sobota, 9 marca 2013

I jak tu pisać o kobietach?

Wczorajsza notka miała zaczynać się tak:
Dziś Dzień Kobiet, więc będzie trochę o kobietach. O tych, których przygody śledziłam z przyjemnością i tych, dzięki którym w ogóle te przygody powstały. O kobietach sympatycznych i irytujących, o bohaterkach książek i filmów. A ponieważ uwielbiam wszelkie rankingi, więc i ta notka taką właśnie będzie miała postać.

Dalej miało być o ulubionych bohaterkach z dzieciństwa (Ania z Zielonego Wzgórza), o pisarkach, które wtedy lubiłam (wyszło na to, że czytałam głównie Krystynę Siesicką i Martę Fox, bo to były czasy, kiedy wolałam wspinać się po drzewach niż wzdychać do chłopców, w związku z czym bliższe były mi przygodówki Alfreda Szklarskiego, Adama Bahdaja, czy Zbigniewa Nienackiego niż nastoletnie miłości).


Od dzieciństwa miałam dotrzeć do dorosłości i pisarek, które teraz uwielbiam, czyli Hanny Kowalewskiej, która nie ma zbyt wielkiej konkurencji, bo znów okazuje się, że wśród moich ulubionych autorów brakuje kobiet. W czołówce króluje Haruki Murakami, tuż obok znajdują się m.in. Erich Segal, Milan Kundera, Marek Hłasko, Jeffery Deaver a ostatnio także Cormac McCarthy.

I jak tu pisać o kobietach?

Deszcz siąpił, ulicami biegali przedstawiciele obu płci ściskając w rękach przemarznięte róże i tulipany, pomysłu na notkę nie było, a i entuzjazmu do przesiadywania przed komputerem też. Na pocieszenie postanowiłam babskie święto po babsku świętować, czyli wybrać się do centrum handlowego i zostawić trochę wypłaty w sklepach odzieżowych. Co prawda aura zachęcała raczej do tego, żeby z książką i herbatą zaszyć się pod kocem, ale chęć zaopatrzenia się w wiosenny sweterek czy apaszkę przezwyciężyła lenistwo.

Snując się od sklepu do sklepu w końcu doszłam do wniosku, że to jest jeden z tych dni, kiedy na wieszakach nie ma absolutnie niczego atrakcyjnego i dalsze niemrawe pałętanie się po lokalach nie ma najmniejszego sensu. W każdym centrum handlowym jest jednak takie miejsce, skąd zawsze, ale to zawsze jestem w stanie wyjść z lżejszym portfelem, ale i iskierkami radości w oczach. Doskonale wie o tym mój mąż, więc za rękę zostałam zaciągnięta do księgarni (przyznaję, ani przez myśl mi nie przeszło stawianie  jakiegokolwiek oporu). Tylko oglądam - mruczałam, ale męskiej czujności nie zwiodłam. Po chwili mąż stał przy ladzie z "Podróżą do miasta świateł. Róża z Wolskich" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, którą już od dawna chciałam przeczytać oraz "Poradnikiem pozytywnego myślenia" Matthew Quick'a, na podstawie, której powstał niedawno przeze mnie oglądany film.

W drodze do domu "zahaczyliśmy" jeszcze o Biedronkę, gdzie w oczy rzuciło mi się "Miasteczko Salem" Stephena Kinga. Mam nadzieję, że mistrz wybaczy mi, że wylądował w koszyku między chlebem i płatkami kosmetycznymi a Coca-Colą.

Ostatnim punktem programu okazała się powieść "Wyznaję" autorstwa Jaume Cabré, czyli książka, którą przeglądałam za każdym razem, gdy byłam w księgarni. Czekała na mnie w domu w bardzo miłym towarzystwie.

Gdy się ma już rajstopy, a nie lubi goździków - nie ma jak dobra książka. Albo cztery dobre książki. I tylko róży trochę żal, bo przemarzła biedaczka. Jak wiele innych wczorajszego dnia.

radość w czterech tomach

75 komentarzy:

  1. nie ma to jak dobra książka w prezencie :) 'Poradnik pozytywnego myślenia' również jest na mojej liście do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, zdecydowanie. Ciekawa jestem jak ta książka wypadnie w porównaniu z filmem.

