poniedziałek, 21 listopada 2016

Maria i Przemysław Pilichowie "Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat"
[RECENZJA]

Maria i Przemysław Pilichowie
Wielcy polscy podróżnicy,
którzy odkrywali świat

Wyd. Muza
2016
448 stron
Tę książkę czytałam przez prawie trzy tygodnie i mimo iż dotarłam do jej końca... wciąż nie czuję, że ją przeczytałam. Szukacie logiki w tym zdaniu? Już wyjaśniam. 

Maria i Przemysław Pilichowie w książce Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat przyjrzeli się sylwetkom trzydziestu trzech polskich podróżników. Lektura ta jest pełna zdjęć i faktów. Przy czytaniu zbyt szybkim, nieuważnym łatwo utonąć w morzu nazw, kierunków podróży, przedmiotów badań. Dlatego dawkowałam sobie lekturę, w międzyczasie sięgając po inne książki, by wszystkie życiorysy nie zlały mi się w jeden, by po jej skończeniu nie zastanawiać się czy tym, który po raz pierwszy opowiedział światu o Jakutach był Wacław Sieroszewski, Jan Czerkawski, a może jeszcze ktoś inny?


Oblany test, czyli mnogość faktów


Gdyby jednak ktoś zrobił mi test z wiedzy zawartej w tej książce, prawdopodobnie bym go oblała. Sporo tu nazwisk, nazw geograficznych, a listy dokonań liczą wiele punktów. Przeczytałam więc tę książkę i nie przeczytałam zarazem.

A jednak, ogromnie się cieszę, że mam ten tom w swojej biblioteczce, że dane mi było wraz z polskimi podróżnikami ruszyć czy to do Australii czy na Madagaskar, że spędziłam czas z wojskowymi, etnografami, przyrodnikami czy po prostu ciekawymi świata samoukami. Czasem to pęd do wiedzy gnał ich w nieznane, czasem zesłani w obce strony po prostu uważniej zaczynali rozglądać się wokół, jak choćby Aleksander Czekanowski prowadzący m.in. badania geologiczne na Syberii. Wprawdzie nie on jeden wniósł wiele dobrego do świata nauki właśnie dlatego, że został ofiarą zesłania, ale to najbardziej tragiczna postać tej książki, z trudnym życiorysem o smutnym zakończeniu.




Trzydzieści trzy wielkie życiorysy



Maria i Przemysław Pilichowie mieli twardy orzech do zgryzienia, bo jak spośród kilku setek badaczy wybrać tych, którym poświęcą książkę? Ostatecznie stworzyli dość różnorodny zestaw. Skład ekipy bohaterów publikacji otwiera żyjący w XIII wieku Benedykt Polak, podróżnik uznawany z prekursora polskiej geografii, a zamyka ją profesor Ryszard Wiktor Schramm, zmarły w 2007 roku naukowiec, a także polarnik i alpinista, laureat nagrody Super Kolos 2002 za wybite osiągnięcia górskie (m.in. trzydzieści cztery pierwsze wejścia na szczyty gór Europy, Azji i Afryki).

Wśród bohaterów książki Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat, są zarówno naukowcy, jak i samoucy. Przyrodnicy, etnografowie, antropolodzy, zoolodzy, polarnicy, ale i wojskowi czy inżynierowie. Jest pierwszy Polak, który wszedł na piramidę Cheopsa i pierwszy Polak, który leciał balonem. Są tu nie tylko prekursorzy wśród naszych rodaków, ale i wśród światowych badaczy, jak Paweł Edmund Strzelecki - odkrywca i zdobywca Góry Kościuszki w Australii czy odkrywca wielu nieznanych nauce gatunków zwierząt - Konstanty Jelski. 

Często działaniom bohaterów towarzyszyło wiele wyrzeczeń. Bywało, że pracowali w trudnych warunkach. Bywało, że niebezpiecznych. Niektórzy pracy badawczej poświęcili niemal całe życie. Byli i tacy, którzy nigdy nie wrócili do ojczyzny. 




Bez wodolejstwa



Teoretycznie ponad czterysta stron to sporo, w praktyce w podziale na trzydzieści trzy życiorysy dość bogato ilustrowane na dodatek, to niewiele. Dlatego wiedza jest tu skondensowana, a wodolejstwa nie ma. Jest jednak miejscami monotonnie, a mnogość faktów może przytłaczać. Dlatego też, warto tę książkę czytać na raty. Połknięta na raz wywoła uczucie przesytu, dawkowana - zaintryguje i rozbudzi ciekawość. O wielu z tych postaci będzie się chciało poczytać więcej.

Maria i Przemysław Pilichowie opowiadają o najważniejszych dokonaniach wybranych odkrywców, o okolicznościach badań, o miejscach, do których zawitali. Odgrzebują nierzadko bohaterów zapomnianych lub mało znanych, udowadniając, że mamy z czego być dumni, bo wiele rodzimych nazwisk osiągnęło sukcesy na polu nauki, bo sporo dokonań rodaków zasługuje na to, by o nich pamiętać. Pod koniec każdego rozdziału, autorzy opowiadają w jaki sposób upamiętniono danego podróżnika, gdzie odsłonięto na jego cześć pomnik bądź tablicę, w jakim mieście przejdziemy się ulicą nazwaną jego nazwiskiem. 

