Jørn Lier Horst Gdy mrok zapada Wyd. Smak Słowa 2016 200 stron |
cykl z Williamem Wistingiem, tom 0
Wisting skończył swoją zwyczajową przemowę, ale wciąż stał na podium, uderzając lekko kopertą o otwartą dłoń. Komendant zerknął na niego, oczekując, że zaraz odda mu głos.
- Chciałbym jeszcze... - powiedział zamiast tego Wisting - ...zaprosić was do wspólnego rozwiązania zagadki kryminalnej sprzed niemal stu lat[1].
I choć zaproszenie to dotyczy kadetów z akademii policyjnej, także i wy możecie się przyłączyć.
Powrót do starego śledztwa
Niby Gdy mrok zapada to najnowszy kryminał norweskiego pisarza Jørna Liera Horsta, ale historia w nim opowiedziana wcale do najnowszych nie należy.
William Wisting, bohater cyklu dobrze znanego miłośnikom kryminałów autorstwa norweskiego eks policjanta, wraca do czasów swej młodości i śledztwa, które stało się początkiem jego kariery policyjnej jako śledczego choć... nie doczekało się stuprocentowo satysfakcjonującego finału.
Teraz nadarza się okazja, by powrócić do zdarzeń sprzed lat. Czy tym razem uda się rozwikłać tajemnicę zaginięcia mężczyzny, który miał do wypełnienia misję spod znaku top secret, ale rozpłynął się w powietrzu nie zostawiając po sobie śladów? Co stało się z przewożonym przez niego cennym ładunkiem? Kogo i o co pytać, by dociec prawdy? A może ta pierwsza sprawa pozostanie nierozwiązana na zawsze i będzie ciążyć Wistingowi do końca jego dni?
Jørn Lier Horst należy do tych pisarzy, którzy starannie kreślą fabułę, dbając o zachowanie realiów. Jako były policjant, twórca postaci Williama Wistinga, wykorzystuje swoje doświadczenie nie tylko do tworzenia wciągających intryg kryminalnych, ale i kreowanie wiarygodnego świata śledczych. Przyjrzymy się więc relacjom między funkcjonariuszami, zajrzymy na posterunek, poznamy problemy, z jakim borykają się mundurowi.
Na kartach powieści Norwega nie ma postaci przerysowanych, superbohaterów pozbawionych przywar i słabości. Wystarczy spojrzeć na samego Wistinga, śledczego, którego poznajemy w momentach dobrych, ale i złych, jako postać silną i inteligentną, uparcie dążącą do celu, ale i czasami tracącego impet, mającego słabsze dni. Dał się już poznać jako doświadczony funkcjonariusz, a teraz mamy okazję towarzyszyć żółtodziobowi, który dopiero stawia pierwsze kroki w świecie kryminalnych śledztw, a jednym z jego obowiązków na komisariacie jest... parzenie kawy.
Jest 1983 rok, młody policjant William Wisting przypadkiem wpada na ślad niewyjaśnionego przestępstwa. Choć popełnia błędy typowe dla żółtodziobów, choć nie ma doświadczenia w prowadzeniu przesłuchań czy zajmowaniu się przestępstwami bardziej złożonymi niż kradzież roweru czy burda w restauracji, to już daje się poznać jako bystry i ambitny materiał na niezłego śledczego. I jak wiemy z dalszych tomów - takim właśnie się stanie.
Gdy mrok zapada to właściwie prequel całego cyklu im co cieszy mnie ogromnie, jego pojawienie się na polskim rynku jest zapowiedzią wydania brakujących tomów (polski czytelnik miał bowiem okazję poznać jedynie ostatnie części cyklu o Wistingu, a i to wydawane niechronologicznie). Jest to kryminał niewielki objętościowo, ale zawierający wszystko to, za co czytelnicy polubili prozę Jørna Liera Horsta - interesujące śledztwa, prawdziwych bohaterów, dbałość o realia, przedkładanie staranności narracyjnej i dbałości o szczegóły nad dynamiką akcji.
