2015 |
Niełatwo było rozstać się z Sewillą. To miasto rzuciła na nas swój urok. Rano zaliczyliśmy ostatni spacer w okolice katedry, posililiśmy się porcją churros z gorącą czekoladą i ruszyliśmy w stronę oceanu. Naszym celem był Kadyks.
Kadyks jest najstarszym miastem zachodniej Europy. Ok. 1100 roku p.n.e. założyli go Fenicjanie (choć legendy głoszą, że zrobił to Herakles). Miasto przechodziło z rąk do rąk. Podbili je Rzymianie, zniszczyli Wizygoci, opanowali Maurowie, w końcu przejęli je władcy Kastylii. To z Kadyksu ruszyła druga i czwarta wyprawa Krzysztofa Kolumba w poszukiwaniu drogi do Indii, ale XVI przyniósł kolejne problemy. Angielska flota walcząc o wpływy na morzu, przypuszczała ataki na miasto. Wśród korsarzy łupiących Kadyks był m.in. słynny Francis Drake. Miasto zostało napadnięte dwukrotnie, a flotę stacjonującą w porcie puszczono z dymem.
W 1596 roku Kadyks zdobył Charles Howard, angielski admirał, kuzyn Elżbiety I Tudor, królowej Anglii i Irlandii. Także i ten atak skończył się dla miasta tragicznie, bo choć pobyt admirała nie trwał długo, jego finałem był kolejny pożar trawiący najstarsze hiszpańskie miasto.
W 1596 roku Kadyks zdobył Charles Howard, angielski admirał, kuzyn Elżbiety I Tudor, królowej Anglii i Irlandii. Także i ten atak skończył się dla miasta tragicznie, bo choć pobyt admirała nie trwał długo, jego finałem był kolejny pożar trawiący najstarsze hiszpańskie miasto.
Lepsze czasy nastały na początku XVIII wieku, kiedy to skończył się monopol Sewilli na handel z Nowym Światem. Kadyks zyskał na znaczeniu, a lokalni kupcy zaczęli się bogacić. Wtedy też powstało wiele eleganckich rezydencji.
Jako, że w mieście niestety niemal nie zachowały się ślady z czasów średniowiecznych, że o starożytnych nie wspomnę, nie liczyłam na to, że będziemy potrzebowali na zwiedzanie więcej niż jedno popołudnie. Teraz wiem, że byłam w błędzie, bo choć wjeżdżając do miasta mogliśmy obserwować głównie bloki i hotele, to już za XVI-wieczną Bramą Ziemi (Puerta de Tierra), gdzie rozciąga się zabytkowa część miasta, chętnie spędziłabym więcej czasu.
Puerta de Tierra - na kolumnach widoczne są figury patronów miasta, św. Serwadusa i św. Germanusa |
Podobno zwykle turyści przekraczający bramę, zmierzają w stronę oceanu, na jedną z plaż lub w kierunku katedry. My, ruszyliśmy w przeciwną stronę, na spacer uliczkami miasta. Minęliśmy Muzeum Lalek (Museo del Titere), gratkę dla miłośników lalkarstwa. W muzeum znajdują się nie tylko twory hiszpańskich artystów, ale i zagranicznych. Wstęp jest bezpłatny, o czym niestety wtedy nie wiedziałam, choć obawiam się, że i ta wiedza niewiele by zmieniła. W planie mieliśmy jedynie spacer po mieście, na zwiedzanie muzeów czy innych atrakcji, niestety nie mieliśmy czasu.
Muzeum Lalek |
Z punktu informacji turystycznej wzięliśmy plan miasta, ale często spacerowaliśmy w tę stronę, która przyciągała naszą uwagę. Zauroczyło mnie to miasto i choć większość andaluzyjskich przystanków opuszczałam z myślą, że chętnie zostałabym tam dłużej i lepiej je poznała, to właśnie zbyt krótkiego pobytu w Kadyksie żałuje najbardziej.
ratusz |
pomnik naWyniki wyszukiwaniaPlaza de España upamiętniający uchwalenie Konstytucji z 1812 roku |
Spacerując trafiliśmy do ogrodu botanicznego - Parque Genovés. Ludzi było tu niewiele, mogliśmy spokojnie spacerując alejkami podziwiając przyrodę w formie naturalnej i tej, którą ukształtowała fantazja ogrodników. To największy zielony obszar miasta.
Oprócz roślin, atrakcją parku są jaskinia i jeziorko z wodospadem zaanektowane przez niezbyt ruchliwe gady i zdecydowanie bardziej ruchliwe ptactwo.
Odpoczęliśmy chwilę w cieniu palm i ruszyliśmy dalej, zbliżając się do brzegu oceanu.
Na naszej trasie znalazły się twierdze Castillo de Santa Catalina i Castillo de San Sebastian.
Naszą uwagę przykuł Castillo de San Sebastian, twierdza powstała w 1702 roku. |
Targ był niestety już zamknięty. Szkoda, bo hiszpańskie mercados są zawsze dla mnie atrakcją pełną kolorów, smaków, zapachów i gwaru. Pozostało nam podziwianie budynku z zewnątrz.
W końcu dotarliśmy do najbardziej znanej atrakcji miasta. Barokowa Katedra Św. Krzyża (Catedral de Santa Cruz del Cadiz) jest jedną z największych hiszpańskich katedr. Wzniesiono ją w latach 1722-1838, a efektem wieloletniej budowy oraz zmieniających się architektów jest pomieszanie stylów, wśród których dominą barok, rokoko i neoklasycyzm.
Katedra pięknie prezentuje się w promieniach zachodzącego słońca.
Nie planowaliśmy zwiedzania katedry, ale nie mogliśmy się powstrzymać przed wejściem na jedną z katedralnych wież - Torre de Poniente, z której roztacza się wspaniały widok na miasto i Ocean Atlantycki.
Widać stąd m.in. Wieżę Taviy (po lewej stronie poniższego zdjęcia). Z jej szczytu także można podziwiać Kadyks z lotu ptaka, a w jej wnętrzach znajdziecie camerę obscurę, dzięki której zobaczycie panoramę miasta. Wieża Taviry jest najwyższą wieżą obserwacyjną z ponad 150 wybudowanych przez bogatych kupców w XVIII. Ma 45 metrów.
Oj, nie chciało mi się schodzić z wieży. Mogłabym długo stać i wpatrywać się to w dachy budynków, to w oceaniczne fale. Zwłaszcza, że słońce przygrzewało tak przyjemnie, a wiatr tylko czasami próbował oderwać mi głowę i rzucić ją mewom na pożarcie.
Jak widzicie, plażowanie nie jest naszym ulubionym zajęciem. Popołudnie w Kadyksie spędziliśmy wędrując uliczkami miasta, a stopy na jednej z tamtejszych plaż, postawiliśmy dosłownie na moment. Przy Playa de la Caleta niegdyś łodzie kotwiczyli Fenicjanie, Kartagińczycy i Rzymianie. Tu kręcono sceny do takich filmów jak Śmierć nadejdzie jutro o agencie Jamesie Bondzie, Czarodziejska miłość Carlosa Saury, Kapitan Alatriste powstałego na podstawie powieści Arturo Péreza-Reverte czy Manolete, w którym w rolach głównych wystąpili Adrien Brody i Penélope Cruz.
Zamiast wylegiwania się na plaży wybraliśmy spacer wzdłuż brzegu i podziwianie zachodu słońca.
Gdy wracaliśmy do hotelu (Hotel Regio Cadiz, który mogę polecić z czystym sumieniem) na plażach było już pusto. Na moment zatrzymały nas dźwięki muzyki. Przysiedliśmy na chwilę na murku, by posłuchać próby młodzieżowej orkiestry. W hotelu szybko zasnęliśmy. Czekała nas pobudka przed wschodem słońca, bo plan na kolejny dzień był napięty. Zamierzaliśmy zrobić krótki postój w Tarifie, zwiedzić Gibraltar i dotrzeć przed zachodem do leżącej aż za Malagą Cómpety.
