Haruki Murakami Zniknięcie słonia Wyd. Muza S.A. 2012 376 s. |
Zniknięcie słonia to zbiór siedemnastu opowiadań, które w Japonii ukazały się dość dawno, w dwóch tomach Dzieł zebranych Harukiego Murakamiego (pierwszy zawiera teksty z lat 1979-1989, drugi zaś z lat 1990-2000). Cierpliwość polskiego czytelnika została wystawiona na ciężką próbę. W końcu w listopadzie ubiegłego roku i my doczekaliśmy się przekładu. Czy warto było tyle czekać? O tym za moment.
Każdy wierny czytelnik prozy Murakamiego szybko zauważy, że w kolejnych wydanych tytułach pojawiają się podobne motywy. Nie inaczej jest w przypadku opowiadań ze zbioru Zniknięcie słonia, w których można znaleźć ślady jego fascynacji muzyką, kotami czy słabość do... uszu. Są tajemnicze telefony, zagadkowe kobiety, samotni mężczyźni, niewyjaśnione zniknięcia.
Zawsze gdy sięgam po prozę przyszłego Noblisty (po seansie Poradnika pozytywnego myślenia postanowiłam podjąć próbę wykrzesania z siebie odrobiny optymizmu) uderza mnie w niej motyw samotności. Bohaterowie Harukiego Murakamiego to zwykle mieszkańcy Tokio, wielomilionowego miasta, w którym wśród wielu ludzi trudno znaleźć takiego, z którym łatwo znaleźć wspólny język. W tym kontekście nie dziwi historia bohatera Komunikatu kangura, który dzieli się swoimi przemyśleniami z kobietą, która złożyła w jego filmie pisemną reklamację. Nasz bohater nigdy owej pani nie widział, a swe wynurzenia nagrywa na taśmie. Jak silne musi być poczucie odosobnienia, że skłania człowieka do takich działań? Jak dalecy muszą być ci, którzy powinni być bliscy, że w obcych szukamy powierników, z nieznajomymi dzielimy się nie tylko tym co błahe, ale także tym co istotne? W prozie Murakamiego często jedna samotność przyciąga inną. Bohaterowie przypadkiem trafiają na wspólne ścieżki. Często oboje mają poczucie inności i tylko w swoim towarzystwie nie boją się odsłonić swych uczuć czy oryginalnych przemyśleń.
Narracja jest pierwszoosobowa, często ma formę monologu. Z potoku słów, niekiedy złudnie bezsensownych wyłania się wiele prawd. W historiach nieprawdopodobnych i absurdalnych, pozornie oderwanych od rzeczywistości, tylko uważny czytelnik wychwyci sens. Ale czy będzie to właśnie ta pointa, którą chce nam przekazać autor. Mam wrażenie, że wygrzebujemy z tych tekstów odbicie nas samych, naszych lęków, oczekiwań, nadziei. Znalazłam siebie w kilku opowiadaniach. Ot, choćby Sen, a właściwie bezsenność. Opowieść kobiety, która nie śpi od siedemnastu dni. Przychodził wieczór, kładłam się do łóżka i myślałam 'No, idę spać'. A wtedy - jakby to był odruch warunkowy - całkowicie się rozbudzałam. Bardzo się starłam, ale nie mogłam usnąć. Im bardziej uświadamiałam sobie, że powinnam spać, tym bardziej czułam się rozbudzona. (...) Dopiero przed świtem udawało mi się trochę zdrzemnąć. Nie był to jednak prawdziwy sen. Czubkami palców wyczuwałam lekko jego krawędź. I świadomość miałam rozbudzoną. (...) Ta niekompletna senność ciągnęła się całymi dniami. Myśli miałam zawsze zamglone. (...) Chciałam po prostu paść jak długa i głęboko zasnąć. Ale nic z tego. Przebudzenie było zawsze tuż obok. Ciągle czułam jego chłodny cień. Cień mnie samej. To dziwne, myślałam w półśnie. Jestem w swoim własnym cieniu.[1] Znacie to? Ja znam doskonale
bohaterowie Murakamiego często słuchają muzyki,
ot choćby Roberta Planta,
tu w utworze Big Log
