poniedziałek, 16 marca 2015

David Hewson "Domek dla lalek"
Kartonowe trumienki, czyli tajemnice Amsterdamu

David Hewson
Domek dla lalek
Wyd. Marginesy
2015
448 strony
cykl Pieter Vos, tom 1

Wypad do Amsterdamu? Czemu nie! Rowery, kanały, liczne zabytkowe kościoły, Plac Dam, Pałac Królewski, Chudy Most, Muzeum Van Gogha, coffee shops, dzielnica czerwonych latarnii - De Wallen, sery, sycący stamppot, a na deser słodkie poffertjes.

Stop!

W programie wycieczki na deser przewiduje się coś zupełnie innego. Polowanie na porywacza.

Nim wsiądziemy na rowery i ruszymy w teren, cofnijmy się nieco w czasie, do dnia, w którym zaginęła szesnastoletnia Anneliese, córka jednego z amsterdamskich detektywów, Pietera Vosa. 

W lipcu miną trzy lata. A można by pomyśleć, że to się działo wczoraj. Albo w ogóle w jakimś innym życiu. Tragedie rozgrywały się poza normalnym czasem, poza codziennością. Miały niewiarygodną zdolność przygasania i ożywania jednocześnie. Nie zdarzył się coś takiego jak domknięcie. To tylko pusty frazes na użytek terapeutów. Po prostu ból utrzymywał się tak długo, że stawał się znajomy, jak ból zęba czy ból fantomowy amputowanej kończyny[1].


Pieter bezskutecznie poszukiwał córki. Pozostawiona przez porywacza pamiątka budziła zrozumiałą grozę, nie stając się niestety tropem, który mógłby wskazać osobę upiornego dowcipnisia. Lalka w kartonowej trumnie, trzymająca w ręce kosmyk włosów i poplamiony krwią fartuszek zabawki. Tylko tyle. Tak wiele by przerazić, tak mało, by pomóc. Nieudane śledztwo zabiło małżeństwo Vosa, a dla niego samego stało się początkiem równi pochyłej. Na jej dnie były narkotyki, apatia, łódź służąca za dom i godziny spędzone w muzeum na wpatrywaniu się w domek dla lalek Petronelli Oortman (tak, tak - skojarzenia z Miniaturzystką Jessie Burton są jak najbardziej słuszne), jakby to właśnie on krył odpowiedź na pytanie, co stało się z Anneliese.

Wróćmy teraz do teraźniejszości. Właśnie zaginęła córka znanego polityka. Porywacz zostawia pod drzwiami domu jej rodziców tekturowe pudełko symbolizujące trumnę. Wiemy co jest w środku, widzimy podobieństwo zdarzeń. Czyżby to był dopiero początek serii? Co stało się z dziewczynami? Czy obydwie spotkał ten sam los, a może Katja stała się ofiarą naśladowcy? 

Amsterdamskiej policji zależy na tym, by Pieter Vos wziął się w garść i pomógł w rozwikłaniu zagadki i odnalezieniu dziewczyny.

Domek dla lalek Davida Hewsona klimatem, sposobem narracji i tematyką, bliższy jest serii Dochodzenie niż weneckiemu Cmentarzowi tajemnic. Mamy tu fabułę osadzoną we współczesności, damsko-męski duet śledczych, porwanie (podobnie jak w Dochodzeniu 3), wątek polityczny i walki o władzę, bohaterów ze światka przestępczego (i ponownie walkę o wpływy) oraz starannie rozrysowane tło. Zwiedzanie Amsterdamu w tym kontekście nie będzie niestety zbyt przyjemne, ale jakże interesujące!

Świetny nowy zespół, co? Aspirantka i facet, który na dwa lata wyłączył się ze służby, żeby siedzieć na łodzi i zajarać się do upadłego?[2]

Pieter Vos wybiera sobie dość oryginalną partnerkę, dziewczynę z prowincji, której kariera policyjna wisi na włosku, a ona sama jest przedmiotem cichych drwin, jawnych kpin i spojrzeń pełnych politowania. A jednak obojgu współpracuje się całkiem nieźle, choć Laura Bakker musi się jeszcze wiele nauczyć i niełatwo jej będzie udowodnić, że nie jest głupią prowincjonalną gęsią w niemodnych ciuchach szytych przez ciotkę. Oczywiście jak na głównych śledczych powieściowego kryminału przystało, oboje mają za sobą trudne przejścia. Pozostali bohaterowie, choć różnią się fizycznie, uprawiają inne zawody i nie zawsze ich ścieżki się przecinają, mają zwykle jeden mianownik: chcą władzy. To właśnie walka o wpływy i kontrolę w najrozmaitszych jej odcieniach jest osią wokół której kręcą się poszczególne wątki i życiorysy.

domek dla lalek Petronelli Oortman
[źródło]

