Mo Hayder Kukła Wyd. Sonia Draga 2016 394 strony |
cykl Jack Caffery, tom 6
Ujmuje krawędzie rozdartej skóry i rozchyla ją na boki, wijąc się z bólu i płacząc. Tkanka odrywa się od żeber i piersi, ześlizgując z ramion. Pęka i krwawi, ale Matka Potworów nie przestaje, dopóki strzępy skóry nie zwisają jej na biodrach niczym spływający wosk. Bierze kilka głębokich wdechów i zsuwa skórę z nóg.
Po chwili zwał tkanek leży u jej stóp niczym sflaczała gumowa matryca[1].
Co może wydarzyć się w murach szpitala psychiatrycznego...
Temat szpitali psychiatrycznych to temat bardzo wdzięczny dla pisarzy serwujących historie, od których włosy jeżą się na głowie. Mroczna atmosfera budynków skrytych często za wysokim murem i gęsto zadrzewionym parkiem, mniej lub bardziej kontrowersyjne terapie oraz wachlarz chorób psychicznych dających się wykorzystać do budowania nawet najbardziej szalonych fabuł - trudno przejść obojętnie wobec takich możliwości, gdy chce się zadziałać na wyobraźnię czytelników i nieźle ich nastraszyć.
W Kukle, szóstym tomie cyklu thrillerów psychologicznych z detektywem Jackiem Caffery'm w roli głównej, Mo Hayder sięga po temat, który z powodzeniem wykorzystali tacy mistrzowie pióra jak Ken Kesey, Dennis Lehane czy Johan Theorin. W zakładzie zamkniętym Beechway panikę widać na twarzach już nie tylko pacjentów, ale i personelu. Nie ma chętnych do pełnienia nocnych dyżurów, atmosfera jest ciężka, a kolejny tajemniczy wypadek z udziałem pacjenta sprawia, że zbiorowy wybuch histerii jest coraz bardziej prawdopodobny. Na usta podopiecznych i opiekunów coraz częściej ciśnie się imię pewnej kobiety, niegdyś dyrektorki placówki, dziś bohaterki legendy krążącej po murach szpitala, po których ona sama niegdyś krążyła nadużywając władzy i znęcając się nad pacjentami. Kobiety, w której wielu widzi przyczynę obecnych problemów.
Maude.
Maude.
Maude i zaginiona kobieta
Maude. Zakazane imię, którego jedni wymawiać nie chcą, inni robią to ze strachem.
Maude. Karlica, której dawno już nie ma pośród żywych, choć ten i ów widział ją podobno to w swym pokoju, to siedzącą na trawniku w wiktoriańskiej, białej sukni.
Maude. Postać wzbudzająca przerażenie. Podobno to ona wycięła napis na skórze jednej z pacjentek. To ona nakłoniła innego z podopiecznych by... wydłubał sobie oko.
Maude. Potwór za życia i potwór po śmierci.
Ale my przecież nie wierzymy w nadprzyrodzone zjawiska, prawda? I dlatego musimy poznać prawdę o tym co rzeczywiście dzieje się w Beechway.
Sprawa niewyjaśnionych zdarzeń w szpitalu, nie jest jedyną, jaką w thrillerze Kukła będzie drążył główny bohater, Jack Caffery. Detektyw musi zamknąć wreszcie sprawę zaginięcia młodej kobiety, której zrozpaczona matka gotowa jest zrobić wszystko, byle tylko zwrócić na siebie uwagę i zmobilizować służby do odpowiedzenia na pytanie co stało się z jej dzieckiem. Ci, którzy czytali poprzedni tom cyklu doskonale znają losy zaginionej. Caffery też wie co nieco, ale nie może się zdecydować co z tą wiedzą zrobić. Jaką decyzję podejmie? Jest ktoś, kogo ta kwestia będzie bardzo męczyć...
