Moja ukochana polska kolęda to Cicha noc. Piękna, wzruszająca. Ale mój hiszpański bzik sprawia, że nie samymi polskimi kolędami żyję w święta. Jeśli macie ochotę wprowadzić do świątecznego repertuaru nieco hiszpańskich dźwięków (nie tylko kolęd), to podsuwam Wam kilka propozycji.
Los peces en el río
El tamborilero
A La Nanita Nana
Tutaina
Mi Burrito Sabanero
Campana Sobre Campana
Feliz Navidad (wyk. Jose Feliciano)
Blanca Navidad (wyd. Andrea Bocelli)
I oczywiście...
Noche De Paz
La Oreja de Van Gogh proponuje cudną interpretację tego utworu.
Mi Burrito Sabanero :) Ale moja ulubiona to Feliz Navidad - wpada w ucho :)
OdpowiedzUsuńMnie "Feliz Navidad" trochę się już osłuchało, choć nadal ją lubię. :)
UsuńJak dla mnie "Campana sobre campana" bije wszystkie pozostale na glowe, bo moga ja spiewac nawet ci, którym slon nadepnal na ucho! Dodalabym do listy "Arre arre arre la Marimorena". Hiszpanskie koledy sa bardzo wesole!
OdpowiedzUsuńO taki, Marimorena powinna się tu znaleźć! Jak robiłam tę notę (jeszcze przed Świętami) to nie wiedziałam o istnieniu tego utworu. A w drodze do rodziców katowałam nim męża w samochodzie. Konkretnie tą wersją: https://www.youtube.com/watch?v=kiBGgjuutRQ :D
UsuńA siostrzenica przy wigilijnym stole złożyła życzenia po hiszpańsku (uczy się tego języka od września)...
OdpowiedzUsuńSuper! Ja się uczę od października, ale życzeń nie potrafię złożyć. Mam za to nadzieję, że będę potrafiła złożyć zamówienie w restauracji. :P
UsuńPrzyznam Ci się, że nauczenie się hiszpańskiego to moje niezrealizowane postanowienie z ostatnich lat. Słowniczek sobie kupiłam i Blondynkę na językach. To ładny język, a Julio Iglesias po hiszpańsku zawsze mnie wprowadza w dobry nastrój. I stwierdziłam, że jego piosenki po angielsku są smutniejsze. To chyba wynika z melodii.
OdpowiedzUsuńW każdym razie wysłuchałam teraz wszystkich Twoich propozycji i niektóre mi mi się spodobały: Rudolfo i Noste vidad.
Te pierwsze nagrania z listy mają nieładny podkłąd, trochę szkolny taki. Ale same w sobie są przyjemne.
Mam i słowniczek, i "Blondynkę...", i inne pomoce, ale dopiero kurs mnie zmobilizował do nauki. I teraz biegam na zajęcia, a w międzyczasie uczę się za pomocą rozmaitych aplikacji. U mnie się sprawdza. Może sprawdzi się i u Ciebie?
UsuńKurs odpada, bo mam wszędzie daleko, ale w czasach Internetu to głupi wykręt, bo widziałam kursy Online.
UsuńKurs internetowy to jednak nie to samo, ale zawsze to większa mobilizacja, niż jak się samemu ślęczy nad nauką. Myślę, że fajna mogłaby być też nauka przez skype'a. Tak czy siak, myślę, że każdy jest w stanie znaleźć metodę najlepszą dla siebie. Trzymam kciuki za to, żebyś Ty znalazła swoją. :)
UsuńDzięki. Może się zmobilizuję.
UsuńPowodzenia! :)
Usuń