Przy okazji opowieści o ludziach, dowiemy się także co nieco o miejscach, w których ci ludzie gościli. Książka ma więc obok wartości biograficznej, także wartość krajoznawczą. 




Powtórzeniom mówimy nie!



Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywają świat to książka ładnie wydana. Gruba oprawa, liczne fotografie, ryciny. Przyjemnie będzie do niej wracać, bo z pewnością od czasu do czasu po nią sięgnę, by uporządkować wiedzę, która na razie dość chaotycznie obija mi się o czaszkę. Nie jest to jednak książka idealna. Ogromnie denerwowały mnie rozmaite powtórzenia. 

Na przykład dwa krótkie, kolejno po sobie następujące akapity zaczynają się tak:
1) W 1997 roku Poczta Polska uczciła 200. rocznicę urodzin Pawła Edmunda Strzeleckiego...[1]
2) W 1997 roku, z okazji 200. rocznicy urodzin Strzeleckiego...[2]

Przewracam kilka stron, a tam:
Widać stąd praktycznie całą Gruzję, Armenię i Azerbejdżan. Widać również cały główny grzbiet Kaukazu, w tym odległy o 430 kilometrów Elbrus - najwyższy szczyt tych gór. Widać też dużą część Turcji, Iranu, a nawet Iraku[3], Czasami takie powtórzenia mają sens, ale nie w tym przypadku.

Nie wiem też ile razy można było przeczytać, że obecne Tbilisi niegdyś nosiło nazwę Tyflis. Nie można wytłumaczyć tego założeniem, że nie każdy czytelnik będzie zapoznawał się z książką od A do Z. Ta teoria upadła, gdy w rozdziale o Hieronimie Stebnickim informację o Tbilisi znalazłam dwukrotnie. 

Rozbawiła mnie za to próba wprowadzenia do tekstu czegoś na kształt poprawności politycznej. Gdy na wklejonym w tekst zdjęciu oryginalny popis głosi: Grupa zdejmowana przez murzyna[4]., w komentarzu do fotografii ów murzyn został wyróżniony wielką literą. Drobiazg, o którym wspominam tylko dlatego, że mnie rozbawił.




Podsumowując...



Zbiór krótkich biografii Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat autorstwa Marii i Przemysława Pilichów to bez wątpienia jedna z tych lektur, które można w ciemno polecać ludziom ciekawym świata, globtroterom, miłośnikom interesujących biogramów. Autorzy zwracają uwagę na fakt, że zarówno w dawnej, jak i tej nowszej historii odkryć geograficznych, przyrodniczych czy etnograficznych, Polacy mieli swój znaczący udział. Myślę, że wielu z opisywanych postaci warto przyjrzeć się bliżej. Po lekturze tej książki, będziecie wiedzieli którym.








***

Książkę polecam
ciekawym świata
ceniącym zwięzłe teksty bogate w fakty
zainteresowanym historiami ludzi odkrywających świat
wielbicielom podróży
interesującym się postaciami wielkich Polaków

***

[1] Maria i Przemysław Pilichowie, Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat, Wyd. Muza, 2016, s. 115.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 121.
[4] Tamże, s. 265.

***




15 komentarzy:

  1. Widać, że ładnie wydana. Mimo kilku mankamentów czuję, że to książka dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sposób czytania wybrałabym pewnie taki, jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem, tak jest najlepiej. I tak mam wrażenie, że mi się życiorysy poplątały. Przy czytaniu na raz, w głowie zostałby chyba głównie chaos. ;)

      Usuń
  3. Jestem nią szalenie zainteresowana:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podróżniczych książek nie lubię... a o podróżnikach w sumie też nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię poznawać życiorysy podróżników, więc to chyba coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy skuszę się na tę publikację. Jestem ciekawa dokonań poszczególnych podróżników, zwłaszcza że jak widzę autorzy wybrali bardzo różne sylwetki, ale nie wiem czy nie odstraszy mnie natłok faktów i dat. No i te powtórzenia, muszę przyznać, że fatalnie się to czyta, więc nie dziwię się, że irytowały Cię w tekście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli temat Cię interesuje, to myślę, że warto po nią sięgnąć. Może nie po to, żeby połknąć w trzy wieczory, ale żeby zaglądać co jakiś czas. Gdyby to nie był egzemplarz recenzencki, pewnie czytałabym dużo wolniej. :)

      Usuń
    2. Może rzeczywiście potraktuję to jako przerwę między innymi książkami :)

      Usuń
  7. Oj przeczytałabym, znowu propozycja dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na stronę mtkosciuszko.org.au. Znajdziesz tam sporo materiałów źródłowych po polsku i angielsku związanych ze zdobyciem Góry Kościuszki najwyższego szczytu Australii, jak również z jego zdobywcą Pawłem Edmundem de Strzeleckim.
    Sprawdź też tekstową mapę strony - spis wszystkich podstron w serwisie

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.