sobota, 22 lipca 2017

Jaume Cabré "Agonia dźwięków"
[RECENZJA]

literatura katalońska


Jeżeli wiara polega na tym, że się wierzy w to, czego nie widać, równie dobrze mogłaby być odmową uznania za prawdziwe tego, co się człowiekowi wydaje, że widzi[1].




Na Cabré zawsze można liczyć!



Od czasu fenomenalnego Wyznaję, wypatruję premier kolejnych powieści, Jaume Cabré. Tym razem nie rzuciłam się na lekturę w pierwszym możliwym momencie, bo tematyka nie do końca wpisywała się w moje zainteresowania (mimo ogromnej sympatii do Imienia róży udowadniającego, że historie rozgrywające się w klasztornych murach mogą być frapujące). 

Cóż... Chyba nie doceniłam pisarskiego kunsztu katalońskiego pisarza, zapominając jak bardzo potrafi uwodzić słowem, bez względu na to, czy snuje historie dramatyczne czy z komediową nutą. Wystarczyło ledwie kilkanaście stron, bym wtopiła się w świat Agonii dźwięków, choć trudno powiedzieć, by był to świat przyjazny.

Historia zawarta w tej powieści jest boleśnie uniwersalna. Nasycona muzyką, długo odbija się echem w umyśle i sercu.


Porządek, dyscyplina, umartwianie



Przenosimy się do początków XX wieku. W klasztorze La Ràpita, siedzibie mniszek klauzurowych, zasady są surowe i pierwsze przed wszystkim innym. Także przed człowiekiem. Nie ma tu pola do dyskusji, należy milcząco się podporządkować nawet najbardziej absurdalnym i szkodliwym regułom zawartym w Księdze Zwyczajów, bo na straży porządku stoi wielebna matka Dorotea, u której próżno szukać wrażliwości, empatii czy poczucia humoru.

Wśród przyjętych norm jest bezwzględne posłuszeństwo, brak prywatności, marne racje żywnościowe, nakaz milczenia, częstotliwość mycia się i wiele innych, nie mniej okrutnych, bezsensownych i rygorystycznych, służących umartwianiu się mającemu przybliżyć siostry do Boga.

O tym, że niełatwo o podporządkowanie, wiedzą doskonale brat Junoy oraz dwie nowicjuszki siostra Rosalia i siostra Clara. Ten pierwszy, rozmiłowany w muzyce, trafia do La Ràpita jako spowiednik. W surowych murach nie może rozwijać swego muzycznego talentu. Teraz na co dzień towarzyszy mu cisza, a najpiękniejsze dźwięki przechowuje w sercu i pamięci. Rzeczywistość jest mniej melodyjna. Widząc jak krzywdzące i niejednokrotnie po prostu głupie są reguły rządzące życiem w klasztorze, próbuje przekonać matkę przełożoną do ich złagodzenia, co przypomina boksowanie się ze ścianą, a kończy dla duchownego nie najlepiej. Zesłanie do klasztoru znajduje swój finał na procesie. Matka przełożona ma całą listę zarzutów, m.in. o rozpowszechnianie idei sprzecznych z duchem zakonu[2].

Los wspomnianych nowicjuszek wcale nie jest lepszy. Młode dziewczęta mają problemy z przystosowaniem się do życia w klasztornych murach. Szukają ratunku w sobie nawzajem, ale czyż ich przyjaźń nie jest grzeszna? Czy można ją tolerować w takim miejscu?


Przerażająco uniwersalna opowieść 



W Agonii dźwięków mamy sceny to z procesu brata, to poprzedzające go kadry z życia klasztoru. Pomiędzy tym wszystkim znajdziemy wyimki z surowej Księgi Zwyczajów i Pisma Świętego. Całość zaludniają ciekawie wykreowane postaci, trafnie nakreślone w sposób pozwalający wyróżnić je spośród innych. To właśnie tych bohaterów, mniej lub bardziej związanych z La Ràpita, Jaume Cabré wykorzystuje do tego, by pokazać jak ekstremalne formy pokuty przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego. Czy wśród kobiet udręczonych licznymi zakazami, cierpiącymi na ciele i duchu, widać radość z bliskości Boga? I czy rzeczywiście Bóg jest bliżej nich niż brata Junoya, który chwali Pana z radością za pomocą muzyki? Czy cierpienie musi być nieodzownym elementem odkupienia?

Dwie skrajne postawy pod jednym dachem - to nie może skończyć się dobrze. Pojawienie się Rosalii i Cecylii, które także nie widzą w umartwianiu się swojej drogi do Boga, dodatkowo zaognia konflikt między spowiednikiem a matką przełożoną.