      Usuń
  2. Ja powiem to co kiedyś usłyszałem, od rodziciela

    "Kobiety są do kochania, a nie do rozumienia" :D

    Nie da się pisać prosto o kobietach, bo to skomplikowane stworzonka, które swoim urokiem, oraz niestrudzoną żelazną logiką, potrafią omotać każdego faceta :) Po za tym należy żyć w zgodzie z każdymi stworzonkami, dlatego facet każdego dnia powinien dbać o tę symbiozę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawa dla rodziciela! :)

      No proszę, Leanika to ma dobrze. :P

      Usuń
    2. L. Twierdzi co innego :P Mówi, że mało przydatny jestem i ogólnie potrzebny tylko od czasu do czasu :D

      Usuń
    3. Od czasu do czasu to i tak nieźle. Nie masz co narzekać. :P

      Usuń
    4. Wypraszam sobie, ty w ogóle nie jesteś przydatny, ani potrzebny. Ja to na dzień kobiet nic nie dostałam, pfff.

      Usuń
    5. Uuuu... Ciastek, no to wtopa. :P

      Usuń
  3. Również wczoraj kupiłam "Miasteczko Salem" w Biedrze, chociaż czytałam je na wakacjach - chcę skompletować twórczość Kinga na półkach.
    Muszę przyznać, że u mnie też królują męscy pisarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompletowania nie planuję, ale kilka książek mam. Tej jeszcze nie czytałam, więc wzięłam, choć biorąc pod uwagę tempo czytania własnych książek, chyba lepiej bym wyszła na tym, gdybym wypożyczyła "Miasteczko Salem" w bibliotece. ;)

      Usuń
    2. Nie czytałaś "Miasteczka Salem"?!
      Hyyy... szybko nadrabiaj zaległości :P!

      Usuń
    3. Sporo Kinga nie czytałam, więc to akurat nie powinno dziwić. =)

      Usuń
  4. Ja wczoraj na dzień kobiet dostałam ,,Nadzieję'' Kasi Michalak, więc też był to dla mnie cudowny dzień.
    Twoje nabytki są rewelacyjne i niezwykle pięknie się prezentują razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to mężczyźni, którzy wiedzą czego nam trzeba. :P

      Usuń
  5. Ulala, ale prezenty! Tylko pozazdrościć :)
    "Miasteczko Salem" to jakaś wersja kieszonkowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie narzekam. ;)

      Zadam teraz głupie pytanie: 17,5 cm to wydanie kieszonkowe? ;)

      Usuń
    2. Cofam pytanie, bo choć nie lubię "zmniejszonych" książek to Kinga Ci pozazdrościłam, bezczelnie zgapiłam i pobiegłam szybciutko do biedrony :D

      Usuń
    3. Cieszę się, że zdążyłaś, bo u mnie był tylko jeden egzemplarz. :)

      Usuń
  6. Zazdroszczę "Wyznaję". Czytałam ostatnio w Newsweeku o tej ksiązce i zapowiada się imponująco. Czekam na Twoje wrażenia.

    Ja niestety nie dostałam ksiązki :( Tylko kwiaty i słodkości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wyznaję" to ostatnio najgorętszy tytuł na moje liście. Cieszę się z niej ogromnie i mam nadzieję, że się nie zawiodę. Oczekiwania mam spore. ;)

      U mnie zamiast słodkości były książki. Musisz zacząć rzucanie delikatnych acz konsekwentnych sugestii. ;)
      A kwiatek nieco zmarzł, chciałam go umieścić na fotce, ale dziś nie prezentował się najlepiej. :P

      Usuń
  7. Czekam na recenzję "Wyznaję" - ostatnio "chodzi" za mną ta książka:)
    No to miałaś bardzo udany Dzień Kobiet, gratuluję męża, który spełnia marzenia...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mną chodziła, tupała, wrzeszczała wręcz. To był mój gorący numer jeden na liście książek do kupienia. :)

