poniedziałek, 4 lipca 2016

Hanna Kowalewska "Cztery rzęsy nietoperza"
"Zmasowany atak wrednych wiedźm"

Hanna Kowalewska
Cztery rzęsy nietoperza
Wyd. Literackie
2016
624 strony
Byłam pewna, że już nie wrócę do Zawrocia. Na okładce Przelotu bocianów Hanny Kowalewskiej, ostatniego tomu cyklu o tym malowniczym zakątku, wspomniano, że to już koniec. Finito. Schluss. The end.

Wyobraźcie sobie więc moją radość, gdy wśród zapowiedzi wydawniczych na czerwiec znalazłam Cztery rzęsy nietoperza opatrzone informacją, że jest to kontynuacja bestsellerowego cyklu o Zawrociu!

Dziki taniec radości, nerwowe oczekiwanie na listonosza i jest! Pomacałam, powąchałam, sfotografowałam, odłożyłam, ale tylko na moment. Ta książka nie mogła długo czekać, choć sama na siebie kazała prawie pięć lat!


Piękno języka, czyli udany powrót do Zawrocia


Inne wydawnictwo, inna szata graficzna, ale to drobiazg  - wnętrze liczy się bardziej niż to, co widoczne na pierwszy rzut oka i niech zewnętrzna inność estetów nie zraża. Hanna Kowalewska wraca ogromnie udanie, choć jest w tym tomie coś co mnie smuci. A może jest w całym cyklu, a ja dopiero teraz to dostrzegam? Całkiem możliwe, ale o tym za chwilę.

Hanna Kowalewska wciąż pisze pięknie. Po prostu czaruje słowem. I nie ważne czy opowiada o ludziach, miejscach, czy emocjach. Czy opisuje miłość czy nienawiść, sceny pełne ciepła czy burzliwe kłótnie, piękne pejzaże czy czarno-białe mieszkania. Autorka nie straciła nic z tego wyczucia słowa, za które tak kocham zawrociański cykl. Jeśli proza może być podszyta poetycką nutą, to ta właśnie taka jest, a przy tym daleko jej do mglistych westchnień, natchnionych pustych fraz i nierzeczywistych scen. Stworzyła cykl, który mocno sprowadza na ziemię, pełen piękna, ale zwykłej, ludzkiej podłości, która nie pozwala bujać w chmurach i upajać się szczęściem. O nie. 

Nie będzie więc w Czterech rzęsach nietoperza słodkiego romansu z łyżeczką dziegciu, którą się przełyka pośpiesznie, by dalej tonąć w słodkościach. Owszem, nie zabraknie i miłości, wszak mieszkająca w Zawrociu Matylda znalazła wreszcie kogoś, kogo darzy szczerym uczuciem, kogo kocha i kto kocha także i ją, z kim planuje budowanie przyszłości, stworzenie rodziny, nawet jeśli Fasolka rozpychająca się w jej wnętrzu ma innego ojca. Owszem, będzie nieco miłosnych przekomarzań, dialogów podszytych erotyzmem, wyznań, tęsknot i wzruszeń, ale kto szuka lekkiego romansu z cukrową posypką, trafił pod zły adres. 

Zawrocie wciąż jest miejscem, na które pada cień. A Matylda i jej ukochany, nadal mają więcej wrogów, niż mogliby przypuszczać.


Zdjęcie sprzed sześciu lat!
Hanna Kowalewska, Sanok 2010


Trudna miłość, czyli gdy wrogów jest więcej niż przyjaciół



Zawrocie to miejsce odziedziczone. Matylda dostała je w spadku po babce, wraz z całym bagażem wspomnień, tajemnic i... ludzką niechęcią. Nie każdy jest zadowolony z jej pojawienia się w tym miejscu, a już na pewno niewielu cieszy jej najnowsza miłość. Przez kolejne tomy cyklu bohaterka radzi sobie z tym wszystkim jak może, a trzeba przyznać, że mało kto jej tę walkę ułatwia. Wydawałoby się, że wreszcie jej życie się układa, że najgorsze minęło, a reszcie świata pozostaje pogodzić się z tym, że kobieta znalazła miłość i szczęście, że nie zamierza opuścić odziedziczonej posiadłości i wrócić do Warszawy, że byli faceci muszą pozostać byłymi, a ex kochanki jej partnera odsunąć się w cień.

Nic bardziej mylnego. Ukochany wyjeżdża na jakiś czas do Stanów, a Matylda z powiększającym się brzuchem, zostaje w dworku. W tym momencie rozdzielenia wielu upatruje moment słabości, rozluźnienia więzów, szansę na celny, bolesny atak. Niejeden chce rozstania mieszkańców Zawrocia. Sieć intryg staje się tak gęsta, że nietrudno się w niej udusić. Równie nietrudno też dojść do wniosku, że ludzi życzliwych jest wokół jak na lekarstwo, a niechętnych czy wręcz nastawionych wrogo - na pęczki. Ktoś próbuje zastraszyć Matyldę, poróżnić ją i jej partnera. Mało kto akceptuje ich związek, za to nie brak tych, którzy pragną jego rozpadu. Kobieta szuka przyjaciół, ale niełatwo ich znaleźć. Wrogo spoglądają na nią przyjaciele jej ukochanego, wśród jej znajomych nie brak działających na dwa fronty, a najbliższa rodzina... szkoda gadać. Tam także nie znajdzie oparcia.

Matylda jest silna, ale czy wytrwa? Może faktycznie ta miłość nie ma przyszłości, a jej miejsce jest w warszawskim teatrze, a nie na nudnej prowincji?




W poszukiwaniu życzliwości, czyli niełatwo być mieszkanką Zawrocia



Cztery rzęsy nietoperza to powieść piękna, ale dość przytłaczająca. I to jest właśnie to, co mnie zasmuciło w trakcie lektury. Ze świecą szukać udanych związków, niewiele tu szczęśliwych postaci. Całe szczęście, że są tacy bohaterowie jak choćby pracująca w teatrze pani Janeczka, która wprawdzie nie miała życia usłanego różami, ale pokonała to co złe mądrością, siłą, hartem ducha i bez wątpienia jest jedną z tych osób, które działają kojąco, dodają sił, są plastrem na ból i niepewność. Mocno wierzę w to, że w kolejnym tomie (bo równie mocno wierzę w to, że taki będzie), autorka wpuści nieco pozytywnych emocji do fabuły. W tym tomie było o nie tak trudno, że kurczowo chwytałam się każdego objawu sympatii, z radością witałam postaci takie jak wspomniana pani Janeczka, życzliwą kuzynkę Ewę czy uczynnego sąsiada Jóźwiaka. 

Hanna Kowalewska wspaniale zestawia skrajności. Wielkie miasto i prowincję. Życie w pędzie i spokojną egzystencję. Życzliwość i zawiść. Nienawiść i miłość. Awantury i ciszę. Udanie portretuje zarówno pozytywne jak i negatywne postaci, każdą tworząc bardzo realistycznie i sprawiając, że nie pozostają one czytelnikowi obojętne. Tu nie ma bohaterów mdłych i nijakich. Każdy narysowany jest mocną kreską, swą osobowością wpływając na bieg zdarzeń. Równie ciekawie jak poszczególne postaci, pisarka portretuje całe grupy społeczne, od pracowników teatru po tę, z którą będziemy spędzać najwięcej czasu - społeczność małego miasteczka, w którego obrębie mamy zarówno wieloletnich mieszkańców jak i przyjezdnych z Warszawy, którzy w domach nad jeziorem szukają ucieczki do miasta, tworząc tam niewielką komunę rządzącą się swoimi własnymi zasadami.


Poznaj Matyldę, czyli daj się zaprosić do Zawrocia



Szósty tom cyklu o Zawrociu to także opowieść o odnajdywaniu się w nowej rzeczywistości i nowej roli. O walce o własne szczęście, o planowaniu przyszłości, gdy ciężar tego co minione wciąż każe oglądać się wstecz. Autorka odmienia nieszczęścia przez różne przypadki. Przemocy domowej, intryg, zdrady, samotności, tęsknoty, załamania nerwowego, zemsty, zawiści, zazdrości, strachu, długów, zależności. Rolę narratorki oddaje Matyldzie, a ona kieruje swą opowieść do zmarłej babki. Tej, dzięki której dworek i posiadłość trafiły w jej ręce.

Klimat Czterech rzęs nietoperza chwilami wpada w kryminalne tony, gdy niepokój bierze górę, tajemnice stają się duszące, a ktoś o nieprzyjaznych zamiarach sięga po coraz paskudniejsze środki, by zaszkodzić mieszkańcom Zawrocia. 

Czy można tę książkę czytać bez znajomości poprzednich? Można, bo autorka zgrabnie podsuwa te informacje, które ważne są dla zrozumienia fabuły. Ja jednak zachęcam do lektury całego cyklu. Jest wart każdej poświęconej mu minuty. 

Uważność! Bardzo rzadka cecha w czasach, gdy większość chce tylko wziąć, a nie dawać. Sama należałam kiedyś do tych, którzy rozpychają się łokciami w drodze do najlepszych kąsków. Zawrocie mnie zmieniło bezpowrotnie. Już wiem, że te kąski nie zawsze są z przodu. Nie ma się po co tak głupio pchać.*

Może i Was Zawrocie zmieni? Sprawdźcie to koniecznie.