Opatrzona wyjaśniającym historyczne zawisłości wstępem tłumaczki, Anny Sawickiej, Agonia dźwięków to powieść o fanatyzmie, który tłamsi indywidualność, narzuca reguły, niszczy to, co człowiekowi daje radość. To historia konfliktu sprzecznych poglądów, w którym nie ma miejsca na dyskusje. Jej lektura podsuwa wiele pytań. Precyzyjnie budowane zdania i nieśpieszna narracja w połączeniu z budzącymi niepokój, pozbawionymi ciepła klasztornymi murami, tworzą specyficzną atmosferę. Przykuwają uwagę, intrygują, niepokoją. Nie ma tu miejsca na wolność przekonań i otwarty umysł, a smutkiem napawa łatwość z jaką człowiek krzywdzi innych wykorzystując piękną ideę w okrutny sposób. 

Gdy rozglądam się wokół z przerażeniem dostrzegam, jak bardzo ta opowieść przystawalna jest do różnych czasów i miejsc. Brak dialogu, klapki na oczach, zamknięcie się na argumenty, zaślepienie ideą, zamknięcie na potrzeby i emocje innych, forsowanie własnych pomysłów i przekonań za wszelką cenę... To brzmi tak przerażająco znajomo...


Jaume Cabré
Agonia dźwięków
Wyd. Marginesy
2017
336 stron

***



[1] Jaume Cabré, Agonia dźwięków, przeł. Anna Sawicka, Wyd. Marginesy, 2017, s. 281.
[2] Tamże, s. 263.

***

Przeczytaj też
Jaume Cabré Wyznaję - recenzja
Jaume Cabré Głosy Pamano - recenzja
Jaume Cabré Jaśnie pan - recenzja

28 komentarzy:

  1. Zabieram tę powieść na urlop. Bardzo zaostrzyłaś mój czyteniczy apetyt na nią. Fanatyzm religijny jest przerażający. Jeżeli mogę polecić książkę równie niepokojącą, to proponuje lekturę "Wieży" W. Goldinga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tej książki, więc dzięki za podpowiedź. :)

      Usuń
  2. Nigdy nie miałam okazji czytać książki o fanatykach religijnych, ale temat mnie ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przerażają klapki na oczach takich ludzi.

      Usuń
  3. Cabre mogę czytać w ciemno :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację co do tego, że uniwersalne powieści są najbardziej przerażające, gdyż ukazują świat, w którym żyjemy ze strony pozbawionej jakiegokolwiek kolorytu. Jak najbardziej jestem zainteresowana tym tytułem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy jakiego typu uniwersalności dotyczą. Choć fakt - zwykle to są mało fajne kwestie.

      Usuń
  5. Zapowiada się ciekawie, zapisuje tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że dotąd unikałam książek Cabre, wychodząc z założenia, że jednak to nie mój styl i typ powieści. Ale chyba niesłusznie odcięłam się od jego twórczości i po lekturze tej recenzji wiem, że za najnowszą historią na pewno się rozejrzę. Jest coś fascynującego w opowieściach o surowym klasztornym życiu i wszelkich próbach przełamania zwyczajowej rutyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki Care są bardzo różnorodne i tematycznie, i pod względem stylu. Więc myślę, że niemal każdy znajdzie wśród nich taką historię, jaka do niego trafi.

      Usuń
    2. Super, w takim razie obym dobrze wybrała :)

      Usuń
  7. Mam jedną jego książkę w swoich zbiorach, ale jeszcze jej nie przeczytałam. Ogólnie bardzo podobają mi się okładki jego książek. Myślę, że z tą też się prędzej czy później zapoznam, ale najpierw muszę ją gdzieś dorwać.

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, okładki prezentują się bardzo ciekawie i tworzą spójną całość. Przyjemnie jest mieć taki zbiór na półkach.

      Usuń
  8. Tern uniwersalizm powieści najbardziej mnie przyciąga. Chętnie ponownie sięgnę po prozę autora. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ją w planach od jakiegoś czasu. Może czas w końcu rozpocząć lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy taka książka wpadnie w moje ręce, tak uwodząca słowem, a jednocześnie niosąca uniwersalne przesłania, czuję, że moja pasja zaczytania tylko się pogłębia. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  11. a ja ciągle nie mogę się do niej zebrać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę w końcu sięgnąc po książki Cabré :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakoś podświadomie obawiam się Cabre prawdę mówiąc. Jego proza - mimo że kusząca - wydaje mi się jakoś trudna w odbiorze. A jednak jak tak czytam na przykład u Ciebie o "Agonii dźwięków" to od razu myślę sobie, że to by mi się podobało. Chyba trzeba przełamać ten dziwny opór wobec autora i się skusić na lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlżejszy jest "Jaśnie pan", najcięższe "Wyznaję". Cabre ma bardzo różnorodne książki, więc myślę, że znajdziesz coś dla siebie. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.