Bohaterem Murakamiego może być każdy. Pracownik działu kontroli jakości, albo kancelarii prawniczej. Młoda mężatka i stary kawaler. Rutyniarze na etacie i wolni strzelcy, błąkający się po ulicach w poszukiwaniu natchnienia. Pewnego dnia ich w ich dotychczasowe życie wkracza inność. Czasami niezwykłe zdarzenia prowokuje drobiazg, jakiś telefon albo przypadkowe spotkanie. I nagle przestaje być zwyczajnie. W życie wplata się odrobina szaleństwa. Sen miesza się z jawą. Znany nam realizm staje się realizmem magicznym. Proza Murakamiego właśnie taka jest. Spotykają się w niej różne wymiary. Nic nie jest oczywiste i niczemu nie wolno się dziwić. Można pytać i szukać sensu lub dać się porwać fali. Siłą prozy Japończyka jest jego umiejętność balansowania pomiędzy fikcją a rzeczywistością. W świecie zbudowanym z metafor często ciężko oddzielić jedno od drugiego. Nie ma to zresztą najmniejszego sensu. Ten typ tak ma. Miesza, bawi się stylami, tworzy metaforyczne korytarze, którymi prowadzi nas w przepastne komnaty wyobraźni. Tam można spotkać TV People, którzy zjawiają się znienacka zostawiając nie wiadomo po co telewizor lub tańczącego karła, poszukiwanego przez władze Japonii. Czy niesamowite postaci to element fantastyki czy też zwykła przenośnia, na to pytanie autor nie odpowiada.
Obok osobliwego łączenia dwóch światów, w twórczości Murakamiego pociąga mnie jej wieloznaczność. Autor nie daje zbyt wielu wskazówek, w zależności od naszej tolerancji na rzeczy nadprzyrodzone, będziemy doszukiwać się w kolejnych warstwach jego prozy prostych wyjaśnień lub fantastycznych elementów nie wymagających dalszych interpretacji. Czy nagły atak głodu, który zmusza pewne małżeństwo do napadu na McDonalda jest tylko wyssaną z palca opowieścią, która nie ma żadnego znaczenia czy jednak głód fizyczny jest tu tylko metaforą? Znacie to uczucie, kiedy nagły impuls każe wam wstać i zrobić coś, choćby i szalonego, co pozwoli wam zaspokoić jakieś pragnienie? Znacie to? Moja odpowiedź brzmi tak jak poprzednio. Ja znam.
projektem okładki zajęła się Anna Pol (jak widać, zniknięcie słonia jest niezaprzeczalnym faktem) |
Zbiór Zniknięcie słonia zawiera zarówno opowiadania opierające się głównie na realizmie jak Sprawa rodzinna czy Komunikat kangura lub zdecydowanie nasycone fantastyką, wśród których jest Zielony zwierz i Tańczący karzeł. Jest tu także tekst, który stał się punktem wyjścia do napisania najlepszej moim zdaniem powieści w dorobku autora, czyli Kroniki ptaka nakręczaca[2]. W świecie Murakamiego bywa zabawnie, ale i nostalgicznie, tajemniczo lub absurdalnie. Wszystko to, co tak charakterystyczne dla jego twórczości, znajduje się w Zniknięciu słonia. Dla wielbicieli Harukiego, będzie to kolejna wyprawa do dobrze znanego, acz ciągle pełnego zaskoczeń, świata japońskiego pisarza. Dla tych, którzy pierwszy raz sięgną po jakąkolwiek jego książkę, ten zbiór stanowić będzie próbkę tego, czego mogą spodziewać się w powieściach, gęstych od niedopowiedzeń, metafor, balansujących na krawędzi jawy i snu, zdecydowanie lepiej oddających możliwości pisarskie Japończyka oraz jego fascynującą wyobraźnię.
Na tym zbiorze kończy się na razie moja przygoda z Harukim i jego prozą. Pozostaje mi oczekiwania na kolejne tłumaczenia, po które z obłędem w oczach pobiegnę do księgarni. Odstawiam książkę na półkę, a tymczasem raz dziennie przylatuje ptak nakręcacz i nakręca sprężynę świata[3], świat się kręci, życie leci, a my z sercami i duszami otwartymi na inność, bądźmy gotowi na kolejną dawkę oniryzmu w wydaniu japońskim.
