Jón Kalman Stefánsson Smutek aniołów Wyd. W.A.B. 2015 336 stron |
Okładka tej książki jak mało która oddaje jej treść. Zimowy, surowy krajobraz, czasem uroczo pocztówkowy, niekiedy śmiertelnie niebezpieczny. Wie o tym całkiem sporo Jens, listonosz, który wyrusza w drogę na północ kraju, by dostarczyć przesyłki adresatom. Drogi są nieprzejezdne, łatwo zboczyć ze szlaku. Byli już tacy, których zwłoki znajdywano przy okazji wiosennych roztopów. Tym razem Jens nie wyrusza sam. Towarzyszy mu młody mężczyzna, osierocony nastolatek, miłośnik poezji, wciąż ogarnięty tęsknotą za bliskimi, za matką, za siostrą, zakochany, wrażliwy, zdający się nie pasować do prostych ludzi zamieszkujących rybackie chaty, choć to właśnie oni zapewnili mu opiekę, to oni stworzyli mu nowy dom.
Jens mógłby nie podołać trudowi samotnej podróży na północ kraju. Ten rosły mężczyzna boi się morza, jak mógłby więc bez niczyjej pomocy przepłynąć je lichą szalupą? Musi mieć kogoś, kto pomoże mu wiosłować na drugą stronę, kto będzie go wspierać w drodze i przede wszystkim kogoś, kto nie będzie się naigrawał z jego lęku przed morzem[1].
Chłopak i Jens, Jens i chłopak. Podzieleni różnicą doświadczeń i charakterów, połączeni drogą, którą muszą wspólnie przebyć. Każdy z nich niesie ze sobą bagaż niedających spokoju myśli. Każdy kocha, choć miłością nieidealną, może nawet niemożliwą. Nie jest im łatwo się zaprzyjaźnić. Jensa męczy gadatliwość chłopaka, niechętnie przystaje na jego towarzystwo. W tak długiej i niebezpiecznej wędrówce, nie można być jednak wrogiem kogoś, z kim dzieli się los. Smutek aniołów okazał się powieścią drogi i opowieścią o przyjaźni, lojalności, wspólnym pokonywaniu przeszkód.
Powieść Jóna Kalmana Stefánssona jest ogromnie nostalgiczna. Islandzki pisarz opowiada nie tylko prozą, jest także poetą. W Smutku aniołów umiejętnie splata nić fabularną z poetyckich zdań. To kolejna powieść należąca do tych, którą warto czytać z ołówkiem w ręce. Pełno tu niebanalnych fraz, mądrych spostrzeżeń, ciekawych obserwacji. Drugi tom cyklu Niebo i piekło można czytać bez znajomości poprzednika, a czy warto po niego sięgać? Moim zdaniem tak.
Choć ta historia ma dwóch bohaterów, choć to pejzaż niegościnny, odludny, to wokół pełno jest postaci nie bez znaczenia. Zajmują oni myśli Jensa i jego towarzysza, zjawiają się na ich drodze, czasami znacząco zmieniają bieg wydarzeń.
Smutek aniołów to opowieść o zmagania człowieka z naturą oraz z samym sobą. Stąd tak wiele opisów podróży przez niegościnne, przykryte śniegiem tereny Islandii. Stąd jeszcze więcej opisów stanów emocjonalnych, reminiscencji, przemyśleń, rachunków sumienia. Podróż sprzyja refleksjom. Gdy wokół jednostajna biel, a świst wiatru zagłusza słowa, czasem pozostają tylko one. Walka człowieka z naturą jest niełatwa. W pewnych warunkach niektóre czynności stają się wyzwaniem. Ot, choćby pochówek. Co zrobić z ciałem człowieka, który zmarł w grudniu? Do wiosny przecież jeszcze tyle miesięcy...
Niejeden woli milczeć, gdy życie najboleśniej daje się we znaki, bo przecież słowa to często tylko martwe kamienie albo porwane i znoszone szaty. Mogą też być chwastami, niebezpiecznymi zarazkami, zbutwiałymi deskami, które nie utrzymają nawet mrówki, a co dopiero człowieka. A mimo to słowa są jedną z niewielu rzeczy, jakie mamy pod ręką, gdy wszystko zawiedzie[2].
