piątek, 30 listopada 2012

Halina Pawlowská "Dzięki za każdy nowy ranek"
W słodko-gorzkim świecie Olgi

Halina Pawlowská
Dzięki za każdy nowy ranek
Wyd. W.A.B
2008
136 stron
Czeskie kino bardzo lubię i cenię. Czeską literaturę znam niestety słabo. Ostatnio w bibliotece rzucił mi się w oczy niewielki tomik Dzięki za każdy nowy ranek Haliny Pawlowskiej. Tytuł nasunął mi skojarzenia filmowe, całkiem zresztą słuszne, ale o tym później.

Przenieśmy się do Czechosłowacji na jakieś dwadzieścia lat. Zaczynamy w latach sześćdziesiątych. Praska wiosna nie przynosi oczekiwanych zmian. Do kraju wróciły czasy niepokoju, cenzury, czystek, zwolnień opozycjonistów z pracy, likwidacji różnego rodzaju stowarzyszeń czy organizacji. W tym okresie żyje Olga i jej rodzina.

Na okładce wydawca pisze Pawlowská śmiesznie opowiada rzeczy wcale nieśmieszne. Zręcznie miesza mity rodzinne i obserwacje obyczajowe, tworząc niepowtarzalne świadectwo o życiu w czasach totalitaryzmu. A w to wszystko wplata własną opowieść o pogoni za wielką miłością.* Spodziewałam się więc słodko-gorzkiego humoru, który posłuży do przedstawienia perypetii rodzinnych jako pretekstu do pokazania czegoś głębszego, ważnego. A pozornie lekkie scenki, kryjące warstwę niełatwej prawdy historycznej, miały tylko dodatkowo podkreślać ponurość czasów w jakich żyli nasi południowi sąsiedzi.

I niby to, czego się spodziewałam, jak najbardziej można było w tej książce odnaleźć. Niestety w ilościach śladowych i nie do końca w takim wydaniu, jakiego oczekiwałam. Dzięki za każdy nowy ranek nie jest książką, która pozostanie w mojej pamięci na dłużej. 

Główna bohaterka, mimo upływu lat, nie dojrzewa. Pozostaje ta samą niezbyt mądrą dziewczynką, która lekko, zabawnie, niekiedy złośliwie, opowiada o swojej rodzinie i znajomych, przy okazji pokazując czytelnikowi kilka obrazków niewesołej sytuacji mieszkańców Czechosłowacji po roku 1968. Tego, co mnie fascynuje, czyli zmiana spojrzenia na te same rzeczy z biegiem czasu, w miarę jak człowiek dojrzewa, mądrzeje, nabiera doświadczenia, tutaj niestety nie znalazłam. A szkoda, bo anegdoty Olgi czytałam z przyjemnością. Niestety bohater, który się nie ewoluuje, szybko przestaje mnie interesować.

Humoru w tej książce nie brak i trudno nie docenić wszechobecnego komizmu sytuacji czy postaci. Język jest prosty, potoczny. Gawędziarski charakter opowieści to drugi, niewątpliwy atut tej minipowieści. Choć do kunsztu Hrabala autorce niestety daleko. Postaci są ciekawe, oryginalne. Wystarczy choćby wspomnieć ostrzyżoną niemal na zero Lenkę i jej sukienki w biało-niebieskie pasy czy zwariowanego ojca Olgi. Jednak mimo wszystko książka mnie zawiodła. Olgi nie polubiłam, a nadzieje na ciekawe drugie dno pozostały niespełnione.

Na podstawie książki powstała czarna komedia Dzięki za każde nowe rano w reżyserii Milana Šteindlera. Sam film niestety również nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Prawie trzy lata po seansie, w pamięci pozostała mi w pamięci głównie kreacja Franciszka Pieczki, który wcielił się w rolę ojca Olgi. Ot, przeciętna komedia, która chwilami bawi, ale już kilka dni po seansie trudno sobie przypomnieć poszczególne sceny.


Fragment filmu

Tym razem czeski humor okazał się atutem niewystarczającym do tego, by wspomniane pozycje polecać dalej. Nasi sąsiedzi mają dużo ciekawsze dzieła w swoim dorobku.

***

* Halina Pawlowská, Dzięki za każdy nowy ranek, przeł. Dorota Kania, Wyd. W.A.B, 2008, nota wydawcy z okładki.

35 komentarzy:

  1. Może kiedyś ;)

    Zapraszam na świąteczną edycję konkursu z firmą PRYMAT : http://book-and-cooking.blogspot.com/2012/11/konkurs-z-firma-prymat-edycja-swiateczna.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisałaś.Czytałam tę książkę i pewno też coś skrobnę.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedynie przez sentyment do Czechów mogłabym przeczytać, bo twoja recenzja jakoś szczególnie ni zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czuję się winna. :P
      A przez sentyment do Czechów na pewno można spróbować z czymś ciekawszym. ;)

      Usuń
  4. A ja to Czechy uwielbiam i z miłą chęcią przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. To, że jedni marudzą, nie znaczy, że innym się nie spodoba. ;)

      Usuń
  5. Ja sobie jednak daruję.Jakoś mnie nie ciągnie do tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam w planach sięgania po inne jej książki. :)

      Usuń
  6. Hym, ja chyba nie zwracam specjalnej uwagi na ewolucję bohatera, nie zastanawiałam się nigdy nad tym... Autorki ani książki nie znam i raczej nie poznam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami też, ale akurat w tym przypadku, skoro autorka postanowiła pozwolić Oldze dorosnąć, wyjść za mąż, urodzić dziecko i rozciągnąć akcję w czasie, mogła też się postarać pokazać pewne wydarzenia z punktu widzenia najpierw małej dziewczynki, następnie nastolatki, a w końcu dorosłej kobiety. A tak - lata lecą a poziom bohaterki pozostaje ten sam.

      Usuń
    2. Słuszna uwaga. Po sobie widzę, że ludzie jednak zmieniają się z czasem ;) widocznie autorka skoncentrowała się na innych problemach i to przeoczyła ;P

      Usuń
    3. Przez to przeoczenie ja nie bardzo mogłam skoncentrować się na tych innych problemach. =)

      Usuń
  7. Czy ja ten film oglądałam? Bo tytuł wydaje mi się znajomy.
    Co do postaci - przecież niektórzy nigdy nie dorastają, powinnaś docenić realizm. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmweb milczy na ten temat. =)

      Yhm. Doceniam. Ale przecież czegoś się trzeba przyczepić. :P

      Usuń
    2. Co Ty mi tu imputujesz? :P

      Usuń
    3. Nic, to po prostu jedno z moich ulubionych hasłe. :P

      Usuń
    4. Komuś tu się język plącze. Masz jakiś płot pod ręką? Na wszelki wypadek pytam. :P

      Usuń
    5. Dziś prawdziwych płotów już nie ma! :P

      Usuń
    6. W skansenach są. Bywają nawet takie z glinianymi garnkami w stylu wczesnych kargulo-pawlaków.

      Usuń
  8. Bardzo słabo znam i czeską literaturę, i czeskie kino, zatem chętnie zapoznałabym się z "Dzięki za każdy ranek". Przygotuję się na to, iż nie jest to fantastyczna powieść, ale myślę, że jednak przeczytam ją, bo ma w sobie coś, co mnie do niej ciągnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czeska literatura też jest mi mało znana, ale filmów mogę kilka polecić. ;)

      Usuń
  9. Chyba jednak wybiorę Hrabala:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy powieść jest rozciągnięta na co najmniej kilka lat, jedną z najprzyjemniejszych dla mnie czynności jest obserwowanie jak bohater zmienia się z biegiem czasu, jak różne sytuacje zmieniają jego pogląd na świat.Skoro tego w tej książce nie znajdę, to sobie daruje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Są ludzie, którzy się nie zmieniają, ale nie przepadam za takimi ani w życiu, ani w literaturze.

      Usuń
  11. Myślałam, że tylko mężczyźni nie dojrzewają ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Raczej nie czytam czeskiej literatury. Do tej książki też nie czuję się zachęcona;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zamierzam. Nawet Szwejk jest jeszcze przede mną. A skoro czeskiej literatury nie czytasz, to sięganie akurat po tą książkę tym bardziej nie ma sensu.

      Usuń
  13. Nie wiem, jakoś nie mogę się przekonać. Lubię serię z miotłą, bo ma ciekawe okładki i od razu na nie patrząc, wiadomo, że to ta seria. Ale jakoś do tej pory nie trafiłam na ciekawe książki. Ta jakoś też mnie nie zachęca...
    Kiedyś może spróbuję, gdy książka trafi w moje ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z "Serii z miotłą" polecam książki Majgull Axelsson, Grażyny Plebanek (choć te akurat nie każdemu się podobają), "Małą Ikar", "Kamienie przodków" i "Jestem tu od wieków".

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.