Hanna Kowalewska Cztery rzęsy nietoperza Wyd. Literackie 2016 624 strony |
Byłam pewna, że już nie wrócę do Zawrocia. Na okładce Przelotu bocianów Hanny Kowalewskiej, ostatniego tomu cyklu o tym malowniczym zakątku, wspomniano, że to już koniec. Finito. Schluss. The end.
Wyobraźcie sobie więc moją radość, gdy wśród zapowiedzi wydawniczych na czerwiec znalazłam Cztery rzęsy nietoperza opatrzone informacją, że jest to kontynuacja bestsellerowego cyklu o Zawrociu!
Dziki taniec radości, nerwowe oczekiwanie na listonosza i jest! Pomacałam, powąchałam, sfotografowałam, odłożyłam, ale tylko na moment. Ta książka nie mogła długo czekać, choć sama na siebie kazała prawie pięć lat!
Piękno języka, czyli udany powrót do Zawrocia
Inne wydawnictwo, inna szata graficzna, ale to drobiazg - wnętrze liczy się bardziej niż to, co widoczne na pierwszy rzut oka i niech zewnętrzna inność estetów nie zraża. Hanna Kowalewska wraca ogromnie udanie, choć jest w tym tomie coś co mnie smuci. A może jest w całym cyklu, a ja dopiero teraz to dostrzegam? Całkiem możliwe, ale o tym za chwilę.
Hanna Kowalewska wciąż pisze pięknie. Po prostu czaruje słowem. I nie ważne czy opowiada o ludziach, miejscach, czy emocjach. Czy opisuje miłość czy nienawiść, sceny pełne ciepła czy burzliwe kłótnie, piękne pejzaże czy czarno-białe mieszkania. Autorka nie straciła nic z tego wyczucia słowa, za które tak kocham zawrociański cykl. Jeśli proza może być podszyta poetycką nutą, to ta właśnie taka jest, a przy tym daleko jej do mglistych westchnień, natchnionych pustych fraz i nierzeczywistych scen. Stworzyła cykl, który mocno sprowadza na ziemię, pełen piękna, ale zwykłej, ludzkiej podłości, która nie pozwala bujać w chmurach i upajać się szczęściem. O nie.
Nie będzie więc w Czterech rzęsach nietoperza słodkiego romansu z łyżeczką dziegciu, którą się przełyka pośpiesznie, by dalej tonąć w słodkościach. Owszem, nie zabraknie i miłości, wszak mieszkająca w Zawrociu Matylda znalazła wreszcie kogoś, kogo darzy szczerym uczuciem, kogo kocha i kto kocha także i ją, z kim planuje budowanie przyszłości, stworzenie rodziny, nawet jeśli Fasolka rozpychająca się w jej wnętrzu ma innego ojca. Owszem, będzie nieco miłosnych przekomarzań, dialogów podszytych erotyzmem, wyznań, tęsknot i wzruszeń, ale kto szuka lekkiego romansu z cukrową posypką, trafił pod zły adres.
Zawrocie wciąż jest miejscem, na które pada cień. A Matylda i jej ukochany, nadal mają więcej wrogów, niż mogliby przypuszczać.
Zdjęcie sprzed sześciu lat! Hanna Kowalewska, Sanok 2010 |
Trudna miłość, czyli gdy wrogów jest więcej niż przyjaciół
Zawrocie to miejsce odziedziczone. Matylda dostała je w spadku po babce, wraz z całym bagażem wspomnień, tajemnic i... ludzką niechęcią. Nie każdy jest zadowolony z jej pojawienia się w tym miejscu, a już na pewno niewielu cieszy jej najnowsza miłość. Przez kolejne tomy cyklu bohaterka radzi sobie z tym wszystkim jak może, a trzeba przyznać, że mało kto jej tę walkę ułatwia. Wydawałoby się, że wreszcie jej życie się układa, że najgorsze minęło, a reszcie świata pozostaje pogodzić się z tym, że kobieta znalazła miłość i szczęście, że nie zamierza opuścić odziedziczonej posiadłości i wrócić do Warszawy, że byli faceci muszą pozostać byłymi, a ex kochanki jej partnera odsunąć się w cień.
Nic bardziej mylnego. Ukochany wyjeżdża na jakiś czas do Stanów, a Matylda z powiększającym się brzuchem, zostaje w dworku. W tym momencie rozdzielenia wielu upatruje moment słabości, rozluźnienia więzów, szansę na celny, bolesny atak. Niejeden chce rozstania mieszkańców Zawrocia. Sieć intryg staje się tak gęsta, że nietrudno się w niej udusić. Równie nietrudno też dojść do wniosku, że ludzi życzliwych jest wokół jak na lekarstwo, a niechętnych czy wręcz nastawionych wrogo - na pęczki. Ktoś próbuje zastraszyć Matyldę, poróżnić ją i jej partnera. Mało kto akceptuje ich związek, za to nie brak tych, którzy pragną jego rozpadu. Kobieta szuka przyjaciół, ale niełatwo ich znaleźć. Wrogo spoglądają na nią przyjaciele jej ukochanego, wśród jej znajomych nie brak działających na dwa fronty, a najbliższa rodzina... szkoda gadać. Tam także nie znajdzie oparcia.
