niedziela, 20 listopada 2016

Z filmem na Filipiny: "Metro Manila"

Trafiłam na ten film przypadkiem szukając thrillerów z nieco innego podwórka niż amerykańskie czy hiszpańskie. Metro Manila (reż. Sean Ellis) nasunęło skojarzenie z Filipinami i, jak się okazało, całkiem słusznie, bo akcja tej brytyjsko-filipińskiej koprodukcji osadzona jest głównie w filipińskiej stolicy.

Całość zaczyna się jak dramat obyczajowy i w pewnym momencie byłam niemal pewna, że tak będzie do końca. Wciągnęłam się jednak w akcję i zupełnie mi nie przeszkadzało to, że oczekiwałam trochę innej dynamiki zdarzeń. Nie bez znaczenia było także egzotyczne tło. Do tej pory, chyba nie miałam okazji odbyć filmowej podróży na Filipiny, a przynajmniej niczego takiego sobie w tej chwili nie przypominam. Więc choć całość utrzymana jest w mało optymistycznym tonie, chętnie zajrzałam na manilskie ulice.


Nim dotrzemy do stolicy kraju, znajdziemy się na prowincji. To tu mieszka małżeństwo Ramirezów, Mai i Oscar, oraz ich kilkuletnia córeczka. Rodzina ledwie wiąże koniec z końcem. Mieszkają biednie, w oczy zagląda im głód, a Mai jest w ciąży. Przyszłość Ramirezów nie rysuje się różowo. Postanawiają więc postawić wszystko na jedną kartę i spróbować szczęścia w Manili.

Ufni, a nawet naiwni, szybko zderzają się z brutalnością wielkiego miasta. Łatwo dają się oszukać lokalnym cwaniaczkom, a znalezienie dachu nad głową oraz pracy okazuje się nie lada wyzwaniem. W końcu wydaje się, że szczęście uśmiechnęło się do filipińskiego małżeństwa. Okazuje się jednak, że to nie koniec kłopotów. 

Metro Manila jest filmem przejmującym, to subtelnym, to mocnym. Napięcie rośnie stopniowo. Początkowo jesteśmy świadkami rodzinnego dramatu, walki o przetrwanie, próby odnalezienia się w trudnej rzeczywistości. Trafiamy do slumsów. Unosi się tam smród biedy i ludzkich nieszczęść. Patrzymy na miotających się rodziców i dziecko z rączką dotykającą policzka, za którym pulsuje bolący ząbek. Patrzymy, współczujemy i czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. 

Uczciwe, kochające się małżeństwo staje przed trudną próbą. By utrzymać się w mieście, będą musieli zrezygnować z wielu wyznawanych zasad i podjąć niełatwe decyzje. A te, jak wiadomo, nigdy nie pozostają bez konsekwencji.

Metro Manila to opowieść o tym, do czego zdolny jest zdesperowany człowiek, ale także o tym jak łatwo wykorzystać czyjąś trudną sytuację czy podszytą wdzięcznością lojalność. Mamy tu świat brutalny, bezwzględny i niebezpieczny. Świat skorumpowany, trudny. Świat, w którym przetrwają najsilniejsi, a uczciwość nie jest pożądaną cechą. 

Sean Ellis stworzył przejmujący obraz z mocnym finałem. Jeszcze długo po napisach końcowych czułam się tak, jakbym dostała czymś ciężkim po łbie.


zwiastun filmu




*** NOTKI FILMOWE ***


12 komentarzy:

  1. Myślę, że film mógłby do mnie trafić, tylko, że z tym czasem na obejrzenie go byłoby u mnie ciężko. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam już o tym filmie i ostatnio polecała go moja koleżanka. I ja też jeszcze nie odbyłam filmowej podróży an Filipiny. Może niedługo się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja koniecznie muszę poszukać innych filmów związanych z Filipinami. :)

      Usuń
  3. Ja uwielbiam hiszpańskie filmy i seriale. Teraz przymierzam się do "Płatków w śniegu", jednak chciałabym najpierw książkę przeczytać ;)

    Spojrzenie EM

    OdpowiedzUsuń
  4. Musze przyznać, że również nie oglądałam filmu, który obcowałby w filipińskiej stolicy. Jak tylko znajdę chwilkę to rozejrzę się za tym filmem na płycie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam Twoje przemyślenia, obejrzałam zwiastun i w głowie kołacze mi się pytanie: Jaką cenę przyjdzie zapłacić bohaterom... Jeżeli będę miała okazję, to na pewno obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzyj, obejrzyj. Ciekawe czy i Ciebie tak poruszy. :)

      Usuń
  6. Podoba mi się osadzenie filmu w mało mi znanej Manili. Chętnie obejrzę tę produkcję. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.