***

Książkę polecam
miłośnikom powieści obyczajowych
wielbicielom historii niebanalnych
ceniącym piękny język
szukającym prawdziwych emocji i wiarygodnych bohaterów

***

* Hanna Kowalewska, Cztery rzęsy nietoperza, Wyd. Literackie, 2016, s. 543.

***

Cykl o Zawrociu
6. Cztery rzęsy nietoperza




22 komentarze:

  1. Dobrze, że napisałaś, że można czytać bez znajomości poprzednich tomów, bo mam na ten ochotę. Wprawdzie lata temu poznałam dwa pierwsze tomy, ale chyba byłam za młoda i za głupia, żeby je docenić. No i niewiele już dziś pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, ale jeśli masz możliwość przeczytać po kolei, to zdecydowanie warto. Łatwiej się połapać we wszystkich relacjach i mocniej zwiążesz się z bohaterami.

      Usuń
  2. Coś gdzieś mi dzwoni, że czytałam chyba jedną część cyklu, ale to już dawno było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i mnie urzekły fragmenty, gdy Matylda rozmawiała ze swoim nienarodzonym maleństwem. Przyjemna powieść:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też. :)
      To taka powieść, która wywołuje mnóstwo emocji.

      Usuń
  4. O, nie sądziłam, że będzie jeszcze okazja, aby po raz kolejny zawitać do Zawrocia. Od pierwszego tomu byłam niesamowicie zauroczona tym miejscem. Czytając Twoją recenzję, odniosłam wrażenie, że powieść jest dość przygnębiająca. Matyldzie jakoś nie może się poukładać, kolejne przeciwności losu w natarciu. W poprzednich częściach niesamowicie drażniła mnie jej siostra, miałam ochotę coś jej zrobić, teraz pewnie też nie brakuje irytujących postaci. Bardzo lubię tę serię i ogólnie twórczość Kowalewskiej bardzo sobie cenię, wcześniej czy później na pewno sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jest jednocześnie i ciepła, i przygnębiająca. Z jednej strony imponuje mi wola walki Matyldy, ciepło robi się, gdy pojawia się pani Janeczka, sympatyczne są przekomarzania głównej pary itp., z drugiej - tyle tam osób o podłych zamiarach, że czasami robi się naprawdę ciężko.

      A co do Pauli - brak mi słów. Nie wiem co ta kobieta ma we łbie. Kompletnie nie potrafię jej zrozumieć. Ani trochę. Nie miałabym cierpliwości Matyldy.

      Usuń
  5. A ja nie znam tej serii (chociaż tytuły wpadły mi już na pewno w ucho), ależ to niedopatrzenie, trzeba nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj, czytaj, cudna seria. Zasługuje na to, by jak najwięcej osób ją poznało.

      Usuń
  6. Zaciekawiłaś mnie. Inteligentną powieścią obyczajową nie pogardzę ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj, czytaj, czytaj i koniecznie daj znać jak Ci się podobała. :)

      Usuń
  7. Nie poznałam jeszcze żadnego tomu z tego cyklu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może warto to zmienić? Gorąco zachęcam! :)

      Usuń
  8. Na razie przytłaczającej powieści podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo moim zdaniem warto po nią sięgnąć, nawet jeśli nie jest "hurra optymistyczna" od a do z.

      Usuń
  9. Tyle zachęt zarówno w komentarzach, jak i w samej recenzji (obawiałam się spoilerów, więc czytałam trochę przez palce ;)). Będę i ja musiała poznać twórczość Pani Kowalewskiej. :)
    PS. Bardzo intrygujący tytuł tego najnowszego tomu. :) Zdecydowanie zapada w pamięć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się nie spojlerować (mam nadzieję, że się udało), nawet imię ukochanego nie padło, choć w sumie i tak jest na okładce książki. :)

      To teraz koniecznie musisz sprawdzić skąd taki tytuł, a tego dowiesz się tylko z książki (albo recenzji ze spojlerami ;).

      Usuń
  10. Nie wiedziałąm, że jest to kontynuacja cyklu. Pomimo tego, że można ją przeczytać oddzielnie, to wolałabym przeczytać całość, skoro tak zachwalasz! ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie najlepiej cały cykl. Jest super!

      Usuń
  11. Jeszcze nie czytałam książek tej autorki ;/ No zdjęcie czaderskie, niestety nie mam takich starych zdjęć z autorami, bo wcześniej nie robiłam :( Dopiero od 2014 zaczęłam się starać i pierwsze foto poszło z Cejrowskim, a drugie z Tokarczuk :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrabiaj! :D

      Ja też mam niewiele takich zdjęć. Gdzieś powinnam mieć jeszcze starsze, z Katarzyną Grocholą, ale to nie było jeszcze robione cyfrówką.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.