Mo Hayder jak zwykle nie oszczędza czytelników serwując sporą dawkę mroku. Autorka umiejętnie buduje nastrój, stopniowo odkrywając karty. Kukła trzyma w napięciu. Ożywają legendy, ale krzywdzą ludzie z krwi i kości. Ciszę otulającą szpital psychiatryczny przerywa czyjś wrzask, ktoś inny pustym wzrokiem wpatruje się w przestrzeń, a zamknięte pokoje niekoniecznie gwarantują bezpieczeństwo pacjentów. Placówka po raz kolejny zmaga się z awarią prądu. Gdy światło znów rozbłyśnie, kto wie jaki widok ujrzą nasze oczy. Autorka wprawdzie nie epatuje przemocą w taki sposób, jak czynią to jej koledzy po piórze Maxime Chattam czy Chris Carter, ale i te sceny, które kreśli przed oczami widzów, potrafią wywołać dreszcze. Już samo miejsce akcji wzbudza wyobraźnię, a fakt, że dzieje się tam coś bardzo złego, dodatkowo ją nakręca.
Pewne rozwiązania fabularne zastosowane przez autorkę wydały mi się niestety dość przewidywalne. Może nie na tyle, bym zbyt szybko odgadła finał i zepsuła sobie przyjemność lektury, ale dość, by nie dać się zaskoczyć kolejnymi odkryciami bohaterów i zwrotami akcji. Zresztą, mam wrażenie, że autorka świadomie skonstruowała fabułę tak, by podsuwać czytelnikom wskazówki, które pozwalają im o krok, a czasem kilka kroków, wyprzedzać węszących w danej sprawie bohaterów. Z jednej strony pozwala to na wzięcie udziału w śledztwie i satysfakcję z odgadnięcia rozwiązania nim zrobią to inni, z drugiej - wiernym czytelnikom kryminałów nie zapewni takiej frajdy jak nokaut spowodowany zaskakującym finałem.
Mimo napięcia i mocnej historii, Kukła nie dostarcza aż takich emocji jak następujący po niej Wilk czy otwierający cykl Ptasznik, ale to intrygująca historia wywołująca dreszcze i sprawiająca, że przed snem ma się ochotę zrobić obchód po domu i sprawdzić czy aby na pewno drzwi i okna są dobrze zamknięte. Bo przecież, gdzieś tam, może czaić się ktoś o bardzo, bardzo złych zamiarach.
Cicho zsuwa kołdrę i boso idzie przez pokój. Gdy zbliża się do okna w przeciwległej ścianie, reflektor na dworze gaśnie. W ostatniej chwili CB udaje się na mgnienie oka zobaczyć w ogrodzie jakąś postać.
Ta chwila trwa tak krótko, że równie dobrze mogło to być złudzenie - pyłek na siatkówce oka. CB mruga, żeby dostosować wzrok do nagle pociemniałego ogrodu. Nie jest pewny, co zobaczył. Czy coś sobie uroił, czy postać naprawdę miała białą, pozbawioną rysów twarz? Bez cech charakterystycznych. Zdaje się, że zamajaczyła mu też koszula nocna z koronką[2].
Sprawa niewyjaśnionych zdarzeń w szpitalu, nie jest jedyną, jaką w thrillerze Kukła będzie drążył główny bohater, Jack Caffery. Detektyw musi zamknąć wreszcie sprawę zaginięcia młodej kobiety, której zrozpaczona matka gotowa jest zrobić wszystko, byle tylko zwrócić na siebie uwagę i zmobilizować służby do odpowiedzenia na pytanie co stało się z jej dzieckiem. Ci, którzy czytali poprzedni tom cyklu doskonale znają losy zaginionej. Caffery też wie co nieco, ale nie może się zdecydować co z tą wiedzą zrobić. Jaką decyzję podejmie? Jest ktoś, kogo ta kwestia będzie bardzo męczyć...
Rozwiąż zagadkę nim zrobi to detektyw
Mo Hayder jak zwykle nie oszczędza czytelników serwując sporą dawkę mroku. Autorka umiejętnie buduje nastrój, stopniowo odkrywając karty. Kukła trzyma w napięciu. Ożywają legendy, ale krzywdzą ludzie z krwi i kości. Ciszę otulającą szpital psychiatryczny przerywa czyjś wrzask, ktoś inny pustym wzrokiem wpatruje się w przestrzeń, a zamknięte pokoje niekoniecznie gwarantują bezpieczeństwo pacjentów. Placówka po raz kolejny zmaga się z awarią prądu. Gdy światło znów rozbłyśnie, kto wie jaki widok ujrzą nasze oczy. Autorka wprawdzie nie epatuje przemocą w taki sposób, jak czynią to jej koledzy po piórze Maxime Chattam czy Chris Carter, ale i te sceny, które kreśli przed oczami widzów, potrafią wywołać dreszcze. Już samo miejsce akcji wzbudza wyobraźnię, a fakt, że dzieje się tam coś bardzo złego, dodatkowo ją nakręca.
