poniedziałek, 5 września 2016

Joe Simpson "Gra z duchami"
Esencja alpinizmu

Joe Simpson
Gra z duchami
Wyd. Stapis
2016
310 stron
Czyżby to wspinacz ukuł drwiące porzekadło: "Chcieć nie oznacza mieć"? Jakże często ten kalamburowy truizm nabiera sensu w górach. W chwili, kiedy twoje nadzieje rosną za sprawą spodziewanej poprawy pogody lub widoku łatwej drogi na szczyt, wydarza się coś, co je zupełnie niweczy. Łatwa droga, okazuje się zabójczym zboczem zagrożonym lawinami. Czyste słoneczne niebo - zaskakuje silnym wiatrem, od którego drętwieje mózg kiedy wystawisz głowę ponad linię grani. Pomyśl przez chwilę, że jesteś bezpieczny - i może to być równie dobrze twoja ostatnia myśl. Czasami możesz udawać obojętność, stwarzać pozory, że czegoś nie chcesz i przemknąwszy się chyłkiem podejść górę, nie dając jej wykorzystać okazji, żeby zadała ci cios, zanim wyczuje na swoich nierównych ścianach twoje ciche stąpanie[1].



Zew gór



Górska wspinaczka. Fascynująca, uzależniająca, niebezpieczna. Wielu rusza chcąc zdobyć kolejny szczyt, ale nie każdy wraca. Czasami zabija ich brawura, zbytnia pewność siebie, przecenienie własnych możliwości, rutyna, zmęczenie. Innym razem zwykły pech. Góry pełne są duchów. Ofiar lawin, szczelin, pogodowych zmian, nieodpowiednio dobranych partnerów, nieostrożności. Wciąż ich przybywa. Wciąż nie brakuje tych, którzy porzucają bezpieczne cztery kąty. Góry wzywają ich do siebie.

Ten stan doskonale zna Joe Simpson. I on niejednokrotnie odpowiadał na takie wołanie. Przeczytany w dzieciństwie Biały pająk Heinricha Harrera, traktujący o zdobyciu północnej ściany Eigeru, zapdł mu głęboko w pamięć, choć jego zakończenie sprawiło, że obiecał sobie iż nigdy nie zostanie alpinistą. Jednak góry zdominowały jego życie, stały się jego pasją i miłością, choć niewiele brakowało, by przyniosły mu śmierć. Niewiele brakowało, by podzielił dramatyczny los bohatera Białego pająka.


Przed i po pechowej wyprawie



Joe Simpson, brytyjski alpinista, a od jakiegoś czasu także i pisarz poruszający się w tematyce wynikającej z jego pierwszej pasji, najbardziej znany jest z poruszającej książki Dotknięcie pustki, w której to opowiada dramatyczną historię, jaka rozegrała się podczas próby zdobycia andyjskiego szczytu Siula Grande. W 1985 roku podjął się jej wraz z Simonem Yatesem. Historia ta odbiła się szerokim echem w świecie alpinistów, ale i poza nim. Rozgorzały burzliwe dyskusje, w których nie brakowało głosów krytykujących postępowanie Simona wobec partnera zostawionego na pewną śmierć. Niemal pewną, bo przecież Joe Simpson przeżył, historię tę opisał, za  Simonem się wstawił, w góry wracał niejednokrotnie, a i jego literacka kariera nabrała rozpędu, czego efektem jest pojawienie się kolejnych książek, m.in. Gry z duchami, o której chcę wam napisać kilka słów. W tejże właśnie publikacji alpinista opowiada o swym życiu przed i po pechowej wyprawie na Siula Grande.




Dziecko szczęścia



Nim Gra z duchami zabierze nas tam, gdzie duchów pechowych alpinistów jest tak wiele, Joe Simpson opowiada o swym dzieciństwie. Chłopięcych wybrykach, burzliwej relacji z siostrą, mieszkaniu w Malezji, na Gibraltarze i w Anglii, wspinaczce skałkowej, rozczarowaniu pierwszą zimową wspinaczką w Szkocji, a w końcu kolejnych górskich porażkach i sukcesach. Wyprawa na Siula Grande zdaje się punktem kulminacyjnym, ale po niej emocje nie opadają. Według lekarzy, Joe Simpson nie miał już w góry wrócić. Poważna kontuzja miała na zawsze skreślić wspinaczkę z listy jego przyszłych zajęć, ale jak się okaże - upór i miłość do gór okazały się silniejsze niż rozsądek i zalecenia medyków. Joe, dziecko szczęścia, wróci w góry niejednokrotnie i choć nie zawsze zejdzie z nich o własnych siłach, los będzie mu sprzyjał daleko bardziej niż wielu jego kolegom.





