Mariusz Ziomecki Umierasz i cię nie ma Wyd. Akurat 2015 496 stron |
cykl Elementy zbrodni, tom 1
Mam czterdzieści dwa lata i właśnie robię trzecie podejście, by coś osiągnąć; tym razem ma to być biznes. Jak na turnieju podnoszenia sztangi, to moja ostatnia szansa[1].
Mówi się, że pojawienie się na świecie dziecka, wywraca życie rodziców do góry nogami. Roman Medyna i jego żona, Barbara, wiele lat walczyli z ciemną stroną mocy, co rano przywdziewając mundury. Gdy jednak Basia zaszła w ciążę, policyjny tryb życia przestał nagle pasować do wyobrażenia o szczęśliwym, rodzinnym życiu. Stres, niebezpieczeństwo, praca, która wżera się w umysł, serce i duszę to wszystko nagle staje się potwornym ciężarem. Policyjna psycholog i śledczy wydziału zabójstw stawiają wszystko na jedną kartę, po sprzedaży mieszkania, zainkasowania odpraw oraz dzięki wsparciu rodziny, postanawiają wybudować pensjonat nad zalewem.
Jeśli liczyli na życie w stylu mieszkańców "domu nad rozlewiskiem", to się przeliczyli. I to ostro.
Jeśli liczyli na życie w stylu mieszkańców "domu nad rozlewiskiem", to się przeliczyli. I to ostro.
Zamiast gangsterskich egzekucji, seryjnych mordów, sadystycznych przestępców, ofiar przemocy, dziewczyn o pustych oczach, matek mordujących swoje dzieci, kobiet zmuszanych do prostytucji czy agresywnych gliniarzy, miał być przytulny pensjonat nad Jeziorem Zegrzyńskim, gdzie wypaleni zawodowo policjanci odzyskaliby równowagę i mogli rozpocząć nowe życie, jako sympatyczni gospodarze i kochający rodzice.
Ich synek ma już cztery lata, budowa trwa w najlepsze, ale pieniądze topnieją w zastraszającym tempie. Roman rozgląda się za pracą. Robi licencję detektywistyczną i w tym zawodzie upatruje szansę na reperowanie budżetu. Jednak póki co wizja spokojnego życia w pensjonacie rozwiewa się jak konfetti rzucone na wiatr. Z tym, że rzeczywistość wykreowana przez Mariusza Ziomeckiego w thrillerze Umierasz i cię nie ma, jest zdecydowanie mniej kolorowa.
Brutalne morderstwo i wielowątkowe śledztwo
Sielską atmosferę przerywa brutalny mord na zalewie. Ofiarami morderców są burmistrz i dwie młode kobiety należące do organizacji ekologicznej. Ciała są okaleczone, widok drastyczny, a motywy i tożsamość przestępców nieustalone. W tym samym czasie, Roman dostaje zlecenie, które może znacząco poprawić jego budżet, ale - jak nietrudno odgadnąć - równie skutecznie poplącze mu życie. Spokój? Bezpieczeństwo? O tym można zapomnieć. Wspomniałam o zleceniu? Wprowadźcie poprawkę - zlecenia są dwa, obydwa niełatwe, a by tego było mało, Romanowi na ogonie siedzi była żona z tendencją do histeryzowania i przywoływania eks męża z powodów czasem ważnych, często błahych. Wyobraźcie sobie radość Basi...
I tak właśnie wygląda życie emerytowanych policjantów. Chcąc nie chcąc, zostają wciągnięci w śledztwo, na które składa się wiele wątków, tajemnic, kłamstw i manipulacji.
Bohater tak nieidealny, że aż... idealny
Z twórczością Mariusza Ziomeckiego spotkałam się po raz pierwszy. O uszy mi się obiło, że spora jest szansa, że się nie rozczaruję i faktycznie - nawet narracja pierwszoosobowa, która bywa zabiegiem chybionym, tutaj pasuje doskonale. Właściwie, to chyba przykład najlepiej wykorzystanej narracji pierwszoosobowej z jakim się spotkałam (ewentualnie skleroza wzięła i zżarła przykłady z lat wcześniejszych). Dlaczego? Już tłumaczę. Roman Medyna jest postacią wykreowaną perfekcyjnie. Twardy, agresywny, niezależny, nie bez wad, nie bez słabości. Ma momenty, w których daje z siebie wszystko i takie, w których jest rozbrajająco skołowany. Autor ciągle stawia go w sytuacjach, w których musi podjąć niełatwe wybory, czy to prywatne czy to zawodowe. Raz jego bohater staje na wysokości zadania, innym razem daje się wyrolować. Nie mamy więc do czynienia z facetem, który może wszystko, bo jest emerytowanym gliną i nie na takich sprawach zęby zjadł. Przeciwnie, bohater jest zlepiony z wielu cech, nierzadko kontrastowych. Bywa, że nie potrafi kontrolować agresji, ale jednocześnie jest czułym ojcem i kochającym mężem. Do żony ma ogromną słabość, ale choć zrobiłby dla niej wszystko, potrafi trzasnąć drzwiami, gdy uznaje, że niehonorowo by było się tłumaczyć. No i nawet dla niej nie potrafi zrezygnować z jazdy motorem. Obrazka naszego bohatera dopełniają erotyczne myśli, których wielu w głowach ma pełno, ale mało kiedy literatura oddaje je w taki sposób, że nie pachną kiczem lub nie cuchną wulgarnością. Tu wszystko wydaje się bardzo naturalne. Gesty, słowa, pragnienia, myśli, ręce ślizgające się po ciele żony, spojrzenia wyrażające pragnienie pt. "zróbmy to tu i teraz".
