niedziela, 17 lutego 2013

[7/9] Oscary 2013 "Poradnik pozytywnego myślenia"

plakat filmowy
źr. filmweb.pl
Gdy zobaczyłam tytuły produkcji nominowanych do tegorocznych Oscarów, z miejsca założyłam, że ogromnie spodobają mi się "Nędznicy", "Lincoln" będzie niezłym, aczkolwiek dla mnie nieco nudnym filmem, a najsłabszym w tej ekipie okaże się "Poradnik pozytywnego myślenia" Davida O. Russella. W dwóch przypadkach się nie pomyliłam, w trzecim zdecydowanie tak, bo choć "Poradnik..." nie jest filmem wybitnym, to dostarcza dokładnie takich emocji, jakich szukam, miesza w sobie śmiech i łzy.

Fabuła jest prosta, emocje targające bohaterami już nie. W wyniku załamania nerwowego Pat Solitano (Bradley Cooper) został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym. Po zakończeniu leczenia wprowadza się do rodziców (Jacki Weaver i Robert De Niro). Nie ma pracy, żona od niego odeszła, ale Pat nie traci optymizmu. Wierzy, że powrót Nikki (Brea Bea) to tylko kwestia czasu, tymczasem zaś zaprzyjaźnia się z Tiffany (Jennifer Lawrence), kobietą, która nie potrafi się pozbierać po śmierci męża.

David O. Russell
źr. publicradio.org
Powyższy opis nie wróży niczego oryginalnego. Ot, pewnego dnia spotyka się dwoje ludzi przeżywających kryzys emocjonalny. Nie bardzo się dogadują, ale i nie potrafią trzymać się od siebie z daleka. Oboje są poturbowani przez życie i mówią co myślą, irytując tym ludzi ze swojego otoczenia. Ta szczerość z jednej strony rani ich wzajemnie, z drugiej uwalnia tłumione emocje. Bolesny zabieg, ale niekiedy skuteczny. Naszym bohaterom wychodzi na zdrowie. Mimo iż działają sobie na nerwy, nawzajem się potrzebują. Pat widzi w Tiffany szansę na dotarcie do żony. Z powodu zakazu zbliżania, nie ma szans, by osobiście dostarczyć Nikki pełen uczuć list. Tymczasem Tiffany chce wziąć udział w konkursie tanecznym. Nie ma jednak partnera. Doręczenie listu w zamian za wspólny występ w konkursie. Taki jest układ.

Bradley Cooper i "must have" sezonu: worek do biegania
źr. flicksandbits.com
Największym plusem tego filmu są kreacje bohaterów. Każda przewijająca się przez film postać ma zdecydowany charakter, więc sporo w tym filmie emocji. Nie brak scen zabawnych, nie brak i smutnych. Dawno nie oglądałam filmu tak intensywnie nasyconego skrajnymi uczuciami. Ich wyciszenie sprawiłoby, że film Russella nie różniłby się od wielu podobnych produkcji. Poturbowani emocjonalnie główni bohaterowie, swym zachowaniem nieco odstają od wizerunku przeciętnego, normalnego obywatela. Od bolesnej przeszłości każde ucieka po swojemu. Ona szuka zapomnienia w seksie. On stara się zignorować złe chwile i nakręcony optymizmem nie dopuszcza do siebie myśli, że niektórych wydarzeń nie można zignorować a ich konsekwencji uniknąć. Oboje biegają i nie trudno odnieść wrażenie, że nie tylko o sport tu chodzi. Ciężko jednak uciec przed tym co ma się w sercu, co rani, ciąży, co bolesnym skurczem przypomina o stracie. Tiffany nie potrafi zapomnieć o mężu, którego tak kochała. Pat, zdradzony, upokorzony przez żonę i jej kochanka, za każdym razem, gdy słyszy piosenkę ze swojego wesela, wpada w szał, przypominając sobie Nikki i nauczyciela historii nagich, pod prysznicem.