Na fabułę Domku dla lalek składają się trzy główne wątki. Podczas, gdy Pieter i Laura szukają śladów Katji, w świecie polityki gra o wpływy toczy się według coraz brutalniejszych zasad, podobnie jak w strefie kontrolowanej przez mafię. Z więzienia właśnie wychodzi ktoś, kto niegdyś miał w mieście ogromne wpływy, a teraz nie bardzo może się pogodzić z tym, że korona mu zardzewiała, berło straciło połysk, a poddani mają teraz innego króla. Ten przestępczy wątek jest najdynamiczniejszy, bo jego bohaterowie raczej działają niż dyskutują przy kawie. Te trzy wątki stale się ze sobą przeplatają, tworząc spójną, przemyślaną całość. Amsterdam ukazany przez ich pryzmat daleki jest od takiego, jaki chciałby widzieć turysta. Kłamstw rodzi się tu więcej, niż istnieje coffee shopów, w walce o władzę nie ma reguł, korupcja, matactwa i intrygi są na porządku dziennym, a takich, którzy nie wahają się zabić, by osiągnąć swój cel - nie trzeba szukać zbyt długo. 

Potrzeba chwili, by wejść w tę historię, by poczuć klimat Amsterdamu i dać się porwać akcji. David Hewson nie należy do tych, którzy fabularnie gonią na łeb na szyję, on swoją opowieść snuje na nieco niższych obrotach, dając czas na poznanie miejsc, bohaterów i relacji ich łączących. Idealnie dopasowuje rytm narracji do liczby wprowadzanych postaci, związków, tematów. Gdyby przyspieszył, nawet najszybszy holenderski rower nie dotrzymałby mu tempa.

Trochę żałowałam, że autor nie rozwinął wątku lalek w kartonowych trumienkach. Ten upiorny motyw oczywiście ma swoje uzasadnienie, ale miałam nadzieję, że będzie mocnej zaznaczony w fabule. 

Zwiedzanie Amsterdamu z Hewsonem za przewodnika nie pozbawi was przyjemności rowerowej jazdy wzdłuż kanałów, ale będzie to raczej jazda mało bezpieczna i mimo uroczego pieska w koszyczku (tak, będzie i piesek), może się okazać, że na jej końcu czeka na was świr sklejający kolejną kartonową trumienkę.




***

Książkę polecam
miłośnikom thrillerów
wybierającym się do Amsterdamu
wielbicielom cyklu Dochodzenie

***

[1] David Hewson, Domek dla lalek, przeł. Ewa Penksyk-Kluczkowska, Wyd. Marginesy, 2015, s. 24.
[2] Tamże, s. 304.

***

Przeczytaj także:

***

egzemplarz recenzencki

26 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie, i mimo że to kryminał, zainteresowałaś mnie tą pozycja i na pewno będę ją miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo, nie spodziewałam się, że to będzie książka godna mojej uwagi. A tu jednak. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobało mi się "Dochodzenie" i lubię Holandię. Nie pozostaje mi nic innego, jak poszukać tę ksiązkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ją już u siebie, liczę na lekturę pełną emocji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka "szyta na miarę" dla mnie. Muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten klimat Amsterdamu brzmi kusząco :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Hewsona, ale "Domek dla lalek" brzmi intrygująco :) No i ten domek Pertonelli!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli ta książka przypomina "Dochodzenie" to jest to dla mnie antyrekomendacja

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie czytam i masz rację - trzeba czasu, by wczuć się w lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czuję, że ta książka mogłaby mi się spodobać :) Muszę sobie zapisać tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pomyślałam o Miniaturzystce od razu :) chcę!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapisałam do swojej listy ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lektura idealna dla mnie :) Wybieram się zobaczyć Amsterdam tego lata. Książka pozwoli mi wczuć się w klimat miasta, równie pięknego jak i tajemniczego.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mmm... jak ja mam ostatnio ochotę właśnie na takie książki *_*

    OdpowiedzUsuń
  15. "(tak, tak - skojarzenia z Miniaturzystką Jessie Burton są jak najbardziej słuszne)" - Jak tylko zobaczyłam tytuł i okładkę, pomyślałam o "Miniaturzystce". ;) Teraz chyba już zawsze Amsterdam będzie mi się kojarzył z domkami dla lalek.
    Ale fabuła i klimat wyglądają zupełnie inaczej, dla mnie mniej zachęcająco. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi przeczytać "Miniaturzystkę". :)

      Usuń
    2. No ba! ;) To bardzo fajna powieść. Domki dla lalek okazują się niezwykle inspirujące. :)

      Usuń
  16. Brzmi ciężko, chyba za ciężko jak dla mnie :]

    OdpowiedzUsuń
  17. Koniecznie muszę przeczytać cykl "Dochodzenie", a potem sięgnę również po tę książkę. A może zrobię odwrotnie? Nie wiem jeszcze, ale na pewno wkrótce poznam twórczość Hewsona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że bez różnicy od czego zaczniesz. Tylko zacznij w końcu. :P
      Mnie i tak najbardziej podobał się "Cmentarz tajemnic". ;)

      Usuń
    2. Zacznę, zacznę, ale książek ciągle przybywa i niełatwo to wszystko ogarnąć :P

      Usuń
  18. Intrygujące, myślę, że mi się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak na razie nie znam cyklu "Dochodzenie". Może kiedyś się z nim zapoznam ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.