Moje utwory zostały przetłumaczone na ponad pięćdziesiąt języków. Szczycę się tym osiągnięciem. Bo oznacza, że zostały docenione w różnych układach współrzędnych różnych kultur. Jako pisarz jestem z tego powodu szczęśliwy i dumny. Ale sława nie daje mi pewności, że to, co robię, jest słuszne, i nie mam zamiaru tak twierdzić. To dwie różne sprawy. Bo myślę, że ciągle jeszcze rozwijam się jako pisarz i mam ciągle (prawie) nieograniczone możliwości rozwoju[1].
Skromny, stanowczy, indywidualista
Haruki Murakami. Japończyk z urodzenia, w sercu kosmopolita. Zawodowy pisarz, ale wciąż bez pewności, czy to co robi, robi dobrze. Skromny, ale stanowczy. Indywidualista. Trzyma się z boku. Nie dla niego wywiady, flesze, reflektory, a nawet rozdawanie autografów czy spotkania autorskie. Czasem spotka się z czytelnikami, głównie jednak za granicą, bo uważa, że w ten sposób promuje japońską literaturę. I że to jego obowiązek jako jej przedstawiciela. Narzucić mu cokolwiek trudno. Właściwie jest to niemożliwe. Nie pisze na zamówienie. Pisze z przekonania. O czym chce. Jak chce. Kiedy chce. Ma swój styl i rytm. Wypracowane przez lata metodą prób i błędów. Teksty redaguje wielokrotnie, choć twierdzi, że jako niedoskonały człowiek nie może napisać doskonałej książki. Jego pierwszym czytelnikiem jest żona. I to jedynie z nią potrafi się zażarcie kłócić o zmiany w tekście.
Lubi biegać. Docenia systematyczność. Kocha muzykę. Jest inteligentny. Oczytany. Zostawił dobrze prosperujący bar jazzowy, by poświęcić się pisaniu. Jeśli coś robi, angażuje się w to całym sobą. Zna ciężar pracy fizycznej i wysiłek intelektualnej. Woli tworzyć po angielsku, bo w japońskim jest za dużo słów. Pisał w wielu miejscach. W Japonii, w Europie. W kafejkach, na promie, w lotniskowej poczekalni, cieniu parkowych drzew, przy biurkach tanich hoteli, nawet gdy za ścianą zabawiała się pełna wigoru para[2].
Stworzył odczyty na temat pisania, ale nigdy ich nie wygłosił. Znajdziecie je w książce Zawód: powieściopisarz.
Po pierwsze skromność, po drugie skromność, po trzecie...
Trudno tę książkę potraktować jak podręcznik, bo i autor nie ma zapędów nauczycielskich. A jednak, myślę że przyszli pisarze znajdą tu coś dla siebie. Trochę wskazówek, wartych zapamiętania myśli, a przede wszystkim opowieść skromnego faceta, który trzyma się z boku, unika mediów, ma słaby kontakt z czytelnikami, pomijany jest przy przyznawaniu nagród, za to często krytykowany za swoją zdecydowanie nietuzinkową prozę. To nie tylko ciekawa lektura, ale i lekcja pokory. Cenna w świecie nieustannej walki o miejscówkę w blasku reflektorów.
Nie znajdziecie tu uniwersalnych prawd. Przeciwnie. Autor mówi: ja robię tak i tak, ale ty nie musisz. Pokazuje swoją pisarską drogę, ale daleki jest od tego, by uznać ją za jedyną słuszną. O pewnych kwestiach mówi stanowczo. Ważna jest systematyczność. Ważne oczytanie. Inne ubiera w formę delikatnej sugestii. Gdy krytykuje, robi to niezwykle delikatnie. Na przykład pisze, że sam nie widzi siebie w roli jurora w konkursach literackich, bo nie uważa się za kogoś, kto miałby podstawy do oceniania innych, ale wierzy w to, że są tacy pisarze, którzy potrafią tworzyć, a jednocześnie obiektywnie oceniać twórczość cudzą.
Wciąż podkreśla swoją zwyczajność. Mówi o talencie, uporze, pracowitości, ale jednocześnie daleki jest od pozowania na autorytet. Przeciwnie. Wywody kończy na przykład tak: Takie jest moje zdanie jako pisarza. No ale moje zdanie oczywiście nic tu pewnie nie zmieni[3]. Kurtuazja to jego drugie imię.
Nie przewodnik, nie poradnik
Zawód: powieściopisarz to książka napisana przyjemnym, lekkim stylem. Haruki Murakami zwraca się do czytelnika wprost i brzmi to dokładnie tak, jak założył. Jakby zwracał się do grupki znajomych, którym w zupełnie swobodnym stylu chce opowiedzieć co nieco o sobie jako pisarzu i o rozmaitych aspektach z pisarstwem związanych. Odwołuje się do innych twórców (nie tylko autorów książek), m.in. Chandlera, Salingera, Fitzgeralda. Cytuje słowa Irvinga, Herberta, pianistę jazzowego Theloniousa Monka.
