2015 |
Nie bez powodu Park Marii Luizy nazywany jest zielonymi płucami Sewilli. To na jego terenie znajduje się przepiękny Plac Hiszpański, ale oprócz tej tłumnie odwiedzanej atrakcji, park oferuje także mnóstwo urokliwych zakątków. Skąpanych w zieleni, a jakże.
Byłam zaskoczona tym, jak łatwo znaleźć tu ciszę i spokój. Miło było zaszyć się tu na jakiś czas i cieszyć spokojną atmosferą, jakże inną od tej, która panuje w bardziej obleganych przez turystów miejscach. Oczywiście nie brak tu alejek, którymi jeżdżą dorożki czy amatorzy jednośladów i innych pojazdów tego typu, ale bez trudu można znaleźć cichy zakątek na wyłączność.
W 1893 roku infantka María Luisa de Borbón podarowała miastu park wcześniej stanowiący część ogrodów Pałacu San Thelmo. Do użytku publicznego oddano go w 1914 roku. Z okazji organizowanej w 1929 roku Wystawy Iberoamerykańskiej został odnowiony w stylu francuskim. Wytyczono wówczas Plac Hiszpański i Amerykański. Ogrodem zajął się wówczas nie byle kto, bo Jean Claude Nicolas Forestier, konserwator zieleni miejskiej w Paryżu, autor m.in. Pól Marsowych.
Park zajmuje powierzchnię 34 hektarów. Sami więc widzicie, że jest gdzie błądzić i szukać wytchnienia oraz odpoczynku od mocnego, andaluzyjskiego słońca.
Na Placu Amerykańskim, zwanym także parkiem gołębi, jest o wiele spokojniej niż na Placu Hiszpańskim. Tamtego dnia mieliśmy to miejsce niemal na wyłączność, mogąc w spokoju podziwiać fasadę Pawilonu Mudejarowego (Pabellón Mudéjar), w którym znajduje się Muzeum Sztuki i Zwyczajów Ludowych (Museo de Artes y Costumbres Populares).
W znajdującym się nieopodal Pałacu Renesansowym (Palacio del Renacimiento) mieści się Muzeum Archeologiczne (Museo Arqueológico).
Podczas wspomnianej Wystawy Światowej z 1929 roku w widoczny poniżej Pawilonie Królewskim (Pabellón Real) można było obejrzeć dzieła sztuki należące do hiszpańskich władców. Obecnie budynek przejęli sewillscy urzędnicy, choć w planach było utworzenie muzeum zawierającego kolekcję dzieł sztuki (andaluzyjskiej, ale nie tylko) zebraną przez hiszpańskiego mecenasa i kolekcjonera - Mariano Bellvera.
W parku znajduje się wiele gatunków roślin, zarówno typowych dla regionu, jak i egzotycznych. Dobrze się tu czują także ptaki, m.in. papugi. I wstydliwe kaczki.
Zobacz też:
*** PODRÓŻE ***
*** LITERATURA HISZPAŃSKA ***
Ależ tam pięknie. Mogłabym tam zostać i nie wracać do domu. Bardzo ładnie Ci w tym kostiumie :)
OdpowiedzUsuńTeż mogłabym tam zostać. Z Hiszpanii bardzo ciężko się wraca.
UsuńDziękuję!
Kaczki w takiej pozycji mnie zawsze rozbrajają;)
OdpowiedzUsuńWyraziła co myśli o fotografie. :P
UsuńPięknie uchwyciłaś żabę, ale jeszcze lepiej... kaczkę!
OdpowiedzUsuńKaczka po prostu wypięła się na fotografa. :D
UsuńAle ja Ci zazdroszczę tych podróży. Co do Ciebie nie zajrzę, to kolejna porcja zdjęć, które ogląda się z bananem na twarzy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. Bardzo lubię wracać do tych chwil. Łatwiej mi wytrwać do kolejnego urlopu. :)
UsuńHiszpania jest tak piękna, że człowiek ma ochotę porzucić wszystkie obowiązki i tam pojechać :) Jaki urokliwy zakątek, bogatą roślinność, ciekawa architektura - mam nadzieję, że i mnie uda się kiedyś poznać to miejsce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dokładnie tak! Uwielbiam ten kraj i mam nadzieję, że będę coraz lepiej go poznawać.
UsuńTrzymam kciuki za Twój podbój Hiszpanii. :)
Oj, tak. :)
OdpowiedzUsuńW parku Marii Luizy spędziłam tylko małą chwileczkę, a szkoda bo na Twoich zdjęciach prezentuje się bardzo atrakcyjnie.
OdpowiedzUsuńBardzo podobało mi się to gigantyczne drzewo z płożącymi się po ziemi korzeniami.
Pozdrawiam:)
Ja też nie tak dużo jakbym chciała, ale miło było tamtędy pospacerować. :)
UsuńSzalenie marzy mi się podróż do Sewilli, zdjęcia mega zachęcające zresztą :)
OdpowiedzUsuńA mnie się marzy powrót. ;)
Usuń