Cenne sekundy rozciągały się w nieskończoność w złocistym lipcowym upale, a każdy ruch wymagał nieproporcjonalnie dużego wysiłku, jakby duchowny był muchą próbującą przepłynąć słoik miodu. Oprzytomniał, słysząc kolejny gwizd: tory wibrowały już od ciężaru nadjeżdżającego pociągu. Dopiero wtedy uniósł ręce i zaczął rozpaczliwie machać. Sto dwadzieścia ton metalu pędziło na niego w jaskrawych rozbłyskach słońca odbijającego się w szybie lokomotywy. Powietrze przeszył przeraźliwy zgrzyt, gdy maszynista zauważył go i zaczął hamować. Potwór zwalniał - zbyt późno, za wolno[1].
Co kryje mur milczenia
Wprawdzie nie mogę powtórzyć za Łukaszem Orbitowskim, że Anna Kańtoch jest jedyną polską pisarką, na której książki czekam (taka informacja znajduje się na okładce Wiary, najnowszej książki autorki), ale po świetnej Łasce, bez wątpienia jednym z najbardziej oczekiwanych przeze mnie polskich kryminałów, był ten, na którym znajdę nazwisko wspomnianej autorki.
No i jest! Znów przenosimy się do lat osiemdziesiątych, znów niewielka społeczność schowa się za murem milczenia i znów przejdzie nam się przedzierać przez mgłę tajemnic, błądząc mniej lub bardziej po omacku w poszukiwaniu prawdy. Dla mnie najważniejsze jest jednak to, że ponownie Anna Kańtoch ma do zaproponowania historię, która mocno przykuwa uwagę, uwodzi i zwodzi jednocześnie, tak jak tylko zło czynić to potrafi. Gęsta atmosfera, zaciśnięte usta, urywane rozmowy, niechęć powracania do przeszłości - z tym będą się musieli zmierzyć ci, którzy zechcą rozwikłać sprawę najpierw jednego morderstwa, później kolejnych dramatycznych wydarzeń. Im wyższy mur milczenia i niechęci, tym większa ochota na to, by się przez niego przebić. Co takiego może się za nim kryć, że solidarnie milczy cała wieś?
Anna Kańtoch, Wrocław 2017 |
Duszna atmosfera lata i tajemnic
Jest 1986 rok, a upał daje się we znaki. Mieszkańcy Rokitnicy, niewielkiej miejscowości letniskowej na południu Polski, żyją konfliktem związanym z budową elektrowni jądrowej. Od katastrofy w Czarnobylu minęło zaledwie kilka tygodni i trudno się dziwić, że widmo podobnego dramatu spędza sen z powiek lokalnej ludności. Grupa hippisów protestuje przeciwko budowie, a tymczasem uwaga pozostałych skupia się na zupełnie innym problemie.
Młody proboszcz znajduje na torach kolejowych ciało zamordowanej dziewczyny. Nie jest to żadna z miejscowych dziewcząt. Co robiła we wsi i to na dodatek nie tylko z dala od turystycznych ścieżek, ale i w ubraniu zupełnie nieodpowiednim na letnie wędrówki? Po tak dramatycznym odkryciu, ksiądz zaczyna wierzyć w pogłoski o tym, że parafia, do której trafił, jest przeklęta. Odejściom jego poprzedników towarzyszyły niejasne okoliczności, a mieszkańcy wypytywani o przeszłość uparcie zbywają go milczeniem. Mimo to, proboszcz nie odpuszcza. W końcu, kto wie, może i on sam jest w niebezpieczeństwie?
Tymczasem w Rokitnicy stawia się kapitan Witczak i zabiera za śledztwo. Pomagają mu mniej lub bardziej rozgarnięci lokalni milicjanci. Ciężko jednak cokolwiek ustalić, gdy każde pytanie odbija się od kłamstw lub uników. Przy krzyżu od lat stojącym w miejscu, gdzie wydarzyła się tego lata tragedia, ktoś położył świeże kwiaty, mieszkańcy szepczą o tym, że zło nadejdzie od wschodu, duszno robi się nie tylko ze względu na aurę, a jakby tego było mało, to nie koniec tragedii w tej okolicy. I nie ostatni trup.
Weź udział w śledztwie
Anna Kańtoch tka fabułę z ogromną precyzją, jednocześnie nie zaniedbując konstrukcji tła, dzięki czemu stale towarzyszy nam aura podszyta niepokojem, a pozornie sielska wieś pokazuje nam swoje mroczniejsze oblicze. To niezmiennie wywołuje dreszcze. Autorka wprawdzie nie oszczędziła czytelnikom ogranego motywu śledczego z demonem przeszłości na karku, ale zamiast pogrążonego w świecie używek zrozpaczonego cynika z mroczną duszą, mamy faceta świadomego popełnionych błędów, próbującego odkupić swe grzechy nawet za cenę własnego szczęścia.
Udało mi się odkryć, kto stoi za morderstwami, choć do poskładania historii w całość potrzebowałam pomocy Witczaka i pozostałych milicjantów. Autorka podrzuca tropy w taki sposób, że można wydedukować to i owo, co sprawia wrażenie uczestniczenia w śledztwie. Czytelnik może więc rozwiązywać zagadkę wraz z bohaterami, a samo rozwiązanie jest logiczną konsekwencją opisanych zdarzeń.
Oko, ucho, umysł
Ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć, i zawsze potrafią zinterpretować fakty tak, żeby się zgadzały[2].