Jennifer Lawrence - piękna, młoda, utalentowana,
z szansą na Oscara
źr. slantmagazine.com
Brak stabilności emocjonalnej, niezrozumienie wśród bliskich, niezasklepione rany - Patowi i Tiffany nie jest łatwo się pozbierać. Trudno się dziwić, że mimo nieporozumień, stają się dla siebie oparciem. Może niezbyt stabilnym i niekiedy przynoszącym więcej bólu niż szczęścia, ale mimo wszystko dodającym otuchy, siły. W końcu złamane serce najlepiej zrozumie inne zranione uczucia, nałogowiec innego uzależnionego, zdradzony kogoś, kto sam został oszukany, a ten kto sam kogoś stracił, tego w czyim życiu nagle zabrakło bliskiej osoby.

Jacki Weaver i Robert De Niro - świetny duet z drugiego planu
źr. allgeektome.net
Takie historie zawsze mnie ujmują, tym bardziej, że pod względem emocjonalnym ten film jest równie mocny jak wiarygodny. Wspaniałe aktorstwo nadało tej produkcji dodatkowej mocy. Kreacje stworzone przez Roberta De Niro, Jacki Weaver, Johna Ortiza czy Chrisa Tuckera ubarwiają tło. Bo trzeba dodać, że rodzina i przyjaciele Pata to postaci barwne i pełne energii. Zwłaszcza Robert De Niro jako Pat Sollitano senior wypadł fantastycznie. Może jestem mało obiektywna, bo uwielbiam go jako aktora, ale o jego umiejętnościach kreowania postaci chyba nie trzeba nikogo przekonywać. W roli ojca głównego bohatera, mężczyzny zakręconego na punkcie futbolu (niestety objętego zakazem stadionowym) spisał się po prostu rewelacyjnie. O De Niro Russell mówi wprost: jestem dumny, że go znam, to wyjątkowa osoba. W aktorze ujęło go to, że Robert tworzy kreacje zaskakujące swoją prawdziwością, intensywnością. Jacki Weaver  stworzyła ciekawą postać, troskliwej, nieco bardziej stabilnej emocjonalnie matki Pata, wprowadzającej w życie rodziny Solitano odrobinę normalności.

radość nominowanych do Oscara
(albo po prostu kibiców)
źr. btchflcks.com
Wspaniale aktorsko spisał się też duet pierwszoplanowy - Bradley Cooper i Jennifer Lawrence. Oboje zagrali świetnie i trudno się dziwić, że cała czwórka została doceniona przez Akademię. Przyznaję, że żal mi ogromnie, iż De Niro konkurować będzie z Christophem Waltzem, bo obydwaj zasłużyli na statuetkę, a wygrać może tylko Waltz. Mam za to nadzieję, że z gali z nagrodą w dłoni wyjdzie Jennifer Lawrence. Nominowana do Oscara za pierwszoplanową rolę w przygnębiającym aczkolwiek świetnym "Do szpiku kości", tajemnicza Mystique z serii przygód o X-Menie, waleczna Katnis Everdeen, która jeszcze w tym roku ponownie zabierze nas do Panem w drugiej części trylogii "Igrzyska śmierci", w roli Tiffany wypadła genialnie. Została już doceniona na rozdaniu nagród BAFTA, Złotych Globów i kilku innych imprezach tego typu, a teraz ma całkiem realne szanse na zdobycie Oscara, czego jej szczerze życzę. Bradley Cooper wreszcie przestaje być aktorem kojarzonym z mniej lub bardziej głupkowatymi rolami komediowymi. W "Jestem Bogiem" spisał się nieźle. W "Poradniku pozytywnego myślenia" udowadnia, że potrafi zagrać różne uczucia i wywołać u widza nie tylko rozbawienie. To jeszcze nie jest oscarowa rola, ale widać, że Cooper aktorsko zmierza w dobrym kierunku.

kadr z filmu
źr. posttrib.suntimes.com
Film Russella to przede wszystkim genialne aktorstwo i mnóstwo emocji. Scenariusz nie wydaje się zbyt odkrywczy (nagroda BAFTA wciąż jest dla mnie niezrozumiała), nie wyróżnia się muzyka Danny'ego Elfmana (tego, który stworzył soundtracki do wielu filmów Tima Burtona), nie zachwycają zdjęcia, ale reżyser nominowanego do Oscara "Fightera" udowodnił, że o miłości można opowiadać ciekawie. W "Poradniku pozytywnego myślenia" bawi i wzrusza, gra na emocjach widza, zaskakuje błyskotliwymi dialogami i udowadnia, że z mało oryginalnej historyjki można zrobić naprawdę dobry film.

W każdym z nas jest odrobina wariata, czasami wymykamy się zasadom i konwenansom. I nie ma w tym niczego złego. Po dwóch godzinach spędzonych z bohaterami komediodramatu Davida O. Russela trudno dojść do innego wniosku. Byle mieć w sobie też choć odrobinę pozytywnego myślenia. Ono potrafi zdziałać cuda.

Danny Elfman "With A Beat"

Akademia Filmowa nominowała "Poradnik pozytywnego myślenia" w ośmiu kategoriach:
Najlepszy film (Bruce Cohen, Donna Gigliotti, Jonathan Gordon)
Najlepszy aktor pierwszoplanowy (Bradley Cooper)
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa (Jennifer Lawrence)
Najlepszy aktor drugoplanowy (Robert De Niro)
Najlepsza aktorka drugoplanowa (Jacki Weaver)
Najlepszy reżyser (David O. Russell)
Najlepszy scenariusz adaptowany (David O. Russell)
Najlepszy montaż (Crispin Struthers, Jay Cassidy)

polski zwiastun

Ocena 8/10

Pozostałe oscarowe notki:
[1/9] "Życie Pi" (Ang Lee)
[2/9] "Bestie z południowych krain" (Benh Zeitlin)
[3/9] "Django" (Quentin Tarantino)
[4/9] "Operacja Argo" (Ben Affleck)
[5/9] "Miłość" (Michael Haneke)
[6/9] "Lincoln" (Stephen Spielberg)
[8/9] "Nędznicy" (Tom Hooper)
[9/9] "Wróg numer jeden" (Kathryn Bigelow)

36 komentarzy:

  1. Widzę, że ocenę dałyśmy taką samą, a i nasze odczucia są zbieżne. Trzymam kciuki za Jennifer Lawrence i mam nadzieję, że De Niro nie wygra, bo ja chcę zobaczyć jak Waltz odbiera nagrodę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akademia po prostu MUSI uwzględnić nasze głosy. ;)
      Jeszcze tylko nie wiem komu dać główną nagrodę, bo komu nie, to już wiem na pewno. :)

      Usuń
  2. Jakoś jestem sceptyczna wobec tego filmu. Obawiam się, że nic nowego nie wnosi, a emocje jakie wywołuje to trochę za mało, bo podobnych można doświadczyć oglądając inne filmy. Może się mylę, ale na tę chwilę nie ciekawi mnie zbytnio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podchodziłam do niego dokładnie z tymi samymi obawami, ale ogromnie się cieszę, że jednak go obejrzałam. Fakt, nie ma tu odkrywczej fabuły ani przesłania, które zwala z nóg. Zakończenie też nie zaskakuje. I teoretycznie to są minusy, które zwykle dla mnie dany film skreślają. Ten jednak ma w sobie tyle emocji i jest tak dobrze zagrany, że szybko przestałam zauważać, że gdzieś, kiedyś widziałam podobne historie.