Jednak w tym trudnym, nieprzyjaznym człowiekowi świecie, słowa, opowieści, zdają się dodawać sił. To rodzaj kół ratunkowych pozwalających przetrwać trud codzienności, to możliwość wejścia w inną rzeczywistość. I tak, czytają Szekspira, rozmawiają o Kierkegaardzie czy Hamsunie. I tak, w słowach szukają ratunku, stają się one ich tarczą.
Dwaj myślący ludzie wędrujący w taką pogodę to wcale niemało, jeśli sobie uświadomić, że człowiek zużywa całą energię tylko na to, by posuwać się naprzód, przemieszczać z miejsca na miejsce i nie umrzeć, a więc myślenie i szukanie sensu życia na dodatek to materiał na wielką opowieść[3].
Nie wiem, czy Smutek aniołów Jóna Kalmana Stefánssona to wielka opowieść, ale na pewno jest to historia, która pozostawia po sobie ślady w sercach i duszach. Jej siłą są prosta fabuła, surowy klimat, naturalizm, uniwersalność poruszanych problemów, łatwość z jaką można utożsamiać się z bohaterami, choć przecież dzieli nas przepaść odległości i prawdopodobnie czasu. Jej siłą jest także język. Także, a może przede wszystkim. To niesamowite, jak wielka może być siła jego oddziaływania, jak barwnie można opisywać rzeczywistość w świecie zdominowanym przez biel. Nie odnajdą się w tej prozie ci, którzy przedkładają w literaturze wartką akcję ponad wszystko inne. Pokochają ją ceniący piękno języka, docenią szukający lektur refleksyjnych, świadomi, że podróż w przestrzeni często jest jednocześnie wędrówką w głąb siebie.
Krok po kroku poruszamy się w kierunku celu. Co czeka nas u kresu tej podróży? Jak wielkie zaskoczenie? Ubierzcie się ciepło. Ruszamy jeszcze dziś.
Jens mógłby nie podołać trudowi samotnej podróży na północ kraju. Ten rosły mężczyzna boi się morza, jak mógłby więc bez niczyjej pomocy przepłynąć je lichą szalupą? Musi mieć kogoś, kto pomoże mu wiosłować na drugą stronę, kto będzie go wspierać w drodze i przede wszystkim kogoś, kto nie będzie się naigrawał z jego lęku przed morzem[1].
Powieść Jóna Kalmana Stefánssona jest ogromnie nostalgiczna. Islandzki pisarz opowiada nie tylko prozą, jest także poetą. W Smutku aniołów umiejętnie splata nić fabularną z poetyckich zdań. To kolejna powieść należąca do tych, którą warto czytać z ołówkiem w ręce. Pełno tu niebanalnych fraz, mądrych spostrzeżeń, ciekawych obserwacji. Drugi tom cyklu Niebo i piekło można czytać bez znajomości poprzednika, a czy warto po niego sięgać? Moim zdaniem tak.
Choć ta historia ma dwóch bohaterów, choć to pejzaż niegościnny, odludny, to wokół pełno jest postaci nie bez znaczenia. Zajmują oni myśli Jensa i jego towarzysza, zjawiają się na ich drodze, czasami znacząco zmieniają bieg wydarzeń.
Smutek aniołów to opowieść o zmagania człowieka z naturą oraz z samym sobą. Stąd tak wiele opisów podróży przez niegościnne, przykryte śniegiem tereny Islandii. Stąd jeszcze więcej opisów stanów emocjonalnych, reminiscencji, przemyśleń, rachunków sumienia. Podróż sprzyja refleksjom. Gdy wokół jednostajna biel, a świst wiatru zagłusza słowa, czasem pozostają tylko one. Walka człowieka z naturą jest niełatwa. W pewnych warunkach niektóre czynności stają się wyzwaniem. Ot, choćby pochówek. Co zrobić z ciałem człowieka, który zmarł w grudniu? Do wiosny przecież jeszcze tyle miesięcy...
tom pierwszy cyklu |
Jednak w tym trudnym, nieprzyjaznym człowiekowi świecie, słowa, opowieści, zdają się dodawać sił. To rodzaj kół ratunkowych pozwalających przetrwać trud codzienności, to możliwość wejścia w inną rzeczywistość. I tak, czytają Szekspira, rozmawiają o Kierkegaardzie czy Hamsunie. I tak, w słowach szukają ratunku, stają się one ich tarczą.