      Dziękuję, ale nie przekażę. Jeszcze spuchnie z dumy i co ja wtedy zrobię? :P

      Usuń
  8. Czytałam jedynie "Miasteczko Salem". Jestem ciekawa Twojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim do niej dotrę, to pewnie minie sporo czasu. ;)

      Usuń
  9. Super książki! Kinga chciałam wczoraj kupić, ale jakoś zapomniałam. Może następnym razem się uda:) ,,Róża z Wolskich" to świetna powieść, na pewno będzie Ci się podobać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. King pewnie pojawi się jeszcze nie raz. A o "Róży..." czytałam już tyle dobrego, że jestem niemal pewna, że i mi się spodoba.

      Usuń
  10. Ja tam lubię goździki ;-)
    Ale i tak najpiękniejszym prezentem jest zawsze książka, a nawet jej wielokrotndość :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę róże. ;)

      Oj tak, wielka radość gwarantowana.

      Usuń
  11. Przeczytałam "Poradnik..." i rozmawiałam o filmie z koleżanką, która go oglądała. Ona nie wiedziała o czym do niej mówię... A scena, która w książce ma pewien komizm (jeśli się ją wyobrazi na samym początku), jest zupełnie innaczej nakręcona. Więc moje rozczarowanie skutecznie odciąga mnie od obejrzenia filmu.
    "Wyznaję". Gdzieś słyszałam o tym tytule, gorąco go polecano. Objętość robi wrażenie, więc poczekam na opinię, czy warto się do niej zabierać.

    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie słyszałam, że książka jest nieco inna niż film i dlatego tak bardzo chce ją przeczytać, żeby porównać wrażenia.

      Z ciekawości zajrzałam na BiblioNETkę, żeby zobaczyć ocenę "Wyznaję". Ocen niewiele, bo tylko trzy, ale za to średnia 6,0. ;) Z tego zestawu to będzie pierwsza książka, którą przeczytam.

      Usuń
  12. Świetne.:) "Wyznaję" też za mną chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie już dopadło, czego i Tobie życzę. :)

      Usuń
  13. Świetna historia :) U mnie też w sumie niewiele kobiet - autorów, jakbym miała się roztkliwiać, pewnie doszłabym do tych samych wniosków, co Ty, tyle że ja bym do centrum handlowego nie poszła, bo i wypłaty nie dostaję ;) Męża masz wspaniałego. A "Miasteczka Salem" nie zdążyłam kupić, albo wcale nie było, i jestem zdruzgotana. Jeszcze jej nie czytałam, a nie przeszkadza mi biedronkowy formacik. Szalenie więc zazdroszczę Ci, że zdążyłaś kupić ;)
    Ogólnie to zgadzam się, od goździka lepsza książka, a od książki lepsze cztery książki. Miłego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez wypłaty też można. Zaszywasz się w Empiku i czytasz do woli. Na studiach tak robiłam, w przerwach między wykładami. Tzn. na pierwszym roku, jak jeszcze miałam zajęcia na Fredry. :)

      Był tylko jeden egzemplarz, więc Cię nie poratuję. Chyba były jeszcze inne tytuły, ale też je wymiotło. =)

      Pytanie brzmi, co jest lepsze od czterech książek? :P

      Usuń
    2. Do najbliższego empiku mam ponad 70 km :P
      A ten przy Fredry też lubiłam. Oj, można się było zatracić :)

      Hm... pięć książek?

      Usuń
    3. Yhm. Znam to uczucie. I dlatego teraz mieszkam tam, gdzie od Empiku i Matrasu dzieli mnie półgodzinny spacer, albo kilkuminutowa jazda tramwajem.

      Eee... Sześć książek, to brzmi lepiej. :P

      Usuń
    4. Przebijam - siedem.

