piątek, 3 kwietnia 2015

Juan Eslava Galán "Walentyna"
Bohater z przypadku

Juan Eslava Galán
Walentyna
Wyd. Sonia Draga
2015
296 stron
Obaj pochodzą z andaluzyjskiego miasta Jáen. Jeden drugiego powołał do życia i chodzą słuchy, że są sobie bliżsi niż mogłoby się wydawać. Juan Eslava Galán i Juan Castro. Pisarz i publicysta oraz jego bohater - mulnik. Duet, który chętnych zabierze do czasów hiszpańskiej wojny domowej, kiedy to rząd Republiki Hiszpańskiej walczył z prawicową opozycją o wpływy w państwie.

Choć wojna to bez wątpienia temat poważny, w literaturze czy filmie nie zawsze spotykamy się z patetycznymi relacjami, przerażającymi scenami, bolesnymi wspomnieniami tych, którym udało się przeżyć. Absurdy wojny wyśmiewano niejednokrotnie. Twórczość antywojenna zdobywała serca widzów i czytelników. Nie sposób było się nie uśmiechnąć podczas seansu filmu Życie jest piękne Roberta Benigniego, a powstałe przed wiekiem Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej bawią do dziś. Humorystyczna proza antywojenna to sposób na to, by pokazać jakim absurdem bywają konflikty zbrojne.


To właśnie do przygód czeskiego Szwejka porównywana jest Walentyna, antywojenna powieść Juana Eslava Galána, hiszpańskiego prozaika, autora ponad sześćdziesięciu książek. Tytułowa Walentyna to... mulica. Prezent od losu, na jaki napatoczył się Juan Castro, biedny mulnik w dobrach pewnego markiza, zamieszkujący terytorium republikanów. Korzystając z pierwszej nadarzającej się okazji, mężczyzna przechodzi na drugą stronę barykady i odtąd pełni rolę szefa taboru zwierząt jucznych w strefie frankistów, mając oko na stado mułów ewidencjonowanych i jednego znaleźnego, o niejasnych poglądach politycznych.

A nie powiesz mi, jak masz na imię, co? No to będę na ciebie wołał Walentyna, boś taka waleczna była, żeś wlazła tam, gdzie się czerwoni z faszystami strzelali. Właśnie: Walentyna[1]

Castro przemawia do niej czule, szyję głaszcze, stan kopyt sprawdza i na myśl mu przychodzi, by dyskretnie zwierzę dołączyć do reszty taboru, a po wojnie, która przecież kiedyś skończyć się musi, zabrać ją ze sobą do domu. Dba o swoją podopieczną nasz Juan, jak o siebie samego, a może i bardziej. Czule ją traktuje, z uczuciem do niej przemawia, choć zgodnie z naturą serce mu szybciej bije w kierunku niewiasty tego samego co on gatunku. Perypetie miłosne i wojenne przygody złożą się na fabułę tej książki, parodię wojny, krzywe zwierciadło frontu, okopów i zaplecza.

Nie jest to faktograficzna opowieść o konflikcie, autor skupia się na przygodach Juana i postaci z nim związanych. W wojennym zamieszaniu uczestniczą oni z większym lub mniejszym przekonaniem, często myśląc o tym co będzie, gdy wojna się skończy. Właściwie ta powojenna wizja rzeczywistości i kobiety są głównymi tematami męskich rozmów. Żarty nie mają końca, a poszczególne sceny skrzą się humorem w opisach, dialogach, konstrukcjach postaci.

- Padnij! Już leci! - krzyczy Mały.
W połowie drogi Amor chowa się przy skale, gdyż samolot ostrzeliwuje równinę, wyorując długie bruzdy ziemi i kamieni. Myśliwiec wyrównuje kurs i kołując, zwiększa pułap lotu. Amor czuje pod koszulą coś wilgotnego.
- Panie Boże, spraw, żeby to była tylko krew!
- Trafili cię? - zaniepokoił się Castro.
- Gorzej! - wrzeszczy mulnik, macając się po piersi. - Rozbili mi butelkę z koniakiem!
I zlizuje alkohol z palców.
Trzy samoloty oddalają się[2].

Podobne sceny wywołują uśmiech, choć przecież wojna domowa w Hiszpanii pochłonęła wiele tysięcy istnień, co trudno uznać za humorystyczny motyw. Ot, działa tu moc sprawnego pióra, które wprowadza komizm tam, gdzie zwykle czają się jedynie dramat i rozpacz. 