Dwaj myślący ludzie wędrujący w taką pogodę to wcale niemało, jeśli sobie uświadomić, że człowiek zużywa całą energię tylko na to, by posuwać się naprzód, przemieszczać z miejsca na miejsce i nie umrzeć, a więc myślenie i szukanie sensu życia na dodatek to materiał na wielką opowieść[3].
Nie wiem, czy Smutek aniołów Jóna Kalmana Stefánssona to wielka opowieść, ale na pewno jest to historia, która pozostawia po sobie ślady w sercach i duszach. Jej siłą są prosta fabuła, surowy klimat, naturalizm, uniwersalność poruszanych problemów, łatwość z jaką można utożsamiać się z bohaterami, choć przecież dzieli nas przepaść odległości i prawdopodobnie czasu. Jej siłą jest także język. Także, a może przede wszystkim. To niesamowite, jak wielka może być siła jego oddziaływania, jak barwnie można opisywać rzeczywistość w świecie zdominowanym przez biel. Nie odnajdą się w tej prozie ci, którzy przedkładają w literaturze wartką akcję ponad wszystko inne. Pokochają ją ceniący piękno języka, docenią szukający lektur refleksyjnych, świadomi, że podróż w przestrzeni często jest jednocześnie wędrówką w głąb siebie.
Krok po kroku poruszamy się w kierunku celu. Co czeka nas u kresu tej podróży? Jak wielkie zaskoczenie? Ubierzcie się ciepło. Ruszamy jeszcze dziś.
Sigur Rós - Njosnavelin
***
Książkę polecam
miłośnikom prozy refleksyjnej
wielbicielom zimowych krajobrazów
poszukującym powieści drogi
wybierającym się na Islandię
poszukującym wartościowej prozy
ceniącym powieści skłaniające do refleksji
ciekawym co czeka bohaterów u kresu podróży
***
[1] Jón Kalman Stefánsson, Smutek aniołów, przeł. Jacek Godek, Wyd. W.A.B., 2015, s. 123.
[2] Tamże, s. 37.
[3] Tamże, s. 229.
***
egzemplarz recenzencki |
Niestety, to raczej nie jest książka dla mnie. Choć przyciąga mnie do niej zarówno tytuł jak i okładka, to jednak wolę bardziej energiczne książki :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tego typu, także wciągam tytuł na listę :) Już dawno nie pamiętam takiej mega mroźnej zimy w Polsce, może jak byłam mała, ale to tylko mgliste wspomnienie...
OdpowiedzUsuńDla mnie każda poniżej 0 jest mroźna. :P
UsuńCzasami, choć nie za często, lubię takie książki. O autorze nie słyszałam ale się rozejrzę:)
OdpowiedzUsuńNiewielkie wrażenie robią książki, w których akcja pędzi jak szalona, za to cenię sobie powieści takie, jak „Smutek aniołów” - pełne zwyczajności i refleksji nad nią. To, że napisał ją islandzki pisarz, skłania mnie do niej jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Tobie się spodoba. Piękna, mądra, poruszająca. :)
UsuńJakoś nie jestem przekonana ;)
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że książka jest dość przygnębiająca ale oczywiście muszę przekonać się o tym sama:) Nie jest to moja ,,bajka'' , ale nie wykluczone że kiedyś wpadnie mi w ręce :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo cóż, do lekkich, rozrywkowych i optymistycznych lektur raczej nie należy.
UsuńCo prawda zimowych krajobrazów mam dość, ale na tę powieść bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńLubię nostalgiczne powieści, więc być może to książka dla mnie...
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja. Jednak chyba zaopatrzyłabym się w ciepły koc.
OdpowiedzUsuńI herbatę z cytryną!
UsuńBrrr... od czytania już mi jest zimno :P
OdpowiedzUsuńPamiętam jedną zimę z czasów dzieciństwa, gdy nawet szkoły były zamknięte :).
OdpowiedzUsuńWszystkie dzieciaki pewnie były szczęśliwe. :D
UsuńRzadko sięgam po powieści drogi, z opisami przyrody- obawiam się, że mimo wszystko ten tytuł może nie trafić w moje gusta.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo klimatyczna i nostalgiczna. Adekwatna do tego, jak się dziś czuję!
OdpowiedzUsuńTo dobrze czy źle? ;)
UsuńOj taki klimat od czasu do czasu uwielbiam. Po tak gorącym lecie z przyjemnością sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę mroźno! I mało optymistycznie, niestety.
Usuń