Hermetyczne środowisko niejednokrotnie okazało się wdzięcznym materiałem na kryminał. Tak jest i tym razem. Anna Kańtoch oparła akcję na podobnym schemacie jaki znajdziemy w Łasce: lata osiemdziesiąte, mała, zamknięta społeczność pełna sekretów, dwa równoległe śledztwa (profesjonalne i prywatne), przeszłość ciążąca na teraźniejszości. Trudno to uznać za zarzut, bo autorka stworzyła na tej podstawie zupełnie różne historie, udowadniając, że świetnie czuje się w literaturze kryminalnej, tworząc przemyślane intrygi, wywołujący ciarki klimat i bohaterów żywcem wyjętych z rzeczywistości.
W przypadku tych ostatnich, pisarka pokusiła się o stylizacje językowe świetnie pasujące do charakteru i pozycji bohaterów. Zupełnie innym językiem posługuje się kapitan milicji, mężczyzna z patologicznej rodziny czy starsza pani z lokalnym zaśpiewem.
Krótko mówiąc, Anna Kańtoch ma oko do szczegółów, ucho do dźwięków i analityczny umysł pozwalający jej tworzyć zgrabne intrygi kryminalne. A mnie pozostaje czekać na jej kolejny kryminał.
Anna Kańtoch Wiara Wyd. Czarne 2017 400 stron |
***
[1] Anna Kańtoch, Wiara, Wyd. Czarne, 2017, s. 8.
[2] Tamże, s. 393.
***
Zobacz też:
Nie miałam okazji czytać jeszcze książek autorki, a zapowiada się czytelnicza uczta:)
OdpowiedzUsuńO tak! Sięgnij po nie koniecznie. :)
Usuń"Łaska" była jednym z najlepszych kryminałów, jaki czytałam w zeszłym roku i dlatego zacieram ręce na samą myśl o każdej kolejnej książce. Po Twojej recenzji "Wiara" chyba pojedzie ze mną na urlop ;)
OdpowiedzUsuńO, a dokąd się wybierasz? :)
UsuńTa książka czeka aż ją przeczytam :) Kurcze po Twojej recenzji jeszcze bardziej nie mogę się jej czytania doczekać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Nie każ jej długo czekać. ;)
UsuńNo i kolejna z książek, które recenzujesz wędruje na moją listę ,,do przeczytania ". Ta wyjątkowo mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńChyba mamy podobny gust. :)
UsuńJakoś umknęło mi nazwisko autorki, wprawdzie był czas, że chciałam przeczytać "Łaskę", ale potem zapomniałam o tej książce. Teraz postaram się już obie poznać. Ciekawa rzecz z możliwością wydedukowania, kto jest mordercą. Jak rozumiem, nie czułaś się zawiedziona, że pisarka nie przygotowała niespodzianki na koniec?
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie!
UsuńSwego czasu Ryszard Ćwirlej (chyba :P) powiedział, że dobry kryminał to taki, w którym czytelnik odgaduje tożsamość mordercy na chwilę przed śledczym. I coś w tym jest, bo strasznie nie lubię jak morderca wyskakuje niczym królik z kapelusza. A tu tego nie ma.
Zawiedziona nie jestem choćby z takiego powodu, że wszystkiego nie odgadłam, więc nie mogę powiedzieć, że nic mnie nie zaskoczyło. :)
To ciekawe :) Lubię, kiedy pisarz zaskakuje mnie na koniec, ale faktycznie robienie niespodzianki na siłę mija się z celem. Muszę się przekonać czy i ja rozwiążę zagadkę :)
UsuńMam nadzieję, że szybko się o tym przekonasz. Nie każ długo czekać tym książkom. :)
UsuńBędę się starać :)
Usuń:)
UsuńO proszę, a dzisiaj przejeżdżałam przez Rokitnicę, to całkiem niedaleko mnie. Dlatego też kusi mnie ten kryminał, bo lubię historie, które mogę sobie umiejscowić, stają się wtedy bardziej realne:)
OdpowiedzUsuńNo to uważaj, jak będziesz w tamtych okolicach. ;)
UsuńTo nie pierwsza książka Kańtoch, w której autorka tak precyzyjnie tka fabułę, budując jednocześnie atmosferę, która sprawia, że na karku pojawiają się ciarki. Powód tego strachu trudno złapać i określić, ale to chyba właśnie dlatego tak ciężko oderwać się od fabuły. Przyłączamy się do poleceń i jak zawsze - świetna recenzja, która bardzo zachęca do lektury! :)
OdpowiedzUsuńJej książek fantastycznych nie znam, ale kryminalne są świetne. Bardzo mi odpowiada ich klimat. :)
UsuńDziękuję za miłą opinię!
Zgrabna intryga kryminalna mnie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńSłusznie. :D
UsuńNie tyle książka, co sama autorka mnie zaintrygowała. Z chęcią zapoznam się z jej piórem, bo wydaje mi się być unikatowe, oryginalne, po prostu inne niż wszystkie.
OdpowiedzUsuńNa pewno tworzy bardzo klimatyczne powieści. :)
Usuń"Anna Kańtoch ma oko do szczegółów, ucho do dźwięków i analityczny umysł pozwalający jej tworzyć zgrabne intrygi kryminalne" - bardzo podoba mi się to zdanie :) I jeszcze wysoka ocena książki. Dopisane do listy :D
OdpowiedzUsuńNie pożałujesz! :)
UsuńO tak, kocham takie powieści, małe miasteczka i ich tajemnice to jest to:)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. :)
UsuńMam nadzieję, że jest w bibliotece
OdpowiedzUsuń