piątek, 20 października 2017

Tony Kososki "Widzieć więcej"
[RECENZJA]

podróżowanie autostopem


Jestem Przemek, mieszkam w Gdańsku, na Oruni, za torami. I ja, taki zwykły chłopak, taki przeciętniak, który niczym nie odstaje od innych, wróciłem właśnie z kolejnej wyprawy swojego życia. To dało mi bardzo wiele do myślenia, było jednym z punktów zwrotnych, po którym na stałe wbiłem sobie do głowy, że "ode mnie zależy, jak wygląd moje życie" i tylko ja mogę je zmienić. Wciąż będąc takim samym jak inni, ale z ogromną wiarą w siebie i chęciami do ciężkiej pracy, aby osiągnąć postawione sobie cele. Bez żadnej magii[1].



Podróż zmienia



Z Gdańska do Portugalii, z Portugalii do Rio de Janeiro, a dalej już głównie autostop. Dokąd? Przez Brazylię do Boliwii i Peru. O tym etapie możecie poczytać w książce Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę. Ale Tony Kososki (tak, Tony Kososki, bo spróbujcie namówić obcokrajowca, żeby powtórzył prawdziwe nazwisko autora, czyli Przemka Śledziaka) nie zakończył tej przygody w Peru. Ruszył dalej, przemierzając autostopem Ekwador, Kolumbię i Wenezuelę.

Po co? By Widzieć więcej.

I faktycznie. Więcej widzi, więcej doświadcza, więcej refleksji go też dopada i nie da się ukryć, że jego druga książka jest od debiutu dojrzalsza. Może nieco mniej zwariowana i humorystyczna, ale to wcale nie zarzut, choć tym mnie przecież ujął w poprzedniej książce.

To już nie "tylko" opowieść chłopaka, który ruszył na wprost przygodom, który opuścił strefę komfortu, by ze skromnym budżetem poznawać świat jednocześnie pełen piękna i pułapek, ale też spora dawka życiowych przemyśleń. Bo podróż sprzyja refleksjom. Uczy. Otwiera oczy. Jest sprawdzianem. Pozwala wykształcić w sobie wiele pozytywnych cech. A często wręcz odkryć siebie na nowo. 




Podróż uczy



Nie ma tu myśli wielce odkrywczych, ale jest próba zwrócenia uwagi na kilka pozornie prostych spraw, o których łatwo zapominamy w codziennym życiu. Wartości, które giną w natłoku "muszę", "powinniśmy", "należy", "pragnę". Tony Kososki obserwuje wenezuelskich rybaków i snuje refleksje na temat chęci posiadania, gonitwy za luksusem.

Czy goniący za dobrami materialnymi, żyjący w dostatku, ale stale poszukujący sposobów, by ów dobrobyt poprawić są rzeczywiście w lepszej sytuacji niż ci, którzy posiadają wprawdzie niewiele, ale żyją spokojnie, a na dobra materialne patrzą pod kątem ich praktyczności? Czym jest bogactwo? Zbiorem przedmiotów czy doświadczeń? Czym szczęście?

Takie pytania i myśli dopadają kogoś, kto zderzając się z różnymi kulturami i stylami życia dostrzega na jak wiele sposobów można zdefiniować ważne dla każdego człowieka pojęcia, na jak wiele sposobów żyć czy być szczęśliwym. I jak istotne jest to, by żyć w zgodzie z sobą, rozumieć zamiast oceniać, robić to, co się kocha. 

Czasami poczynione obserwacje przenosi na grunt europejski, polski, porównuje, analizuje. Innym razem dzieli się przemyśleniami o samym podróżowaniu. Czasem bywa tak, że nic się nie dzieje, innym razem za darmo dostajesz lekcje i przeżywasz rzeczy, które zmieniają twoje życie. Twój mózg musi wiecznie pracować, bo nigdy nie wiesz, co cię czeka, i rozwija się, tylko gdy jet ćwiczony. Przestajesz oceniać i wierzyć w to, co się wydaje, zamiast tego zaczynasz słuchać tego, czego inni nie mówią, widzisz to, czego nie pokazują, zadajesz pytania, potrafisz przyjąć inny punkt widzenia, a kiedy trzeba, jesteś w stanie powiedzieć "sprawdzam"[2]




Podróż pozwala spełnić marzenia



Wiedzieć więcej to jednak przede wszystkim wciągająca relacja z podróży. Przemierzanie autostopem państw Ameryki Południowej do nudnych nie należy. Tony Kososki stawia sobie kolejne wyzwania i krok po kroku spełnia marzenia. Próbuje krokodylego mięsa, larw w stanie martwym i jak najbardziej żywotnym. Tropi anakondę i poluje na krokodyle. Ogląda walki kogutów i sprawdza, czy na równiku da się postawić jajko na gwoździu. Wpatruje się nocą w niebo, by obejrzeć niezwykłe zjawisko Relampago del Catatumbo, a na lody idzie do lodziarni, której właściciel stworzył w sumie ponad 870 różnych smaków lodów.