Oczami tak dobrze wykreowanej postaci, pełnej sprzeczności, silnej i słabej jednocześnie, doskonale ogląda się stworzony przez Mariusza Ziomeckiego świat. Widząc tę historię oczami Medyny, nie mamy obrazu panoramicznego, ale bardziej intymny. Poznajemy w końcu wszystkie wątpliwości, problemy, myśli, emocje bohatera. Wiemy jednak odrobinę więcej niż on, bo autor pozwala nam od czasu do czasu wejść w skórę czarnych charakterów. Kim są, dla kogo pracują, jaki jest ich cel - tego tak łatwo się nie dowiemy, ale o jednym przekonamy się bardzo szybko: rabota musi być wykonana porządnie[2].
Złoty środek
Umierasz i cię nie ma to pierwszy tom cyklu Elementy zbrodni, tom bardzo dobrze rokujący na przyszłość, bo mocno wierzę w to, że z takimi bohaterami (w końcu nie sam Roman tworzy tę historię) może powstać wiele naprawdę dobrych powieści. Autorowi udało się znaleźć złoty środek pomiędzy warstwą kryminalną, a prywatnym życiem bohaterów. Sporo tu wątków dodatkowych, które świetnie się uzupełniają, wpływając na główny nurt zdarzeń. Akcja toczy się gładko, nie pędzi na łeb na szyję, ale i nie zwalnia na tyle, by znużyć czytelników. Właściwie, można uznać, że Mariusz Ziomecki jest mistrzem stosowania złotych środków, bo doskonale potrafi je znaleźć w każdej składowej swojej książki: tempie, kreacji postaci, doborze wątków kryminalnych i obyczajowych. Pisze rzeczowo, bez ozdobników, ten styl doskonale pasuje do wizerunku postaci, który opowiada nam tę historię.
Tylko jedno mi tu zgrzyta. Może to celowy zabieg, którego nie rozumiem, a może po prostu błąd, który boli miłośniczkę fotografii. Lustrzanki produkuje Nikon, nie Nicon[3]. Auć.
Jeśli ja Was nie przekonałam do lektury thrillera Umierasz i cię nie ma, to może powinnam oddać głos Romanowi.
Od chłopaka mam problem z porywczością, ale chyba jeszcze nigdy, w całym moim życiu nie byłem tak wkurzony. Pięści mi się same zaciskają, jakbym miał zaraz zrobić dziurę w naszej wypieszczonej gipsowej ściance.
Tu idzie o moich najbliższych. O rodzinę. Kimkolwiek tamci są, już nie żyją. Właśnie się przekonałem, że kiedy muszę zabić człowieka, robię to bez wahania ani wątpliwości. I nie mam wyrzutów sumienia[4].
I jak? Gotowi na wypad nad Jezioro Zegrzyńskie w takim towarzystwie? W pakiecie przygotowanym przez Mariusza Ziomeckiego nie ma co prawda romantycznych spacerów czy rejsów, ale trupy, przekręty i przestępcy zagwarantują Wam o wiele więcej emocji.
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów i thrillerów
wielbicielom dopracowanych fabuł
wybierającym się nad Jezioro Zegrzyńskie
naiwnie wierzącym w spokojną emeryturę
miłośnikom świetnie wykreowanych postaci
***
[1] Mariusz Ziomecki, Umierasz i cię nie ma, Wyd. Akurat, 2015, s. 22.
[2] Tamże, s. 7.
[3] Tamże, s. 399.
[4] Tamże, s. 385.
***
To może być ciekawa seria. Zwrócę na nią uwagę przy wyborze książek do czytania.
OdpowiedzUsuńZapowiada się super!
UsuńLubię takie książki, więc czemu nie przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że wszystko było cały i zachęcająco, ale słowa Romana przytoczone na końcu skutecznie mnie jednak zniechęciły.
OdpowiedzUsuńTo mnie teraz zaskoczyłeś... ;)
UsuńZapowiada się obiecująco.
OdpowiedzUsuńMnie przekonałaś. A emerytowani policjanci już mnie ciekawią.
OdpowiedzUsuńooo...chcę, chcę:) Tylko pewnie u mnie ciężko będzie ją dostać;p
OdpowiedzUsuńMoże nie? Trzymam kciuki. :)
UsuńLubię takie życiowe postacie, kryminały z prywatą bohaterów- poszukam.
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że już mam tę książkę :) Uwielbiam takie prawdziwe historie, gdzie bohaterowie wypadają naturalnie we wszystkim, co robią i mam wrażenie, że właśnie taką postacią jest Roman. Cieszę się też, że autor wykorzystał motyw przerwania sielanki, jak widać nawet były policjant musi się liczyć z tym, że zostanie zaangażowany w kolejną sprawę.
OdpowiedzUsuńTwojej opinii jak zawsze jestem bardzo ciekawa. :)
UsuńPakuję wirtualną torbę i udaję się do domku nad jeziorem.
OdpowiedzUsuńTylko uważaj, bo tam niebezpiecznie!
UsuńKsiążkę upolowałam w konkursie i już ostrze sobie na nią pazurki i czas moszczę. ;) Po Twojej recenzji nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę. :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spodoba Ci się co najmniej równie mocno jak mnie. :)
UsuńDość pochopnie przeznaczyłam tę pozycję na konkurs sądząc, że na pewno mi się nie spodoba. Aż szkoda, że Twoja recenzja nie pojawiła się wcześniej :)
OdpowiedzUsuńMasz może w planach "Sedziego" pana Zielke? Potrzebuję opinii, która nie pozostawia wątpliwości :)
Niestety akurat na "Sędziego" się nie zdecydowałam (żałuję!), ale ktoś, z kogo zdaniem się liczę, bardzo tę książkę poleca.
UsuńPrzekonałaś mnie do tej książki już gdzieś w czwartym zdaniu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. ;)
UsuńChciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuń