wtorek, 11 października 2016

Anna B. Kann "Barcelona na zawsze"
[RECENZJA]

Anna B. Kann
Barcelona na zawsze
Wyd. Pascal
2016
352 strony
trylogia barcelońska, tom 3

Barcelona działa na mnie jak magnes. Przyciągnęła mnie do siebie i wciąż przyciąga. Szukam jej w książkach, filmach, na zdjęciach, w cudzych opowieściach. Przyciągnęła mnie także do twórczości Anny B. Kann, choć nie jestem miłośniczką powieści obyczajowych z rozbudowanymi wątkami dotyczącymi damsko-męskich perypetii.

Ale czy mogłabym sobie darować lekturę pierwszej polskiej powieści wątkiem flamenco i to powiązanej z katalońską stolicą?

Oczywiście, że nie!



Mniej hiszpańskich klimatów, więcej polskich rozterek


Przeczytałam Do zobaczenia w Barcelonie i Powrót do Barcelony, aż w końcu przyszedł czas na finałowy tom trylogii, Barcelona na zawsze. Z jednej strony żal mi było, że kończy się cykl, którego fabuła w większym lub mniejszym stopniu rozgrywa się w moim ukochanym mieście, z drugiej - z tomu na tom stolicy Katalonii było coraz mniej, podobnie jak i muzyczno-tanecznych wtrętów, więc i cała historia zaczęła mniej do mnie trafiać, bo właśnie tamtych wątków w niej szukałam.

Po dramatycznym zakończeniu drugiego tomu, Ewa wraca z Półwyspu Iberyjskiego do Polski. Wydawałoby się, że tragedia w brutalny sposób rozwiąże jej problem rozdarcia między dwoma mężczyznami, ale tak się nie staje. W pobliżu jest przyjaciel, obecnie wdowiec, niegdyś zakochany w niej student. Pomocny, do rany przyłóż, gotów zrobić wiele dla bliskiej mu osoby. Jednak Ewa z jednej strony musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, podjąć kilka ważnych decyzji, z drugiej - wciąż myśli o swej hiszpańskiej miłości. O Paco, który tak bardzo ją zranił, a mimo to, kobieta nadal nie może o nim zapomnieć, a to nie sprzyja budowaniu związku z innym mężczyzną.

Nie tylko Ewa przeżywa miłośne rozterki. Jej siostra Maria wprawdzie spotkała kogoś wyjątkowego, ale ten ktoś, choć podobno zakochany po uszy, nie spalił mostów łączących go z poprzednim życiem i poprzednią kobietą, która teraz potrzebuje jego pomocy. Czy to rycerski wyjazd na chwilę czy coś więcej - nie wiadomo, choć Maria pewne przeczucia ma. I nie wie, jak długo i cierpliwie będzie czekać na powrót Jana.


Anna B. Kann, Poznań 2016


Jedna historia, różne spojrzenia


Przed lekturą Barcelony na zawsze warto sięgnąć po poprzednie tomy, choć ich znajomość nie jest konieczna do zrozumienia fabuły. Autorka często nawiązuje do przeszłości bohaterów, ale też wszystkie te nawiązania wyjaśnia. Z jednej strony to dobrze, bo czytelnik, który dopiero poznaje Ewę i pozostałych bohaterów, nie pogubi wątków. Z drugiej, w ten sposób pisarka nie zachęca do nadrobienia zaległości, bo dość szczegółowo opowiada historie już opowiedziane, np. Anny i wachlarza. Dla czytelnika śledzącego losy bohaterów trylogii od początku będzie to nazbyt rozbudowana powtórka.

Podobnie jak poprzednio, tak i teraz Anna B. Kann pozwala zabrać głos wszystkim ważnym bohaterom. Wchodzimy więc w buty to Ewy, głównej bohaterki, to jej przyjaciółki Gośki, to znów Marii lub męskiej ekipy: Janusza czy Paco. To pozwala na spojrzenie na opowiadaną historię z różnych punktów widzenia i przekonanie się jak brak szczerych rozmów utrudnia międzyludzkie kontakty, jak wiele czasu tracimy osobno, podczas gdy moglibyśmy przynajmniej dać sobie szansę na szczerą rozmowę bycie razem.




Powieść utkana z emocji


Barcelona na zawsze to powieść pisana emocjami. Moim zdaniem, ogromnie osobista, mieszcząca w sobie wiele przeżyć, myśli, uczuć, zainteresowań i doświadczeń autorki. Bohaterowie przebywają w miejscach znanych pisarce, pracują w mediach, piszą książki, podróżują, interesują się kulturą i sztuką, obserwują społeczeństwo, pasjonują się muzyką i tańcem (tu prym wiodą flamenco i tango, które są czymś więcej niż pląsami na parkiecie). Pojawiają się tu także inne wątki związane z prywatnymi przeżyciami pisarki. To także sprawia, że trudno mi tę powieść ocenić.

