niedziela, 29 listopada 2015

Suzanne Collins "Kosogłos"
Mam dość roli pionka!

Suzanne Collins
Igrzyska śmierci. Trylogia
Wyd. Media Rodzina
2015
822 strony
Trylogia Igrzyska śmierci, tom 3
Nie da się pisać o trzecim tomie tak, by choć częściowo nie zdradzić tego, co zdarzyło się w dwóch poprzednich, więc jeśli nie macie za sobą czy to lektury książek czy zaliczonych seansów filmowych, raczej pomińcie ten tekst zadowalając się stwierdzeniem, że Kosogłos okazał się bardzo dobrym zamknięciem Igrzysk śmierci.

Gorszy? Lepszy? Inny?


Całą trylogię czytałam po raz drugi. Nie było już więc elementów zaskoczenia, ale za to mogłam nieco uważniej przyjrzeć się fabule. Za pierwszym razem Kosogłosa uznałam za najsłabszy tom, zupełnie inny niż poprzednie. Teraz się z tego wycofuję. Po pierwsze jest równie dobry. Po drugie, tak naprawdę jest tak samo skonstruowany jak one. Autorka oparła całość na identycznym schemacie. Najpierw mamy długi okres przygotowań do wydarzeń rozgrywających się w drugiej, znacznie dynamiczniejszej części. To tu pojawia się mnóstwo wątpliwości, rozterki dotyczące komu można ufać, a na kogo lepiej uważać, to tu jest czas na szkolenia i opowieści o życiu mieszkańców (tom I - Dystrykt Dwunasty, tom II - Kapitol i Dystrykt Dwunasty po "wybryku" Katniss, tom III - głównie Dystrykt Trzynasty). Druga część, to już walka na śmierć i życie. Pogonie, ucieczki, fortele. Jęki rannych, trupy, wybuchy, pułapki. Druga część to Igrzyska, choć wydawałoby się, że w Kosogłosie nie będziemy już mieli z nimi do czynienia. Nic bardziej mylnego.

Witamy w Dystrykcie Trzynastym


Stało się. Ludność Panem zbuntowała się przeciwko twardym, brutalnym rządom Kapitolu. Poprzedni tom, W pierścieniu ognia, kończy się zdumiewającą, brawurową akcją. W jej efekcie Dystrykt Dwunasty, z którego pochodzą główni bohaterowie trylogii Suzanne Collins, a wśród nich Katniss, Peeta, Gale i Haymitch, przestaje istnieć. Zachowała się jedynie Wioska Zwycięzców. Resztę strawił ogień. Ziemię pokrywają pył i ciała tych, którym nie udało się uciec. Niektórzy mieli więcej szczęścia. Wśród nich znaleźli się Gale oraz matka i siostra Katniss, którzy schronienie znaleźli w Dystrykcie Trzynastym, miejscu, w którym wbrew temu, co Kapitol wmawiał mieszkańcom Panem przez niemal osiem dekad, nadal istnieje życie, tyle że... pod ziemią. Tam trafia też Katniss. Skołowana, poturbowana, ale żywa. Nie ma jednak z nią Peety. Nieznajomość jego losów jest przytłaczająca, ale gdy już wiemy, co się z nim stało, wcale nie robi się lżej. Co oznacza jego pobyt w Kapitolu i nawoływanie do powstrzymania rebelii? Czyżby stary, dobry Peeta okazał się zdrajcą?

Za plecami słyszę coraz śmielsze oskarżenia pod adresem Peety, Słowa "zdrajca", "kłamca", "wróg" odbijają się echem od ścian[1].


Ostatnie igrzyska?


Kosogłos to opowieść o tym jak Katniss staje się... Kosogłosem. Tak, pisanym z wielkiej litery, bo nie chodzi tu o ptaka zdolnego powtarzać mowę ludzką, a symbol powstania. Siedemnastolatce nie jest łatwo unieść brzemię odpowiedzialności. Bywa, że męczą ją wątpliwości, że przytłacza ją świadomość, jak wiele zmieniło kilka jej zachowań, których konsekwencji nie była w stanie przewidzieć. Częściej jednak dopada ją złość. Chce walczyć. Chce wygrać. Chce zabić prezydenta Snowa, pod którego rządami Panem stało się krainą niewolników zamkniętych w dystryktach, sterowanych surową, niesprawiedliwą i okrutną ręką. I jak nietrudno zgadnąć, zrobi wszystko, by dorwać swojego największego wroga.