Pewne rozwiązania fabularne zastosowane przez autorkę wydały mi się niestety dość przewidywalne. Może nie na tyle, bym zbyt szybko odgadła finał i zepsuła sobie przyjemność lektury, ale dość, by nie dać się zaskoczyć kolejnymi odkryciami bohaterów i zwrotami akcji. Zresztą, mam wrażenie, że autorka świadomie skonstruowała fabułę tak, by podsuwać czytelnikom wskazówki, które pozwalają im o krok, a czasem kilka kroków, wyprzedzać węszących w danej sprawie bohaterów. Z jednej strony pozwala to na wzięcie udziału w śledztwie i satysfakcję z odgadnięcia rozwiązania nim zrobią to inni, z drugiej - wiernym czytelnikom kryminałów nie zapewni takiej frajdy jak nokaut spowodowany zaskakującym finałem.
Mimo napięcia i mocnej historii, Kukła nie dostarcza aż takich emocji jak następujący po niej Wilk czy otwierający cykl Ptasznik, ale to intrygująca historia wywołująca dreszcze i sprawiająca, że przed snem ma się ochotę zrobić obchód po domu i sprawdzić czy aby na pewno drzwi i okna są dobrze zamknięte. Bo przecież, gdzieś tam, może czaić się ktoś o bardzo, bardzo złych zamiarach.
Cicho zsuwa kołdrę i boso idzie przez pokój. Gdy zbliża się do okna w przeciwległej ścianie, reflektor na dworze gaśnie. W ostatniej chwili CB udaje się na mgnienie oka zobaczyć w ogrodzie jakąś postać.
Ta chwila trwa tak krótko, że równie dobrze mogło to być złudzenie - pyłek na siatkówce oka. CB mruga, żeby dostosować wzrok do nagle pociemniałego ogrodu. Nie jest pewny, co zobaczył. Czy coś sobie uroił, czy postać naprawdę miała białą, pozbawioną rysów twarz? Bez cech charakterystycznych. Zdaje się, że zamajaczyła mu też koszula nocna z koronką[2].
***
Książkę polecam
miłośnikom thrillerów
szukającym motywu szpitala psychiatrycznego w literaturze
***
[1] Mo Hayder, Kukła, przeł. Ewa Borówka, Wyd. Sonia Draga, s. 6.
[2] Tamże, s. 168.
***
Coś bardzo w moim guście:) Szpital psychiatryczny to coś, czemu się na pewno nie oprę:)
OdpowiedzUsuńbyle to był szpital wyłącznie w literaturze lub filmie. :D
UsuńZdecydowanie nie dla mnie. Czytalam jedna z czesci tej serii, "The Treatment", i na wiecej sie nie pokusze.
OdpowiedzUsuńA czemu? Co z tą książką było nie tak?
UsuńBardzo lubię opowieści wykorzystujące temat niewyjaśnionych wydarzeń mających miejsce w szpitalach psychiatrycznych. Takie historie mają potencjał i pozwalają autorowi wykreować gęstą, niepokojącą atmosferę. Trochę szkoda, że brakuje elementów zaskoczenia, ale mimo wszystko sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńBrakuje, ale z drugiej strony - satysfakcja z wyprzedzania bohaterów o krok też jest fajnym uczuciem. :D
UsuńFakt, trzeba się tylko odpowiednio nastawić, przynajmniej ja tak mam :)
UsuńJa też!
UsuńCzytałam 2 inne thrillery tej autorki i wypadły średnio w mych oczach.
OdpowiedzUsuńCo kto lubi. Do mnie Hayder przemawia. Tylko jeden tytuł mnie wymęczył.
UsuńZ jednej strony intrygująca ta Maude, z drugiej książka wydaje mi się lekko obrzydliwa...
OdpowiedzUsuńHayder ma pod tym względem "gorsze" na swoim koncie. ;)
UsuńTo coś dla mnie! Muszę koniecznie się rozejrzeć za książkami tej autorki ;)
OdpowiedzUsuńMocnych wrażeń!
Usuń