeniem oka była świetna. W każdym razie ja śmiałam się jak głupia. ;)

      Usuń
  20. Hej!
    Z okazji Dnia Kobiet skromny Melonik chciałby życzyć Ci WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO :D!
    A tutaj zapraszam na więcej życzeń :) - http://mejus250.blogspot.com/2013/03/dzien-kobiet.html

    Pozdrawiam!
    Melon ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, dziękuję. Już zaglądam żądna większej ilości życzeń. Jak znam życie, to będą z iście melonowską fantazją. :P

      Usuń
  21. Dzisiaj w bibliotece udało mi się upolować "Cichego wielbiciela", w końcu mam okazję zapoznać się z twórczością autorki :) Potem może zaryzykuję z innymi jej książkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no to już niecierpliwie czekam na recenzję. :)

      Usuń
  22. Nowa recenzja do wyzwania.

    "Pan Przypadek i trzynastka" - Jacek Getner
    http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2013/03/pan-przypadek-i-trzynastka-jacek-getner.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Czytałam niedawno ;)Bardzo lekka, przyjemna książka, spędziłam z nią miłe przedpołudnie ;) "Czy ten rudy kot to pies" dał mi duży zastrzyk pozytywnej energii! :)

    Zdecydowanie bardziej podobała mi się ta część od poprzedniej ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.