Dolores Redondo Ofiara dla burzy Wyd. Czarna Owca 2016 544 strony |
trylogia Baztán, tom 3
Nie po raz pierwszy musiała stawić czoła poniżeniu i hańbie. Kiedy miała dziewięć lat, stała się ekspertem w tej dziedzinie. Życie jej nie szczędziło takich doświadczeń, zupełnie bezużytecznych. Znoszenie poniżeń ani nie przygotowuje do niczego, anie nie sprawia, że jest się silniejszym, jest jedynie głęboko wbitym w kamień, którym się jest, bezlitosnym i okrutnym hakiem. Jest wyrzeźbionym kanałem, którym cieknie słabość[1].
Pożegnania są trudne
Mówili, że to dobry cykl i mieli rację. Mówili, że warto czytać i się nie pomylili.
Trylogia Baztán okazała się nie tylko ciekawa jako kryminał, ale i interesująca psychologicznie, a przede wszystkim ujmująca mrocznym klimatem baskijskich wierzeń i lasów.
Trylogia Baztán okazała się nie tylko ciekawa jako kryminał, ale i interesująca psychologicznie, a przede wszystkim ujmująca mrocznym klimatem baskijskich wierzeń i lasów.
Nie mogłam się doczekać finalnego tomu, Ofiary dla burzy, a jednocześnie świadomość, że przyjdzie mi rozstać się z bohaterami i mrocznym, deszczowym Elizondo, sprawiała, że odsuwałam lekturę w czasie. Wreszcie miały się wyjaśnić wszelkie tajemnice, domknąć wątki, wyciszyć emocje, ale wizja pożegnania nie była mi miła. Dziwne to, bo choć trylogia hiszpańskiej pisarki Dolores Redondo jest bardzo wciągająca, to trudno uznać wykreowany przez nią świat za szczególnie gościnny. Nie brak tu postaci, do których lepiej nie odwracać się plecami, nie brak zakamarków, do których raczej nie powinno się zapuszczać samotnie. Mokro, mrocznie, tajemniczo, deszczowo - tak jest w każdym tomie trylogii, a jednak ten świat ma swój niebezpieczny, magnetyczny urok. Chce się tam być, błąkając po lasach nieustannie czuć na karku oddech Ingumy, Akera, czy innego baskijskiego ducha o nieczystych zamiarach. Chce się ruszyć tropem morderców i tajemnic. Spotkać oko w oko z ludźmi, których do działania napędza coś, co trudno ubrać w słowa, a co wywołuje dreszcz niepokoju. Jakieś szaleństwo, jakaś obsesja, jakaś niepojęta motywacja, zrozumiała tylko dla tych, którzy sami mają nieczyste sumienia i krew na rękach.
Śmierć łóżeczkowa czy... morderstwo?
Na inspektor Amaię Salazar, Dolores Redondo zrzuciła mnóstwo ciężarów. Historie opowiedziane w Niewidzialnym strażniku i Świadectwie kości, niejednego by wgniotły w ziemię. Trudne śledztwa, koszmary z przeszłości, które wcale nie odeszły w niepamięć, ciosy wymierzone przez tych, którym chciałoby się ufać, zagubienie między tym, co rzeczywiste, a światem wierzeń nie zawsze dających się ignorować nawet przez racjonalne umysły. Po koszmarze ostatnich zdarzeń, Amaia nie zdąży jeszcze ochłonąć, gdy znów będzie musiała ostro zabrać się do pracy.
Dolores Redondo © Author's Archive |
Nagła śmierć łóżeczkowa niemowląt, jak sama nazwa wskazuje, przychodzi nagle. Trudno się z nią pogodzić. Trudno otrząsnąć z dramatu utraty dziecka. Tragedii niespodziewanej, niezrozumiałej, sprawiającej ból niedający się ująć słowami. Jeszcze trudniej (o ile ból tego rodzaju można stopniować) jest wtedy, gdy zachodzi podejrzenie, że to nie śmierć łóżeczkowa, a... morderstwo. Bo jaki zwyrodnialec mógłby zabić bezbronne maleństwo? I jak wytłumaczyć fakt, że wszystko wskazuje na to, że mordercą jest ojciec dziecka?