Gra z duchami, jak sugeruje tytuł, duchów jest pełna. Podobnie jak refleksji o górach i ludziach, którzy w nie wyruszają, przełamując własne słabości, igrając ze śmiercią, choć jednocześnie oddychają pełną piersią. Joe Simpson opowiada nie tylko o własnych wyprawach, ale i wspomina swoich kolegów, upamiętniając w książce często tych, którzy mieli mniej szczęścia od niego. Wpada niekiedy w nastrój refleksyjny, szukając odpowiedzi na pytanie dlaczego ludzie ryzykują wszystko podejmując trud zdobywania kolejnych szczytów. Pisze o pasji, o życiu, śmierci, lękach, pokonywaniu słabości i drzemiącej w ludziach sile. Wspinaczka okazuje się miłością trudną i bolesną. Dostarcza emocji, uzależnia, ale i zabija. Książka Joe Simpsona pełna jest nazwisk tych, którzy poświęcili jej życie, często w bardzo młodym wieku.




Arogancja i pokora



Gra z duchami to świetne uzupełnienie historii opowiadanej w Dotknięciu pustki, a zarazem klucz do jej lepszego zrozumienia. To opowieść o tym, jak góry zmieniają ludzi, o arogancji zmienianej w pokorę, o tym, co góry dają i odbierają. Jest w niej miejsce na szaleństwa młodego chłopaka, któremu się wydaje, że jest niepokonany i refleksje doświadczonego alpinisty, który wiele widział, wiele przeżył, wiele zrozumiał. Są tu kadry z gór i z epizodów pomiędzy wspinaczkami. Całość wieńczy zestaw czarno-białych zdjęć gór, Simpsona i jego znajomych. 

W biblioteczce miłośników tematyki górskiej, prawdziwych historii oraz opowieści o pasji, przełamywaniu słabości i sile tkwiącej w człowieku, Gra z duchami powinna znaleźć swoje miejsce.

Akceptacja ryzyka i systematyczne wykruszanie się przyjaciół przez lata nierozerwalnie łączą się ze sobą. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Przede wszystkim należy więc przekonać siebie, jakkolwiek by się to wydawało nielogiczne, że sami nie weźmiemy udziału w tej grze. To tak, jak gdyby nieszczęście mogło przydarzyć się tylko innym, a nigdy nam samym.
Być może to poczucie fatalizmu pozawala pogodzić się z tym, co się faktycznie roi podczas wspinaczki w górach. Paradoksalnie, realne zagrożenie śmiercią jest w dużym stopniu afirmacją życia[2].





***

Książkę polecam
miłośnikom tematyki górskiej
wielbicielom historii związanych ze wspinaczką wysokogórską
szukającym opowieści o pasjach
miłośnikom opowieści o przełamywaniu słabości
wielbicielom literatury faktu

***

[1] Joe Simpson, Gra z duchami, przeł. Miranda Masarczyk, Wyd. Stapis, s. 199.
[2] Tamże, s. 204.

***

Grę z duchami oraz inne książki związane z podróżami znajdziecie w księgarni Art Travel.



15 komentarzy:

  1. Może pewnego dnia się skuszę, bo jakoś tam się wpisuje ten tytuł w moje zainteresowania...

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony rozumiem alpinistów, bo wyobrażam sobie, że chęć zdobycia kolejnego szczytu i sam udział w wyprawie to zew, któremu nie mogą się oprzeć. Ale z drugiej strony bardzo współczuję ich rodzinom, bo właśnie góry pełne są duchów i wiem, że mnie zabiłaby ta niepewność i obawę o ukochaną osobę. Możliwe, że sięgnę po książkę, może dzięki niej lepiej zrozumiem alpinistów, zyskam inną perspektywę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w ogóle jest ciekawy, ale i ciężki temat - emocje tej drugiej strony, tej, która zostaje w domu. Pamiętam taką książkę "Od początku do końca" Olgi Morawskiej, w której połączyła wspomnienia swojego męża himalaisty i swoje, matki dwójki dzieci, której mąż oddawał się niebezpiecznej pasji. Żeby było ciężej, książka powstała po śmierci Piotra... Trudny temat.

      Usuń
    2. Bardzo trudny. Chyba najlepiej jak pary podzielają tak ekstremalne zainteresowania jak wspinaczka wysokogórska, chociaż to też nie jest recepta na wszystko, bo pewnie nie zawsze mogą jeździć razem.

      Usuń
    3. Gorzej - nie zawsze razem wracają... Taka historia też jest wspomniana w tej książce. Wyszli w góry razem, wróciło jedno z nich...

      Usuń
    4. To już w ogóle nie do ogarnięcia dla tej osoby, która została, prawdziwa tragedia.

      Usuń
    5. Nawet nie usiłuję sobie tego wyobrażać.

      Usuń
  3. Ostatnio czytałam "Okrutny szczyt" o kobietach na K2 i miałabym jeszcze ochotę na coś z literatury górskiej, choć to zazwyczaj nie jest lekka lektura.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.