Donna Tartt Mały przyjaciel Wyd. Znak 2016 608 stron |
Moją przygodę z twórczością Donny Tartt zaczęłam od dość dziwnej strony. Nie sięgnęłam po debiutancką Tajemną historię, jak nakazuje rozsądek podpowiadający, by towarzyszyć autorowi w jego literackiej ścieżce od jej początku. Nie zagłębiłam się w Szczygła, najbardziej cenioną powieść, za którą Amerykankę uhonorowano Nagrodą Pulitzera.
Zaczęłam "od środka", od powieści Mały przyjaciel nominowanej do Orange Prize, dramatycznej powieści obyczajowej z kryminalnym zacięciem, osadzonej na południu Stanów Zjednoczonych z lat. 70' ubiegłego wieku.
Tragedia, która zmieniła wszystko
Mały przyjaciel zaczyna się od tragedii. Oto podczas przygotowań do kolacji z okazji Dnia Matki, gdy dom Cleve'ów, pełen był ludzi i tonął w gwarze rozmów, gdy i na podwórko co jakiś czas ktoś wychodził, kto być może, gdyby zachował czujność, mógłby dostrzec coś niepokojącego, otóż wtedy właśnie zniknął dziewięcioletni Robin.
Zbierało się na deszcz, zbliżała się pora kolacji. Robin nie odpowiadał na wołanie służącej, zdawał się głuchy na krzyki Charlotte, swojej matki. Nagle ciszę przerwał krzyk sąsiadki, pani Fountain. I wtedy było już wiadomo, że zdarzyło się nieszczęście.
Robin wisiał za szyję na sznurze przerzuconym przez niską gałąź czarnego drzewa tupelo, które rosło obok zarośniętego ligustrowego żywopłotu, oddzielającego domy Charlotte i pani Fountain. Chłopiec nie żył. Czubki oklapłych tenisówek dyndały sześć cali nad trawą[1].
Od tej tragedii minęło dwanaście lat. Dwanaście długich lat, nad które cień śmierci chłopca padał nieustannie, na zawsze zmieniając życie tych, którzy nie mogli zapomnieć o bolesnej stracie.
Rodzina, która zapomniała co to szczęście
W Alexandrii, małym amerykańskim miasteczku, znają się wszyscy, a jednak nikt nie potrafiwyjaśnić co wydarzyło się tamtego dnia. Kto mógłby chcieć zabić dziecko? Nie wiadomo.
Robin miał dwie siostry, różniące się od siebie jak dzień i noc. Wrażliwej Allison, nie poświęcimy zbyt wiele czasu, choć czteroletnia wówczas dziewczynka mogła tamtego strasznego dnia widzieć coś, co wprawiło ją w przerażenie, a czego nigdy nikomu nie opowiedziała. Naszą przewodniczką po okolicy będzie Harriet, wówczas kilkumiesięczne niemowlę, obecnie dwunastoletnia, niepokorna pannica, z dużą wyobraźnią, zamiłowaniem do książek przygodowych, odwagą, uporem, dumą i kilkoma innymi cechami, które w obecnej sytuacji mogą napytać jej biedy.
Harriet, jakby czując, że jedynie rozwiązanie zagadki śmierci brata może sprawić, że jej rodzina znów będzie szczęśliwa, stawia sobie najpierw za cel ustalenie tożsamości mordercy, a następnie wymierzenie sprawiedliwości. Towarzyszy jej w tym Hely, przyjaciel z podwórka, może nie tak odważny i nieco zbyt gadatliwy (co stanowi problem biorąc pod uwagę delikatność misji), ale pomocny i wpatrzony w przyjaciółkę jak w obraz. Razem przeżyją niejedną przygodę i nieraz wpadną w tarapaty. Pomysłowość Harriet jest równie wielka jak determinacja, a to nie wróży dobrze, jeśli dodać, że morderca wytypowany przez dziewczynkę należy do światka przestępczego, do rodziny, z którą raczej się nie zadziera, do ludzi, którzy wyczuwając zagrożenie, nie cofną się przed niczym, by zlikwidować jego źródło.