Zniknięcie słonia dołączyło do kolekcji (na zdjęciu nie ma pierwszego tomu 1Q84 - ten tytuł powędrował do osoby, w której próbuję zaszczepić miłość do prozy Murakamiego; z powodzeniem!) |
---
[1] Haruki Murakami, Zniknięcie słonia, przeł. Anna Zielińska-Elliott, wyd. Muza S.A., 2012, s. 83-84.
[2] mowa o opowiadaniu Ptak nakręczacz i wtorkowe kobiety
[3] Haruki Murakami, dz. cyt, s. 37.
Lubię takie powieści, z chęcia bym się z nią zapoznała.
OdpowiedzUsuńTo opowiadania, ale nadal warte przeczytania. ;)
UsuńIle recenzji tej książki tyle opinii. Murakamiego znam słabo, chyba najpierw przeczytam "Kronikę ptaka nakręcacza", a potem zabiorę się za słonia:)
OdpowiedzUsuńWierzę, bo to nie jest taka literatura, która spodoba się każdemu. "Kronikę..." polecam z całego serca. W dłuższych tekstach Murakami jest o wiele lepszy niż w opowiadaniach.
UsuńMurakami jest dość specyficzny, trochę się boję jego książek. Czytałam trzy powieści, niby mi się podobały, ale chyba nie do końca zrozumiałam, co autor chciał przekazać. Nie jestem pewna, czy chcę ryzykować z kolejną lekturą. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAno jest specyficzny. I wydaje mi się, że nie da się tak do końca zrozumieć tego, co autor miał na myśli. Moim zdaniem Murakamiego można odczytywać na różne sposoby i każdy znajdzie w nim coś innego. O ile oczywiście zechce szukać.
UsuńPiekny zbior Murakamiego!
OdpowiedzUsuńPrzede mna jeszcze dwie ksiazki Murakamiego, ktore mam na polce, ale tej, o ktorej piszesz nie mam w swoich zbiorach. Nie pobiegne tez jej kupic, bo zwyczajnie gdzies sie rozmijam z tym pisarzem, nie trafia do mojego serca tak, jak do Twojego. Pieknie o nim piszesz.
Ja na razie mam "separacje" z tym autorem, musze troche odetchnac i nabrac dystansu.
Dziękuję! Nie da się ukryć, że to duma mojej biblioteczki. :)
UsuńSeparacja jest wskazana. Chyba nawet taka zakręcona na punkcie tego pisarza osoba jak ja, nie dałaby rady przeczytać zbyt wielu jego powieści w krótkim czasie.
Uwielbiam tego autora, więc z chęcią przeczytałabym tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Czytaj koniecznie. Na pewno się nie rozczarujesz. :)
UsuńMimo, że jest to kolejny zbiór opowiadań (jak na razie mam dość zbiorów) to jednak chyba we mnie też zaszczepiłaś powoli rozwijającą się miłość do tego autora ;). Naprawdę ciekawie się zapowiada :P.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Melon
PS: Skłamię mówiąc, że Ci nie zazdroszczę tej kolekcji Murakamiego. (KONIEC KŁAMANIA) Jest obłędna :D!