Mamy tu trzy różne płaszczyzny czasowe, ale jedno śledztwo. Atrakcyjne, choć niezbyt rozbudowane. Gdy mrok zapada to kryminał do połknięcia w jeden wieczór. Jeśli ktoś jeszcze nie miał przyjemności spotkania z twórczością Jørna Liera Horsta, to myślę, że właśnie od tej książki może zacząć, tak jak główny bohater, dopiero przygotowując się do uczestniczenia w bardziej złożonych dochodzeniach.
W każdym śledztwie chodzi o to, by odtworzyć przeszłość, pomyślał, gdy siedział już w aucie i jechał przed siebie. Ustalić, kto był gdzie, kiedy i dlaczego. Trzeba było pytać i dociekać. Odnajdywać drogę do ludzi, którzy mogli znać odpowiedzi. Zdobywać nowe informacje i łączyć je z tym, co się już wiedziało, tworząc w ten sposób coraz bardziej przejrzysty i szczegółowy obraz wydarzeń. Uwielbiał tę pracę[2].
Jørn Lier Horst, Piła 2016 |
Prawda o policyjnym fachu
Jørn Lier Horst należy do tych pisarzy, którzy starannie kreślą fabułę, dbając o zachowanie realiów. Jako były policjant, twórca postaci Williama Wistinga, wykorzystuje swoje doświadczenie nie tylko do tworzenia wciągających intryg kryminalnych, ale i kreowanie wiarygodnego świata śledczych. Przyjrzymy się więc relacjom między funkcjonariuszami, zajrzymy na posterunek, poznamy problemy, z jakim borykają się mundurowi.
Na kartach powieści Norwega nie ma postaci przerysowanych, superbohaterów pozbawionych przywar i słabości. Wystarczy spojrzeć na samego Wistinga, śledczego, którego poznajemy w momentach dobrych, ale i złych, jako postać silną i inteligentną, uparcie dążącą do celu, ale i czasami tracącego impet, mającego słabsze dni. Dał się już poznać jako doświadczony funkcjonariusz, a teraz mamy okazję towarzyszyć żółtodziobowi, który dopiero stawia pierwsze kroki w świecie kryminalnych śledztw, a jednym z jego obowiązków na komisariacie jest... parzenie kawy.
Młody, ambitny, bystry
Jest 1983 rok, młody policjant William Wisting przypadkiem wpada na ślad niewyjaśnionego przestępstwa. Choć popełnia błędy typowe dla żółtodziobów, choć nie ma doświadczenia w prowadzeniu przesłuchań czy zajmowaniu się przestępstwami bardziej złożonymi niż kradzież roweru czy burda w restauracji, to już daje się poznać jako bystry i ambitny materiał na niezłego śledczego. I jak wiemy z dalszych tomów - takim właśnie się stanie.
Gdy mrok zapada to właściwie prequel całego cyklu im co cieszy mnie ogromnie, jego pojawienie się na polskim rynku jest zapowiedzią wydania brakujących tomów (polski czytelnik miał bowiem okazję poznać jedynie ostatnie części cyklu o Wistingu, a i to wydawane niechronologicznie). Jest to kryminał niewielki objętościowo, ale zawierający wszystko to, za co czytelnicy polubili prozę Jørna Liera Horsta - interesujące śledztwa, prawdziwych bohaterów, dbałość o realia, przedkładanie staranności narracyjnej i dbałości o szczegóły nad dynamiką akcji.
Mamy tu trzy różne płaszczyzny czasowe, ale jedno śledztwo. Atrakcyjne, choć niezbyt rozbudowane. Gdy mrok zapada to kryminał do połknięcia w jeden wieczór. Jeśli ktoś jeszcze nie miał przyjemności spotkania z twórczością Jørna Liera Horsta, to myślę, że właśnie od tej książki może zacząć, tak jak główny bohater, dopiero przygotowując się do uczestniczenia w bardziej złożonych dochodzeniach.