Matylda jest silna, ale czy wytrwa? Może faktycznie ta miłość nie ma przyszłości, a jej miejsce jest w warszawskim teatrze, a nie na nudnej prowincji?
W poszukiwaniu życzliwości, czyli niełatwo być mieszkanką Zawrocia
Cztery rzęsy nietoperza to powieść piękna, ale dość przytłaczająca. I to jest właśnie to, co mnie zasmuciło w trakcie lektury. Ze świecą szukać udanych związków, niewiele tu szczęśliwych postaci. Całe szczęście, że są tacy bohaterowie jak choćby pracująca w teatrze pani Janeczka, która wprawdzie nie miała życia usłanego różami, ale pokonała to co złe mądrością, siłą, hartem ducha i bez wątpienia jest jedną z tych osób, które działają kojąco, dodają sił, są plastrem na ból i niepewność. Mocno wierzę w to, że w kolejnym tomie (bo równie mocno wierzę w to, że taki będzie), autorka wpuści nieco pozytywnych emocji do fabuły. W tym tomie było o nie tak trudno, że kurczowo chwytałam się każdego objawu sympatii, z radością witałam postaci takie jak wspomniana pani Janeczka, życzliwą kuzynkę Ewę czy uczynnego sąsiada Jóźwiaka.
Hanna Kowalewska wspaniale zestawia skrajności. Wielkie miasto i prowincję. Życie w pędzie i spokojną egzystencję. Życzliwość i zawiść. Nienawiść i miłość. Awantury i ciszę. Udanie portretuje zarówno pozytywne jak i negatywne postaci, każdą tworząc bardzo realistycznie i sprawiając, że nie pozostają one czytelnikowi obojętne. Tu nie ma bohaterów mdłych i nijakich. Każdy narysowany jest mocną kreską, swą osobowością wpływając na bieg zdarzeń. Równie ciekawie jak poszczególne postaci, pisarka portretuje całe grupy społeczne, od pracowników teatru po tę, z którą będziemy spędzać najwięcej czasu - społeczność małego miasteczka, w którego obrębie mamy zarówno wieloletnich mieszkańców jak i przyjezdnych z Warszawy, którzy w domach nad jeziorem szukają ucieczki do miasta, tworząc tam niewielką komunę rządzącą się swoimi własnymi zasadami.
Poznaj Matyldę, czyli daj się zaprosić do Zawrocia
Szósty tom cyklu o Zawrociu to także opowieść o odnajdywaniu się w nowej rzeczywistości i nowej roli. O walce o własne szczęście, o planowaniu przyszłości, gdy ciężar tego co minione wciąż każe oglądać się wstecz. Autorka odmienia nieszczęścia przez różne przypadki. Przemocy domowej, intryg, zdrady, samotności, tęsknoty, załamania nerwowego, zemsty, zawiści, zazdrości, strachu, długów, zależności. Rolę narratorki oddaje Matyldzie, a ona kieruje swą opowieść do zmarłej babki. Tej, dzięki której dworek i posiadłość trafiły w jej ręce.
Klimat Czterech rzęs nietoperza chwilami wpada w kryminalne tony, gdy niepokój bierze górę, tajemnice stają się duszące, a ktoś o nieprzyjaznych zamiarach sięga po coraz paskudniejsze środki, by zaszkodzić mieszkańcom Zawrocia.
Czy można tę książkę czytać bez znajomości poprzednich? Można, bo autorka zgrabnie podsuwa te informacje, które ważne są dla zrozumienia fabuły. Ja jednak zachęcam do lektury całego cyklu. Jest wart każdej poświęconej mu minuty.
Uważność! Bardzo rzadka cecha w czasach, gdy większość chce tylko wziąć, a nie dawać. Sama należałam kiedyś do tych, którzy rozpychają się łokciami w drodze do najlepszych kąsków. Zawrocie mnie zmieniło bezpowrotnie. Już wiem, że te kąski nie zawsze są z przodu. Nie ma się po co tak głupio pchać.*
Może i Was Zawrocie zmieni? Sprawdźcie to koniecznie.