Na ratunek rodzinie
Choć mamy tu narrację trzecioosobową, historię zawartą w Małym przyjacielu, poznajemy przede wszystkim oczami Harriet. By spojrzeć na wszystko z szerszej perspektywy, towarzyszymy niekiedy matce dziewczynki, jej przyjacielowi czy czarnym charakterom z lokalnego przestępczego światka, ale to z Harriet zwiążemy się najmocniej, to z nią będziemy targać skrzynię z jadowitą kobrą, płakać po uśpieniu kota czy włamywać się do domu pełnego czegoś, co do tej pory wywołuje u mnie dreszcze przerażenia. Desperacja, z jaką dziewczynka próbuje ukarać domniemanego mordercę jest ogromnie poruszająca i świadczy o tym, jak mocno śmierć Robina odcisnęła się na jej życiu i życiu całej rodziny.
U Cleve'ów dzieje się bowiem źle. Po Utrapieniu, rodzinnej posiadłości, zostało jedynie kilka pamiątek. W tej rodzinie właściwie nie ma już mężczyzn, kobiety są zaś cieniami samych siebie. Charlotte nigdy nie pozbierała się po śmierci synka, nie sprawdza się ani jako mama, ani gospodyni. Edie, jej matka, jest raczej oschła niż serdeczna, a pozostałe jej córki to kobiety o na tyle różnych charakterach, że raczej nie przyczynia się to do stabilizacji rodzinnej sytuacji. Jest jeszcze służąca, której roli w tym domu nie można nie docenić, choć i ona nie emanuje serdecznością. Z Harriet łączy ją specyficzna relacja. Dojrzewanie w takiej rodzinie jest trudne. Gdy nie ma się w nikim oparcia, gdy żyje się w cieniu zmarłego brata.
Powieść-przystawka
Na pierwszym planie mamy dwunastoletnią dziewczynkę, która prowadzi swoje śledztwo, narażając się przy tym na ogromne niebezpieczeństwo. Dziewczynkę, która zderza się z brutalnym światem dorosłych. Opętaną żądzą zemsty. Drugi plan, to życie w południowym stanie USA, problemy segregacji rasowej, czarnych służących i białych pracodawców, świat wędrownych kaznodziejów, przestępczego światka.
Czytałam sporo opinii czytelników, którzy zachwyceni Szczygłem, przeżywali rozczarowanie sięgając po Małego przyjaciela. Tego udało mi się uniknąć i myślę, że dobrze zrobiłam nie zaczynając przygody z twórczością Donny Tartt od powieści nagrodzonej Pulitzerem. Amerykanka pisze pięknie, interesująco opisuje rzeczywistość i poruszających się w niej bohaterów. Problem w tym, że jest to powieść nierówna. Zaczyna się mocnym, kryminalnym akcentem obiecującym równie mocną lekturę. Kończy dość sensacyjnie, a przy tym pozostawiając bez odpowiedzi sporo pytań. Pomiędzy mamy nieśpiesznie prowadzoną narrację, opowieść o dwójce dzieci proszących się o kłopoty, senne miasteczko z jego małomiasteczkowymi tajemnicami. Nie jest nudno, ale i nie tak porywająco jak mogłoby być, gdyby tak skrócić niektóre sceny, zostawiając z nich to, co najważniejsze dla fabuły i wzbudzające największe emocje.
Małego przyjaciela traktuję jak przystawkę przed daniem głównym, jakim jest niewątpliwie Szczygieł. Już wiem, że Donna Tartt jest pisarką, której twórczość warto poznać. I nie wątpię, że tak właśnie zrobię.
To była największa obsesja Harriet, z której brały początek wszystkie inne. Najbardziej na świecie - bardziej niż Utrapienia, bardziej niż czegokolwiek - pragnęła odzyskać brata. W drugiej kolejności pragnęła dowiedzieć się, kto go zabił[2].
***
Książkę polecam
miłośnikom historii o świecie oczami dziecka
poszukującym powieści z motywem zemsty
chcącym się przenieść na amerykańskie Południe
ciekawym twórczości Donny Tartt sprzed Pulitzera
chcącym się przenieść na amerykańskie Południe
ciekawym twórczości Donny Tartt sprzed Pulitzera
***
[1] Donna Tartt, Mały przyjaciel, przeł. Paweł Lipszyc, Wyd. Znak, 2016, s. 20.
[2] Tamże, s. 53.
[2] Tamże, s. 53.
***
Kilka lat temu próbowałam przeczytać tą książkę, ale się nie udało. Będę musiała zrobić do niej drugie podejście :)
OdpowiedzUsuńO, a czemu nie?
UsuńChętnie poznam twórczość pisarki :)
OdpowiedzUsuńMuszę poznać twórczość pisarki!
OdpowiedzUsuńJa na razie spasuję.