W każdym śledztwie chodzi o to, by odtworzyć przeszłość, pomyślał, gdy siedział już w aucie i jechał przed siebie. Ustalić, kto był gdzie, kiedy i dlaczego. Trzeba było pytać i dociekać. Odnajdywać drogę do ludzi, którzy mogli znać odpowiedzi. Zdobywać nowe informacje i łączyć je z tym, co się już wiedziało, tworząc w ten sposób coraz bardziej przejrzysty i szczegółowy obraz wydarzeń. Uwielbiał tę pracę[2].
***
[1] Jørn Lier Horst, Gdy mrok zapada, przeł. Karolina Drozdowska, Wyd. Smak Słowa, 2016, s. 11.
[2] Tamże, s. 133-134.
[2] Tamże, s. 133-134.
***
Zobacz też:
cykl o Williamie Wistingu
inne
Kusi mnie ta książka. Znaczy - książki tego autora kuszą mnie już od dawna. Ta przyciąga uwagę okładką... Być może rzeczywiście to dobry pomysł, by zacząć znajomość z Horstem?
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak. Poznasz go jako żółtodzioba, a później pojawią się kolejne tomy i będziesz miała szczęście poznawać jego historię po kolei. :)
UsuńZnasz moje zdanie o cyklu Horsta, więc jeśli rzeczywiście dalej będą ukazywać się u nas pierwsze tomy, wrócę do cyklu o Wistingu :)
OdpowiedzUsuńBędą! :)
UsuńKsiążkę mam już za sobą i w sumie moje wrażenia są podobne do Twoich.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŻałuję, że nie poczekałam z lekturą jego książek. Strasznie nie lubię cofać się w czasie i przez to zupełnie mnie nie ciągnie do tych nowo wydanych😕
OdpowiedzUsuńJa mało kiedy czytam cykle idealnie po kolei, więc aż tak mi to nie przeszkadza, ale mimo wszystko, wolałabym żeby wydawane były jak należy, a nie według jakiegoś szalonego klucza. ;)
UsuńJeszcze nic nie czytałam tego pisarza, więc będę mieć na uwadze.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto. :)
UsuńMoże kiedyś sięgną po nią, aczkolwiek na razie w planach jej nie mam.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kilka pozytywnych recenzji i się do niej przekonasz. ;)
UsuńPrzeczytałam jak dotąd tylko jedną książkę Horsta, ale bardzo przypadła mi do gustu i na pewno sięgnę po jeszcze :)
OdpowiedzUsuńTo teraz możesz czytać po kolei. :)
UsuńLubię autora i czekam na swój egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńMam ochotę zapoznać się z twórczością autora :)
OdpowiedzUsuńNo to masz idealną okazję. :)
UsuńCzy mi się zdaje, czy książki tego autora są u nas wydawane w jakiejś dziwnej kolejności? Akurat się z nim zapoznaję, więc i na tę pozycję niebawem przyjdzie czas.
OdpowiedzUsuńTak, w bardzo dziwnej. Czytałam na bieżąco, tak, jak były wydawane. A były tak: 9, 8, 7, 10, 6, 0. :D
UsuńTeż czytam książki Horsta w tej kolejności, w jakiej są wydawane, ale już się do tego przyzwyczaiłam. Ciekawa jestem tej pierwszej historii, mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć po ten prequel. Sądząc po okładce, kryminał idealnie pasuje do aury, którą mamy za oknem. :)
OdpowiedzUsuńFakt. Pasuje. ;)
UsuńCóż, cykl uwielbiam, więc dla mnie to pozycja obowiązkowa. ;)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury! :)
UsuńTo moja pozycja obowiązkowa na ten rok :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
Usuń