Zachwycają go miejsca i ludzie, ale bywają i trudne momenty. O nich także pisze. A to kierowcy ignorują autostopowicza, to złodziejaszek połakomi się na jego telefon, to aparat fotograficzny odmawia współpracy. Choć stara się podróżować bezpiecznie, unika nocnych spacerów po miastach, a noclegu często szuka u strażaków, nie zawsze udaje mu się uniknąć kłopotów. Noc w wenezuelskim areszcie zapamięta z pewnością na długo. O odwiedzanych miejscach pisze szczerze, bez względu na to, czy wiążą się z zachwytem, rozczarowaniem czy niepokojem. Opowiada o poznanych ludziach, o tym co w ich kraju piękne i co niekoniecznie dobrze funkcjonuje. Oprócz rajskich plaż są też niebezpieczne zaułki Ekwadoru, narkotykowy problem Kolumbii czy wenezuelski kryzys.




Podróże nie muszą być drogie



Tony Kosowski podróżuje niskobudżetowo. Niemal za jeden uśmiech. Pomagają mu ludzie. Ten go nakarmi, tamten sięgnie do portfela, ktoś inny zapewni nocleg. Nie zawsze jest łatwo, ale zdeterminowany podróżnik mocno trzyma się swojej decyzji o maksymalnym ograniczeniu wydatków. Nawet, jeśli przez to jego menu ogranicza się do mango.

Językowo książka na łopatki nie kładzie, ale paradoksalnie dzięki tej językowej potoczności i przy okazji szczerości wypowiedzi, czyta się ją świetnie. Jeśli więc szukacie książek podróżniczych, jeśli potrzebujecie dowodu na to, że warto podążać za marzeniami lub macie ochotę na kilka wieczorów przenieść się do Ameryki Południowej, książki Kososkiego polecają się uwadze. 

Moją pierwszą książkę, Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę, pisałem, aby zachęcić Was do podróżowania. Chciałem, żebyście zobaczyli, jak piękna jest przygoda, gdy opuści się cztery kąty swojej strefy komfortu. Niniejszą oddaję w Wasze ręce, aby pokazać, jak wielką wartość ma podróż. Pieniądze, które zarobiliście, podczas gdy ja intensywnie odkrywałem siebie, są już prawdopodobnie wydane. Co po nich zostało?[3]




Tony Kososki
Widzieć więcej
Wyd. Muza
2017
480 stron



[1] Tony Kososki, Widzieć więcej, Wyd. Muza, 2017, s. 42
[2] Tamże, s. 286.
[3] Tamże, s. 8.

***

Zobacz też:




11 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa co autor zobaczył i co opisał w swojej książce; do jakich wniosków doszedł. Bardzo chętnie przeczytam książkę Tony'ego Kososki'ego per Przemka Śledziaka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa pozycja. Może ta potoczność języka podkreśla "potoczność" wyprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Chyba nie bardzo rozumiem co masz na myśli. ;)

      Usuń
  3. Za takimi książkami nie przepadam, ale mój Mężuś owszem :) Niebawem ma imieninki, więc... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi jakoś z Tony'm nie po drodze :/ Pierwsza książka nie do końca mi się podobała, między innymi przez potoczność języka, o której piszesz. Fajny chłopak, fajna podróż, ale ja jakoś nie mam ochoty na "Widzieć więcej".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo jednak trochę fajnych obserwacji i przygód można u niego znaleźć. Ale rozumiem, gdy styl autora nie pasuje, to książkę źle się czyta, a przecież nie o to chodzi, by się w trakcie lektury męczyć.

      A ja tymczasem mam nadzieję, że autor nadal będzie podróżował i nadal o tym pisał. :)

      Usuń
  5. Jeśli nie można podróżować samemu, to zawsze jest to dobry sposób:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I może przy okazji motywacja do tego, żeby jednak spróbować? :)

      Usuń
  6. Książka w moim typie, muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.