Zawsze możesz zacząć od innej książki, niekoniecznie od opowiadań. "Kafka nad morzem" jest dobry na początek. :)
UsuńTwoja zazdrość napełnia mnie dumą. :P
Z chęcią bym się z nią zapoznała:)
OdpowiedzUsuńWięc się nie wahaj, po prosu przeczytaj. :)
UsuńChyba jeszcze jestem za głupi (ta, jakbym w przyszłości miał nie być...) na książki Murakamiego. Może kiedyś spróbuję, ale cudów się nie spodziewam. Jestem gotów postawić całkiem duże pieniędze na to, że mi się nie spodoba. Jeżeli spróbuję to tylko po to, żeby ktoś mi nie zarzucił, że jestem zamknięty na poważniejszą literaturę :)
OdpowiedzUsuńEee... Nie wydaje i się, żebym była szczególnie mądra, a Murakamiego bardzo lubię. Tu nie mądrość potrzebna, a wyobraźnia. :)
UsuńI znowu kusić mnie tym Panem. Czeka grzecznie na półce na swoją kolej. Na razie muszę uporać się z książkami od koleżanki. Pożyczyła mi trylogię, którą mam oddać z początkiem marca. Przeczytałam dopiero pierwszy tom. Zostały dwa, każdy po 600 stron, a ja jestem zajęta tonięciem pod notatkami z historii. To się źle skończy, coś czuję :P
OdpowiedzUsuńNa razie więcej kusić nie będę, bo już nie mam co czytać. :(
UsuńCzytanie zamiast nauki. Brzmi bardzo znajomo. ;)
Nie wiem, czy kiedykolwiek przekonam się do niego. Chociaż to o zasypianiu jest takie znajome... :P
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jak można nie chcieć czytać o Człowieku Owcy albo powietrznej poczwarce. =)
UsuńPrzede mną jeszcze wiele książek Murakamiego do przeczytania, z czego bardzo się cieszę. Po ten zbiór też na pewno sięgnę, ale najpierw powieści :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się cieszysz, ale i przy okazji trochę Ci zazdroszczę, bo pamiętam jak wciągnęła mnie pierwsza powieść i jak cieszyłam się, że tyle jeszcze przede mną.
UsuńUwielbiam Murakamiego! :) Przeczytałam wszystko. Trzymałam kciuki, gdy przydzielano literacką Nagrodę Nobla, szkoda, że nie dostał. Na moim blogu też opisałam ten zbiór opowiadań. Szkoda, że tak kiepsko edytorsko wydano tę książkę. Murakami na to nie zasłużył. Czytając, miałam dużo skojarzeń z Mrożkiem. Opowiadania mi się bardzo podobały. :)
OdpowiedzUsuńWięc rozumeisz mój ból po odłożeniu ostatniego tomu. ;)
UsuńTeż trzymałam kciuki za Nobla. Niestety nie wyszło, ale za rok zamierzam ściskać je jeszcze mocniej. Idę poszukać Twojej recenzji. :)
Nie znam niestety twórczości Murakamiego i trochę się go obawiam, bo słyszałam, że jest to bardzo specyficzny autor. Mimo wszytko będę chciała w niedalekiej przyszłości sięgnąć po dzieła tego pisarza.
OdpowiedzUsuńTo, że specyficzny to się zgadzam, ale przez to intrygujący i wart poświęcenia czasu choć na jedną z jego książek.
UsuńCzytałam tylko "Norwegian Wood" i tak, już wiem, że to nie jest reprezentatywna powieść jeśli chodzi o dorobek Murakamiego;) Ale nie wykluczam, że nie sięgnę po inne jego książki. "Zniknięcie słonia" zainteresowało mnie z tego względu, że bardzo lubię opowiadania. Dobre opowiadania. Czyli dokładnie to, co powinnam w tym zbiorze znaleźć;)
OdpowiedzUsuńKtoś Cię bardzo mądrze uświadomił. :P
Usuń"Zniknięcie słonia" też jest dobre na drugi pierwszy raz. ;) W końcu zawiera najczęściej pojawiające się elementy twórczości pisarza, choć nie pozwala mu w pełni rozwinąć skrzydeł.
Pana nie znam... ale przekonujesz, jak zwykle ;) Niezła kolekcja! Już samo to sugeruje, że warto się z panem poznać bliżej ;) Nie spać przez 17 dni - tak można? Kojarzy mi się z "Fight clubem". Eh, dopisuję.
OdpowiedzUsuńTaż to moja miłość jest, moje literackie oczko w głowie. ;) Nie śmiem mocniej zagadywać, bo wiem, że nie każdemu się spodoba, ale warto choć spróbować.