OdpowiedzUsuńObawiam się nierówności, o której piszesz, ale i tak powieść mnie zaintrygowała. Nie słyszałam wcześniej o tym tytule, ale przyznaję, że jeżeli rozpocznę twórczość autorki, to również postaram się zacząć właśnie od "Małego przyjaciela". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie ona aż tak bardzo nie przeszkadzała. To raczej zdziwienie niż niezadowolenie. Książka zbiera różne opinie, więc postanowiłam na nic konkretnego się nie nastawiać i chyba dobrze na tym wyszłam, bo z lektury jestem zadowolona. :)
UsuńNa mnie wciąż czeka "Szczygieł"...
OdpowiedzUsuńNa mnie też. :/
UsuńMnie też intryguje twórczość tej autorki... Trochę odstraszają mnie rozmiary, więc chyba wybiorę wersję ebook...
OdpowiedzUsuńW porównaniu do "Szczygła" tak ma niewielki format. ;)
UsuńNa danie główne zamawiam "Prawdziwą historię", ponoć najlepsza. "Szczygieł" ewentualnie na deser, o ile będę miała chęć po obiedzie ;-)
OdpowiedzUsuń"Mały przyjaciel", jak na razie, zbiera z całej trójki najsłabsze opinie. O ile zwykle staram się opiniami nie sugerować - a nawet, od czasu do czasu, z przekory przeczytać książkę, która się nikomu nie podoba - to sama historia zemsty małej dziewczynki nie bardzo mnie pociąga.
Ja też staram się nie sugerować, ale wiadomo - coś tam zawsze w oko wpadnie, choćby przy przeglądaniu blogów. Mnie akurat historia Harriet ciekawiła, choć wolałabym coś nieco bardzie konkretnego w finale. ;)
UsuńBardzo podoba mi się ta jednolita szata graficzna, aż chce się kupić wszystkie książki tej autorki i postawić na półce. ;) Czytałam już poprzednie powieści, ale po "Małym przyjacielu" wiele sobie obiecuję, bo wygląda na to, że to jedyna książka Tartt z protagonistką, a nie protagonistą. Harriet mnie intryguje. ;) Tego mi właśnie brakowało u Tartt: dobrze napisanych bohaterek.
OdpowiedzUsuńO tak, ja mnie też się podoba. Szkoda, że niekiedy wydawcy mają w głębokim poważaniu to, jak prezentują się poszczególne tomy czy to serii czy po prostu książki tego samego autora, gdy stoją obok siebie.
UsuńA co do bohaterek - po tej książce chyba miałabym ochotę na zupełnie co innego. Z bohaterami właśnie.
Sporo stron, trochę szkoda, że są niepotrzebne fragmenty, ale mimo to mam ochotę na lekturę. Dziewczynka, żyjąca w cieniu brata, próbująca znaleźć i ukarać jego mordercę- to na pewno intrygująca postać.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem tak. :)
UsuńCzytałam "Małego przyjaciela" lata temu, po angielsku, nie wiem, czy wtedy już było tłumaczenie - byłam zachwycona. Też od tej książki zaczęłam przygodę z pisarką. Potem przeczytałam "The secret story", obie powieści mam do dziś na półce. A "Szczygła" się trochę boję, opinie są na tyle różne, że obawiam się rozczarowania.
OdpowiedzUsuńNo cóż - opinie podnoszą poprzeczkę i wymagania rosną. Też mam podobne obawy, ale staram się nie kierować opiniami innych.
UsuńWidzę, że mamy bardzo podobne odczucia. Też nie czytałam jeszcze "Szczygła" :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, chyba sporo dobrego przed nami. :)
UsuńPlanuję przeczytać, niestety mam ebooka, więc się trochę zejdzie ;)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś już czasu interesuje mnie pisarstwo autorki, choć jak dotąd nie miałam okazji, żeby sięgnąć po którąś z jej książek. Na pewno w pewnym momencie w końcu zetknę się z jej twórczością.
OdpowiedzUsuńostatnio pod wpływem impulsu zgarnęłam ją z bibliotecznej półki, ciekawe jak mi się spodoba, o ile znajdę na nią czas... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com
Na biblioteczne musi się znaleźć! Mnie jest trudniej znaleźć czas na własne. ;)
UsuńZapowiada się interesująco, jak będę mieć okazję to przeczytam. Póki co muszę się wyrobić z moimi starszymi zaległościami :D
OdpowiedzUsuń