Zupełnie nie przemawia do mnie wątek damsko-męskich rozterek. Z pewnością podobne historie bardziej trafią do kogoś o podobnych przeżyciach. Mnie drobiazgowe rozkładanie na czynniki pierwsze pewnych relacji czy zachowań szybko zaczęło męczyć. Chciałam, by historia biegła dalej, ale bohaterowie wciąż uparcie analizowali przeszłość. Z powieściami życiowymi o mocno emocjonalnym zabarwieniu często tak jest - najsilniej przemówią do tych, którzy znajdą w nich odbicie własnych rozterek i bolączek. Mnie z bohaterami łączy przede wszystkim fascynacja Hiszpanią.


Girona, 2014


Nie tylko miłość


Anna B. Kann pisze nie tylko o miłości, choć damsko-męskie rozterki zajmują lwią część historii. W swoją powieść wplotła także inne wątki. Niełatwe, jak depresja czy radzenie sobie z życiem po stracie bliskiej osoby. Fascynujące, jak najciekawszy dla mnie (choć niestety bardzo krótki) dotyczący Boliwii i baroku misyjnego, o którym wcześniej nie słyszałam. Uwielbiam powieści, które otwierają oczy na coś nowego, intrygującego.

Autorka nie stroni od krótkich komentarzy dotyczących rzeczywistości. W tym tomie zwróciła uwagę m.in. na problem gwałtownego wzrostu liczby turystów odwiedzających nie tylko Barcelonę, ale i inne miejsca w Hiszpanii (np. Baleary) i konsekwencji z tym związanych. Mniej jest w tej powieści muzyki i tańca, zdecydowanie mniej samej Hiszpanii. Krótkie pobyty w Barcelonie czy Gironie nie zaspokoiły mojego apetytu na hiszpańskie klimaty. Za to spodobał mi się pomysł wspólnego przedsięwzięcia bohaterek, ale nie zdradzę o co chodziło, by nie psuć lektury. Ten motyw także mógłby zostać ciekawie rozwinięty. Szkoda, że tak się nie stało. Tymczasem pisarka kontynuuje wątek kryminalny, delikatnie zaznaczony w Powrocie do Barcelony, ale wiele on do fabuły nie wnosi, a w efekcie rozmywa się nie doczekując się satysfakcjonującego finału. W fabułę wkradł się też błąd. Kobiety lecące do Girony w styczniu, czytają wywiad z 16 lipca 2016 roku...

W tomie wieńczącym trylogię akcja toczy się dość wolno. Hiszpańska energia ustąpiła zupełnie innej, zdecydowanie bardziej melancholijnej formie. Jedni się w tym odnajdą, inni zatęsknią do barwnego świata z tomu pierwszego, w którym było więcej działań niż rozmyślań, więcej barw, dźwięków, Hiszpanii. Ja niestety należę do tej drugiej grupy.



***

Trylogia barcelońska

Zajrzyj też tutaj

Pozostałe fotorelacje ze spotkań autorskich

15 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem owego wspólnego przedsięwzięcia bohaterek... A trylogii nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze nie czytałam pierwszego tomu. Szkoda, że mam tak mało czasu na nowe lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci tego zakochania w Barcelonie. Mnie to miasto pociąga i w dużej mierze dzięki Tobie, ale nie aż tak :) Bohaterka na okładce ma cudną sukienkę i piękne buty i to jako pierwsze rzuciło mi się w oczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Każdy musi znaleźć swoją miłość. :D
      Ja tylko mogę mniej lub bardziej nachalnie zarażać tą do Barcelony i Hiszpanii. ;)

      Usuń
  4. Nie przemawia do mnie ta trylogia. Czuję, że to po prostu nie jest historia wpisująca się w mój gust, mimo że Hiszpanię również uważam za intrygującą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam trylogii, a widzę, że powinnam ;) Więc pewnie prędzej czy później to ogarnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem przekonana do książki, więc nie wiem czy się skusze. Ostatnio jakoś moje gusta czytelnicze zrobiły się wybredne - trudno mi dogodzić i sama nie wiem co bym czytałam najlepiej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja też ostatnio jestem bardziej marudna? :D

      Usuń
  7. Ciekawa trylogia, którą chętnie i ja bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc przeczytaj koniecznie. Może udzieli Ci się miłość do flamenco, tanga i innych motywów tych książek. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.