Tak się złożyło, że pierwszym muzeum, jakie przyszło mi zwiedzać w Paryżu nie były ani Luwr, ani Musée d'Orsay czy Rodin (na te dwa ostatnie zresztą zabrakło nam czasu). Spacerując po paryskiej dzielnicy Montmartre dotarliśmy w okolice Rue de Clichy. Robiło się ciemno, nogi boleśnie właziły w to miejsce, w którym plecy kończą swą szlachetną nazwę i już prawie podjęliśmy decyzję o powrocie tam, gdzie można się rozsiąść wygodnie i rozmawiać godzinami popijając herbatę ignorując uporczywe pulsowanie dolnych kończyn, kiedy to zostawiwszy za sobą Moulin Rouge stanęliśmy tuż pod czerwonym szyldem Muzeum Erotyki.
Nie powiem, że zmęczenie odeszło jak ręką odjął, tym bardziej, że niepozorne muzeum kryło w sobie siedem pięter, a jego zwiedzanie zajęło nam więcej niż kwadransik, na który się nastawiałam, ale jakoś udało się wykrzesać nieco energii, by wkroczyć do świata opatrzonego etykietą 18+.
Od starożytności do współczesności - im wyżej, tym nowocześniejsze gadżety i pomysły. Przyznaję, że niełatwo mi było wybrać zdjęcia do dzisiejszej notki. Po pierwsze, nie mam ich zbyt wiele (co w moim przypadku jest dziwne), bo jakoś tak idiotycznie czułam się fotografując drewniane penisy, ceramiczne kopulujące pary czy erotyczne grafiki. Po drugie, niełatwo wybrać takie fotki, które co bardziej pruderyjnych nie zniechęcą do zaglądania na bloga, w zamian przyciągając amatorów świerszczyków, którzy poczują się zawiedzeni tym, że jutro znów pojawi się kolejna, nudna recenzja.
Musee de l'Erotisme zawiera mnóstwo eksponatów z różnych stron świata. Wygląda na to, że erotyka mocno działa na wyobraźnię ludzi ze wszystkich zakątków, a wizje artystów nie mają granic, bez względu na to, czy ów artysta jest Azjatą, Afrykaninem czy Europejczykiem, mieszkańcem którejś z Ameryk czy Oceanii. Sztuka ludowa, sakralna, dawna i współczesna, rzeźby, ryciny, fotografie, rosyjskie matrioszki, japońskie porcelanowe kreciki, chińskie butelki na tabakę, afrykańskie posążki, zdjęcia wprowadzające w świat domów publicznych z lat kończących XIX wiek do 1946 roku, symbole płodności i urodzaju, przedmioty codziennego użytku o erotycznych kształtach - to tylko część tego, co można zobaczyć w muzeum. Wszystko oczywiście wywołuje mniej lub bardziej oczywiste seksualne skojarzenia. Zmęczeni oglądaniem eksponatów, możecie przysiąść na czerwonej kanapie, by obejrzeć pierwsze filmy erotyczne.
Tak się może skończyć rozbierany poker. ;) |
Tu nawet księga pamiątkowa jest utrzymana w klimacie wystaw. |
Używanie spinaczy do bielizny już nigdy nie będzie takie samo... |
ZOBACZ TEŻ:
*** FOTORELACJE Z PODRÓŻY ***
*** PARYŻ NA BLOGU ***
No faktycznie, teraz będę postrzegać spinacze trochę inaczej :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. :D
UsuńPrawie zgadłem mówiąc, że chodzi o sztukę nowoczesną, haha! Wystawa ciekawa – choć traktuje o czymś oczywistym, to może wzbudzać zażenowanie. Wszystko zależy od tego, jaką otwartością ktoś dysponuje.
OdpowiedzUsuńSztuki nowoczesnej było całkiem sporo. :D
UsuńPrzyznaję, że początkowo dziwnie mi się je zwiedzało, ale jest na swój sposób interesujące. ;)
Ciekawe, ciekawe...