Zobacz też:
*** FOTORELACJA Z WYCIECZKI DO ANDALUZJI ***
*** PODRÓŻE ***
*** LITERATURA HISZPAŃSKA ***
Kadyks jest piekny. Jak i Twoje zdjecia.
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńPonieważ ominęliśmy Jerez de la Frontera, a bardzo bym chciała zwiedzić to miejsce, to mam nadzieję, że jeszcze wrócimy w tamte rejony, a przy okazji zahaczymy o Kadyks. :)
Jak tam cudnie! Nigdy za dużo Andaluzji :) W Kadyksie nie byłam, ale strasznie marzy mi się powrót do Andaluzji, szczególnie, gdy czytam Twoje relacje widzę, ilu pięknym miejsc tam jeszcze nie widziałam.
OdpowiedzUsuńMnie też się marzy powrót. Jest jeszcze mnóstwo miejsc, które chciałabym tam zobaczyć. :)
UsuńPięknie tam jest:)
OdpowiedzUsuńOj, tak. :)
UsuńKadyks wygląda na miasto warte odwiedzenia. Pewnie kiedyś się tam pojawię ;)
OdpowiedzUsuńJestem pewna! Nie wierzę, że nie będziesz chciała poznać reszty Andaluzji. :D
UsuńAleż tam musi być wspaniale! :)
OdpowiedzUsuńJest. :)
Usuńw Kadyksie byliśmy bardzo krótko, ale miasto i tak zdążyło mnie sobą oczarować:)
OdpowiedzUsuńMy też. Nie spodziewałam się, że będziemy potrzebowali tam więcej czasu.
UsuńJak zwykle świetna fotorelacja :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńCzekałam na tę notkę jako wielka wielbicielka tego zakątka
OdpowiedzUsuńA co w tamtych okolicach najbardziej Ci się podoba?
UsuńPrzepięknie! Aż chce się wakacje... Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ta ryba, fuuu ;d
OdpowiedzUsuńA do wakacji tak daleko... :(
UsuńOj tam! Nie fuuu, tylko obiadek. :P
Kurczę, byłam tam jakiś czas temu. Cudny jest Cadiz, tak jak pokazałaś. A rynek ze świeżymi produktami był otwarty i gwarny. Pysznie i pięknie było! http://madebybibi.blogspot.com/2015/07/wspomnienia-andaluzyjskie.html
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że załapałaś się na otwarty rynek. Uwielbiam takie miejsca. Lecę zobaczyć Twoją notkę. Dzięki za link!
UsuńCadiz... miasto, z którym łączy mnie tyle miłych wspomnień. Ogladam te zdjęcia i niemal czuję zapachy. Szczególnie tej dobrej kawy w jednej z tych knajpek, które chyba uwieczniłaś na jednym ze zdjęć. Ach, jakbym chciała wejść, usiąść przy barze i... un cafe negro, por favor...
OdpowiedzUsuńMy nie mieliśmy niestety czasu na kawę. :(
UsuńŹle to rozplanowałam, ale po prostu nie spodziewałam się, że tyle tam zakątków do zwiedzenia. Ale i bez kawy było cudnie. :)
To zupełnie niesamowite bo jedziemy z żoną w przyszłym roku do Andaluzji, zobaczymy i Kadyks i Tarife, Grenadę i Malagę i oczywiście Gibraltar i nawet mamy już bilety do Malagi. Pozdrawiam Jacek
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! Będzie na pewno pięknie. :) Ja muszę tam wrócić, bo wielu miejsc jeszcze nie widziałam. Choćby Malagi nie udało mi się zwiedzić.
UsuńUdanego wyjazdu! :)