W finale trylogii sporo czasu spędzimy pod ziemią w Trzynastym Dystrykcie. Stopniowo, razem z Katniss, będziemy oswajać się z nowymi warunkami, początkowe zaskoczenie i dezorientację, zamieniając na wolę walki i chęć przysłużenia się słusznej sprawie. Fabuła nabiera tempa w drugiej połowie, gdy rzucimy się w wir zdarzeń odkrywając przy okazji, że uczestniczymy w czymś na kształt kolejnych igrzysk śmierci. Trudno tu uniknąć skojarzenia z najeżoną pułapkami areną, na której co roku rozgrywały się Głodowe Igrzyska. Na terenie, który musimy przebyć, by dostać się do rezydencji Snowa, pułapek jest bez liku. Od dobrze znanych zasad igrzysk są tu jednak pewne odstępstwa. Jest możliwość rezygnacji z uczestnictwa. Wygrać może więcej niż jedna osoba. I co najważniejsze: ich uczestnikiem jest Snow.


Przeżyją nieliczni


Walka w Kosogłosie jest brutalna i bezpardonowa, a kolejne pułapki i starcia redukują liczbę bohaterów. Kto dotrwa do finału? Mniej osób niż by się chciało. Suzanne Collins znów udowadnia, że potrafi przykuć uwagę czytelników zarówno wrzucając ich w wir walki, jak i w spokojniejszych momentach, gdy dopiero krystalizują się plany. Mimo iż finał trylogii trzyma poziom poprzednich tomów, cieszę się, że autorce nie przyszedł do głowy pomysł poszerzenia całości do tetralogii. Czwarty tom oparty na identycznym schemacie byłby już po prostu nudny.

Igrzyska Śmierci kończą się więc w momencie, w którym kończyć się powinny. Finał jest niezły. Częściowo przewidywalny, częściowo zaskakujący. Z pewnością nie spodziewałam się, że tuż przed końcem przyjdzie nam się pożegnać z jeszcze jednym bohaterem. Kimś bardzo ważnym w życiu Katniss. Tym, co podobało mi się najmniej, jest wątek miłosny wpisany w trójkąt Katniss-Gale-Peeta. Jedynie w pierwszym tomie był on strawny. Jego rozwiązanie kompletnie mnie nie przekonało. Zupełnie, jakby autorce zabrakło pomysłu na uzasadnienie takiego, a nie innego rozwiązania i po prostu szybko podjęła decyzję za swoich bohaterów, nie dając im dojść do głosu.

Pytania bez odpowiedzi i schemat, który się sprawdza


Zabrakło mi też głosu Snowa. Chciałabym wiedzieć więcej na temat jego planów, myśli, życia jako szanowanego prezydenta Panem i jako znienawidzonego przez lud tyrana. Autorka czyniąc Katnis Everdeen narratorką, pozbawia nas możliwości poznania myśli innych. Trochę szkoda, bo warto by było tę historię poznać także z innego punktu widzenia. Co o powstaniu myśleli mieszkańcy Kapitolu? Jak radzili sobie ci, którzy przyzwyczajeni do dobrobytu musieli nagle pogodzić się z wieloma ograniczeniami i niebezpieczeństwami, jakie przyniósł ze sobą wybuch rewolucji? Co działo się w poszczególnych dystryktach? Co czuli ich mieszkańcy widząc nawołującą do buntu Katniss? Pytań jest wiele, ale niestety, możemy sobie tylko wyobrażać jak to wyglądało.




Tak naprawdę, im  więcej o tym myślę, tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że Igrzyska śmierci jako całość, to trylogia zbudowana na ciekawym pomyśle, oparta o schemat, który sprawdza się bardzo dobrze, wyposażona w postaci, do których łatwo się przywiązać lub łatwo je znienawidzić (na szczęście czasami stosunek do bohaterów zmienia się w toku akcji, nie są papierowi, mają swoje mocne i słabe strony, potrafią zagrać na emocjach), ale też jest to cykl z nie do końca wykorzystanym potencjałem. Autorka ma ciekawe pomysły na to, jak utrudnić życie swoim bohaterom, nie waha się przed odebraniem życia nawet ważniejszym z nich, przez co do końca nie możemy być pewni, kto dotrwa do finału. Dzieje się tu sporo, akcja w każdym tomie stopniowo nabiera rozpędu, by skończyć się mocnym finałem. Dzięki pierwszoosobowej narracji łatwiej zżyć się z główną bohaterką, ale jednocześnie taki sposób opowiadania sprawia, że nie dane nam poznać tej historii z jakiegokolwiek innego puntu widzenia. Czego nie wie Katniss, nie wiemy i my. Czego nie zobaczyła ona, także i my nie zobaczymy.