Babcia tragicznie zmarłego niemowlęcia twierdzi, że to Inguma, mityczny baskijski nocny demon udusił jej wnuczkę. Nie jest to jednak takie wyjaśnienie, które można wpisać do akt sprawy, a i Ingumę ciężko o cokolwiek oskarżyć, czy choćby przymknąć celem wysłuchania jego zeznań. Amaia i jej zespół rozpoczynają śledztwo. Okazuje się, że podobnych zgonów było w dolinie Baztán o wiele więcej. Kogo za nie winić? Seryjnego mordercę, rodziców, demony, zwykłego pecha czy okrutny los? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie będzie kosztowało Amaię bardzo wiele. W jakiś sposób ta historia znów wiąże się nie tylko z tajemnicami mieszkańców doliny, ale i samej rodziny pani inspektor.
Babcia tragicznie zmarłego niemowlęcia twierdzi, że to Inguma, mityczny baskijski nocny demon udusił jej wnuczkę. Nie jest to jednak takie wyjaśnienie, które można wpisać do akt sprawy, a i Ingumę ciężko o cokolwiek oskarżyć, czy choćby przymknąć celem wysłuchania jego zeznań. Amaia i jej zespół rozpoczynają śledztwo. Okazuje się, że podobnych zgonów było w dolinie Baztán o wiele więcej. Kogo za nie winić? Seryjnego mordercę, rodziców, demony, zwykłego pecha czy okrutny los? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie będzie kosztowało Amaię bardzo wiele. W jakiś sposób ta historia znów wiąże się nie tylko z tajemnicami mieszkańców doliny, ale i samej rodziny pani inspektor.
Na nudę nie ma szans!
Ofiara dla burzy jest równie klimatyczna i intrygująca jak jej poprzedniczki. Zawiera też odpowiedzi na te pytania, które zawisły w powietrzu po lekturze poprzednich dwóch tomów. Dlatego tak ważne jest, by czytać cykl chronologicznie. Sama, zupełnie tego nieświadoma, przygodę z cyklem próbowałam zacząć od tego właśnie tomu. Błąd! Na szczęście szybko to zrozumiałam i zamówiłam Niewidzialnego strażnika i Świadectwo kości. Dałam się wciągnąć w świat wykreowany przez Hiszpankę, uwieść klimatowi trylogii i z entuzjazmem śledziłam postępy w dochodzeniu. Jedynym wątkiem nieco odstającym od reszty, był wątek romansowy, który działał na mnie mniej więcej tak, jak pisk kredy na tablicy, a na dodatek spowalniał akcję. Cała reszta, jak zwykle, okazała się nad wyraz udana.
Śledztwo w Ofierze dla burzy jest bardzo złożone. Od jednego zgonu przechodzimy do kolejnych, z teraźniejszości nurkujemy w przeszłość, wątki zawodowe łączą się z prywatnymi, a realizmowi towarzyszą nutki tego, co pozostaje poza podejściem czysto racjonalnym. Mimo odrobiny magii, to jednak wciąż kawał dobrego kryminału, tyle że z dodatkiem w postaci rewelacyjnego zaplecza złożonego z baskijskich legend i mrożących krew w żyłach rytuałów. Pełno tu traum, ran i trudnych chwil, a liczne twisty fabularne nie pozwalają się nudzić.
Miłośniku kryminałów, przeczytaj koniecznie!
Choć opisy i budowanie klimatu są mocnym punktem trylogii, zupełnie nie działa to w przypadku wspomnianego wątku romansowego. Miałam wrażenie, że opuściłam karty trzymającego w napięciu kryminału i omyłkowo wskoczyłam do erotyka pisanego przez osteologa czy innego anatoma. Zrozumiała, że nigdy dotąd nikogo nie pożądała, że nigdy jeszcze nie doznała tak słodkiej agonii marzenia o ciele, ślinie, pocie, nasieniu mężczyzny, że nigdy nie pragnęła tak niczyjego ciała, skóry, języka, seksu. Zrozumiała, że nigdy dotąd nie chciała tak mocno kości, włosów, zębów mężczyzny[2]. Mnóstwo opisów miłosnych uniesień brzmi nieco kiczowato. Pomimo to, autorce udało się zgrabnie połączyć wątek kryminalny, z bogatym życiem prywatnym głównej bohaterki. Jedno drugiego nie przytłacza, za to świetnie się te wątki uzupełniają. Psychologiczne dopracowanie postaci, ich wiarygodność oraz złożoność charakterów, to kolejny plus Ofiary dla burzy (i całego cyklu!) wart odnotowania.
Co tu dużo mówić trylogia Baztán to kumulacja emocji, dreszcz grozy, ból rozdrapywanych ran z przeszłości i świat baskijskich legend, niepokojących i fascynujących zarazem. Czy warto sięgnąć po ten cykl? Nie mam najmniejszych wątpliwości, że tak.
***
Książkę polecam
miłośnikom klimatycznych powieści
wielbicielom wielowątkowych kryminałów
ciekawym baskijskich wierzeń
chcącym zabłądzić w baskijskich lasach
szukającym wątku trudnych relacji rodzinnych
***
[1] Dolores Redondo, Ofiara dla burzy, przeł. Maria Mróz, 2016, s. 248.
[2] Tamże, s. 359.
***
Zobacz też:
Ta seria mnie kusi już od jakiegoś czasu i mam nadzieję, że kiedyś ją poznam i będę się oddawać tym emocjom, które wywołuje:)
OdpowiedzUsuńDaj się skusić. To świetny cykl!
UsuńUwielbiam takie powieści, w których, mimo wiodącej zagadki zbrodni, całe tło i klimat tworzy magiczny, parapsychologiczny wątek wierzeń i duchów. :)
OdpowiedzUsuńTej magii nie ma tu aż tak dużo, ale wystarczająco, by dodać dodatkowego dreszczyku emocji. :)
UsuńW pelni sie z Toba zgadzam- bardzo udana trylogia.
OdpowiedzUsuńCiekawe, jaki jest kolejny pomysł autorki.
UsuńNajbardziej zaintrygował mnie ten motyw baskijskich wierzeń, brzmi klimatycznie i na pewno fajnie uzupełnia kryminalny wątek. :)
OdpowiedzUsuńO tak, ten wątek jest super. Nadaje tej historii dodatkowego dreszczyku.
UsuńAkurat wczoraj jakaś pani oddawała tę powieść w mej bibliotece. Oświeciłam ją, że to trzeci tom.
OdpowiedzUsuńOoo... Nie zorientowała się? Ja nie dałam rady czytać trzeciego bez znajomości poprzednich. Za dużo było niewiadomych.
UsuńJuż zacieram rączki myśląc o lekturze: muszę nadrobić drugi i trzeci tom :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że masz je przed sobą :)
UsuńStrasznie irytował mnie ten wątek romansowy, choć wiem, że miał znaczenie dla zagadki kryminalnej :) Wygląda na to, że to już koniec historii Amai, a szkoda, bo jestem ciekawa jak autorka by to dalej poprowadziła.
OdpowiedzUsuńMnie też. I tak czułam, że ten wątek prowadzi do tego, do czego doprowadził, choć nie spodziewałam się, że hmm... aż na taką skalę. ;)
UsuńZ tej serii mam już Larssona. Myślę, że ta trylogia bedzie idealnie pasować do kolekcji i z wielką przyjemnością ją poznam!
OdpowiedzUsuńLarsson to zupełnie nie ta bajka, choć też kryminał. Ale Redondo jak najbardziej polecam.
UsuńNie słyszałem o tej trylogii, a wychodzi na to że to moje klimaty :)Mam tylko nadzieję, że więcej będzie wątku kryminalnego niż miłosnych uniesień :D
OdpowiedzUsuńDopiero w trzecim tomie tego wątku romansowego jest nieco więcej, ale kryminał wciąż rządzi! ;)
Usuńja kryminały to dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńTym cyklem się nie zawiedziesz. :)
UsuńCiekawe opisy, piękny blog z chęcią sięgnę po książki, które polecasz :)
OdpowiedzUsuń