OdpowiedzUsuńAno. ;)
UsuńNiezłe to muzeum. Jeśli kiedyś będę miała okazję być w Paryżu, muszę je odwiedzić. Szczerze - strasznie się uśmiałam podczas oglądania zdjęć :)
OdpowiedzUsuńA to tylko niewielka, bardzo niewielka część eksponatów i to w większości tych grzeczniejszych. :D
UsuńMuzeum niezwykle oryginalne... ale, ale zazdroszczę Ci przede wszystkim tego, że odwiedziłaś Paryż! ; )
OdpowiedzUsuńPiękne miasto, ale nie zdążyłam się jeszcze w nim zakochać. Mam nadzieję, że uda mi się tam wrócić.
UsuńHaha, pierwsze słyszę o takim muzeum ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Będziesz teraz wiedziała, co warto zobaczyć w Paryżu. :D
UsuńAle Ci dobrze :) Zazdroszczę takiej wycieczki!
OdpowiedzUsuńNie narzekam. ;)
UsuńMuzeum Erotyki? Całkiem ciekawe:)
OdpowiedzUsuńBez wątpienia ciekawy przerywnik pomiędzy zwiedzaniem muzeów sztuki a zabytków sakralnych. :P
UsuńNie ukrywam - po przeczytaniu nagłówka popukałem się w czoło. A jednak! Muzeum Erotyki istnieje! Czego to ludzie nie wymyślą... :)
OdpowiedzUsuńIstnieje. Byłam. Widziałam. Zdjęcia robiłam. Ale eksponatów nie dotykałam, więc może nieprawdziwe. :P
UsuńNigdy, przenigdy o czymś takim nie słyszałam :D zgadzam się z Radkiem, czego ludzie nie wymyślą! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do mnie na blogu na nowy, całkiem piękny stosik ;) Pragnę też poinformować, że niedługo wybije u mnie 10tysięcy wyświetleń, w związku z czym organizuję megakonkurs. Będzie można wybierać spośród wielu - naprawdę wielu, bo kilkudziesięciu - książek :)
Cóż - chętnych do zwiedzania nie brakowało, więc najwyraźniej pomysł się sprawdził. :D
UsuńTakże planuję kiedyś zobaczyć Paryż. Bardzo ciekawe muzeum :)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki za realizację planów. :)
UsuńPowyższy spinacz do bielizny jest fenomenalny :) Od razu wyobraźnia działa :)
OdpowiedzUsuńI nagle wieszanie bielizny staje się zupełnie innym doznaniem. :P
UsuńGenialne fotki! Naprawdę chciałabym to wszystko zobaczyć na własne oczy. Zazdroszczę ;) Ludzka wyobraźnia nie zna granic.
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała okazję, to moim zdaniem warto tam zajrzeć. Nie samymi dziełami impresjonistów żyje człowieka. :D
UsuńTo teraz i nasze życie erotyczne nieco rozkwitnie ;) Inspiracji z tego muzeum starczy na długo do alkowy.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. :D
UsuńUwielbiam Paryż! Bylka kilka razy ale w tym muzeum nie bylam. Fajna fotorelacja. :) zapraszam do siebie w wolnej chwili :) http://polka-na-emigracji.blogspot.co.uk/
OdpowiedzUsuńWidocznie pisana jest Ci jeszcze jedna podróż. :)
UsuńWow, nie wiedziałam, że takie muzeum istnieje :D O niee, dlaczego zobaczyłam tego spinacza? Wieszając pranie już nigdy nie będę widzieć zwykłego spinacza... :D
OdpowiedzUsuńPamiętaj, żeby się z nim delikatnie obchodzić. :D
UsuńBardzo ciekawe muzeum :) trafiłam do niego podczas mojego sylwestrowo - noworocznego wyjazdu. Zdaje się, że muzeów o podobnej tematyce jest więcej (chociaż nigdy nie zgłębiałam tematu) to było pierwsze odwiedzone przeze mnie :) ciekawa i na pewno oddziałujące na wyobraźnie :) pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie trafiłam na tego typu muzeum (inna sprawa, że tak jak Ty - jakoś wcześniej się tym nie interesowałam), ale co tu dużo mówić, podobało mi się. Pomysłowe, ciekawe, fajna odskocznia od zwyczajowego zwiedzania kościołów czy muzeów sztuk pięknych. ;)
Usuń