      Ale wiesz, co? W sumie cieszę się, że nie mam empiku pod ręką. Miałabym jeszcze mniej pieniędzy. Bo choć jestem uzależniona od księgarni internetowych i allegro, to czasem skutecznie mnie cena wysyłki powstrzymuje od wydawania wszystkiego.
      Jest dobrze. :)

      Usuń
    5. Uuu... Osiem to już marzenie. Takie szaleństwo zdarzyło mi się chyba tylko raz.

      E tam. Raz czy drugi raz Ci zabraknie kasy, to się nauczysz powstrzymywać. Sprawdzone. :P

      Usuń
  14. Widzę, że mamy wiele wspólnego, i pisarzy czytanych w dzieciństwie, młodości a także to, że wolimy księgarnie niż sklepy z ciuszkami.
    Ładnie się "obciuchałaś" na tej wyprawie z mężem. Czyżby sponsorował z takiej okazji.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, nawet nie wiedziałam. :)
      (Choć tak cichutko przyznam, że w odzieżowych lubię sobie pobuszować od czasu do czasu, choć fakt - zakupy w księgarni sprawiają mi dużo więcej radości).

      Trochę sponsorował, trochę sprezentował, a trochę skubnęłam ze swojej wypłaty. Nie ma jak współpraca. ;)

      Usuń
    2. Fajnie, gdy taka jest.)

      Usuń
    3. Nie narzekam. ;)
      A mąż też dobrze wie, że na moje marudzenie książka jest najlepszym lekarstwem. :P

      Usuń
  15. A ja nie dostałam wczoraj kwiatka od chłopaka (dostałam w sumie od taty, ale chyba to się nie liczy). Dostałam za to słodycze, więc też dobrze, bo akurat byłam głodna i mam co dziś podjadać - to już trochę mniej dobrze. Ciekawi mnie książka Jaume Cabré. Będę wyczekiwała recenzji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie liczy jak liczy? Jest facet, jest kobieta, jest kwiatek. Wszystko tak, jak być powinno. ;)
      A i słodycze są nie do pogardzenia, choć mnie jakoś ostatnio średnio do nich ciągnie (i całe szczęście!).

      Cabré pójdzie na pierwszy ogień, tylko najpierw muszę się uporać ze stosem bibliotecznym.

      Usuń
  16. "Poradnik pozytywnego myślenia" zakupiłam sobie sama z okazji Dnia Kobiet. Wczoraj zaczęłam, dzisiaj skończę. Całkiem przyjemna książka :)
    A "Wyznanie" też na mnie czeka. Moja siostra dostała tę książkę w prezencie i chyba chwilowo nie znajdzie czasu na lekturę. No więc ja przeczytam ją pierwsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie. Chętnie porównam wrażenia. Cieszy mnie Twoja opinia na temat "Poradnika...", bo właśnie na taką przyjemną lekturę liczę. :)

      Usuń
  17. Czyli jednak ten dzień nie okazał się taki zły;) Świetne książkowe prezenty;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie lepszy niż zapowiadała to przeurocza aura. Takiego deszczowo-śnieżnego Dnia Kobiet nie pamiętam. I to w Poznaniu. Zgroza. =)

      Usuń
  18. No i pięknie wzbogacona bilbioteczka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaprzeczę. Szkoda tylko, że regał mi się skończył. =)

      Usuń
  19. dla mnie wczorajszy dzień był przeokropny - zapamiętam go na długie lata :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniałe nabytki i prezenty :) Miłego czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Gdzie się takich domyślnych mężów znajduje? ;) Ja dostałam kwiaty od 4 fajnych chłopaków, jakoś o książkach nie pomyśleli...Jestem ciekawa Cabre, jednej z najlepiej sprzedających się książek w empiku. W mojej bibliotece ustawiła się do niej już długaśna kolejka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Bieszczadach. :P

      Nawet nie wiedziałam, że Cabre się tak dobrze sprzedaje. Ciekawe czy jest równie dobry jak rozchwytywany.