UsuńU Murakamiego można dużo więcej, niż tylko nie spać. :P
No, dobra. Przez Ciebie zaskoczę teraz bibliotekarkę, prosząc o coś tak ambitnego. Gdy ostatnio brałam "Zabić drozda", to dziwnie się na mnie patrzyła, choć pewnie uznała, że pożyczam dla sąsiadki albo dla szpanu. ;)
UsuńTrzeba było powiedzieć, że tytuł Ci się kojarzy z serią tajemniczych zbrodni dokonywanych przez szalonego ornitologa. :P
UsuńHahaha, tak, to by pasowało, odkąd w Puszczy mamy problemy z ekologami ;)))
UsuńJak już napiszesz książkę, to poproszę o egzemplarz z autografem (napisanym krwią ekologa).
UsuńOooo, ale by mnie szanowali we wsi :P
UsuńTzw. "respekt na dzielnicy". :P
UsuńI wójtowa by się ze mną na kawę umawiała. Straszny babsztyl, swoją drogą.
UsuńUuu... To się lepiej zastanów, czy Ci się taka kariera opłaca. ;)
UsuńNie znam Murakamiego, ale bardzo chciałabym poznać :) Tylko jakoś nam nie po drodze i nie wiem za bardzo, od której książki mam zacząć, żeby się nie zrazić. "Zniknięcie słonia" jako, że są to opowiadania pozostawię sobie na później:))
OdpowiedzUsuńAleż to bardzo proste. Od "Kafki nad morzem", albo jeśli nie straszna Ci głęboka woda, to od najlepszej powieści pisarza, czyli "Kronika ptaka nakręcacza". :)
UsuńDzieki:-)
UsuńAleż proszę. :)
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńPodrzucam kolejną recenzję do wyzwania.
"Klub Wrednych Matek" - Joanna Opiat - Bojarska
http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2013/02/170-klub-wrednych-matek-joanna-opiat.html
Dopisana.
UsuńNa razie wiele słyszałam, ostatnio w nowościach w bibliotece nawet sprowadzili tę pozycję, ale niestety ktoś mnie ubiegł. Mam zamiar zacząć czytać od 1Q84, ale nie wiem czy to dobry początek?
OdpowiedzUsuń"1Q84" to trzy tomy (taki kaprys naszego wydawcy), więc nie wiem czy to dobry początek. Chyba lepiej zacząć od czegoś jednotomowego, ale jeśli nie robi Ci to różnicy i masz dostęp do trzech części, to nie jest to najgorszy wybór. Na początek zawsze polecam "Kafkę nad morzem", ale tak naprawdę każdy wybór jest dobry, o ile nie będzie to niereprezentatywne "Norwegian wood" lub najsłabsze "Wszystkie boże dzieci tańczą".
UsuńNo i warto pamiętać, że Murakami jest o wiele lepszy w powieściach niż w krótkich formach.
Przypuszczam, że sięgnę po tę książkę, ale przygodę z Murakamim wolę rozpocząć od powieści, a nie opowiadań. "Kafkę nad morzem", co prawda, zaczęłam czytać, ale po 200 stronach odłożyłam na półkę i postanowiłam nie wracać do niej nigdy więcej. Zatem na początek chyba "Kronika ptaka nakręcacza" ^^
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie - wiesz, że w kwietniu ukaże się jego kolejna książka? Po japońsku, ale pewnie Muza i tłumaczka zrobią wszystko, aby i w Polsce wydać ją możliwie jak najprędzej :)
Och, ojej - jęk zawodu na wiadomość o Twoim rozczarowaniu "Kafką...". Próbuj dalej, jak nie "Kronika..." to może właśnie "Zniknięcie słonia". Jak nie słoń, to może jednak "Norwegian wood" - zupełnie inne niż pozostałe książki autora. Jak nie "Norwegian..." to chyba już nie ma dla Ciebie ratunku. :P
UsuńA, o nowej powieści nie wiedziałam! Już mi się paszcza cieszy na samą myśl. ;)
UsuńTu nawet nie chodzi o to, że ten fragment "Kafki..." mi się nie podobał. Wręcz przeciwnie. Po prostu kiedy czytałam tę książkę, mój kot wskoczył mi na kolana, a zaraz później, ten cały Johnnie zamordował zwierzę. Nie mogłam, nie byłam w stanie czytać dalej - jakaś blokada psychiczna.