***
Książkę polecam
miłośnikom powieści obyczajowych
wielbicielom historii niebanalnych
ceniącym piękny język
szukającym prawdziwych emocji i wiarygodnych bohaterów
***
* Hanna Kowalewska, Cztery rzęsy nietoperza, Wyd. Literackie, 2016, s. 543.
***
Cykl o Zawrociu
6. Cztery rzęsy nietoperza
Dobrze, że napisałaś, że można czytać bez znajomości poprzednich tomów, bo mam na ten ochotę. Wprawdzie lata temu poznałam dwa pierwsze tomy, ale chyba byłam za młoda i za głupia, żeby je docenić. No i niewiele już dziś pamiętam.
OdpowiedzUsuńMożna, ale jeśli masz możliwość przeczytać po kolei, to zdecydowanie warto. Łatwiej się połapać we wszystkich relacjach i mocniej zwiążesz się z bohaterami.
UsuńCoś gdzieś mi dzwoni, że czytałam chyba jedną część cyklu, ale to już dawno było.
OdpowiedzUsuńMoże warto sobie odświeżyć? :)
UsuńCzytałam i mnie urzekły fragmenty, gdy Matylda rozmawiała ze swoim nienarodzonym maleństwem. Przyjemna powieść:)
OdpowiedzUsuńTo też. :)
UsuńTo taka powieść, która wywołuje mnóstwo emocji.
O, nie sądziłam, że będzie jeszcze okazja, aby po raz kolejny zawitać do Zawrocia. Od pierwszego tomu byłam niesamowicie zauroczona tym miejscem. Czytając Twoją recenzję, odniosłam wrażenie, że powieść jest dość przygnębiająca. Matyldzie jakoś nie może się poukładać, kolejne przeciwności losu w natarciu. W poprzednich częściach niesamowicie drażniła mnie jej siostra, miałam ochotę coś jej zrobić, teraz pewnie też nie brakuje irytujących postaci. Bardzo lubię tę serię i ogólnie twórczość Kowalewskiej bardzo sobie cenię, wcześniej czy później na pewno sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest jednocześnie i ciepła, i przygnębiająca. Z jednej strony imponuje mi wola walki Matyldy, ciepło robi się, gdy pojawia się pani Janeczka, sympatyczne są przekomarzania głównej pary itp., z drugiej - tyle tam osób o podłych zamiarach, że czasami robi się naprawdę ciężko.
UsuńA co do Pauli - brak mi słów. Nie wiem co ta kobieta ma we łbie. Kompletnie nie potrafię jej zrozumieć. Ani trochę. Nie miałabym cierpliwości Matyldy.
A ja nie znam tej serii (chociaż tytuły wpadły mi już na pewno w ucho), ależ to niedopatrzenie, trzeba nadrobić :)
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj, cudna seria. Zasługuje na to, by jak najwięcej osób ją poznało.
UsuńZaciekawiłaś mnie. Inteligentną powieścią obyczajową nie pogardzę ;).
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj, czytaj i koniecznie daj znać jak Ci się podobała. :)
UsuńNie poznałam jeszcze żadnego tomu z tego cyklu.
OdpowiedzUsuńMoże warto to zmienić? Gorąco zachęcam! :)
UsuńNa razie przytłaczającej powieści podziękuję.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo moim zdaniem warto po nią sięgnąć, nawet jeśli nie jest "hurra optymistyczna" od a do z.
UsuńTyle zachęt zarówno w komentarzach, jak i w samej recenzji (obawiałam się spoilerów, więc czytałam trochę przez palce ;)). Będę i ja musiała poznać twórczość Pani Kowalewskiej. :)
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo intrygujący tytuł tego najnowszego tomu. :) Zdecydowanie zapada w pamięć. :)
Starałam się nie spojlerować (mam nadzieję, że się udało), nawet imię ukochanego nie padło, choć w sumie i tak jest na okładce książki. :)
UsuńTo teraz koniecznie musisz sprawdzić skąd taki tytuł, a tego dowiesz się tylko z książki (albo recenzji ze spojlerami ;).
Nie wiedziałąm, że jest to kontynuacja cyklu. Pomimo tego, że można ją przeczytać oddzielnie, to wolałabym przeczytać całość, skoro tak zachwalasz! ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najlepiej cały cykl. Jest super!
UsuńJeszcze nie czytałam książek tej autorki ;/ No zdjęcie czaderskie, niestety nie mam takich starych zdjęć z autorami, bo wcześniej nie robiłam :( Dopiero od 2014 zaczęłam się starać i pierwsze foto poszło z Cejrowskim, a drugie z Tokarczuk :))
OdpowiedzUsuńNadrabiaj! :D
UsuńJa też mam niewiele takich zdjęć. Gdzieś powinnam mieć jeszcze starsze, z Katarzyną Grocholą, ale to nie było jeszcze robione cyfrówką.