Te refleksje nachodzą mnie dopiero przy okazji powtórnej lektury bestsellerowej antyutopii. Za pierwszym razem z zapartym tchem śledziłam akcję, za drugim - mogłam spokojniej przyglądać się poczynaniom bohaterów. Siłą tej książki są emocje, bohaterowie wplątani w niebezpieczne sytuacje, ciekawie wykreowany świat, przystępny język, dynamika zdarzeń. To właśnie sprawia, że Kosogłosa, podobnie jak poprzednie tomy: Igrzyska śmierci i W pierścieniu ognia, tak bardzo wciągają w opisywaną w nich rzeczywistość.

- Nie jestem niewolnikiem Kapitolu.
- A ja jestem - mówię. - Dlatego zabiłam Catona, a on zabił Thresha, który zabił Clove. Ona usiłowała zabić mnie, i to się w kółko powtarza. A kto jest prawdziwym zwycięzcą? Nie my, nie dystrykty, tylko zawsze Kapitol. Mam dość roli pionka w jego igrzyskach[2].
Kosogłos cz. 1 - zwiastun

Kosogłos cz. 2 - zwiastun


***

Książkę polecam
miłośnikom fantastyki
wielbicielom dynamicznych fabuł
poszukującym książek o ludziach w sytuacjach ekstremalnych
szukającym fikcyjnych książek pokazujących mechanizm działania władzy totalitarnej
wielbicielom antyutopii

***

Zobacz też:

***

[1] Suzanne Collins, Igrzyska śmierci. Trylogia, przeł. Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz, Wyd. Media Rodzina, 2015,  s. 559.
[2] Tamże, s. 693.

21 komentarzy:

  1. Na razie znam jedynie filmową wersję pierwszego tomu, ale zamierzam nadrobić zaległości i sięgnąć po całą książkową trylogię.
    ps. widzę zmiany w nagłówku - przepięknie!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie została tylko ostatnia część filmu.

      Dziękuję! :)

      Usuń
  2. Podpisuje się prawie pod każdym zdaniem. Prawie, ponieważ co do wyboru Katniss i trójkąta miłosnego jestem bardzo zadowolona z takiego zakończenia. Nic mi tam nie brakowało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trochę tak. Tyle gadania na ten temat, a tu "pstryk!" i rozwiązało się samo. :/

      Usuń
  3. Uwielbiam całą serię, ale Kosogłosa ukochałam sobie najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też, choć chętnie poznałabym uczucia innych, nie tylko Katniss.

      Usuń
  4. Nie czytałam, więc powyższej recenzji również nie czytam, ale na pewno w odpowiednim czasie do niej wrócę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakończenie trylogii jest niezłe, ale też mam zastrzeżenie co do tego trójkąta miłosnego. Tak naprawdę to nie Katniss dokonała wyboru, a po prostu zdecydowała się na jednego faceta, bo drugiego już nie było :P To mi się nie podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Autorka poszła na łatwiznę, co może i byłoby do przełknięcia, gdyby nie to, że temat wyboru pomiędzy jednym a drugim był dość ostro wałkowany. Spodziewałabym się więc większych emocji związanych z ostatecznym wyborem.

      Usuń
  6. Jedna z lepszych młodzieżówek, jakie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam marne porównanie, więc się nie wypowiem. ;)

      Usuń
  7. Akurat tylko tą część posiadam w swojej prywatnej biblioteczce, jednakże całą trylogię bardzo sobie cenie.
    Zapraszam:
    kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie irytuje Cię to? Mnie strasznie wkurzają niekompletne serie na moich półkach. ;)

      Usuń
  8. Seria jako całość przypadła mi do gustu. Jest stosunkowo ciekawa, ale jest tyle podobnych książek, że można się pogubić.
    Pozdrawiam,
    Artemis
    http://artemis-shelf.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla tej serii zrobiłam wyjątek, bo zwykle po takie książki nie sięgam, więc nie mam tego problemu. ;)

      Usuń
  9. Uwielbiam całą serię - teraz czekają mnie seanse filmowe, bo widziałam jedynie pierwszą część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie czeka już tylko ta ostatnia. Wczoraj oglądałam drugą część "Kosogłosa".

      Usuń
  10. Książek jeszcze nie czytałam z tej serii, ale oglądałam filmy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam, podobało mi się, ale na półce nie mam i raczej mieć nie będę :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.