UsuńAaaaa... No teraz to rozumiem. "Kafka..." jest średnio przyjazną książką dla kotów (i najwyraźniej właścieili też; ja wtedy jeszcze kota nie miałam).
UsuńTo jednak udało Ci się pozachwalać Murakamiego ;) muszę też powiedzieć, że napisałaś bardzo ładną recenzję :) poczułam się naprawdę zainteresowana, ale potem obudził się mój rozsądek i powiedział: "ej, Ty nie lubisz niejednoznacznych i niejasnych książek". Ale myślę, że kiedyś przeczytam coś Murakamiego, żeby samej się przekonać. Może nawet opowiadania na początek to dobry pomysł? Chociaż piszesz, że lepszy jest w powieściach. Lecz to i tak dalsza perspektywa ;)
OdpowiedzUsuńJak jest okazja, to trzeba korzystać. :P
UsuńDziękuję za opinię, starałam się jak mogłam, w końcu to Murakami. O nim trzeba ładnie pisać. :)
Jest lepszy w powieściach, ale opowiadania dadzą Ci pojęcie o tym, czy taki typ literatury Ci odpowiada. Jeśli w ogóle nie, to nie ma sensu brać się za powieści, jeśli choć trochę się zainteresujesz, to jest szansa, że cała reszta twórczości też Ci się spodoba. "Zniknięcie słonia" jest dobre na początek, bo daje pojęcie o tym, co może czytelnika czekać dalej. :)
WOW!
OdpowiedzUsuńco za stosik zazdroszczę lP
Mój ci on! ;)
UsuńNie znam jeszcze twórczości tego autora, ale mam zamiar to zmienić. Tych opowiadań nie ma w mojej bibliotece, dlatego zacznę od ,Norwegian Wood":)
OdpowiedzUsuńMożna i tak. Ja jak zwykle polecałabym co innego, ale są i tacy, którzy Murakamiego pokochali zaczynając od "Norwegian wood". Grunt, żeby w ogóle zacząć. :)
UsuńW tej recenzji widzę echa swojej własnej pisanej dla LC , pomijając już sam fakt, że tytuł jest identyczny. Ale mam nadzieję, że chodzi tylko o to, że wielkie umysły myślą podobnie.
OdpowiedzUsuńHm... Nie owijając w bawełnę: sugerujesz, że korzystałam z Twojej recenzji przy pisaniu własnej? Przykro mi, jeśli tak myślisz.
UsuńPrzeczytałam z ciekawości Twój tekst. Jest kilka punktów wspólnych i tego nie da się ukryć (motyw samotności, bohater, który może być kimkolwiek, pomieszanie realizmu i fantazji), ale za nic nie uwierzę, że można przeczytać wszystkie książki Murakamiego (ja przeczytałam, podejrzewam, że Ty też, a nawet jeśli nie, to masz za sobą większość) i nie wyłowić z nich tego, co się w oczy samo rzuca.
Co do tytułu, to mogę Cię zapewnić, że to zbieg okoliczności. Niefortunny jak widać. Jeśli tak bardzo Ci przeszkadza, mogę go zmienić, w końcu Twój tekst pojawił się wcześniej, a ja w żaden sposób nie udowodnię, że się nim nie zasugerowałam.
Tyle z mojej strony.
Jejku, ale masz kolekcję. Nie wiedziałam,że tak lubisz twórczość Murakamiego. "Zniknięcie słonia" było moim pierwszym spotkaniem z tym autorem. Uważam je za bardzo udane. Książka wywarła na mnie kolosalne wrażenie. Męczyła, dręczyła i głęboko zapadła w pamięci. Mam zamiar w najbliższym czasie sięgnąć po którąś z powieści:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli opowiadania Ci się tak podobały, to powieść tym bardziej. :)
UsuńCzekam niecierpliwie na Twoją recenzję. Ciekawa jestem, którą powieść wybierzesz.
dopiero zaczynam z nim swoją przygodę więc jak przeczytam "Kafka..." to wtedy może wezmę się za tą;))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba. Ja jestem zachwycona twórczością tego autora. :)
Usuń