      Usuń
    2. W takim razie postaram się przemóc i w wolnej chwili obejrzeć :)

      Usuń
    3. Tylko nie zapomnij: co złego, to nie ja. =)

      Usuń
  3. Sama dzisiaj napisałam na swoim blogu kilka słów na temat "Poradnika pozytywnego myślenia". To film, który być może nie wnosi nic specjalnego, ale przyjemnie się go ogląda. Oczywiście doceniam tutaj przede wszystkim rolę Bradleya Coopera, który kojarzył mi się dotąd tylko z "głupkowatymi rolami komediowymi" :) Ogólnie - nie jest źle, ale mogło być lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz pójdę poczytać. :)

      Otóż to, nie jest odkrywczy, nie zaskakuje, ale ogląda się bardzo fajnie. Nie spodziewałam się dobrego filmu, więc jestem zadowolona z seansu. Dostałam więcej niż oczekiwałam. :)

      Usuń
  4. Od dawna zbieram się, żeby napisać coś o "Poradniku pozytywnego myślenia" i jakoś nie mogę. Zgodzę się, że to film świetnie zagrany - nominacje dla Lawrence, Coopera i de Niro są jak najbardziej zrozumiałe, ale filmowi raczej nie wróżę Oscara za najlepszy film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowanie nie jest oscarowy film i mocno by mnie zdziwiła nagroda, ale oglądało się przyjemnie. Za Lawrence mocno trzymam kciuki. :)

      Usuń
  5. Coopera lubię. Jest przystojny, ma powalający uśmiech, gra nieźle - i, choć dotychczas widziałam go głównie w rolach komediowych (choć "Jestem Bogiem" ostatecznie jest chyba komedią dramatyczną?;)) sądzę, że ma gość potencjał. To taki następny Butler, pojawi się w wielu obrazach, potem zniknie, potem znowu wyskoczy... Nie wiem, ale nie wróżę mu kariery takiej, jak choćby Pitt, wydaje mi się, że nie do końca ma "jaja", tzn. sądzę, że mało jest aktorów, którzy potrafią zagrać niemalże WSZYSTKO (i w kwestii Pitta jako dowód przytaczam "12 małp" - psychol, "Przekręt" - Cygan bokser ze śmiesznym akcentem, "Fight club" - ostry, też psychol w zasadzie i np. "Wichry namiętności"). Rany, znowu offtop.... Ann, wybacz. Wracając do filmu: nie widziałam! zobaczę! Oskar? Raczej nie! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim Pitt jest dużo lepszym aktorem, no i gra w ambitniejszych filmach. Cooper raczej zostanie aktorem komediowym, co jakiś czas trafiając do ciut ambitniejszej produkcji, ale nadal pozostających raczej kinem rozrywkowym. W "Poradniku..." zagrał bardzo dobrze, ale Jennifer i tak zostawiła go w cieniu. ;)

      Ogląda, oglądaj, Offtopie jeden. :P

      Usuń
    2. Lepszym i przystojniejszym. No. Choć starawy już ;(

      Usuń
    3. Oj tam, nie wiem jak Ty, ale ja też nie młodnieję. :P

      Choć kurcze, fakt. Ci do których się niedawno wzdychałyśmy już tacy jacyś pomarszczeni. Czas przerzucić się na młodsze pokolenie. =)

      Usuń
  6. Film był cudowny. Może nie Oscarowy bo to "nie ta liga", ale mimo wszystko. Trzymam za to kciuki za nagrody dla Lawrence i Coopera.
    No i nie mogę się doczekać pierwowzoru książkowego. Swoją drogą, cudownie, że Otwarte go wydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za Lawrence też trzymam kciuki. Cooper prawdopodobnie przegra z Day-Lewisem lub Jackmanem. I szczerze mówiąc mam nadzieję, że tak będzie.

      O, nawet nie wiedziałam. Też chętnie przeczytam.

      Usuń
  7. Worek do biegania jest zabójczy :)
    Ten film nie do końca mnie do siebie przekonuje, ale myślę, że kiedyś go obejrzę. Do kina wybrałabym się raczej na "Lincolna".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki niemu szybciej się chudnie. :P

      Na "Lincolna"? Serio? ;)

      Usuń
  8. Oglądałam kilka dni temu i...? Moim zdaniem to "halo" z Oscarami dla tego filmu jest przesadzone...Więcej niebawem w mojej recenzji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie przesadzone. "Poradnik..." to przesympatyczny film, świetnie się go ogląda, ale oscarowym bym go nie nazwała.

      Usuń
  9. Strasznie ciekawi mnie ten film. Koniecznie muszę go obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądaj, oglądaj. A potem podziel się wrażeniami. :)

      Usuń
  10. Lubię kiedy dany film wywołuje wulkan emocji, dlatego jestem żywo zainteresowana powyższym filmem. Cieszę się również, że gra aktorska jest rewelacyjna, czyli widzę, że same plusy zbiera "Poradnik pozytywnego myślenia". Jestem w takim razie zdecydowanie na tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minusy też są, ale warto ten film obejrzeć. To jeden z tych sympatycznych, niegłupich obrazów, które ogląda się przyjemnie, choć raczej nie wnoszą niczego odkrywczego.

      Usuń
  11. Co dobrego może przynieść pozytywne myślenie? No proszę... :P Lubię De Niro, ale raczej nie oglądam filmów ze względu na obsadę. A scenariusz tak średnio mi przypadł do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nie próbowałam. :P
      Ale Lawrence jest tak uroczo wredna... Za to końcówka Ci się nie spodoba. Nawet ja się nieco skrzywiłam. =)

      Usuń
    2. No, to mnie stanowczo przekonało. :P Chyba, że obejrzę do połowy. :P

      Usuń
    3. Nie, nie, nie. Wyłącz na jakieś 10 minut przed końcem. :P

      Usuń
  12. Jeeeej, Jennifer :D! Ona po prostu musi to wygrać... a jak nie to...
    Dajcie mi tylko scyzoryk to posiekam nim wszystkich, którzy w nią nie wierzyli... i nie będę tego żałował ;).
    Makabrycznie, ale prawdziwie, zaręczam Ci :D!

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie zdziwiła nominacja dla Jacki Weaver, według mnie jest bezbarwna, drugi plan należy zdecydowanie do Roberta De Niro :) Cooper na pewno Oscara nie dostanie, możliwe że Day Lewis również, bo najlepszy jest ponoć Joaquin Phoenix (tak słyszałem, bo "Mistrza" jeszcze nie widziałem). Jennifer Lawrence - rewelacyjna, po obejrzeniu filmu koniecznie musiałem obejrzeć jej poprzednią nominowaną kreację, w "Do szpiku kości", i także jest w nim świetna. W planach mam jeszcze "Igrzyska...", które jakoś wcześniej przegapiłem.
    Co do samego filmu Russella - bardzo dobry według mnie, potrafi rozbawić i wzruszyć, no i świetnie się go ogląda. Czy dostanie Oscara? W najważniejszej kategorii pewnie nie, ale skoro wśród nominowanych reżyserów nie ma ani Bena Afflecka ani Quentina Tarantino to wolałbym, żeby nagrodę zgarnął David Russell.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy De Niro, zwłaszcza w takim wydaniu, trudno nie wyglądać bezbarwnie. :P
      "Mistrza" też nie widziałam (co wkurza mnie strasznie), ale stawiam na Day-Lewisa lub Jackmana. Na tego drugiego może nawet bardziej. W zwycięstwo Coopera też nie wierzę, za to w wygraną Lawrence i owszem. Jest niesamowita! Dwa lata temu nie miała wielkich szans na statuetkę, ale wierzę, że w tym roku ją docenią.

      W reżyserii jest jeszcze Haneke. Co prawda ciężko mi uwierzyć, że Akademia nagrodzi "obcego", ale bardzo bym tego chciała. Należy mu się to zwycięstwo - i za ten film, i za wcześniejsze.

      Usuń
  14. Mam ochotę obejrzeć ten film, chociażby ze względu na tytuł :) I chyba się wybiorę. Po "Drogówce" to dobra alternatywa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dla odmiany chętnie zobaczyłabym "Drogówkę", ale poczekam na dvd.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.