Nie traktujcie tego zbioru jak przewodnik. Nie jest nim.
Nie traktujcie jak poradnik. Tym też nie jest.
Jest interesującą wyprawą odkrywającą tajemnice pisarstwa Harukiego Murakamiego, japońskiego pisarza tworzącego niezwykłe fabuły z pogranicza jawy i snu.
Jest doskonałym motywatorem do poszukiwań własnego stylu, sposobu pracy. Świadectwem tego, że można iść pod prąd, unikać mediów, zderzać się z krytyką, a jednocześnie robić swoje, zdobywać czytelników i nie poddając się oddawać temu, co się kocha.
Luźny styl tekstów sprawia, że czasem Japończyk ucieka w dygresje, które z jednej strony są ciekawym przerywnikiem, z drugiej niewiele wnoszą do głównej tematyki książki (myślę tu o katastrofie w Fukushimie czy japońskim szkolnictwie). Wybaczmy mu to jednak. W końcu któż z nas w rozmowie ze znajomymi nie zbacza czasami z tematu?
Zawód: powieściopisarz to książka nieszablonowa, jak i cała twórczość Murakamiego. Z jednej strony niczego wielce odkrywczego w niej nie znajdziecie, z drugiej - jest szansą na nieco bliższe poznanie introwertyka z Japonii. Pisarza, który potrafi w jednym akapicie jednocześnie stanowczo coś oznajmić i grzecznie przeprosić. Pisarza, którego twórczość kocha się lub nienawidzi.
Choćbym był bardzo zajęty, choćbym miał mnóstwo kłopotów, czytanie oraz słuchanie muzyki dawały mi ciągle niedającą się niczym zastąpić radość. Tego jednego nikt mi nie mógł odebrać[4].
Haruki Murakami Zawód: powieściopisarz Wyd. Muza 2017 288 stron |
***
[1] Haruki Murakami, Zawód: powieściopisarz, przeł. Anna Zielińska-Elliott, Wyd. Muza, 2017, s. 279.
[2] Tamże, s. 154.
[3] Tamże, s. 203.
[4] Tamże, s. 35.
***
Zobacz też:
Twórczość Murakamiego całkiem niedawno zaczęłam dopiero poznawać. I nie mam dość! :) Tę książkę tym bardziej przeczytam z wielką przyjemnością. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSkoro dopiero zaczęłaś, to jeszcze dużo dobrego przed Tobą. :)
UsuńInteresująca recenzja.Myślę,że i ja skuszę się na poznanie Murakamiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://czytanestrony.blogspot.com/
Słusznie. ;)
UsuńNajpierw muszę poznać wcześniejszą twórczość autora :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł. Myślę, że wtedy zdecydowanie lepiej będzie Ci się czytać tę książkę. :)
UsuńCzytałam jedną książkę tego autora i nie poczułam się ani zniechęcona, ani zafascynowana. Chętnie bym poznała te eseje :) Co do tego, że Murakami nie chce być jurorem w konkursach literackich. Może po prostu woli nie narażać się innym twórcom? Wielu negatywnie reaguje na krytykę i cóż – mści się.
OdpowiedzUsuńMyślę, że on na tyle daleko trzyma się od innych, że ewentualna zemsta mu niestraszna. :)
UsuńNie czytałam książek tego autora i nie znam jego twórczości, ale wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA ja jakoś nie potrafię zrozumieć tego świata Murakamiego. Niestety to nie moja bajka...
OdpowiedzUsuńTo bardzo specyficzna literatura, więc wcale mnie to nie dziwi. Choć sama ją uwielbiam. :)
UsuńPana nie znam, ale przeciwko tej pozycji nic bym nie miała. Takie książki to zawsze ciekawa rzecz ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńIntryguję mnie od dłuższego czasu twórczość tego autora, ale nie uważam, żeby powyższa pozycja była dobrym początkiem dla kogoś, kto nie zna jeszcze stylu pisania tego pisarza.
OdpowiedzUsuńNo to na początek proponuję "Kafkę nad morzem" lub "Zniknięcie słonia" (jeśli wolisz opowiadania).
UsuńTwórczość autora ciągle przede mną, ale mam nadzieję, że w końcu uda mi się poznać jakąś jego powieść.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy Ci się spodoba twórczość tego autora. :)
UsuńNie znam prozy Murakamiego, ale ta powieść mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńTyle, że to akurat nie jest powieść...
Usuń