Tu w wojennej zawierusze spotykają się Castro, Benito i Kriegskartoffen. Tu pod plandeką wojskowej ciężarówki suszą się czyjeś kalesony (Wyprałem wczoraj, a że wilgoć była, to i nie całkiem wyschły[3]), Hiszpan z Maurem zażarcie targują się na bazarze o cenę wisiurków, osioł na widok ślicznej sekretarki reaguje tak jakby miał występować nie w filmie dokumentalnym, lecz z gatunku tych dozwolonych od lat osiemnastu, a dawni kumple (obecnie po przeciwnych stronach barykady) spotykając się od czasu do czasu gawędzą o starych czasach, zapominając, że jeden dla drugiego jest wrogiem. Tymczasem myśli Castro zajmują dwa tematy i żaden nie wiąże się ze starciem czerwonych z faszystami. Jeden dotyczy uczucia do niedostępnej piękności poznanej podczas przepustki na balu, na który wybrał się Juan z kumplami, zamiast stanąć w kolejce do najlepszego burdelu w okolicy (tłok był, więc zachodziła obawa, że główne atrakcje mogą być nieco hmm... zużyte). Drugi zaś wiąże się z mulicą. Obydwa łączy nadzieja na rychły koniec wojny i nową, lepszą przyszłość.

W powieści Walentyna wrogowie są przyjaciółmi, bohaterem zostaje się z przypadku. Tu wszystko może się zdarzyć i faktycznie - dzieje się wiele. Autor pisze lekko i z humorem, choć nie pozwala zapomnieć, że jednak wojna się toczy, ludzie giną, a marzenia nie zawsze spełniają. 

Hiszpańska do szpiku kości - taka jest powieść Galána. Mieści w sobie hiszpańską pogodną naturę i hiszpańskie pejzaże, słabość do wina, kobiet i hasta mañana. W zrozumieniu tego co gwarowe, lokalne, historycznie istotne, pomaga słowniczek zamieszczony z tyłu powieści.


kadr z filmu La Mula
[źródło]

Juan Eslava Galán opowiadając historię Juana Castro, przybliża wojenne losy swojego ojca, prostego andaluzyjskiego mężczyzny, przy okazji nieco przybliżając życie pod rządami panów. Antyheroiczna, antywojenna powieść oparta jest na faktach, choć też niepozbawiona scen zmyślonych. Pokazuje losy tych, których rzucono w wir walk, choć wcale tego nie chcieli. Ich myśli zajmują kobiety, jedzenie czy wino. Tęsknią za swoimi bliskimi, wyczekują końca wojny, nie marzą im się bohaterskie czyny. 

Powiernikiem Juana Castro staje się mulica. Jego troska o zwierzę jest rozczulająca, a ona sama zdaje się symbolizować normalność, szarą rzeczywistość, do której tak tęskno. Dzięki niej łatwiej przetrwać trudny czas. Bo przecież lada moment wojna się skończy. Lada moment wszyscy wrócą do domu.

Prawda?

Jakże to, muły faszystami? - sprzeciwił się Castro ze śmiechem. - Nie są ani czerwonymi, ani faszystami. Mają więcej rozumu niż my[4].





La Mula - zwiastun filmu (hiszp.)

***

[1] Juan Eslava Galán, Walentyna, przeł. Zofia Siewak-Sojka, Wyd. Sonia Draga, 2015, s. 10.
[2] Tamże, s. 18.
[3] Tamże, 27.
[4] Tamże, s. 117.

***


15 komentarzy:

  1. Czytałam mocną książkę związaną z wojną domową w Hiszpanii "Uśpiony głos" Dulce Chacón, ta pozycja wydaje mi się jej przeciwieństwem, ale również mam na nią ochotę. Zresztą od pewnego czasu ma ma nią oko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dodałem do obserwujących :)
    zapraszam do mnie klik tutaj !

    OdpowiedzUsuń
  3. Nietuzinkowa książka z tego, co widzę, ale nie wiem czy na pewno dla mnie. Ostatnio ciągnie mnie wyłącznie do kryminałów i horrorów :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Intrygujący tytuł i tematyka, która mnie zainteresowała. Dodaję do chcę przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zapowiada się wyśmienicie. Tematyka wojny domowej w Hiszpanii zdecydowanie mnie przekonuje. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno zwrócę uwagę na tę książkę podczas zakupów - uwielbiam czytać antywojenne publikacje, zwłaszcza tak prześmiewcze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jestem do końca przekonana, czy to książka dla mnie. Pomyślę o tym jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się bardzo ciekawie. Dopisuję do listy zakupowej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie takie książki lubię, nie jest mi tak źle, gdy je czytam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja również, będę mieć na uwadze ,,Walentynę".

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.