      Usuń
  22. Świetne prezenty sobie zrobiłaś :) też uważam, że lepsze ksiażki niż goździki czy rajstopy... choć nie powiem dostałam z okazji tego dnia 2 tulipany. Jeden w pracy i drugi od męża. A książkę kupiłam sobie wcześniej na tę okazję :D

    Różę z Wolskich to bym Ci podkradła :)
    A Kingiem kusisz, bo wybieram się jutro do Biedry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwiatek jest miły, ale w towarzystwie książki pachnie jeszcze lepiej. :P

      U mnie został tylko ten jeden King. Może będziesz miała więcej szczęścia i upolujesz coś jeszcze.

      Usuń
  23. Też miałem kupić "Miasteczko...", ale uznałem, że jeżeli już to czytałem to chyba lepiej by było zachować te 12zł na może jakąś inną książkę Kinga w Biedronce, której jeszcze nie przeczytałem :P.

    Miłego wieczoru!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. Zwłaszcza, że King pojawia się tam od czasu do czasu.

      Usuń
  24. całe szczęście, że nie drzesz rajstop, bo mogłaś ich dostać aż tyle dzięki temu. Przyjemnego czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drę i to nawet nie wiem jak i kiedy. Ale na szczęście najczęściej chodzę w spodniach. =)

      Usuń
  25. Podróż do miasta świateł właśnie czytam, na razie wszystko wskazuje na to, że zrobiłaś dobry zakup :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to liczę. Sporo pozytywnych opinii już widziałam, cieszę się, że je potwierdzasz. :)

      Usuń
  26. Taki dzień mógłby się częściej powtarzać. ;)
    Widzę, że "Wyznaję" nie tylko do mnie krzyczało z półki. Jestem bardzo ciekawa tej książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, choć nie wiem czy portfele by to wytrzymały. ;)

      Krzyczało, krzyczało. A na dodatek zważywszy na format, ciężko też było tę książkę przeoczyć. =)

      Usuń
  27. Nic tylko zazdrościć męża, który za rękę ciągnie do księgarni :D zazwyczaj niestety jest odwrotnie ;)
    U mnie tylko kwiatki, ale i tak mam wiele zaległych książek do przeczytania, więc może to i dobrze... Akurat xD
    To tylko takie pocieszanie się, książkę zawsze fajnie kupić, jak postoi na polce dłużej nic jej sie nie stanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie miał dosyć marudzenia, że w odzieżowych nic nie ma. :P

      Też się tak zawsze pocieszam, ale teraz mam mocne postanowienie, że będę czytać nowe nabytki w miarę na bieżąco. Zwłaszcza, że kupuję tylko te, które naprawdę bardzo chcę przeczytać (no, ewentualnie czasami skuszę się na jakąś promocję i wezmę coś, co może, kiedyś tam, jak będzie czas...).

      Usuń
  28. U mnie na stosiku Cabre "Wyznaję" też czeka. W zasadzie nie czeka bezczynnie, bo mąż czyta. Jemu się podoba, mówi, że świetna. Też jestem ciekawa, bo wiele o książce słyszałam. Mój pobyt w księgarni w Dniu Kobiet skończył się tak: Jacek Dehnel "Młodszy księgowy", Michel Faber "Jabłko" (czytałam kiedyś "Szkarłatny płatek i biały" i bardzo mi się podobało), Ondjaki "Babcia 19 i sowiecki sekret".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Dehnela też mam ochotę. "Jabłko" podobało mi się nieco mniej niż "Szkarłatny...", ale też trudno porównać opowiadania do powieści. Za to jako uzupełnienie powieści są świetne. Tego ostatniego tytułu nie kojarzę, więc tym bardziej jestem ciekawa Twojej recenzji.

      Usuń
  29. Miło mi, że "Róża" stoi obok "Wyznaję", którą jestem zachwycona! Dobre sąsiedztwo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy, bo wierzę, że obydwa tytuły okażą się strzałem w dziesiątkę. :)

      Usuń
  30. Bardzo, bardzo podobny mamy gust czytelniczy:) Zaskoczona jestem ogromnie. Przytoczyłaś większość i moich ulubionych pisarzy:) a Cabre czeka już na mnie na odbiór w empiku:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Miło odnaleźć taką pokrewną czytelniczo duszę. ;)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.