Kto nie ma nic, ten nie boi się niczego stracić. Lecz ten, kto coś ma...
Bycie z Patro równało się największemu bogactwu.
Spokój, miłość... Czego można chcieć więcej?
Demokracji, tak, i jeszcze śmierci dyktatora. Ale to już zupełnie inna sprawa.
Hiszpania kręci się w błędnym kole od czasów królów katolickich: wojny, dyktatury, królowie płodzący idiotów z kuzynkami, ciotkami i siostrami przyrodnimi. Do tego Kościół, jak wieczne zakotwiczenie w przeszłości, wojskowi i kolejne wojny, więcej księży i więcej ciemnoty...[1].
Polowanie na... staruszka
Kiedyś policjant, obecnie już tylko niegroźny starzec. Mateu Galvany, lat siedemdziesiąt sześć, nagle ginie potrącony przez samochód i choćby chciało się wierzyć, że to efekt nieszczęśliwego wypadku, prawda jest jednak inna.
Pogrążona w żalu córka posyła po Miquela Mascarellego, dawnego republikańskiego policjanta, a ten zaczyna węszyć. Mateu był jego przyjacielem i mentorem, nic więc dziwnego, że były mundurowy, robi co może, by wyjaśnić sprawę jego śmierci. Komu staruszek mógł podpaść? Dla kogo stanowił tak wielkie zagrożenie, że musiał zginąć?
Miquel robi to, co wychodzi mu najlepiej bez względu na to czy działa oficjalnie, w mundurze, z odznaką i służbową bronią pod ręką czy też uprawia ryzykowną samowolkę bez uprawnień. Prowadzi śledztwo. W ten sposób natrafia na ślad czterech mężczyzn, nowych znajomych Mateu. Jeśli Mascarell odkryje co mogło łączyć emerytowanego policjanta, pracownika Kapitanii Generalnej, kardiologa, byłego lekkoatletę i kierownika drukarni, być może dowie się też, dlaczego jego przyjaciel musiał zginąć.
Jordi Sierra i Fabra, Warszawa 2016 |
Zmienić bieg historii
Katalonia znowu stawała się motorem kraju, który po raz kolejny próbował się odrodzić[2].
W czwartym tomie kryminalnej serii z Miquelem Mascarelli, kataloński pisarz Jordi Sierra i Fabra ponownie zabiera czytelników do Barcelony, tym razem akcję powieści osadzając w maju 1949 roku.
Życie w Barcelonie, choć wciąż ogromnie dalekie od ideału, nabiera tempa. Wzgórze Montjuïc porastają nędzne baraki przywodzące na myśl slumsy, ale wciąż powstają nowe budynki, asfalt i zabudowa wypierają pola uprawne, a fale emigrantów z południa kraju zdają się nie mieć końca. Hiszpania wciąż należy do wojskowych i księży, a pokonani w wojnie domowej nie mają łatwo. Niektórzy nadal nie pogodzili się z porażką. Dumni i uparci Katalończycy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Na tym tle Mascarelli prowadzi swoje śledztwo. Im dłużej węszy i wypytuje, tym wyraźniej widzi, że ma szansę zostać świadkiem czego co może zmienić bieg historii. Co więcej, sam może mieć na to wpływ.
Przegrać, ale się nie poddać
Dwa dni w maju to intryga kryminalna mocno osadzona w rzeczywistości, w Barcelonie powojennej, zranionej, ale wciąż silnej. Jordi Sierra i Fabra po raz kolejny wspaniale oddaje klimat miasta, choć tym razem nieco mniej miejsca poświęcając życiu jego mieszkańców. Intryga, którą snuje jest silnie związana z przestrzenią i czasem, a decyzje bohaterów są bez wątpienia determinowane warunkami, w jakich przyszło im żyć. Pisarz mocniej zaakcentował odrębność języka katalońskiego, tak innego od kastylijskiej odmiany hiszpańskiego jakiej wedle nowych władz powinno używać się w całym kraju (wspaniałym pomysłem było zamieszczenie na końcu powieści noty od tłumaczki, która wyjaśnia zasady wymowy katalońskiego).
W tym tomie autor silniej zaznaczył też wątek miłosny, związek Miquela z piękną Patro. Skoro doświadczony przez życie i już nie taki młody dawny policjant mógł odnaleźć miłość i szczęście we wrogim mu ustroju, może i dla ukochanego miasta jest jeszcze szansa? Może i ono odzyska wolność? Może serce Katalonii znów zacznie bić?
Seria o Mascarellim to niezawoalowana krytyka dyktatury Franco, ciekawe, choć niezbyt skomplikowane intrygi kryminalne, kadry z życia codziennego barcelończyków i klimat miejsca, którego mieszkańcy mogą przegrać walkę, ale poddać się - nigdy.
[1] Jordi Sierra i Fabra, Dwa dni w maju, przeł. Rozayla Sasor, Wyd. Albatros, 2018, s. 15.
[2] Tamże, s. 215.
Zobacz też:
Cykl z inspektorem Mascarellim
Cykl z inspektorem Mascarellim
2. Jordi Sierra i Fabra Siedem dni w lipcu - recenzja
3. Jordi Sierra i Fabra Pięć dni w październiku - recenzja
3. Jordi Sierra i Fabra Pięć dni w październiku - recenzja
Inne
Ta seria raczej nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo jest naprawdę warta uwagi.
UsuńLubię takie klimaty...zapiszę tytuł!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Super! :)
UsuńNie znam tej serii, ale chętnie to zmienię. Dopisuję ją do swojej listy. :)
OdpowiedzUsuńKolejna seria, której jeszcze nie zaczęłam. Myślę, że mogłaby mnie zainteresować :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. Szybko się czyta, a fabuła wciąga. No i to intrygujące tło... :)
UsuńWydaje mi się, że właśnie ta cała otoczka wokół jest tutaj najważniejsza i daje mnóstwo klimatu...mam tą serie na oku:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze. Myślę, że się nie zawiedziesz. :)
Usuń